Właśnie przypomniałem sobie coś co kiedyś napisałem. Nie wiem czy tak bardzo mi się nudziło czy naoglądałem się zbyt wiele filmów. Tak czy siak może nie jest to dzieło życia ale jako tako ciekawie brzmi.
Jaki jest sens życia, nie żyjąc? Bez zaznania
miłości, szczęścia, pełne bólu i cierpienia.
Z drugiej strony czy warto byłoby je zakończyć?
Jak silna może być ciekawość jeżeli ktoś
odchodzi z świata tylko dla jej zaspokojenia?
Szaleństwo.... Perspektywa czegoś lepszego
zdaje się być nad wyraz kusząca. Nadzieja na
wewnętrzny spokój. A jeśli dalej jest już
tylko gorzej? Czy to po prostu koniec? Jeżeli tak,
nie poznałbym odpowiedzi. Cóż za ironia losu.
Użytkownik Latrans666 edytował ten post 17.08.2016 - 00:19