A oto, co działo się tutaj u mnie dzisiaj, czyli w niedzielę.
A wszystko to dosłownie pod moimi oknami... Coś niesamowitego...
Pętla tramwajowa pod moim blokiem:
Widzicie ten tłum w oddali? Przystanek od pętli w kierunku centrum:
Tu kolejny przystanek, tym razem aparat skierowany w stronę, skąd nadciągają pielgrzymi wychodzący z Brzegów:
Tutaj to samo miejsce co wyżej opisane 2 godziny później. A warto zaznaczyć, że i tak późno wyszedłem z domu, bo około 14( ludzie zaczęli nadciągać około południa):
Tutaj video:
Krótkie podsumowanie:
Pomimo, iż na początku byłem nastawiony dosyć sceptycznie do ŚDM, to jednak to, co dane mi było przeżyć, było niesamowite. Wiem, co możecie myśleć- moi znajomi z dalsza sami się uśmiechają, że przecież" Ty taki troche daleki od Kościoła przecież byłeś " i tym podobne komentarze, ale chyba nie o sam Kościół tu chodzi, choć rzeczywiście wspólnota była wyczuwalna na każdym kroku.
To trzeba było przeżyć. Od pierwszego dnia ŚDM, od pierwszej napotkanej grupy pielgrzymów, zakochałem się bez reszty w tym święcie młodych ludzi. I nie tylko młodych. Młodych duchem. Śpiewy, CIĄGŁE pozdrowienia od osób, które widzą mnie pierwszy raz w życiu, ta radość, ten entuzjazm, ta energia, to było coś nie do podrobienia. Ciężko mi to wyrazić słowami, a im dłużej piszę tym bardziej odnoszę wrażenie, że wcale nie potrafię przybliżyć Was tym tekstem choćby trochę, do tego, co chciałbym przekazać, czym chciałbym się podzielić.
To było przeżycie, które naprawdę mnie poruszyło i- co być może wyda Wam się dziwne- ale razem z kolega, z którym zazwyczaj razem cieszyliśmy się tym świętem na mieście, mieliśmy autentycznie świeczki w oczach, gdy to wszystko się kończyło...
Dorosłe chłopy, a żegnając tych wszystkich szczerze życzliwych nam ludzi czuliśmy, jakby odchodził ktoś bliski... Z żalem, że jednak nie przeżywaliśmy tego w pełni jak należy( nie byliśmy na mszy w niedzielę) i jednocześnie mając niezwykle dołującą świadomość, że coś takiego się tutaj już nigdy więcej nie powtórzy. patrzyliśmy na ostatnich odjeżdżających z pętli tramwajowej pielgrzymów, chcąc jedynie, by czas się teraz zatrzymał i to się nie wydarzyło...
A teraz jest już po wszystkim. Jakaś pustka. To miasto już nigdy nie będzie takie samo. Odnoszę wrażenie, że po tym fantastycznym festiwalu energii i życzliwości młodych ludzi z całego świata, ja też być może nie będę taki sam.
Mimo wszystko cieszę się jednak, że mogłem to przeżyć. Ciesze się również, że mogłem to tutaj spisać i udokumentować, gdyż ten wątek tu na forum pozostanie dla mnie swego rodzaju pamiętnikiem tych wydarzeń, których myślę, że i tak nigdy nie zapomnę.
Jeśli komuś ten wątek się spodobał, cieszę się tym bardziej
Cóż, do zobaczenia na kolejnych Światowych Dniach Młodzieży... To już za 3 lata
Pozdrawiam
Użytkownik Shay edytował ten post 31.07.2016 - 23:54