Witam. Chciałabym zacząć od tego, że nie jestem w stanie sobie przypomnieć dokładnie tego, co się zdarzyło.
Miałam wtedy ok. 4-5 lat, mieszkam w zwyczajnym budynku, który co prawda powinien być już dawno zniszczony, gdyż jest bardzo stary, ale.. Nie bede się o tym rozpisywać. Przejdźmy do mojej historii. Zaczęło się od tego, że chciałam wejść do kuchni, aby napić się wody. Gdy weszłam, nie oświecałam światła. Odrazu na końcu pomieszczenia tuż obok lodówki ujrzałam człowieka pół przezroczystego. To znaczy człowiek, który był podobny do ,,kościotrupa". Odrazu krzyknęłam, lecz nikt się tym nie przejmował (w dzieciństwie często krzyczałam, więc to nie było nic nowego.. ). W ręce trzymałam mojego pluszaka. Po chwili ujrzałam, iż mojego misia nie ma w mojej ręce a jest w zlewie, wtedy ,,tajemnicza postać" znikła. Odrazu mówie, że nie zmyśliłam tego i dokładnie nie pamiętam. Hejty zostawcie dla siebie. Dziękuję za poświęcenie czasu na przeczytanie tego postu.