Witajcie.
Mieszkam w tym mieszkaniu od listopada. Sama. Mieszkanie jest małe, o kształcie prostokąta, codziennie przemierzam je w dokładnie taki sam sposób. Nic paranormalnego się w nim nie dzieje poza tym problemem, a przynajmniej nie zauważyłam do tej pory. Mieszkanie jest własnościowe, bywam w nim tylko ja. Dwa miesiące temu zaczęły mi znikać rzeczy. Początkowo trochę śmiałam się z tego, bo czytałam o takim zjawisku, uznałam że to coś na co nie mam wpływu, widocznie gdzieś tu mam jakiś przeskok w wymiarze, czarną dziurę lub inne tajemnicze sytuacje. Pierwsze były buty - moje ulubione buty, zostawione w przedpokoju wieczorem po przyjściu do domu. Rano ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że ich nie ma. Przetrzepałam cały dom do góry nogami, nie znalazły się do tej pory. Później były drobnostki - okulary przeciwsłoneczne, breloczek, książka. Jakoś przyjęłam te zdarzenia ze stoickim spokojem, ale dzisiaj już straciłam cierpliwość. Nie ma moich kluczy. Był to ogromny pęczek, z żarówiastym, dużym brelokiem który widać z daleka, niemożliwe by gdzieś leżały a ja ich nie dostrzegam - zwłaszcza, że tradycyjnie przetrzepałam cały dom, a tym samym pękiem kluczy otwierałam drzwi do mieszkania. Proszę, pomóżcie. Nie boję się tego, po prostu zaczyna mi to komplikować życie i generować koszty... Co można z tym zrobić? Czy można zrobić cokolwiek?
Dziękuję za wszelką pomoc...