Dawno wygasły wulkan, na którego szczycie wiele wieków temu odprawiano tajemnicze rytuały, zalicza się do największych miejsc mocy na terenie Polski Okoliczni Ślężanie, ale także takie ludy jak Celtowie i Germanie czcili górę jako miejsce związane z bóstwem solarnym. Pozostałościami pradawnych wierzeń są kamienne rzeźby kultowe odkryte na Ślęży.
Autobusem z Wrocławia do miasta Sobótka,
położonego u stóp Ślęży, następnie szlakiem
Droga Ślężan na szczyt Ślęży z przystanku PKS,
obok sanktuarium św. Anny i stadionu w kierunku
lasu.
fot. domena publiczna
Legenda mówi o podziemnym świecie znajdującym się pod wzniesieniem, zamieszkanym przez duchy i demony strzegące skarbów. Korytarz wiodący do środka mieli według podania zasypać aniołowie, aby ustrzec ludzi przed niebezpieczeństwem. Nad Ślężą częściej niż w innych miejscach obserwuje się niezidentyfikowane obiekty latające. Dzięki temu góra zyskała sławę punktu nawigacyjnego kosmitów. Na szczycie wzniesienia znajduje się kamienna rzeźba niedźwiedzia. U podnóża góry stoi tajemniczy obelisk, zwany mnichem. Nie wiadomo, jaką pełnił funkcję, ani jaki lud go ustawił. Na skałach masywu w wielu miejscach odkryto znak ukośnego krzyża, przypuszczalnie symbolizujący słońce.
Na Ślęży odkryto również wały kamienne niewiadomego pochodzenia i przeznaczenia oraz kamień ofiarny. Podobno pod posadzką kościoła wzniesionego na górze tkwią jeszcze kamienie pradawnego kręgu, w którym odprawiano magiczne rytuały. Co więcej, geomanci zajmujący się wykorzystywaniem nieznanych fizyce energii twierdzą, że Ślężę otacza ochronny pentagram, który wyznaczają leżące wokół niej miejscowości. Górka, Sady, Będkowice, Tapadła oraz będąca rezerwatem przyrody Łąka Sulistrowicka.
Według podań jaskinia, skryta dzisiaj za zwalonymi
kamieniami, znajduje się w rejonie Głazowiska Olbrzymów.
Podobno w tym miejscu turyści mdleją, czując palpitacje i
niewytłumaczalny niepokój. Widuje się tu także "żywe szkielety":
cztery trzymające się w grupie widma wyniszczonych mężczyzn, szepczące
raz po raz "hic non pac"
fot. domena publiczna
Znak ten nie jest dowodemo obecności diabła, ale świadczy o tym, że teren leżący wokół niego jest "zapieczętowany" - zabezpieczony przed niepowołanymi osobami, które za pomocą starożytnych rytuałów mogłyby uwolnić niebezpieczne siły nieczyste. Legenda mówi, że w środku świętej góry ukryto kamień z korony Lucyfera, strąconego z nieba anioła światłości. Kamień ten tkwi w bramie do piekła, a sama góra jest głazem, który podczas przedwiecznej walki stoczonej tu przez anioły z diabłami cisnął sam Lucyfer, odcinając sobie tym samym drogę do podziemnego królestwa. Przełęcz Tąpadła, obniżenie między górami Ślężą, a Radunią, zawdzięcza nazwę - i legendarną genezę - tupnięciu wściekłego eksanioła. Tyle legendy ginące w otchłani przeszłości, których pochodzenia nie sposób wyjaśnić.
Ale Ślęża owiana jest także atmosferą grozy wywodzącą się z czasów historycznych. Według podania z XVI wieku, mistyk świdnicki, profesor Johannes Beer mający zwyczaj wędrowania po stokach Ślęży, zaszedł do groty, aby oddać się modlitewnemu zapamiętaniu całkowitej izolacji. O tym, co tam na niego czekało, opowiedział wiernym w trakcie kazania. Dowiedzieli się więc, że w skale jaskini zobaczył potężne drzwi. Kiedy je uchylił, spostrzegł cztery postacie, tak wynędzniałe, że wyglądały jak żywe szkielety. - "Hic non pax" (nie masz spokoju) - mamrotały. Światło biło od świecy od oświetlanej czarną księgę z napisem "Obedientiam" (posłuszeństwo). Przybysz rozchylił księgę , a wtedy świeca rozbłysła na moment jak lampa. To wystarczyło, aby Beer zobaczył, co kryje przepastna jaskinia. Były to kosztowności zmieszane z częściami rozszarpanych ludzkich ciał. Szczątki krwawiły, jakby tragedia rozegrała się przed chwilą.
źródło: Miejsca Grozy