Witam,
Jestem tu nowa, chociaż długo obserwuję forum.
Moja historia będzie długa, a wiem, że takie czyta się najciężej, więc spróbuje skupić się na najważniejszych sytuacjach ale mimo to, wszystkich którzy na początku historii będą wiedzieć że mają jakąś wiedze na ten temat, proszę dobrnijcie do końca i wypowiedzcie się na ten temat. Proszę o obiektywizm, piszę to z pełną szczerością i dobrym sercem. Nie oceniajcie mnie.
Z tego co pamiętam wszystko zaczęło się od snu, który miałam mając z 7/8 lat a który pamiętam bardzo dobrze. Sen wyglądał tak: ja razem z moją o dwa lata starszą siostrą unoszę się w lewym górnym rogu pokoju, jesteśmy ubrane w białe sukienki, uśmiechamy się i jesteśmy szczęśliwe ale widzę płaczącą, ubraną na czarno rodzinę, wszystko widzę z odległości ok 6 metrów. W tym wieku nie rozmyślałam o tym śnie, przypomniał mi się kilka lat później. W tym czasie mieszkam z rodzicami i babcią oraz dziadkiem w jednym mieszkaniu.
Mam 11 lat, nie mieszkamy już z dziadkami. Zmarł dziadek, dziadek był sparaliżowany, siedział ale nie potrafił mówić, był alkoholikiem, swojego czasu nie był dobrym człowiekiem… Jest pogrzeb, mija kilka miesięcy, dziadek śni mi się smutny, w śnie widzę tylko jego twarz na czarnym tle. Po jakimś czasie odwiedzam babcię, pies wskakuję na łóżko i szczeka w ten sam róg pokoju w którym w śnie znajdowałam się z moją siostrą (wtedy przypomina się mi mój sen i to bardzo dobrze). Babcia na spokojnie oznajmia: „O, dziadek przyszedł” W tamtym czasie jedyne co czułam to nagłe mrowienie całego ciała, nie lęk czy strach tylko świadomość że jakaś energia jest obecna. Czas mijał, nie miałam żadnych sytuacji do czasu…
Mam 15 lat. Rano budzi mnie sen: dzwoni telefon i ktoś informuje o śmierci cioci. Budzę się od razu po śnie, podrywam z łóżka, biegnę do kuchni i pytam mamy czy ktoś dzwonił i mówił że ciocia nie żyje… Mama z wielkimi oczami odpowiada, że nie… Po trzech godzinach, dzwoni telefon, babcia informuje, że nasza ciocia nie żyje. Mój sen był mniej więcej w godzinę śmierci mojej cioci, z którą nie miałam prawie żadnego kontaktu. W tamtym czasie też nie uświadamiam sobie niczego, myśl o tym mija w ciągu kilku dni…
Mam 18 lat zdaję prawo jazdy. Pożyczam samochód od taty do sklepu. Jako gówniara nie obchodziło mnie bezpieczeństwo i nie zapinałam pasów, bo było to na wsi i nie bałam się też mandatu, wracając zatrzymuję się w połowie drogi z powodu mrowienia całego ciała, nagle przechodzi mnie myśl żeby zapiąć pasy bo tata naprawia coś na podwórku i jak zobaczy mnie bez pasów to nieźle mnie ochrzani i nigdy nie pożyczy już samochodu… Za ok 700 metrów mam poważny wypadek w którym dachuję. Tracę przytomność, odzyskuję ją w karetce, ratownik mówi że gdyby nie pasy to już by mnie nie było, samochód był doszczętnie zgnieciony oprócz mojego miejsca…
Jako tako daje mi to do myślenia.
Rok temu umiera niespodziewanie drugi mój dziadek. Wieczorem słuchając radia internetowego, zacina się ono nagle, w radiu przez 10 minut do wyłączenia słychać pozdrowienia wokalistów „Piotr Rogucki pozdrawiam, Nosowska pozdrawiam itd.” To radio nigdy się nie zacinało a mimo to nawet po odświeżeniu nadal było słychać tylko pozdrowienia. Poczułam znów to mrowienie. Poszłam spać… Rano zadzwoniła babcia, oznajmiła że wczoraj wieczorem zmarł dziadek. Kilka miesięcy po śmierci razem z rodzicami zauważam, że zegar na parapecie stanął mniej więcej w godzinę śmierci dziadka, w tym też czasie radio się zacięło. Co dziwne dziadek był u nas w mieszkaniu tylko raz, ale ja byłam z dziadkiem związana bardzo emocjonalnie. Wiedział np. jak ważna była dla mnie muzyka.
W czasie do pogrzebu dzieją się dziwne rzeczy…
Dwa miesiące od pogrzebu dziadka, śni mi się jego sąsiadka, jak siedzi z dziadkiem na podwórku i szepczą coś do siebie ale nie chcą dać mi podsłuchać i odsuwają się ode mnie, następnego dnia umiera sąsiadka dziadka z którą miałam zerowy kontakt.
Przez ostatnie miesiące zaczęłam zauważać nad ludźmi różne poświaty, zazwyczaj są białe ale mają różną grubość, u osób bardzo mi bliskich potrafię odczytać różne myśli, zrzucałam to na wysoką intuicję ale ich myśli same pojawiają się w mojej głowie… Czuję istnienie świata poza tym które znamy…
Alę boję się tego wszystkiego.
Co to wszystko może znaczyć? Mam zdolności mediumiczne czy jasnowidzące? Naprawdę ostatnio gdy o tym nie mówię i nie rozwijam się w tej sferze paranormalnej to usycham jak tylko znów mam kolejny sen to ożywam czuję się jakbym emocjonalnie fruwała, nie da się tego opisać słowami ale mimo to czuje lęk przed tym