Skocz do zawartości


Klimatyczny kant warty 6 biliardów $


  • Please log in to reply
190 replies to this topic

#46

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To właśnie lokalny klimat powoduje, że w powietrzu jest wilgoć a nie odwrotnie. Ciepło tej części Anglii to zasługa oceanu. W Polsce wpływy oceaniczne są osłabione a sytuacja jest odwrotna niż piszesz - w okresie największych letnich upałów jest sucho, bo ze wschodu napływa suche i ciepłe powietrze kontynentalne, zaś wysoka wilgotność wiąże się z okresami chłodnymi.

 

 Przepraszam ale obawiam się że nie zrozumiałeś.

 Pisałem o tym że lokalny klimat południowej Anglli, jest spowodowany masami ciepłego i wilgotnego powietrza niesionego znad oceanu. Średnia temperatura jest zdeterminowana właśnie tą wilgocią. oczywiste jest że w Polsce jest inaczej. Podobnie jak w Calgary które leży na tej samej szerokości geograficznej co Londyn, znacznie bardziej na północ niż Polska gdzie zimy są mroźne a lata gorące. W Londynie jest ciepło cały czas. Jak w strefie subtropikalnej. temperatura bardzo, ale to bardzo rzadko, spada poniżej zera, za to w lecie nawet gdy jest dwadzieścia kilka stopni to nie ma czym oddychać. To właśnie zasługa pary wodnej. a przecież powinno tu być znacznie chłodniej. Nigdzie nie pisałem o sytuacji w Polsce. Południowa Anglia, to był jedynie przykład lokalnych anomalii spowodowanych zwiększoną wilgotnością powietrza.

 

 

Ilość globalnej pary wodnej może wzrosnąć w atmosferze tylko wtedy, gdy jakiś inny czynnik zwiększy temperaturę.

 

 Takim czynnikiem, moim zdaniem jest masowa wycinka lasów, która powoduje lokalny wzrost wilgotności powietrza, który przekłada się na wzrost temperatury, rozprzestrzeniając się jednocześnie na sąsiednie obszary, co suma summarum, zwiększa globalny poziom pary wodnej w atmosferze. Nie bez znaczenia w tym wypadku są uprawy palmy olejowej, gdzie karczuje się ogromne połacie lasu, jak również zwiększanie areału rolnego, które wysusza ogromne połacie ziemi. Podobnie jak powiększające się miasta, które zaburzają równowagę hydrologiczną. Są też różnego rodzaju tamy i regulacje, zmieniające lokalne systemy wodne, czasem prowadząc do katastrof, takich jak wyschnięcie jeziora Aralskiego.  Ale co tam. Znacznie łatwiej jest opodatkować mój samochód, za wydzielanie gazu, którego efekty oddziaływania na atmosferę, są niedostrzegalne.

 

 

 

Jest najsilniejszym gazem cieplarnianym ze względu na swój udział. Jednak wzrost jej stężenia daje mniejszy efekt cieplarniany niż wzrost CO2 o stosunkowo takie same wartości.

 


 

  A dlaczego?

Lokalny  wzrost wilgotnonści  powietrza daje natychmiastowe efekty w postaci wyższej średniej temperatury, ale w skali globu to nie działa? Lokalne zmiany stężenia co2 nie dają żadnych efektów związanych z temperaturą.  Ale Twoim zdaniem to co2 rządzi klimatem.

  Ciekawe.

 

W tym momencie chcę podkreślić że, uważam iż to człowiek w dużej mierze odpowiedzialny jest za zmianę klimatu, ale podkreślam że problemem nie jest emisja co2, problemem jest brak możliwości opodatkowania pary wodnej. Dlatego mamy do czynienia z perfidnym praniem mózgów, na które nabierają się nawet najmądrzejsi z nas.

 Jest cała masa badań na temat wpływu co2 na klimat. Dzięki temu mamy całą masę podatków i opłat, związanych z emisją tego gazu. I my wszyscy za to płacimy. Jednocześnie istnieje ogromny biznes związany z drewnem i żywnością, który ewidentnie zaburza cały ekosystem ziemi, ale o tym się nie mówi. Za tym stoi KASA. A badań po prostu nie ma. Bo kto by za to zapłacił.


  • 0



#47

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Pisałem o tym że lokalny klimat południowej Anglli, jest spowodowany masami ciepłego i wilgotnego powietrza niesionego znad oceanu. Średnia temperatura jest zdeterminowana właśnie tą wilgocią.

Nie. Ciepło jest wynikiem ciepłoty oceanu. Wilgotność powietrza jest skutkiem tego że ocean jest ciepły. Wilgoć nie determinuje ciepła powietrza.

 

 

Podobnie jak w Calgary które leży na tej samej szerokości geograficznej co Londyn, znacznie bardziej na północ niż Polska gdzie zimy są mroźne a lata gorące.

Calgary to bardzo zły przykład do porównań. Leży w środku kontynentu u podnóża gór na wysokości 1020 m n.p.m. To tak jakby porównywać Gdańsk i Zakopane.

 

Polecam porównać Londyn z którymś z miast w Nowej Fundlandii. Największym miastem jest tam St. John's, leży nieco bardziej na południe od Londynu. Jest tam generalnie chłodniej - średnia temperatura roczna to 5 stopni (wobec 7,2 dla Londynu), zimą temperatury spadają do -20, latem wzrastają do 20-30 (rekord to 33).

Jest tam także bardzo wilgotno. St. John's słynie z mgieł które pojawiają się przez trzecią część roku. deszcz pada przez 200 dni rocznie, z średnią sumą 1500 mm (wobec 600 dla Londynu).

 

Dlaczego leżące bardziej na południe, bardzo wilgotne miasto nadmorskie jest chłodniejsze niż Londyn? Bo leży przy morzu omywanym przez zimny prąd Labradorski. Wprawdzie niedaleko miesza się z ciepłym Golfsztronem, ale do miasta to ciepło nie dochodzi. Dociera natomiast wilgoć, która w chłodnym powietrzu skrapla się i stąd deszcze trwające dwie trzecie roku.

 

 

"Ilość globalnej pary wodnej może wzrosnąć w atmosferze tylko wtedy, gdy jakiś inny czynnik zwiększy temperaturę."

 

Takim czynnikiem, moim zdaniem jest masowa wycinka lasów, która powoduje lokalny wzrost wilgotności powietrza, który przekłada się na wzrost temperatury,

Właśnie stwierdziłeś, że wzrost wilgotności jest spowodowany wzrostem wilgotności. Gratulacje.

d37i3292.jpg


  • 1



#48

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Takim czynnikiem, moim zdaniem jest masowa wycinka lasów, która powoduje lokalny wzrost wilgotności powietrza, który przekłada się na wzrost temperatury,

Zrozum, cykl parowania-skrapania wody charakteryzuje się bardzo krótką skalą czasową wynoszącą ok. tygodnia. Krótko mówiąc, każda dodatkowa ilość pary wodnej w atmosferze zostanie z niej usunięta w postaci opadu po około tygodniu. To zbyt krótki czas, aby doszło do trwałego zaburzenia aktualnego stanu równowagi klimatycznej. Dwutlenek węgla to co innego. Raz wyemitowany, zalega w atmosferze setkami lat. To wystarczy na to, aby tą równowagę trwale zakłócić.

 

Różnice owych skal czasowych decydują o tym, co w danej sytuacji jest skutkiem, a co przyczyną. I tak:

 

Dwutlenek węgla: zawartość w atmosferze => temperatura atmosfery

Para wodna: temperatura atmosfery => zawartość w atmosferze.


  • 1



#49 Gość_critter☆

Gość_critter☆.
  • Tematów: 0

Napisano

No cóż, jak rozumiem Chiny mają przyzwolenie na większe CO2 bo są większym krajem. Logiczne. Argument roku panie mitomanie. Ale prawda jest taka, że Azjaci nie dali się nabrać na żaden kant i mają to gdzieś. Podobnie Rosjanie. I tak samo też Amerykanie i Arabowie. Zabawne, że na te wszystkie bajki o globalnym ociepleniu, szczepionki na seryjnie pojawiające się wirusy (zdające się zwiększać wraz z zyskami przemysłu farmaceutycznego) oraz wspaniałe GMO nafaszerowane chemią dały się nabrać praktycznie tylko kraje UE i czasami USA (zależy jak im wygodnie). Oczywiście geologię planety i naturalne ocieplanie się klimatu również nie istnieje. A tak w ogóle to wszyscy chcą popełnić samobójstwo tylko nie mądrzy Europejczycy.


  • -1

#50

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Chiny generalnie wiele rzeczy mają gdzieś, nawet własnych obywateli co widać po braku prób redukcji smogu w Pekinie.

 

Aha - wiesz już jaki proces odpowiada za ostatnie ocieplenie klimatu? Tylko nie mówi że "naturalny" bo to nie odpowiedź.


  • 0



#51 Gość_critter☆

Gość_critter☆.
  • Tematów: 0

Napisano

Chiny generalnie wiele rzeczy mają gdzieś, nawet własnych obywateli co widać po braku prób redukcji smogu w Pekinie.

 

Aha - wiesz już jaki proces odpowiada za ostatnie ocieplenie klimatu? Tylko nie mówi że "naturalny" bo to nie odpowiedź.

Co to znaczy "wiesz już". Bo nie rozumiem. Pytanie czy ty wiesz. Na ocieplanie się klimatu wpływa kilka czynników. Naiwni myślę, że głównie człowiek i jego CO2. A nieprawda bo chociażby erupcje wulkanów, zmiany w cyklach orbitalnych, oczywiście same gazy cieplarniane jak metan, ozon, para wodna, co2. Wydobywanie się metanu z wnętrza ziemi, aktywność słoneczna, oceany. Ja rozumiem to, że CO2 wpływa na ocieplenie klimatu i człowiek przykłada do tego rękę lecz i tak najwięcej gazów cieplarnianych pojawia się w samej naturze, moim zdaniem (i nie tylko moim) celowo robi się z tego biznes.

 

Możesz sobie przeczytać to: http://www.ekologia....o-mit,6925.html


  • 0

#52

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zmiany orbitalne w ostatnich stuleciach mają wpływ odwrotny, bo ochładzający. Wulkany produkują 100 razy mniej cO2 niż człowiek a wydzielane przez nie popioły raczej ochładzają planetę. Metan zaczyna się wydzielać ze złóż gdy zaczyna się robić cieplej z powodu czynnika X, Aktywność słoneczna spada już od 30 lat Oceany pochłaniają ciepło.

 

Wszystko wskazuje na to że klimat powinien się naturalnie ochładzać a tak nie jest. Jaki czynnik za to odpowiada, jeśli nie ludzie?


  • 0



#53 Gość_critter☆

Gość_critter☆.
  • Tematów: 0

Napisano

Zmiany orbitalne w ostatnich stuleciach mają wpływ odwrotny, bo ochładzający. Wulkany produkują 100 razy mniej cO2 niż człowiek a wydzielane przez nie popioły raczej ochładzają planetę. Metan zaczyna się wydzielać ze złóż gdy zaczyna się robić cieplej z powodu czynnika X, Aktywność słoneczna spada już od 30 lat Oceany pochłaniają ciepło.

 

Wszystko wskazuje na to że klimat powinien się naturalnie ochładzać a tak nie jest. Jaki czynnik za to odpowiada, jeśli nie ludzie?

No są tacy jak widzisz, którzy się z tobą nie zgodzą, zmiany orbitalne oraz sam fakt, co się dzieje ze słońcem (zmiany aktywności, burze magnetyczne itd) pozwalają przeczyć twojej teorii. A co do wulkanów to każdego roku wybucha kilka, niektóre erupcje są duże jak ta na Islandii więc gazy cieplarniane są za ich sprawą uwalniane w dużych ilościach do atmosfery. I nie ma w tym nic dziwnego.  A metan może się uwalniać chociażby przez szczeliny w ziemi, jest wiele źródeł metanu, które nie są eksploatowane (choć co jakiś czas dochodzi do wybuchów w miejscach gdzie metan jest pozyskiwany). Aktywność słoneczna nie spada, często donosi się o wzrostach aktywności słonecznej i to niekiedy drastycznych.

 

A jeszcze co do pary wodnej to czas jaki jest potrzebny do jej redukcji zależy chyba od ilości jaka jest wymeitowana oraz od warunków jakie panują. Czy więc sama ilość elektrowni atomowych nie daje do zrozumienia, że para również ma istotny wpływ na klimat. Bo wtedy badania nad ociepleniem trzeba by było przeprowadzić już po procesie parowania-skrapania wody lub przed. Tylko się zastanawiam jak przeczytałem post Mariusha.


  • 0

#54

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

zmiany orbitalne oraz sam fakt, co się dzieje ze słońcem (zmiany aktywności, burze magnetyczne itd) pozwalają przeczyć twojej teorii.

Wobec tego ci którzy się z tym nie zgadzają, przedstawią opis jakie to zmiany orbity mają powodować teraz ocieplenie, i dlaczego niby słońce ma bardziej ogrzewać ziemię, skoro wygląda na to że od kilku dekad ogrzewa słabiej. Wystarczy opis teoretyczny zjawisk, resztę będzie można zweryfikować przez pomiary odpowiednich parametrów. I niech to nie będzie wnioskowanie odwrócone (jeśli jest coraz cieplej to widocznie słońce jest bardziej aktywne).

 

 

A co do wulkanów to każdego roku wybucha kilka, niektóre erupcje są duże jak ta na Islandii więc gazy cieplarniane są za ich sprawą uwalniane w dużych ilościach do atmosfery. I nie ma w tym nic dziwnego.

I łączne ich efekty są niezauważalne w porównaniu z wpływami ludzi. Największa erupcja wulkaniczna ostatnich dekad czyli wybuch Pinatubo nie wpłynęła na stężenie CO2 w atmosferze w zauważalnym stopniu. Natomiast pyły uwolnione w tej erupcji schłodziły ziemię na dwa lata.

 

 

A metan może się uwalniać chociażby przez szczeliny w ziemi, jest wiele źródeł metanu, które nie są eksploatowane (choć co jakiś czas dochodzi do wybuchów w miejscach gdzie metan jest pozyskiwany).

Kiedyś też się uwalniał ale nie ogrzewało to ziemi tak szybko jak to się dzieje w ostatnich dekadach.

 

 

Aktywność słoneczna nie spada, często donosi się o wzrostach aktywności słonecznej i to niekiedy drastycznych.

Pojawianie się raz na jakiś czas rozbłysków słonecznych to nie to samo co długoterminowa aktywność i moc promieniowania. Ostatnie maksimum słoneczne było wyjątkowo słabe, a poprzednie minimum prawie dwa razy dłuższe niż normalnie.

 

 

A jeszcze co do pary wodnej to czas jaki jest potrzebny do jej redukcji zależy chyba od ilości jaka jest wymeitowana oraz od warunków jakie panują.

Atmosfera o danej temperaturze ma skończoną pojemność dla pary wodnej. Przekroczenie poziomu równowagi powoduje skroplenie się pary wodnej co obserwujemy każdego dnia. Zwiększenie średniej zawartości pary wodnej następuje dopiero po zwiększeniu się średniej temperatury atmosfery.

 

 

Czy więc sama ilość elektrowni atomowych nie daje do zrozumienia, że para również ma istotny wpływ na klimat.

Para ma wpływ na klimat bo jest wiele elektrowni atomowych?


  • 2



#55

skittles.
  • Postów: 1323
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Największa erupcja wulkaniczna ostatnich dekad czyli wybuch Pinatubo nie wpłynęła na stężenie CO2

Dla kontrastu mozna przedstawic liczby. Wybuch Pinatubo uwolnil do atmosfery ok. 40 000 000 ton CO2. Tymczasem ludzie emituja co roku ok. 35 000 000 000 ton CO2. O czym my wiec w ogole mowimy. Emisja z erupcji wulkanicznych w zadnym razie nawet nie umywa sie do naszej.

No są tacy jak widzisz, którzy się z tobą nie zgodzą, zmiany orbitalne oraz sam fakt, co się dzieje ze słońcem (zmiany aktywności, burze magnetyczne itd) pozwalają przeczyć twojej teorii.

Ale critter, ciagle rzucasz haslami bez zadnego pokrycia. Jak te zmiany orbitalne wplywaja? Jakie zmiany aktywnosci, co te burze powoduja? Od kilku stron ci mowimy, ze wlasnie ta aktywnosc slonca maleje, co powinno skutkowac ochlodzeniem. Byly przytaczane konkretne dowody. Ty zas twierdzisz cos odwrotnego, ale nawet nie probujesz tego w jakikolwiek sposob udowodnic. Zadnych danych, zadnych badan, nic. Puste hasla, ktorymi kazdy moze rzucac jak mu sie zywnie podoba.

Użytkownik skittles edytował ten post 18.04.2016 - 11:49

  • 0



#56 Gość_critter☆

Gość_critter☆.
  • Tematów: 0

Napisano

Wobec tego ci którzy się z tym nie zgadzają, przedstawią opis jakie to zmiany orbity mają powodować teraz ocieplenie, i dlaczego niby słońce ma bardziej ogrzewać ziemię, skoro wygląda na to że od kilku dekad ogrzewa słabiej. Wystarczy opis teoretyczny zjawisk, resztę będzie można zweryfikować przez pomiary odpowiednich parametrów. I niech to nie będzie wnioskowanie odwrócone (jeśli jest coraz cieplej to widocznie słońce jest bardziej aktywne).

Zmiany w orbicie Ziemi, wynikające z interakcji ze stałymi i dużymi obiektami takimi jak Słońce, Ziemia, Księżyc i planety Układu Słonecznego, są obliczane z bardzo dużą dokładnością. Dzięki pozyskaniu tak dokładnych danych można było poszukać zależności cyklu i pozycji orbitalnej Ziemi. Jak się okazało, polarne pokrywy lodowe bardzo gwałtownie zareagowały na precesję orbity Ziemi i w konsekwencji zmianę trybu nasłonecznienia oceanów.  Od długotrwałego oddziaływania Słońca rośnie temperatura, co zmniejsza poziom zasolenia oceanu. Słona woda, w tym przypadku służy, jako bufor cieplny, a grubość pokrywy lodowej stale, ale powoli wzrasta. A warto zauważyć, że w chwili obecnej słońce grzeje mocniej niż w ostatnich dekadach. Czyli jakiś wpływ jest.

 

 

I łączne ich efekty są niezauważalne w porównaniu z wpływami ludzi. Największa erupcja wulkaniczna ostatnich dekad czyli wybuch Pinatubo nie wpłynęła na stężenie CO2 w atmosferze w zauważalnym stopniu. Natomiast pyły uwolnione w tej erupcji schłodziły ziemię na dwa lata.

Tak ale emitują dużą ilość CO2 i innych śmieci do atmosfery. Więc jeśli w skali roku potrafi wybuchnąć kilka wulkanów to emisja CO2 jest duża. Fakt, wybuch wulkanu może choć nie musi chłodzić ziemi, a jeśli tak to nieznacznie.

 

 

Kiedyś też się uwalniał ale nie ogrzewało to ziemi tak szybko jak to się dzieje w ostatnich dekadach.

Powiem tak, bywało już tak wcześniej, zanim pojawił się człowiek, że klimat, także z powodu metanu, się ogrzewał i temperatura wzrastała. I wcale nie potrzebowała do tego CO2 emitowanego przez człowieka.

 

 

Pojawianie się raz na jakiś czas rozbłysków słonecznych to nie to samo co długoterminowa aktywność i moc promieniowania. Ostatnie maksimum słoneczne było wyjątkowo słabe, a poprzednie minimum prawie dwa razy dłuższe niż normalnie.

Masz rację, mój bład. Faktycznie od lat 50tych aktywność stale spada.

 

 

Atmosfera o danej temperaturze ma skończoną pojemność dla pary wodnej. Przekroczenie poziomu równowagi powoduje skroplenie się pary wodnej co obserwujemy każdego dnia. Zwiększenie średniej zawartości pary wodnej następuje dopiero po zwiększeniu się średniej temperatury atmosfery.

Ale mi chodzi o to czy; im więcej pary, która pochodzi z ziemi idzie do atmosfery tym dłuższy czas potrzebny aby się jej pozbyć żeby nie wpływała na klimat. No bo biorąc to na logikę jeśli wyemitowane zostanie dużo pary to wtedy czas na to aby znikła musi się wydłużyć.

 

[Para ma wpływ na klimat bo jest wiele elektrowni atomowych

Znaczy chodziło mi o to, że patrząc na ilość elektrowni atomowych, które emitują parę jest dużo. Więc i emisja pary z elektrowni musi być duża. Pomyślałem, że ma to wpływ na ilość pary (a para jest w istocie gazem cieplarnianym, o których tyle mówisz) jaka idzie do atmosfery dlatego z ciekawości zapytałem.

 

Dla kontrastu mozna przedstawic liczby. Wybuch Pinatubo uwolnil do atmosfery ok. 40 000 000 ton CO2. Tymczasem ludzie emituja co roku ok. 35 000 000 000 ton CO2. O czym my wiec w ogole mowimy. Emisja z erupcji wulkanicznych w zadnym razie nawet nie umywa sie do naszej.

 

No ale przecież erupcji mieliśmy kilka więc w konsekwencji liczba uwolnionego CO2 była większa. Do tego dodać trzeba inne źródła emisji CO2 i wszelkich innych czynników wpływających klimat.


  • 0

#57

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Zmiany w orbicie Ziemi, wynikające z interakcji ze stałymi i dużymi obiektami takimi jak Słońce, Ziemia, Księżyc i planety Układu Słonecznego, są obliczane z bardzo dużą dokładnością. Dzięki pozyskaniu tak dokładnych danych można było poszukać zależności cyklu i pozycji orbitalnej Ziemi. Jak się okazało, polarne pokrywy lodowe bardzo gwałtownie zareagowały na precesję orbity Ziemi i w konsekwencji zmianę trybu nasłonecznienia oceanów.

Owszem. I obecnie precesja ma wpływ ochładzający bo zimowe przesilenie na półkuli północnej coraz bardziej rozsuwa się z peryhelium, a idealne nakładanie się tych dwóch zjawisk dotychczas powodowało, że zima na półkuli z przewagą lądów była cieplejsza.

 

 

Od długotrwałego oddziaływania Słońca rośnie temperatura, co zmniejsza poziom zasolenia oceanu.

Słońce świeci na ziemię od 4,5 mld lat, niby czemu ma to nagle ogrzewać planetę w ostatnich dekadach?

 

 

A warto zauważyć, że w chwili obecnej słońce grzeje mocniej niż w ostatnich dekadach.

Nie, słabiej. Ostatni cykl słoneczny miał wyjątkowo niską aktywność i poprzedzony był rekordowo długim minimum. Widać to po zmianach irradiancji.

 

 

Tak ale emitują dużą ilość CO2 i innych śmieci do atmosfery. Więc jeśli w skali roku potrafi wybuchnąć kilka wulkanów to emisja CO2 jest duża.

Napiszę dużymi literami bo chyba ci umknęło: WULKANY EMITUJĄ STO RAZY MNIEJ GAZÓW CIEPLARNIANYCH NIŻ CZŁOWIEK.

 

 

Powiem tak, bywało już tak wcześniej, zanim pojawił się człowiek, że klimat, także z powodu metanu, się ogrzewał i temperatura wzrastała.

Tymczasem jakoś w ostatnich dekadach nie zanotowano tych gwałtownych, gigantycznych wyrzutów metanu tłumaczących ocieplenie.

 

 

Ale mi chodzi o to czy; im więcej pary, która pochodzi z ziemi idzie do atmosfery tym dłuższy czas potrzebny aby się jej pozbyć żeby nie wpływała na klimat. No bo biorąc to na logikę jeśli wyemitowane zostanie dużo pary to wtedy czas na to aby znikła musi się wydłużyć.

Deszcz pada bardzo szybko. Więcej wody w za niskiej temperaturze - więcej deszczu.


  • 1



#58 Gość_critter☆

Gość_critter☆.
  • Tematów: 0

Napisano

Owszem. I obecnie precesja ma wpływ ochładzający bo zimowe przesilenie na półkuli północnej coraz bardziej rozsuwa się z peryhelium, a idealne nakładanie się tych dwóch zjawisk dotychczas powodowało, że zima na półkuli z przewagą lądów była cieplejsza.

 

Nie zaszkodziło by rzucić linkiem bo nie mogę tego zweryfikować. Przy okazji pytanie, w jakim więc stopniu precesja miałą by ochładzać klimat. Bardzo mnie to zaciekawiło. Czyli mogę rozumieć, że jest to jeden z czynników chłodzących.

 

 

 

Słońce świeci na ziemię od 4,5 mld lat, niby czemu ma to nagle ogrzewać planetę w ostatnich dekadach?

 

Według ciebie słońce nie ma wpływu na temperatury panujące na ziemi. (brak znaku zapytania spowodowany usterką klawiatury)

 

 

 

Nie, słabiej. Ostatni cykl słoneczny miał wyjątkowo niską aktywność i poprzedzony był rekordowo długim minimum. Widać to po zmianach irradiancji.

 

Przede wszystkim, aktywność słoneczna nie jest stała. Zmienia się. Od końca 2014 roku obserwowaliśmy stopniowy wzrost aktywności słonecznej, Średnia miesięczna liczba plam słonecznych wzrosła do 18.6 w lutym. Przyznać jednak mogę, że wpływ słońca na klimat jest relatywnie niski.

 

 

 

Napiszę dużymi literami bo chyba ci umknęło: WULKANY EMITUJĄ STO RAZY MNIEJ GAZÓW CIEPLARNIANYCH NIŻ CZŁOWIEK.

 

Jak rozumiem twoim zdaniem nie ma znaczenia ile wulkanów wybucha. A ponad to, twierdzisz, że wulkany mogą ochłodzić klimat, to prawda, ale czy mam rozumieć, że nawet mimo kilku czynników które chłodzą klimat (już dajmy na to, że każdy ostatnich wybuch jaki był wpłynął na klimat chłodząco i dodajmy do tego niesamowicie chłodzącą precesję) temperatura stale się podnosi tak szybko jak mówicie; wzrost temperatury według was ma być wysoki i szybki jeśli dobrze rozumiem. Krótko mówiąc, mimo wielu bardzo chłodzących czynników klimat szybko i agresywnie się ociepla. To by oznaczało, że w ciągu kilku dekad nas już by nie było. Czy tak właśnie mam to rozumieć co chcecie powiedzieć. A

 

A do tego twierdzicie, że wszyscy którzy mają to gdzieś, czyli generalnie wszyscy poza mądrymi europejczykami, są samobójcami i nie dbają o to, że się ugotujemy. Przecież to się nie trzyma kupy. A argumenty, że przecież oni i tak nie dbają o ludzi są logicznie nie do przyjęcia wszak tutaj chodzi o całą planetę więc to zabiło by także ich. Ale w waszej opinii oni mają to gdzieś. Serio.

 

 

 

Tymczasem jakoś w ostatnich dekadach nie zanotowano tych gwałtownych, gigantycznych wyrzutów metanu tłumaczących ocieplenie.

 

Prawda, ale metan to tylko jeden z wielu czynników. Poza tym metan może być emitowany z różnych miejsc gdzie są złoża i my możemy o tym nie wiedzieć. Ale to tylko hipotetyczne założenie. Dodam tylko, że wybuch metanu w USA w 2015 może mieć wpływ na klimat. To w istocie robota człowieka ale co metan to metan.


  • 0

#59

skittles.
  • Postów: 1323
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Krótko mówiąc, mimo wielu bardzo chłodzących czynników klimat szybko i agresywnie się ociepla. To by oznaczało, że w ciągu kilku dekad nas już by nie było. Czy tak właśnie mam to rozumieć co chcecie powiedzieć. A

 

Mniej więcej. Z tym że nikt nie twierdzi, że w ciągu kilku dekad by nas już nie było. Twierdzimy natomiast, że będzie żyło się zdecydowanie ciężej i będzie to wyzwanie dla naszej cywilizacji technicznej, szczególnie na pewnych szerokościach geograficznych.

 

 

A do tego twierdzicie, że wszyscy którzy mają to gdzieś, czyli generalnie wszyscy poza mądrymi europejczykami, są samobójcami i nie dbają o to, że się ugotujemy.

 

Czegoś tutaj nie rozumiem. Cały czas twierdzisz, że lobby szczepionkowców usilnie pakuje w nas niebezpieczne szczepionki, a nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że kogoś, kto trzepie olbrzymią kasę na węglu, nie interesuje że gdzieś tam ludzie nie będą mieli w studniach wody albo że żywność podrożeje?

 

Poza tym nikt nie twierdzi, że się ugotujemy. Za życia obecnych światowych decydentów (czyli powiedzmy jeszcze jakieś 40 lat) do scen rodem z filmów katastroficznych raczej nie dojdzie. Więc w sumie czym się mają martwić? Kasa płynie, zimy są łagodniejsze. Żyć nie umierać.

 

No i w końcu takie np. Chiny naprawdę sporo inwestują w energię odnawialną i myślę, że za kilkanaście lat w tym względzie będą wręcz wzorem do naśladowania. Więc nie tylko europejczycy są tacy mądrzy.

 

 

No ale przecież erupcji mieliśmy kilka więc w konsekwencji liczba uwolnionego CO2 była większa. Do tego dodać trzeba inne źródła emisji CO2 i wszelkich innych czynników wpływających klimat.

 

 

Jak rozumiem twoim zdaniem nie ma znaczenia ile wulkanów wybucha

 

Wybuch Pinatubo był najsilniejszym wybuchem wulkanicznym ostatnich kilkudziesięciu lat. Normalne erupcje są wielokrotnie słabsze. Pinatubo wyemitował ok. 40 mln ton CO2. Na świecie jest ok. 500 czynnych wulkanów. Prosty rachunek mówi nam, że nawet gdyby każdy czynny wulkan na świecie wybuchał co roku z siłą największego wybuchu ostatnich kilkudziesięciu lat, czyli Pinatubo, to łączna emisja wyniosłaby "tylko" ok. 20 mld ton CO2. Dla porównania człowiek co roku emituje 35 mld ton. Widzisz jak słabo wypadają wulkany przy ludziach nawet przy powyższych, baaardzo wyolbrzymionych założeniach? Przy normalnej aktywności wulkanicznej wulkany co roku emitują "tylko" ok. 300 mln ton CO2, czyli 1% ludzkiej rocznej emisji. Oczywiście jakiś wpływ na klimat to ma, ale musisz przyznać, że w porównaniu do wpływu ludzkich emisji, to jest on śmiesznie niski.


  • 0



#60 Gość_critter☆

Gość_critter☆.
  • Tematów: 0

Napisano

Czegoś tutaj nie rozumiem. Cały czas twierdzisz, że lobby szczepionkowców usilnie pakuje w nas niebezpieczne szczepionki, a nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że kogoś, kto trzepie olbrzymią kasę na węglu, nie interesuje że gdzieś tam ludzie nie będą mieli w studniach wody albo że żywność podrożeje?

 

Poza tym nikt nie twierdzi, że się ugotujemy. Za życia obecnych światowych decydentów (czyli powiedzmy jeszcze jakieś 40 lat) do scen rodem z filmów katastroficznych raczej nie dojdzie. Więc w sumie czym się mają martwić? Kasa płynie, zimy są łagodniejsze. Żyć nie umierać.

 

No i w końcu takie np. Chiny naprawdę sporo inwestują w energię odnawialną i myślę, że za kilkanaście lat w tym względzie będą wręcz wzorem do naśladowania. Więc nie tylko europejczycy są tacy mądrzy.

 

Może dlatego, iż problem szczepionek nie dotyczy całej populacji śwata, a klimat tak. Czasami mam wrażenie jakby wszystkie głupoty dotykały tylko Europejczyków i Amerykanów... Czyli teraz się okazuje, że jednak nie będzie takiej katastrofy jak to malujecie :) a co do chin to od lat tylko zwiększają emisje CO2 natomiast podejrzewam, że jeśli zaczną budować np. elektrownie atomowe to klimat będzie ostatnią rzeczą o jakiej będą myśleć budując je. Właściwie to chyba tylko Europa redukuje swoje 8% czy tam 10%. I pare innych wyjątków. Tak czy siak najwięksi emiterzy mają to gdzieś. Więc teoria, że wszyscy są samobójcami średnio to do mnie przemawia.

 

 

 

Wybuch Pinatubo był najsilniejszym wybuchem wulkanicznym ostatnich kilkudziesięciu lat. Normalne erupcje są wielokrotnie słabsze. Pinatubo wyemitował ok. 40 mln ton CO2. Na świecie jest ok. 500 czynnych wulkanów. Prosty rachunek mówi nam, że nawet gdyby każdy czynny wulkan na świecie wybuchał co roku z siłą największego wybuchu ostatnich kilkudziesięciu lat, czyli Pinatubo, to łączna emisja wyniosłaby "tylko" ok. 20 mld ton CO2. Dla porównania człowiek co roku emituje 35 mld ton. Widzisz jak słabo wypadają wulkany przy ludziach nawet przy powyższych, baaardzo wyolbrzymionych założeniach? Przy normalnej aktywności wulkanicznej wulkany co roku emitują "tylko" ok. 300 mln ton CO2, czyli 1% ludzkiej rocznej emisji. Oczywiście jakiś wpływ na klimat to ma, ale musisz przyznać, że w porównaniu do wpływu ludzkich emisji, to jest on śmiesznie niski.

 

No ale wulkany to tylko jeden z czynników. Tak czy siak nadal nie widzę emisji CO2 jako tej nieuchronnej, zbliżającej się katastrofy, gdyby rzeczywiście było tak źle jak mówicie to reakcja świata byłaby odpowiednia przynajmniej ja tak to widzę.

 

Najlepsze jest to, że przecież teorię o globalnym ociepleniu i jego skutkach bagatelizują regiony, które są dotknięte kataklizmami w znacznie większym stopniu niż my. Przecież tu na pierwszy rzut oka widać, że coś jest nie tak. I wytłumaczenie, że po prostu ludzie są ignorantami to słaby argument.


  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych