Napisano
23.10.2006 - 23:30
Mnie, a wlasciwie to, co sie dzieje w mojej miejscowosci mozna nazwac swego rodzaju przesladowaniem, powiedzialabym nawet, ze to fatum. Chociaz zdarzenia te nie dotyczyly mnie bezposrednio, ale za to wplynely na moj tok myslenia. Otoz wioska, w ktorej mieszkam nie jest zadna tam metropolia wyrozniajaca sie na tle innych okolicznych dziur, ale nie jest tez przyslowiowym zadupiem, gdzie diabel mowi dobranoc. Do tej pory byla taka jaka powinna byc, tj. spokojna wraz z miare przyzwoitymi mieszkancami, sasiadami, dziecmi, niedzielnymi zulami i starymi plotkarami. Slowem - wszyscy porzadni. Jakies dwa miesiace temu zaczela sie seria wypadkow, ktore konczyly sie najczesciej smiercia niewinnych ludzi. W samym wrzesniu bylo 13 pogrzebow, przedstawie tutaj kilka przykladow.
Moja znajoma zostala zamordowana przez bylego chlopaka. Wszedl do jej domu i pierwszy cios zadal kiedy jeszcze spala, pozostale 26 otrzymala prosto w serce. Wykrwawila sie we wlasnym lozku, jeszcze zyla, sobie zadal jeden cios w serce, ale go odratowano. Nevermind...
Wydawalo sie, ze na tym sie skonczy, ale nie. Jakis tydzien pozniej kobieta spalila sie we wlasnym domu, pol kilometra od strazy pozarnej. Co za ironia...
W miedzyczasie zgwalcono moja rowiesniczke, kiedy wracala z pubu. Miala moze z 200-300 metrow do domu.
W tym tygodniu inna dziewczyna probowala sie powiesic, ale sie jej nie udalo. Na szczescie.
To tylko kilka sytuacji, ktore najbardziej mi utkwily. Nikt nigdy nikogo nie zabil, nikt nikomu nie robil krzywdy, takie rzeczy nigdy nie mialy tutaj miejsca, smierc nigdy dotad nie dotknela mnie w taki sposob. Zabojce znal moj kuzyn, moi koledzy, kolezanka, absolutnie nie sprawial wrazenia nienormalnego, a co dopiero takiego psychopaty :-/ Coraz wiecej osob nawet zaczyna snuc przypuszczenia, ze to wina tego nowego ksiedza, ktory jak tylko sie zjawil, to sie zaczelo. Pewnie podpisal jakis cyrograf z diablem ??(wiem, brzmi conajmniej pol-smiesznie) Jak juz wczesniej wspominalam to, co sie stalo wywarlo wplyw na moj sposob myslenia, nie wychodze juz z domu przez okno w srodku nocy tylko po to, zeby sie przejsc na spacer, w ogole nie wracam sama, np. z baru, choc i to zdarza sie rzadko, zaczelam zamykac dom i ogolnie rzecz biorac zwracam wieksza uwage na bezpiecznstwo swoje i innych.
To tyle jesli chodzi o pech, ktory moze az tak bezposrednio mnie nie dotyczy, ale wiele zmienil.
Dawniej (jakies dwa lata temu) mialam manie, ze ktos chce mnie koniecznie zabic :mad: (ten stan utrzymywal sie okolo roku i zniknal po czasie). Jak czlowiek cos sobie ubzdura to nie ma mocnych :argue: