Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ishi no Hoden


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

tajemniczy-megalit-japonski-ishi-no-hoden.jpg

 

Sto kilometrów na zachód od Asuka, w pobliżu miasteczka Takasago, znajduje się obiekt, którym jest przytwierdzony do skały megalit o wymiarach 5,7×6,4×7,2xm i wadze około 600 ton.

 

Ishi no Hoden – tak nazywają ten monolit, jest swego rodzaju „półfabrykatem”, czyli skalnym blokiem, który pozostał na miejscu obróbki i posiada widoczne oznaki tego, że nie został na dobre wykończony.

 

Na jednej z pionowych ścian widoczny jest występ w kształcie ostrosłupa ściętego. Powstaje wrażenie, że obiekt leży na boku. Takie położenie tylko na pozór wydaje się dziwne. Chodzi o to, że Ishi no Hoden został wykonany w dosyć prosty sposób – na skraju masywu skalnego, dookoła dużego kawałka góry, wybrano skałę, a samej bryle nadano niezwykłą formę geometryczną. Ułożenie obiektu „na boku” umożliwiało z jednej strony uzyskanie zamierzonego kształtu, a z drugiej – gwarantowało minimalną pracochłonność przy usuwaniu zbędnej skały wokół niego.

 

Jednak nawet przy takiej minimalizacji pracy, pozostało jej bardzo dużo. Według dostępnych danych, przybliżona objętość zdjętej skały wynosi ok. 400 metrów sześciennych o masie ok. 1000 ton. Ogromne rozmiary megalitu sprawiają, że nawet trudno go w całości sfotografować, a stojąca obok piętrowa świątynia wydaje się przy tym olbrzymie ulotną konstrukcją.

 

Świątynię wzniesiono dlatego, ponieważ blok megalityczny uważany jest za świętość i czczony od najdawniejszych czasów. Obok postawiono też niewielki ołtarz, który jest równocześnie miejscem, gdzie można zwrócić się z prośbą do kami – ducha kamienia.

Wycięcia na powierzchniach bocznych przypominają detale techniczne, umożliwiające przesuwanie po nich jakichś elementów. Albo na odwrót: sam kamień miał się przemieszczać po odpowiednich prowadnicach jeszcze większej konstrukcji. Można też przypuszczać, że monolit miał być zaledwie jedną z podpór gigantycznej budowli. Oficjalna wersja – kamienny grobowiec. Kto i w jakim celu wykonał Ishi no Hoden, nie wiadomo.

 

WZLATUJĄCY KAMIEŃ

 

ishi-no-hoden.jpg

 

Pod megalitem znajduje się wielki kamienny zbiornik napełniony wodą. Jak wynika ze świątynnych zapisów, ten akwen nie wysycha nawet w czasie długotrwałej suszy. Mówi się nawet, że poziom wody w zbiorniku jest w jakiś sposób połączony z poziomem morza, chociaż ten jest w rzeczywistości znacznie niżej. Z powodu występowania wody pod megalitem, podpora kamienia w jego środkowej części – łącznik wiążący do tej pory megalit ze skalnym podłożem – nie jest widoczna i całość wygląda, jakby szybowała w powietrzu. Dlatego też Ishi no Hoden nazywają „wzlatującym kamieniem”.

 

Jak twierdzą miejscowi mnisi, w górnej części kamienia znajdują się zagłębienia w formie wanien. To akurat wydaje się być wątpliwe, jako że tego rodzaju elementy nie pasują do całości formy. Jednak sprawdzić tego się nie da, ponieważ wierzchołek Ishi no Hoden zasypany jest drobnymi kamieniami i ziemią, i rosną tam nawet drzewa. Jako że megalit jest święty, więc o żadnym oczyszczeniu powierzchni nie może być mowy.

 

BADANIA MEGALITU

 

megalit-japonski-ishi-no-hoden.jpg

 

W latach 2005-2006 wykonano trójwymiarowe pomiary obiektu za pomocą lasera oraz dokładnie zbadano charakter otaczającej skały. W styczniu 2008 roku przeprowadzono laserowe i ultradźwiękowe badania uzupełniające. Stwierdzono jednak, że otrzymane dane nie pozwalają ani potwierdzić, ani wykluczyć obecności możliwych komór w megalicie.

Powierzchnia megalitu pokryta jest zagłębieniami, jak od odłupywania materiału i na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie ręcznej obróbki. Brak jest jednak regularnych, czy też przedłużonych śladów kilofa albo podobnego narzędzia (takie ślady, jakby celowo dla porównania, występują jedynie pod megalitem na łączniku, scalającym go ze skałą). Nieobecność regularnych śladów obróbki można by spisać na konto erozji, ale kamień był przed długi czas zasypany skalnymi odłamkami, które zsunęły się z wierzchołka góry na skutek, być może, trzęsienia ziemi. Dostęp do megalitu oczyszczono stosunkowo późno, więc i erozja nie miała na niego wpływu.

 

Powstaje więc pytanie, jakie to było narzędzie w rodzaju mechanicznego freza, które nie odłupywało, ale po prostu kruszyło albo mieliło skałę? Nie ulega wątpliwości, że ściany boczne z ich wnękami każą poważnie zastanowić się nad narzędziem, którego użyto do ich wykonania. Natomiast „dno”, czyli dolna ściana Ishi no Hoden (jeśli założyć, że megalit leży na boku, to jego „dnem” jest teraz ściana pionowa), wprawia każdego w zdumienie – nie widać tutaj absolutnie żadnych śladów obróbki! Ta ściana megalitu, najbardziej oddalona od macierzystej skały, wygląda tak, jakby jakiś olbrzym jednym cięciem oderwał ją od masywu. Ale jeszcze bardziej zastanawiający jest brak śladów narzędzi – ręcznych, czy mechanicznych – na skale wokół Ishi no Hoden. Kilof i klin odznaczyły się tylko w jednym miejscu, na skale naprzeciwko pryzmatycznego wypustu megalitu. Tyle tylko, że najwyraźniej poszerzano tutaj przejście dla ludzi, obchodzących megalit i odbywało się to dawno po jego wykonaniu, kiedy stał się już obiektem czci.

 

Kiedy odbywa się zwykłe pozyskanie materiału w kamieniołomie, nikt nigdy nie wyrównuje pozostających masywów skalnych ani nie zaciera na nich śladów narzędzi. Dlatego brak takich śladów na skale wokół Ishi no Hoden może oznaczać tylko jedno: przy obróbce tego obiektu stosowano zaawansowane narzędzia, które takich śladów nie pozostawiają. Nie ma na skale ani śladów prostych narzędzi, ani znanych nam maszyn do obróbki kamienia. Wychodzi na to, że zastosowana technologia jest nam po prostu nieznana.

 

DZIEŁO BOGÓW

 

megalit.jpg

 

Oficjalna wersja głosi, że megalit planowano wykorzystać w charakterze grobowca. Pewnie dlatego badacze tak pilnie starali się znaleźć w nim puste przestrzenie. A innych wersji przeznaczenia historycy nie mają…

Miejscowe przekazy wiążą Ishi no Hoden z działalnością pewnych bogów, którzy kojarzą nam się z przedstawicielami starej, wysokorozwiniętej cywilizacji. Według legendy obróbką megalitu zajmowali się dwaj bogowie przybyli z kraju Harima no Kuni, którzy z jakiegoś powodu mieli za zadanie zbudować pałac w jedną noc. Jednak ledwie zdążyli wykonać Ishi no Hoden, musieli przerwać pracę, aby stłumić bunt miejscowych bogów. Kiedy tego dokonali, noc skończyła się i pałac nie został ukończony…

Stare legendy i podania bardzo często nie są wyłącznie fantazją naszych przodków, jak twierdzą historycy, ale stanowią swego rodzaju opis w pełni realnych zdarzeń.

 

Źródło


  • 0



#2

niniwczyk.
  • Postów: 70
  • Tematów: 0
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Wolałbym, aby te rewelacje o braku dowodów na obróbkę kamienia podało dajmy na to BBC. Bo tak, to brzmi jakoś "denikenowsko". Bo niby co, kosmici mieli wycinać ze skał ten megalit przy pomocy, oczywiście lasera?


  • 0

#3

szymon2014.
  • Postów: 111
  • Tematów: 10
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Wolałbym, aby te rewelacje o braku dowodów na obróbkę kamienia podało dajmy na to BBC. Bo tak, to brzmi jakoś "denikenowsko". Bo niby co, kosmici mieli wycinać ze skał ten megalit przy pomocy, oczywiście lasera?

 Zgadzam się. Tak jak niektórzy próbują widzieć kosmitów w procesie budowy piramidy Cheopsa. To dzieło ludzi, choć trzeba przyznać: świetnie zorganizowane pod każdym względem i wymagające dużej wiedzy.

W Japoni są też inne megality: http://www.ancient-o...p-masuda-001415


  • 0

#4

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dlatego brak takich śladów na skale wokół Ishi no Hoden może oznaczać tylko jedno: przy obróbce tego obiektu stosowano zaawansowane narzędzia, które takich śladów nie pozostawiają

 

.
Ten artykuł pisał jakiś idiota. Przeciez gołym okiem widac, że powierzchnie obrabiane(jedna jest nieobrabiana z jakiejś przyczyny)  zostały wyszpicowane(wygroszkowane). Technika prosta jak drut , maskuje wszelkie ślady wcześniejszej obróbki po to ją się stosuje. Szpicować (albo groszkować) można ręcznie , automatami, specjalnymi narzędzimi albo odpryskiem obrabianego kamulca.Nawet ręczna obróbka kamulcem jest dość szybka, 1m2 kamienia to powiedzmy max godzina-dwie  ręcznej roboty.Automatem chwila.
Technologia naprawdę prosta: , kantem kamienia "narzędzia" odpryskujemy malutkie kawałeczki (ok 0,5 cm) obrabianego kamienia.

 

Groszkowanie na Ishi no Hoden

YJke0DL.jpg

Ri5zTZh.jpg

 

 

przedłużonych śladów kilofa albo podobnego narzędzia (takie ślady, jakby celowo dla porównania

 

 

Napisy czy oznakowania i owszem  ale ślady kilofem?

 

76QcCYd.jpg

 

Brak jest jednak regularnych, czy też przedłużonych śladów kilofa albo podobnego narzędzia (takie ślady, jakby celowo dla porównania, występują jedynie pod megalitem na łączniku, scalającym go ze skałą).

 

Przepraszam a czy na kolumnie Zygmunta albo jakiś schodach z granitu są ślady kilofa?
Wszelkie  wykańczanie czy wygładzanie jest po to by usunać ślady obróbki czy wycinania ze skały. Notabene od początku istnienia kamieniarstwa nikt , nigdy nieodłupywał  czegoś takiego ani kilofem ani oskardem . Zresztą nie odłupuje się żadnej twardej skały takim narzedziem . Kilofem to można pruć chodnik w węglu brunatnym , jakiś mięciutkich łupkach czy miekkich wapieniach . Próba z kilofem i twardym kamieniem kończy sie albo wbiciem kilofa sobię  w głowe (odbija jak od kowadła ze stali) albo rozwaleniem kamienia na maleńkie odłamki.

Kamień od początku przygody ludzkości pruto w ten sam sposób . Udoskonaliły się tylko nieco narzędzia. Jeden ostry kawał narzędzia , początkowo z krzemienia walono drugim  dużo miekszym (często z drewna) Posługując się jak dłutem wykuwano specjalne gniazdoa dokłądnej rząd gniazd lub rowek . Potem w te gniazda wbijano drewniane kliny, tak długo aż to  równo odłupywało kawał skały . W przypadku takiej rzeżbionej skały po prostu najpierw z grubsza nadawano kształt  odłupujac większe kawalłki a potem precyzyjnie gładzono  ( odbijając ziarenka)aż otrzymano odpowiedni kształt. Ten ostatni etap był najtrudniejszy i trwał najdłużej.

 

 

 

W całej sprawie jest duża tajemnica oczywiście pominieta przez autora artykułu. Tam gdzie wszystko jest oczywiste dla kogokolwiek majacego jakie kolwiek pojęcie o kamieniu tam autor  doszukuje się kosmicznych technologii . Tam gdzie pojawia sie duży znak zapytania... tam autor milczy . Tak jest jak  totalny laik bierze sie za taki temat.
  A więc co jest tajemniczego w kamieniu no  Hoden(Ishi to po japońsku  kamień)??
Pierwsza rzecz która rzuca się w oczy to ten ostrosłupowy (no dobra, ostrosłupowo ściety) wypust od strony ściany wyrobiska Dla kogo kto troche zajmował się budowlami z kamienia to doskonale orientuje się żę taki wypust to złącze do połączenia z inną skałą w jednolity twór . Ot takie megalityczny „dyndzel”  z Klocka Lego.I to jeszcze dzięki działniu masy kamulca i klinowatych  ścian wypustu odporny na trzęsienia ziemi . Nawet podrzucony silnym wstrząsem o amplitudzie mniejszej niż długość wypustu samoczynnie wskakiwał na miejsce. Genialne w prostocie i bardzo skuteczne.
 Bo  ten klocek niestety miał być ztamtąd zabrany, jakimś cudem wywleczony i  posadowiony na przygotowanym wcześniej "fundamencie":. Powiem więcej: po zakończeniu transportu  było możliwe że na tym magalitycznym klocku Lego   wycięto by negatyw takiego złącza i wstawiono kolejny klocek .Nota bene dlatego nie obrobiono tej jednej ściany  transportem . Prawdopodobnie miano zamiar transportować "dzyndzlem" do góry . Przypadkowe i niestety nieuniknione wykruszenia   wypadły by na nieobrabianej ściance.Tą płaszcyznę miano zamiar zniwelować już po posadowieniu . Przy wyrównywaniu przy okazji dało by się idealnie jeszcze  wypoziomować i wygładzić tą powierzchnię . Być może również wykuć gniazdo pod następny klocek. I tu mamy właściwe pytania . Jaka cywilizaca w Japoni miała umiejetności transportu takich kamulców na przynajmniej kilka km (najbliższy  być może "fundament" znaleziono kilka km od no Hoden w miejscowości Asuka).

 

Trudno powiedzieć czy klocek no Hoden był przeznaczony do Asuki byc może w tych górach jest ukrytych przez czas sporo jeszcze takich artefaktów.

W kazdym razie transport takiego kilkuset letniego kolosa przez trudny górski terenjest naprawdę niewykłym wyzwaniem logistyczno , technicznym ( dla porównaniaEgipt w okolicy piramid  jest płaski jak stół i jeszcze był dodatkowo plantowany). Tu nie tylko trzeba przesuwać kamulce ale i chronić przed przypadkową przewrotką na bok (i na ludzi) jak i chronić przed zsunięciem  wzdłuż stromego zbocza . Jak hamować taki kolos o masie 600 ton gdy zacznie się zsuwać? Powodzenia! Czapki z głów Panowie i Panie przed tym przedsięwzięciem.

 

 

Fundament w Asuka:

PeiirCU.jpg

 

Taki fundamet był jednak chyba  do mniejszych :klocków"

 

 

uE6el44.jpg

 

 

Ten kamień jest ot yle interesujący bo widać że pracę nad gładzeniem i kształtowaniem przerwano nagle . Wojna , zaraza czy inna katastrofa zakończyła prace ekip kamieniarzy.

 

eCdTx1b.jpg

 

Dużo więcej fotek :

 

http://www.disclose....pan-t95115.html

 

http://www.lah.ru/ex...an2013/ishi.htm


  • 3





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych