
Fot/ Tunguska
Problem z tego typu zjawiskami jest prozaiczny: wiarygodność świadków. Gdy widzimy dziwnie uśmiechającego się jegomościa, który tonem proroka opowiada o swoich rzekomych kontaktach z obcymi cywilizacjami, trudno traktować to poważnie. Większość takich świadków staje się łatwym celem dla prześmiewców i sceptyków, serwujących dobry żart na zakończenie jakiegoś programu informacyjnego. Ale jeśli świadek nie jest osobą niezrównoważoną psychicznie czy alkoholikiem, lecz majętnym przedsiębiorcą, który pół roku waha się czy opowiedzieć swoją historię, sprawa wygląda inaczej. Obawiał się, że opowiedzenie o tym co się wydarzyło w Jarnołtówku popsuje mu interesy i nada piętno wariata. Dopiero żona przekonała go, że tym co widział musi się podzielić z innymi.
Adam Maksymów jest właścicielem ośrodka wypoczynkowego MAX w Jarnołtówku. Na pieniądze ani niedomiar klientów nie musi narzekać. Jednak w nocy 19 stycznia 2009 r. zdarzyło się coś, co wyrwało go z normalnych torów życia. Jak sam powiada, wcześniej uśmiechał się pod wąsem gdy słyszał o UFO. Tym razem zmienił nieco zdanie na ten temat. Oddajmy mu głos: „Usłyszałem ten huk, zupełnie jakby ktoś odpalał rakiety. Dochodził z łąki zza pobliskich drzew. Był potężny! Towarzyszyło mu głośne buczenie – jakby ktoś zamknął rój pszczół w słoiku. – Pewnie samolot pionowego lądowania typu Harrier miał awarię i wylądował na tej łące – pomyślałem sobie. Dłuższy czas był zupełny spokój. Żona zaczęła się niecierpliwić i chciała już odejść od okna. Aż w pewnej chwili niebo rozbłysło potężnym światłem! Zrobiło się tak jasno, że widać było każdą gałązkę na bezlistnych drzewach. Staliśmy jak zaczarowani. A potem znad drzew w oślepiającym świetle zaczął się unosić ciemny obiekt. U dołu miał trójkątny, jasnoniebieski snop światła. Uniósł się powoli na kilkadziesiąt metrów nad ziemię, wzbijając w powietrze ogromne ilości śniegu. I nagle zniknął. Z taką prędkością, jakiej z pewnością nie może osiągnąć żadna ziemska maszyna”.
Relację Adama Maksymowa potwierdzili inni mieszkańcy Jarnołtówka. Też słyszeli huk, a niektórzy z nich dostrzegli niezidentyfikowany obiekt na niebie. Znów zbiorowa histeria? Raczej ciężko w to uwierzyć. Wydaje się, że w 2009 r. miało miejsce najdziwniejsze od czasu Emilcina zdarzenie na terenie Polski.
Całość interesującego wywiadu z panem Adamem Maksymowem wraz z wizytą na miejscu zdarzenia:
Źródło: Tunguska
http://www.tunguska....zlotego-potoku/
Użytkownik Legendarny. edytował ten post 22.01.2016 - 00:24