Oto kilka nieciekawych eksperymentów przeprowadzonych na ludziach:
Eksperymenty w Trenton
Dr Henry Andrews Cotton był psychiatrą, a w roku 1907 został dyrektorem szpitala psychiatrycznego w Trenton. Wyznawał on ciekawą teorię, według której wszystkie schorzenia psychiczne były wynikiem infekcji, a infekcje te da się wyleczyć chirurgicznie. Dr Cotton zaczynał od wyrywania zębów, potem usuwał ofierze (zabiegi często były przeprowadzane bez zgody pacjenta) migdałki, a gdy to nie pomagało to usuwał niektóre z organów wewnętrznych. Ze względu na bardzo wadliwe metody badawcze uwierzył on, że udało mu się uzyskać aż 85% skuteczność terapii wobec czego usunął zęby także sobie, swojej żonie oraz dwóm synom, a jednemu dodatkowo wyciął kawałek jelita. A dodatkowo wszystko to działo się w czasach przed antybiotykami wobec czego ofiary dr Cottona najczęściej umierały. Choć Cotton został zmuszony do przejścia na emeryturę w roku 1930 to część jego zabiegów była praktykowana w Trenton aż do lat 50.
Przypadkowa dżuma
Dr Richard Strong był szefem amerykańskiego laboratorium biologicznego na Filipinach i swoje stanowisko postanowił on wykorzystać w celu eksperymentów na więźniach w Manili - chciał on znaleźć lepszą szczepionkę przeciw cholerze. Podawał on ją osadzonym, lecz pewnego razu, w roku 1906 przypadkiem bakterie Yersinia pestis wywołujące dżumę. 13 pacjentów zmarło, a dr Strong na chwilę wycofał się w cień. Po paru latach powrócił aby próbować sił ze swoją szczepionką przeciw beri-beri i znowu uśmiercił kilka osób, a ci, którym udało się przeżyć dostali po paczce papierosów. Eksperymenty Stronga były podawane w obronie nazistowskich zbrodniarzy aby uzasadniać prowadzone przez nich badania na ludziach.
Przeszczep jąder w San Quentin
Na początku XX wieku w słynnym więzieniu San Quentin pracował dr Leo Stanley. Miał on ciekawą teorię dotyczącą przestępczości. Otóż według niego przestępstw mieli dopuszczać się mężczyźni o zbyt niskim poziomie testosteronu, postanowił on ich zatem leczyć przeszczepiając im jądra innych więźniów, których poddano karze śmierci. Niestety dla dr Stanleya wyroków takich wykonywano niewiele wobec czego musiał on sięgnąć po jądra pobrane od zwierząt, a w późniejszej fazie nawet zaprzestał przeszczepów tylko wstrzykiwał więźniom pod skórę zgniecione zwierzęce jądra. Więźniowie chętnie się zabiegom poddawali, bo w takim przybytku zwiększenie swojej męskości jest oczywiście bardzo pożądane, a niektórzy twierdzili, że zabiegi te dodają im energii - choć dziś, ze względu na słabe metody badawcze, nie wiadomo na ile wynikało to z efektu placebo. Ciekawa była także motywacja dr Stanleya, bo robił on to wszystko ze względu na swoje rasistowskie przekonania - chciał bowiem aby w ten sposób odmładzać i przywracać wigor białym mężczyznom, a przedstawicieli niechcianych ras sterylizować.
Prąd i LSD dla dzieci
Lauretta Bender (ta, która wsławiła się opracowaniem testu Bender-Gestalt do oceny zdolności motorycznych i kognitywnych dzieci) ma na swoim koncie nieco mniej przyjemne badania na najmłodszych. Pracując jako psychiatra w szpitalu Bellevue w latach 40 XX wieku uważała ona, że prąd jest w stanie pomóc w czymś co nazywała dziecięcą schizofrenią. A jeśli prąd nie pomagał to podawano razem z nim LSD i psylocybinę, często przez długie tygodnie. Pojawiały się podejrzenia, że pani Bender mogła otrzymać pieniądze na te badania z programu CIA MK-ULTRA, ale nigdy jej nic nie udowodniono.
Dermatolog w więzieniu
Albert Kligman w latach 60 przeprowadził potężne badania dermatologiczne w więzieniu Holmesburg. Probówał on między innymi odnaleźć dla wojska metodę wzmocnienia skóry, co miałoby pomóc żołnierzom na polu bitwy, wynikiem jego eksperymentów były jednak najczęściej ostre poparzenia chemiczne i sporo bólu. Dodatkowo Kligman przyjmował zlecenia od firm farmaceutycznych, które chciały skorzystać z "jego" więźniów do swoich badań, a badani prawie nigdy nie wiedzieli tak naprawdę co ich czeka. Kligman z kolei został milionerem wynajdując Retin-A - popularny środek na trądzik.
Czy nakłucie kręgosłupa boli?
Pod koniec XIX wieku nakłucie lędźwiowe - zabieg polegający na wprowadzeniu sporej igły do przestrzeni podpajęczynówkowej w odcinku lędźwiowym kręgosłupa - uważane było za bezbolesne, jednak podczas jednego z takich badań pediatra Arthur Wentworh zauważył, że dziecko krzywi się z bólu. Aby sprawdzić czy faktycznie zabieg jest bolesny wykorzystał on 29 noworodków i małych dzieci - i faktycznie, okazało się, że nakłucie kręgosłupa boli. Kontrowersje związane z badaniami na najmłodszych doprowadziły do tego, że Wentworth musiał opuścić stanowisko na Harvardzie.
Trawienie
W roku 1822 pewien handlarz futer z Michigan został postrzelony w brzuch, a opatrzył go dr Willian Beaumont. Mężczyzna przeżył, ale w jego brzuchu pozostała dziura, która nie chciała się goić. Dr Beaumont postanowił wykorzystać okazję aby lepiej zgłębić tajemnicę trawienia. W tym celu wkładał on pacjentowi pokarm na sznurku przez tę dziurę, a po paru godzinach go wyjmował. Badania były kontrowersyjne, ale dzięki nim ustalono, że trawienie odbywa się w sposób chemiczny.