Witam wszystkich.
To mój pierwszy wątek na forum, chociaż czytam je od kilku lat dość regularnie. Mam nadzieję, że pomożecie mi rozwiązać kilka kwestii i znaleźć wytłumaczenie dla kilku zjawisk. Zatem...
Niedawno przeprowadziłem się do mojego nowego lokum. Nie chcę zdradzać swojej lokalizacji, niemniej jest to nowy "pokój" wybudowany tuż przy domu jednorodzinnym, który powstał w latach 75-78 na zgliszczach jakiegoś przydrożnego zajazdu na wsi.
Pierwsze dwie noce, które spędziłem w pokoju, były dość spokojne i niczego nie zapowiadały.
Pewnego dnia, po robocie, siedziałem na łózku i przeglądałem internet.. sprzątałem, krzątałem się. Wychodziłem na zewnątrz...Nocą natomiast poczułem od strony "dachu" smród - tuż nad sufitem. Wczesniej, mimo stania w pokoju, był dla mnie niewyczuwalny. Zapach porównywalny do, trywialnie, ludzkich gazów bądź czegoś w fazie rozkładu.. może jaj? Stałem akurat, by zgasić lampkę na ścianie i uderzył mnie jego odór. Był wieczór, w zasadzie już pora spania (koło23), także zaspany walnąłem się na łózko i zasnąłem. Rano, przypominając sobie sytuację ze wczoraj, doznałem niemałego zgryzu w umyśle - skoro śmierdziało i poszedłem spać... to znaczy, że spałem w smrodzie i mi on nie przeszkadzał. Siedziałem na łóżku nie czując go zupełnie! Wstając i przuystawiając nos do sufitu poczułem go na nowo - odór unosił się tuż nad sufitem ale nie spadał na dół - siedząc był zupełnie niewyczuwalny. Sprawdziłem dach czy coś tam nie zdechło, zdrapałem trochę sufitu - nic nie przeciekło, żadne zwierzę nie umarło. Pokój wietrzony codziennie. Zapach utrzymywał się koło 5-6 dni i sam zniknął. Czytałem niegdyś, że "duchy" mogą "waniać". Nie miałem za bardzo jak zarejestrować tego zapachu.. natomiast kilku moich znajomych potwierdziło, że mój nos mnie nie oszukuje.
Około 4 dnia "waniania" zaczęły mi znikać rzeczy. Przykład? Zostawiam zawsze wyciągniętą płytę z konsoli w jej pudełku i kładę na konsoli. Akurat przez kilka dni przerabiałem jeden tytuł, także to jedno pudełko się nań znajdowało..niestety, bez płyty. Chciałem sobie przed pracą odpalić gierę - płyty nie ma. Ani w napędzie, ani w napędzie laptopa, ani w pudełku. Pomysł kradzieży padł na koleżków ale.. przed samym wyjście, jakieś półtorej godziny później, sprawdziłem podobnie opakowanie - płyta w środku. Zwaliłem to na swoje poranne zaspanie i roztargnienie. Wzruszyłem ramionami i wyszedlem do pracy.
Kolejny przykład- świeżo po przeprowadzce kupiłem kilka gwoździ celem umocowania firanki zanim kupię roletę-kiepski interes siedzieć i nie mieć intymności, gdy każdy z okna może wtrybiać nos. Miałem dokładnie sześć gwoździ. SZEŚĆ. Mam też tyle na paragonie. Wbijam dwa z lewej strony, jeden na górze, dwa z prawej. Wychodzi 5. Plus jeden na środek okna na samej górze do deseczki, by zasłonę podwinąć w czasie dnia np i tam ją pozostawiać. Brakuje. Szukam na podłodze -nie ma (nie mógł się zawieruszyć-podłoga to goły beton, jeszcze nie ma dywanu). Myślałem, ze może pod łózkiem. Podniosłem - nie ma też. Nie wbił się w pościel. Nie ma nigdzie. Wyszedłem do domku do toalety.. wracam - jest. leży na podłodze na deseczce, którą miałem przybić.
Na koniec hit z wczoraj - kubek. Codziennie rano pijam w nim herbatę przed pójściem spać i przed wyjściem do roboty.. Odkładam go, póki co, na podłogę przy łóżku i wychodzę z pracy/kładę się.. Wracam-kubeczka nie ma. Zastanowiłem się czy czasem ktoś nie wbija mi do pokoju gdy mnie nie ma - właściciel nie ma kluczy do zamka (sam kupiłem i zakładałem), nikomu też klucza nie dałem i przez te dni nie zgubiłem. Co jest ciekawe? Wracam z pracy, otwieram drzwi..i widzę przy swoim łóżku kubek tylko stłuczony w drobny mak.
Kroki - gdy wychodzę z pokoju do pracy, to czasami słyszę jakby ktoś po nim chodził. Czasami także jak śpię, to ten dźwięk mnie wybudza i słyszę go jeszcze kilka chwil - zwykle jest zaraz przy drzwiach bądź od strony domu jednorodzinnego, ale jakby rezonowała podłoga. Słyszę dźwięk a'la jakichś butów a'la szpilki kobiece z metalowym czubem po betonie. To taki specyficzny dźwięk- kto słyszał, ten rozpozna bez problemu. Z tego, co się orientuję, pod betonową wylewką nie ma żadnych linii napięcia ani rur wodociągowych. Póki co nie mam jescze dwywanu, więc nie wiem jak by to brzmiało pod przykryciem. Myślałem, ze może ziemia pracuje, bo to świeża budowa.. niemniej wydawałoby to taki dźwięk? Dziś wychodziłem do pracy i usłyszałem łupnięcie w drzwi zaraz po tym, jak je zamknąłem. Powiem wam szczerze- nie sprawdzałem czy cokolwiek było w środku. Uciekłem. Teraz, już na trzeźwo, dumam czy to nie mógl być jakiś skok ciśnienia? Zaraz przy drzwiach wejściowych mam butlę z gazem i kuchenkę.. może jakiś drobny wyciek, iskra od zamykania drzwi zamkiem czy tam ich przesuwania po prowadnicy bądź gdy "język" zatrzaskujący wpadł w zatrzask i powstała iskra? (mam takie zamykane drzwi lewo prawo jak suwak, nie uchylne/skrzydłowe). Jakieś rozprężenie gazów przy spalaniu i napór na blaszane drzwi to spowodował? Głowię się co to może być i zachodzę w głowę co mnie spotka po powrocie z pracy. Jutro ma wpaść kontroler z gazowni - dla mojego świętego spokoju. Niemniej - gazu nie czuję po przyjściu do "pokoju".
Czy ktoś z Was miał z tym styczność bądź podobnym??? Nakierujecie mnie na jakieś racjonalne wyjaśnienia? Coś sprawdzić?
Burza mózgów..po tych kilku dniach chyba żadne wytłumaczenie i opcja mnie nie zadziwi. Najchętniej bym się z tej nory wyniósl ale...nie mogę ;/ także im szybciej to się rozwiąże tym lepiej
Użytkownik Zakacupirzony edytował ten post 08.12.2015 - 13:55