W archeologii jest pewna kategoria znalezisk, które - zgodnie ze stanem wiedzy naukowej - nie powinny istnieć. Udowadniają one, że historia, której naucza się w szkołach nie jest zgodna ze stanem faktycznym, a ludzie sprzed setek i tysięcy lat wiedzieli i potrafili więcej niż nam się wydaje…
Spod dywanika uczonego
"Problematyczne artefakty" to przedmioty, których - zgodnie z ustaleniami historii i archeologii - nie powinno być. Chodzi m.in. o wytwory ludzkich rąk znajdowane w pokładach geologicznych liczących miliony lat czy dowody na istnienie rozwiniętej myśli technicznej w głębokiej starożytności, a nawet… prehistorii. Sugerują one, że albo ludzkość jest o wiele starsza niż sądzono, albo przed nami istniały na Ziemi inne w miarę rozwinięte cywilizacje.
Foto: forbiddenarcheology.net
Komputery i baterie starożytności
W angielskojęzycznej literaturze nazywa się je "out-of-place artifacts" (w skrócie "ooparts"), co oznacza "artefakty nie na swoim miejscu". To wytwory człowieka lub ślady narzędzi, których datowanie wskazuje, że są one niewyobrażalnie stare - czasem nawet starsze od ludzkości! Większość tego typu przedmiotów otacza naukowe tabu. Ponieważ nie pasują do wersji dziejów przyjętej przez "akademię", wiele z nich dosłownie zamieciono pod dywan historii, a niektóre tak dobrze ukryto w muzealnych magazynach, że dziś uznaje się je za "eksponaty zaginione". Do tej grupy zalicza się m.in. miedziany krążek z wyobrażeniem "człowieka-ptaka" wydobyty w 1870 r. z głębokości 40 m podczas wiercenia studni w Lawn Ridge (Illinois) - tak przynajmniej twierdził jego znalazca, Jacob W. Moffit. Jego słowa potwierdzały inne odkrycia w regionie, gdzie z głębin ziemi wyciągano różne metalowe przedmioty. Wspomniana "moneta", tkwiąca pod wieloma warstwami gliny i skał, wyglądała jak wycięty z metalu krążek z dziwnym wizerunkiem oraz znakami przypominającymi nieznane pismo. Z kolei w 1889 r. w bardzo podobnych okolicznościach w miejscowości Nampa (Idaho) spod ziemi wyciągnięto gliniany posążek kobiety z przekrzywioną głową. Według relacji pompa wypłukała go z głębokości 90 m. W jaki sposób figurka się tam dostała? I czy oba przedmioty - dwa z dziesiątków ooparts - można uznawać za wytwory cywilizacji sprzed setek tysięcy czy milionów lat, co sugeruje wiek pokładów geologicznych, w jakich je znaleziono?
Foto: nytimes.com
Młotki i gwoździe zaklęte w kamieniu
Sztandarowymi przykładami "ooparts" są przedmioty znajdowane w bryłach skalnych, co sugeruje, że muszą one być niewyobrażalnie stare. Zwolennikom teorii o "zakazanej historii" daje to do ręki argument, iż przed obecną cywilizacją istniała na Ziemi inna, starsza, która prawdopodobnie upadła w wyniku straszliwych kataklizmów, jakich ślady znajdujemy w podaniach o Noem czy Atlantydzie. Jednym z pierwszych "problematycznych artefaktów", jaki zyskał międzynarodowy rozgłos był tzw. gwóźdź z Kingoodie znaleziony przez kamieniarzy we wspomnianej szkockiej miejscowości w 1844 r. Zgodnie z relacją wielkiego uczonego, Sir Davida Brewstera, skała, w której go znaleziono liczyła prawie 400 mln lat, a zardzewiały gwóźdź w jej wnętrzu zauważyli robotnicy polerujący chropowaty kamień. Równie wiele emocji wzbudził "młotek z Londynu", ale nie chodzi tu o stolicę UK, tylko wieś w Teksasie. W 1934 r. znalazła go podczas spaceru rodzina Hahn. Zauważyli oni, że ze skalnej bryły wystaje drewniana rączka, zaś w kamień "wrośnięty" jest 15-centymetrowy stalowy młotek. Narzędzie mogło być stare, ale raczej nie przedpotopowe. Zasugerowano, że młotek mógł obrosnąć twardą mineralną skorupką w ciągu kilku dekad. Dyskusję wywołał też tzw. artefakt z Coso. W 1961 r. grupka poszukiwaczy geod natknęła się w okolicach Olancha (Kalifornia) na coś wyjątkowo dziwnego. Po rozłupaniu skalnej bryły okazało się, że w jej środku tkwi… świeca zapłonowa. Geolog, który widział znalezisko ocenił wiek skały na pół miliona lat. Specjaliści uznali jednak, że świeca pochodzi z lat 20. ub. wieku i prawdopodobnie otacza ją skamieniała glina. Znacznie bardziej tajemnicze były wykopywane spod ziemi metalowe rury - potencjalne ślady kanalizacji czy rurociągów sprzed setek tysięcy, a może nawet milionów lat. Takową znaleźli w 1968 r. panowie Druet i Salfati w pokładach kredy we francuskim Saint-Jean-de-Livet. Rura miała jednorodną strukturę i symetryczną budowę, a znalazcy, o czym pisze Michael Cremo w "Zakazanej archeologii", nie uzyskawszy satysfakcjonujących wyjaśnień od ekspertów, uznali ostatecznie, że jest to wytwór praludzi. Metalowe rury znaleziono także w skałach góry Baigong w pobliżu jeziora Toson w chińskiej prowincji Qinghai. Na początku ob. wieku media donosiły, że uczeni zamierzali sprawdzić, czym są te tajemnicze struktury dochodzące do 40 cm średnicy i czy mogą być one dziełem… obcych, którzy przed wiekami nawiedzili ten obszar. Obecnie panuje jednak przekonanie, że te dziwaczne znaleziska to rzadkie twory geologiczne. Oprócz tego uczeni natrafiali na wiele innych "anomalii", takich jak ślady niebywale precyzyjnej techniki obróbki kamienia w Puma Punku (ok. VI w. n.e.) czy Abusir (ok. XXIII w. p.n.e.), dowody na transoceaniczne podróże przed epoką wielkich odkryć geograficznych czy zaawansowaną wiedzę dawnych geografów, co uwidacznia słynna mapa osmańskiego admirała Piri Reisa z 1513 r., na której zaznaczono wybrzeża Brazylii, a nawet oficjalnie nieznanej aż do XIX w. Antarktydy…
Foto: oddpulse.com
źródło: http://strefatajemni...-istniec/r6yd0m