Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kontrowersyjna egzekucja w USA. "Ból nie do zniesienia"


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
32 odpowiedzi w tym temacie

#16

Wędrowiec.
  • Postów: 249
  • Tematów: 4
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Czytając Wasze wpisy można odnieść wrażenie, że kara śmierci jest bardzo skuteczna - dla sprawcy, bo usuwamy go ze społeczności, dla społeczności - bo znika morderca.

 

Mam zgoła odmienne zdanie:

1. Dla sprawcy to raczej żadna kara, bo on po prostu znika i wątpię, żeby po śmierci bardzo się tym martwił, przeżywał czy też żałował...

2. Nigdzie na świecie kara śmierci nie spowodowała spadku zabójstw; nie ma żadnego związku między liczbą przestępstw a liczbą wykonywanych wyroków śmierci - nie spada liczba zabójstw. W USA obserwujemy wręcz wzrost liczby zabójstw wraz ze wzrostem liczby skazanych na śmierć.

3. Wniosek z powyższego jest dość prosty - musimy znaleźć inne sposoby unikania zabójstw i sytuacji im sprzyjających. Ale na pewno nie jest takim sposobem zaostrzanie wyroków i zwiększanie zakresu kary śmierci.

4. Warto też się zastanowić nad pojęciem "kara śmierci". Co to za kara, jeśli skazany na nią wcale jej nie poczuje? Po prostu zniknie i tyle! Żadna kara - dużo lepszą karą jest dożywocie, kiedy to przestępca może odczuwać skutki kary przez dziesiątki lat...

 

Jakakolwiek kara ma sens wtedy, gdy odczuje ją sprawca. Jeśli zabijemy go, nie odczuje on nic.

 

Myślę, że większość ludzi popełnia prosty błąd językowy i myli "karę śmierci" z "karaniem śmiercią". Zadanie komuś śmierci nie jest żadną karą (może poza kilkoma minutami strachu skazanego), natomiast możne zrozumieć, że ktoś ma ochotę zemścić się za jakiś czyn poprzez zabicie sprawcy.

 

Jednakże nie ma to nic wspólnego z "karaniem" - a jedynie jest to zemsta. To może tak to nazwijmy, a nie bzdurnym pojęciem "kara śmierci"?


Użytkownik Wędrowiec edytował ten post 06.11.2015 - 01:10

  • 1

#17

LotusFeet.
  • Postów: 44
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jak juz jesteśmy przy temacie kary śmierci to polecam film "Życie za życie" jesli ktos nie widział :)
  • 0

#18

jasnosc.
  • Postów: 52
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Morderca nie wywoluje u mnie takich odruchow wymiotnych jak gwalciciel. Dla tego typu przestepstw widze jedno rozwiazanie: jestem za ciezkimi robotami typu osuszanie bagien kalesonami na glodowej diecie. Taka niebezposrednia kara smierci. Zabicie kogos (humanitarne w dodatku) takiego tak naprawde usuwa tylko osobnika i cieszy podatnika. To zadna kara. Chodzi mi o kare tutaj, w tym wymiarze. To co sie bedzie dzialo z taka jednostka po opuszczenia ciala to inna sprawa - ja chce, zeby w tym wymiarze zrozumial co zrobil. I cierpial jak rodziny ofiar i ofiary (ktore przezyly).

Ciezkie roboty dzien w dzien bez litosci. Glodowa dieta. W koncu to on sie bedzie prosil o smierc, ktora bedzie sie wydawala byc wybawieniem wobec takiej nieuchronnej kary. Myslicie, ze to by nie odstraszalo? Wielu ciezkich przestepcow ma gdzies swoje zycie, nie boja sie, ze dostana zastrzyczek i po sprawie. Jednak wizja nieuchronnej niewolniczej pracy do smierci troszke zmienilaby podejscie. Szkoda, ze w ramach poprawnosci politycznej, tolerancji zle pojmowanej, calego bredzenia o prawach czlowieka, doszlismy do takiego absurdu jaki mamy z wymiarem "sprawiedliwosci". To przerazajace jest!


Użytkownik jasnosc edytował ten post 06.11.2015 - 09:24

  • 0

#19

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ewentualnie mogliby robić coś przydatnego dla społeczeństwa np sprzątać, budować drogi, wydobywać węgiel, chociaż świadomość, że ta ciężka praca którą wykonują, jak przytoczone przez jasnosc osuszanie bagien, jest bezsensowna, byłaby pewnie dodatkową karą.


  • 0



#20

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Widzę że się tu niezły off-top zrobił. Na tematat kary śmierci jako takiej dyskusja była prowadzona tutaj: http://www.paranorma...mierci/?hl=kara  To tak gwoli przypomnienia, bo widzę że argumenty obu stron się powtarzają, Chociaż niektóre są coraz bardziej bzdurne. Odniosę się do nich.

 

 

1. Dla sprawcy to raczej żadna kara, bo on po prostu znika i wątpię, żeby po śmierci bardzo się tym martwił, przeżywał czy też żałował...

 W zasadzie jego uczucia nie powinny nikogo obchodzić. Ale ta wypowiedź przedstawia typowe błędy myślowe spowodowane semantyką. kara śmierci nie ma na celu sprawiania przykrości sprawcy. Chodzi o to aby wyeliminować jednostkę aspołeczną i potencjalnie niebezpieczną

 

 

2. Nigdzie na świecie kara śmierci nie spowodowała spadku zabójstw; nie ma żadnego związku między liczbą przestępstw a liczbą wykonywanych wyroków śmierci - nie spada liczba zabójstw.

 Po pierwsze prawdą jest, że kara śmierci nie spełnia roli straszaka. I nie ma jej spełniać. Nie może też być na zasadzie oko za oko. Mordercy i ich motywy, są naprawdę rożne. Jest ogromna różnica pomiędzy kimś, kto pod wpływem emocji zadźgał kuchennym nożem kochanka swojej żony, a kogoś kto takim samym nożem wycinał fragmenty ciała ofiary, napawając się jej bólem. Liczba zabójstw wynika po prostu z funkcjonalności danego systemu i kara śmierci nie ma na to większego wpływu. 

 

W USA obserwujemy wręcz wzrost liczby zabójstw wraz ze wzrostem liczby skazanych na śmierć.

 A nie wpadłeś na to "geniuszu", że to właśnie na skutek wzrostu liczby zabójstw, wzrasta liczba skazanych na śmierć? K.S. nie jest powodem. Jest efektem.

 

 

3. Wniosek z powyższego jest dość prosty - musimy znaleźć inne sposoby unikania zabójstw i sytuacji im sprzyjających..

 Masz jakiś pomysł jak to zrobić? I co rozumiesz przez:

 

zwiększanie zakresu kary śmierci.

 To jakiś bełkot.

 

 

4. Warto też się zastanowić nad pojęciem "kara śmierci". Co to za kara, jeśli skazany na nią wcale jej nie poczuje? Po prostu zniknie i tyle! Żadna kara - dużo lepszą karą jest dożywocie, kiedy to przestępca może odczuwać skutki kary przez dziesiątki lat...

 

 Przemawia przez Ciebie żądza zemsty. A kiedy rozum śpi, budzą się demony. Tak jak pisałem powyżej, to nie jest kara, tylko eliminacja niebezpiecznych jednostek, mająca na celu ochronę innych członków społeczeństwa. Gwoli precyzji-nie jestem zwolennikiem śmierci za śmierć ale czasem trzeba zabić, aby żyć mógł ktoś. 

 

 

Jakakolwiek kara ma sens wtedy, gdy odczuje ją sprawca. Jeśli zabijemy go, nie odczuje on nic.

 Jeszcze raz. To ochrona niedoszłych ofiar. Kogo obchodzą odczucia zwyrodnialca.

 

 

Zadanie komuś śmierci nie jest żadną karą (może poza kilkoma minutami strachu skazanego),

 Tutaj obnażyłeś zakres swojej wiedzy w tym temacie. Skazańcy, (przynajmniej w USA),  spędzają miesiące, nierzadko lata w celach śmierci, gdzie czekają na termin wykonania wyroku. od wyznaczenia terminu do wykonania K.S. też mija znacznie więcej czasu, niż kilka minut. No chyba że uważasz. iż każdy skazany na K.S.jest w stanie wyobrazić sobie przyszłość, zaledwie parę minut na przód, od chwili obecnej. 

 

 

Czytając Wasze wpisy można odnieść wrażenie, że kara śmierci jest bardzo skuteczna - dla sprawcy, bo usuwamy go ze społeczności, dla społeczności - bo znika morderca.

 Dokładnie tak. 

 

 Dodam jeszcze, że dożywotnie więzienie w niektórych wypadkach też nie ma sensu. Skazaniec, który ma świadomość, że nigdy nie opuści więzienia, nie ma nic do stracenia. Co mu zrobią? Dodadzą kilka lat? Przy wyroku 150 lat i możliwości wcześniejszego wyjścia po stu? (piszę o USA).  Przecież w takim wypadku koleś nie ma nic do stracenia. Może zabić współwięźnia lub co gorsza strażnika, który jest praworządnym obywatelem, ma dom, rodzinę, dzieci...

 

 

Wracając na nasze podwórko. Co z takimi zawodnikami jak Trynkiewicz? Odsiedział swoje, lecz nie można go wypuścić ze względu na to, iż nadal jest niebezpieczny. Poddali go przymusowej terapii zaburzeń preferencji seksualnych, co oznacza po prostu trzymanie go w izolacji tak długo jak się da. A jak się nie da (prawo może się zmienić w każdej chwili), to kolo wyjdzie i znowu kogoś zabije.

 Wszystkim "nowym na tym forum " przeciwnikom kary śmierci, polecam zapoznanie się z tą historią: http://www.paranorma...niakow/?hl=lato

 

 Czy dla tych "chłopców" dożywocie to odpowiednia kara? A co, jeżeli zabiją strażnika więziennego? A co, jeżeli uda im się uciec lub zmieni się prawo i ich wypuszczą? 

 

Jeszcze słowo na temat statystyk. Żadna z nich nie uwzględnia niewinnych ofiar zwyrodnialców, które nawet nie wiedzą, iż uniknęły śmierci dzięki temu że ich zabójca został wyeliminowany przez wymiar sprawiedliwości.

 

Wracając do tematu.

Moim zdaniem Ernest Johns. Nie powinien być skazany na K.S.  Biorąc pod uwagę niepełnosprawność umysłową, zachodzi podejrzenie, iż nie był w stanie w pełni ocenić wagi swoich czynów. Nie znam szczegółów.  Lecz uważam że :jeżeli popełnione przez niego morderstwa nie wykazują znamion potrzeby zabijania, w tym konkretnym przypadku spowodowanym upośledzeniem rozwojowym, to kara śmierci nie powinna mieć miejsca. Szpital psychiatryczny i silne leki powinny wystarczyć.

 

Ale to tylko moja,powierzchowna opinia.

 

 Co do samej techniki wykonania tego "zabiegu"  Zastanawiam się, dlaczego nie używają do tego techniki eutanazji? Dwie dawki płynu do wypicia (podejrzewam, że iniekcja nie stanowi problemu), po pierwszej pacjent zasypia, po drugiej umiera. Sprawnie i bez komplikacji.  Jeżeli pierwszy środek nie zadziała poprawnie, zawsze można powtórzyć. Humanitarnie i skutecznie. 


Użytkownik Panjuzek edytował ten post 06.11.2015 - 21:11

  • 4



#21

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pan juzek napisał praktycznie słowo w słowo, to, co chciałem sam napisać, więc nie będę go dublował. Od siebie dodam tylko, że moim zdaniem, świadomość, że ma się ponieść śmierć (szczególnie, że od zapadnięcia wyroku, do egzekucji mijają nawet lata) jest jednak karą i to sporą, bo taki wyrok przekreśla szanse na wszystko - o czymkolwiek można by pomyśleć. Jeżeli świadomość tego, że bezapelacyjnie traci się szansę na cokolwiek nie byłaby dołująca, to stosunek ludzi do śmierci byłby zupełnie inny. Wszak, cytując wędrowca, człowiek "...po prostu znika i wątpię, żeby po śmierci bardzo się tym martwił, przeżywał czy też żałował..."
Tu nie chodzi wszak o to, co będzie czuł i myślał człowiek PO śmierci, a o to, co się w jego głowie będzie działo PRZED jej zadaniem.

 

Wracając do meritum.

Jestem zwolennikiem kary śmierci (szczególnie w przypadkach drastycznych i okrutnych zbrodni) ale nie mogę się zgodzić z tym fragmentem artykułu:

Jego adwokaci wyczerpali już wszelkie możliwości odroczenia wykonania kary. Powołują się oni na opinię biegłych lekarzy, którzy twierdzą, że taki sposób egzekucji chorego na raka mózgu wywoła u niego gwałtowne i niekontrolowane konwulsje i narazi go na "ból nie do zniesienia".

Przypominają oni, że 8. poprawka do Konstytucji USA zabrania stosowania "okrutnych lub niezwykłych kar".

Adwokaci Johnsona wskazują, że w jego przypadku egzekucja w komorze gazowej "znacznie zmniejszyłaby jego cierpienia". Na przeszkodzie stoi jednak to, że - jak oświadczył David Owen, rzecznik stanowej służby penitencjarnej - "Stan Missouri nie dysponuje obecnie sprawną komorą gazową".

 

Próba egzekucji, której skutkiem ubocznym jest zadawanie niepotrzebnego cierpienia tylko dlatego, że inny sposób jej wykonania (czasowo) jest niemożliwy uważam za odrażający i nieludzki. Rozumiem, gdyby celem tej egzekucji było właśnie uśmiercenie PRZY ZWIELOKROTNIENIU CIERPIENIA. Ale taki przypadek nie ma tu miejsca, bo wyraźnie napisane jest, że gdyby komora gazowa była sprawna, to właśnie w niej uśmiercono by tego mordercę.

 

No, to może trzeba zaczekać aż ją naprawią? Rozumiem, że w stanie Missouri można znaleźć przynajmniej jednego fachowca, który się tego podejmie?

Bo jeśli nie, to po co się ograniczać do jakiegoś kontrowersyjnego zastrzyku?

Może znaleźć jeszcze bardziej bolesny sposób?

Ciężki młotek? Tępy nóż? A może rozrywanie końmi lub wbijanie na pal?

No, bo czemu nie? Przecież komora gazowa jest zepsuta. :facepalm:


  • 3



#22

Wędrowiec.
  • Postów: 249
  • Tematów: 4
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Swoim wpisem potwierdzasz w całej rozciągłości, że mam rację.

Dzięki.


  • -5

#23 Gość_critter☆

Gość_critter☆.
  • Tematów: 0

Napisano

Nie lepiej skonstruować maszynę, która sama pociąga za spust o określonym czasie, w odpowiednim momencie poczekać, wprowadzić skazanego i po kłopocie... i tak zginie i tak zginie więc czemu nie zapewnić mu natychmiastowego zejścia?  Nikt nie naciskałby za spust, nick nie musiałby naciskać przycisku, nikt nie musiałby budować szubienicy itd.


  • 0

#24

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Critter

Nikt nie naciskałby za spust, nick nie musiałby naciskać przycisku, nikt nie musiałby budować szubienicy itd.

 

 

Ale ktoś musiałby zbudować tą maszynę przecież :D

Problem chyba nie w tym, że trudno znaleźć kogoś, kto sie podejmie? Przynajmniej ja tego tak nie odebrałem.

 

@Wedrowiec

Tymi minusami potwierdzasz tylko słabość swoich argumentów. Ale przynajmniej samopoczucie ci się poprawiło? No i fajnie.


  • 2



#25

Bomaw.
  • Postów: 231
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Pan juzek napisał praktycznie słowo w słowo, to, co chciałem sam napisać, więc nie będę go dublował. Od siebie dodam tylko, że moim zdaniem, świadomość, że ma się ponieść śmierć (szczególnie, że od zapadnięcia wyroku, do egzekucji mijają nawet lata) jest jednak karą i to sporą, bo taki wyrok przekreśla szanse na wszystko - o czymkolwiek można by pomyśleć. Jeżeli świadomość tego, że bezapelacyjnie traci się szansę na cokolwiek nie byłaby dołująca, to stosunek ludzi do śmierci byłby zupełnie inny. Wszak, cytując wędrowca, człowiek "...po prostu znika i wątpię, żeby po śmierci bardzo się tym martwił, przeżywał czy też żałował..."
Tu nie chodzi wszak o to, co będzie czuł i myślał człowiek PO śmierci, a o to, co się w jego głowie będzie działo PRZED jej zadaniem.

 

Dokładnie, nie chodzi o to o czym będzie myślał po śmierci, ale przed. Świadomość tego, że nie będzie miał ani okazji na przedwczesne wyjście, ucieczkę, cokolwiek.. Już samo to w sobie sprawia, że rodzi się w nim jakiś niepokój i strach. Dlaczego prawie wszyscy skazani na karę śmierci walczą przez dłuuuugie lata o to, by odroczyć wykonanie egzekucji? Ze względu na strach, tak! Gdyby mieli to gdzieś i byłoby im wszystko jedno to daliby się po prostu zabić, ale rzeczywistość jest inna, bo Ci skazani walczą o to, by jak najdłużej przeciągnąć egzekucję lub mają nadzieję na to, że zostaną ułaskawieni. Nie oszukujmy się, ale tylko konkretnie chorzy psychicznie ludzie nie boją się o własne życie i jest im wszystko jedno. Każdy inny, który zachował w sobie resztki normalności, w odrobinie najmniejszej zachował pewną dozę człowieczeństwa (jakkolwiek to nie brzmi) będzie troszczył się o własne życie. Mniejsza z życiem kogo innego ,ale moje jest najważniejsze!


  • 0



#26

katabas.
  • Postów: 306
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Po zapoznaniu z aktami sprawy i upewnieniu, że to zrobił z przyjemnością zadałbym mu ten ból, i żałował, że jest tak mały.
  • 0

#27

Connor.

    Kings Never Die

  • Postów: 1674
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

1. Dla sprawcy to raczej żadna kara, bo on po prostu znika i wątpię, żeby po śmierci bardzo się tym martwił, przeżywał czy też żałował...

Często słyszę ten argument. Jest on bez sensu. Jeśli nigdy nie miałeś tzw. "śmierci przed oczami", to nie wiesz co się czuje. Kiedy uświadamiasz sobie, że umrzesz i wiesz, że nastąpi to za 5 minut albo za 5 lat, to zdajesz sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nie chcesz umierać, chcesz żyć. Ja uważam, że ostatnie dni dla skazanego na śmierć są olbrzymim cierpieniem.

4. Warto też się zastanowić nad pojęciem "kara śmierci". Co to za kara, jeśli skazany na nią wcale jej nie poczuje? Po prostu zniknie i tyle! Żadna kara - dużo lepszą karą jest dożywocie, kiedy to przestępca może odczuwać skutki kary przez dziesiątki lat...

O tak, i jednocześnie nawiązywać znajomości, zabijać innych więźniów i czerpać radość z tego, że każdy w więzieniu trzęsie portkami na jego widok. Tworzyć gangi w więzieniu a później poza więzieniem.


  • 0



#28

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Nie lepiej skonstruować maszynę, która sama pociąga za spust o określonym czasie,

 

 Myślę iż szkoda zachodu. Zawsze znajdzie się ktoś, kto poradzi sobie z tym wyzwaniem.  Pracowałem kiedyś z człowiekiem, który niejako "hobbistycznie"  (miał odpowiednie przygotowanie) po pracy, zajmował się gospodarskim ubojem zwierząt. To był niesamowicie spokojny i ciepły człowiek. Wielokrotnie z nim rozmawiałem na temat jego drugiej pracy. Można to streścić w kilku słowach. Ażeby wykonać powierzone zadanie trzeba, najpierw zabić dane zwierzę. Mówił, że na początku miał z tym problem, ale później zrozumiał że że ktoś to musi zrobić. Więc przestał traktować obiekty swoich działań,  jako istotę. Dla niego był to po prosty materiał, który musi być poddany obróbce wstępnej. Osobiście nie jestem w stanie tego ogarnąć. We wczesnych latach dziewięćdziesiątych, jeden raz, pomagałem w gospodarskim uboju świni. Do dzisiaj widzę jej przerażone oczy.

 Z resztą to mało istotne.

 Kwestia jest taka, iż wielu nowoczesnych Europejczyków, przeciwnych karze śmierci, akceptuje  tak zwane "misje pokojowe". Na które wysyła się młodych mężczyzn, którzy nierzadko są zmuszani do zabijania innych ludzi. Bez sądu. Bez litości. Bez zastanawiania się czy zabijany człowiek czuje ból. 

 Powody są różne. Rozkaz, obrona własna, nerwy, przypadek. Efekt taki sam jak przy wykonaniu śmiertelnego zastrzyku, czy też włączenia prądu. Natomiast różnica jest zasadnicza. Żeby zostać katem, trzeba się wykazać pewnymi cechami psychicznymi. Nie każdy może wykonywać tą pracę. Natomiast żołnierzem może być każdy zdrowy mężczyzna. I z tego to powodu psychiatrzy mają pełne ręce roboty, kiedy żołnierze wracają z misji.

 

 

 

Swoim wpisem potwierdzasz w całej rozciągłości, że mam rację.
Dzięki.

 

 Argumentacja godna przedszkolaka. Skoro zaprzeczam twoim twierdzeniom, oznacza to że masz rację?  Nic bardzie mylnego. 


  • 0



#29

Wędrowiec.
  • Postów: 249
  • Tematów: 4
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Podstawowym problemem jest niedoskonałość sądów. Wynika to często z fałszywego rozpoznania sprawcy przez świadków, błędy policji, nieprawdziwe donosy, błędna interpretacja materiału dowodowego.

 

W 1950 roku skazano w Wielkiej Brytanii Timothy Evansa na śmierć za zabójstwo żony i córki. Trzy lata po wykonaniu wyroki odkryto prawdziwego sprawcę - był nim sąsiad straconego przez powieszenie Evansa... Spowodowało to wybuch dyskusji w Wielkiej Brytanii i w końcu doprowadziło to do zniesienia kary śmierci.

 

Obecnie skutecznym narzędziem są badania DNA. Od roku 1989 tylko w USA aż 273 osoby - wcześniej skazane - zostały uniewinnione na podstawie testów DNA. Spośród tej liczby aż 17 osób zostało skazanych na karę śmierci...


  • 1

#30

Bomaw.
  • Postów: 231
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Podstawowym problemem jest niedoskonałość sądów. Wynika to często z fałszywego rozpoznania sprawcy przez świadków, błędy policji, nieprawdziwe donosy, błędna interpretacja materiału dowodowego.

 

W 1950 roku skazano w Wielkiej Brytanii Timothy Evansa na śmierć za zabójstwo żony i córki. Trzy lata po wykonaniu wyroki odkryto prawdziwego sprawcę - był nim sąsiad straconego przez powieszenie Evansa... Spowodowało to wybuch dyskusji w Wielkiej Brytanii i w końcu doprowadziło to do zniesienia kary śmierci.

 

Obecnie skutecznym narzędziem są badania DNA. Od roku 1989 tylko w USA aż 273 osoby - wcześniej skazane - zostały uniewinnione na podstawie testów DNA. Spośród tej liczby aż 17 osób zostało skazanych na karę śmierci...

Błąd się wkradnie zawsze i wszędzie, nie ma ani maszyny ani człowieka nieomylnych, ale nie oszukujmy się - 95% skazanych na tą karę jest faktycznie winnych. Żaden ze skazanych nie zlewa tego, że zaraz ich nie będzie, jestem przekonany, że każdy z nich się tego boi, cierpi z tego powodu i nie chce tego życia tracić, także kara jest. 


  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych