Skocz do zawartości


Zdjęcie

Duchy zamknięte w czaszkach...


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Simba.

    Simbarosa

  • Postów: 441
  • Tematów: 290
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 51
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

"Duchy zamknięte w czaszkach, Jak żyje niezwykłe plemię z Indonezji'

 

 

 

Rdzenni mieszkańcy wysp Mentawai wciąż kultywują pradawne wierzenia, tatuują ciała, ostrzą zęby i kontaktują się z duchami za pomocą małp. To najbardziej tradycyjna i autentyczna kultura spośród plemion Indonezji.

 

 

ettelj.jpg

Tatuaże mają upiększyć ciało, by dusza nie miała powodu go opuszczać. Na zdjęciu młody szaman tuż po otrzymaniu całego tatuażu titi.
Fot. Tomasz Madej

 

Wchodzących do drewnianej chaty wita zawieszona u powały czaszka. To makak. Jego oczodoły wydają się wpatrywać wprost w wejście. Gdy wzrok oswoi się już z półmrokiem, wyłaniają się kolejne. Całe girlandy przewiązanych ratanową plecionką główek. Większość pokryta brudem i warstwą pajęczyn. Starsze, pociemniałe, lśniące od tłustego nalotu z dymu i te całkiem świeże, jasne, oblepione jeszcze skrawkami skóry i mięśni. Nad nimi rząd szczerzących zęby w szyderczym, niemym uśmiechu czaszek świń. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wisiałyby wśród nich głowy ludzi. Wszystkie skierowane w stronę lasu, wypatrują błąkających się  duchów.

 

Poskromić duchy

 

Mentawajowie, jedna z ostatnich tradycyjnych wspólnot plemiennych w rejonie Sumatry, żyją w bliskim kontakcie z przyrodą. Wszystko co potrzebne do życia, znajdują się w promieniu kilku kilometrów od wsi, czyli grupy uma – długich drewnianych domów wzniesionych na palach nad błotnistym brzegiem rzeki. Poza półdzikim tytoniem i bananami Mentawajowie nie uprawiają ziemi. Pożywienia dostarczają im dzikie palmy sagowe i dżungla. Mimo naporu cywilizacji i intensywnych działań misjonarzy chrześcijańskich i muzułmańskich, Mentawajowie zachowali swoją pierwotną religię – animizm i szamanizm. Wierzą, że duszą obdarzone jest wszystko: zwierzęta, drzewa, kamienie i rzeki. Przebywając jakiś czas w dżungli, łatwo jest w to uwierzyć – życie w środku lasu deszczowego to permanentna walka z przyrodą i próby okiełznania żywiołów.

 

Mentawajowie, jedna z ostatnich tradycyjnych wspólnot plemiennych w rejonie Sumatry, żyją w bliskim kontakcie z przyrodą. Wszystko co potrzebne do życia, znajdują się w promieniu kilku kilometrów od wsi, czyli grupy uma – długich drewnianych domów wzniesionych na palach nad błotnistym brzegiem rzeki. Poza półdzikim tytoniem i bananami Mentawajowie nie uprawiają ziemi. Pożywienia dostarczają im dzikie palmy sagowe i dżungla. Mimo naporu cywilizacji i intensywnych działań misjonarzy chrześcijańskich i muzułmańskich, Mentawajowie zachowali swoją pierwotną religię – animizm i szamanizm. Wierzą, że duszą obdarzone jest wszystko: zwierzęta, drzewa, kamienie i rzeki. Przebywając jakiś czas w dżungli, łatwo jest w to uwierzyć – życie w środku lasu deszczowego to permanentna walka z przyrodą i próby okiełznania żywiołów.

 

907dic.jpg

Czaszki małp i świń wiszące u powały domu zapewniają komunikację ze światem duchów.
Fot. Tomasz Madej

 

Dlatego o duchy w czaszkach trzeba dbać. Szaman, jako duchowy przywódca wspólnoty, odprawia ku ich czci obrzędy i składa im ofiary. Kiedy mieszkańcy są w lesie, duchy nie mogą się nudzić – u powały wiesza się więc także zabawki oraz dowiesza nowe trofea.

 

Polowanie na małpy jest zrytualizowane. Myśliwi usiłują podejść je tuż po świcie, wypatrując w koronach drzew makaków, nosaczy lub langurów. Ze względu na silne tabu nie poluje się na gibony – siamangi. Małpy zabija się strzałami z zatrutym grotem lub zatrutą lotką wyplutą z dmuchawki. Nad polowaniem, podobnie jak nad wszystkimi ważnymi zajęciami w życiu wspólnoty, czuwa sikerei – duchowy przywódca, szaman, najważniejszy mieszkaniec uma. To on potrafi rozmawiać z duchami, wie jak sprawić zabitą małpę, jak wyjeść z jej głowy ciepły mózg i jak postępować zgodnie z przekazywanym z pokolenia na pokolenie niepisanym kodeksem (arat sabulungan), regulującym wszystkie ważne aspekty życia i duchowości społeczności Mentawai. Kodeks mówi o tym, kiedy wyruszyć na polowanie, jak wykonywać tatuaż, kto ma opiekować się palmami sagowymi (mężczyźni), i jak składać ofiarę pod centralnym słupem domu, by obłaskawić duchy trzęsienia ziemi.

 

 

34zkcpx.jpg

Szaman potrafi odczytywać przyszłość z wnętrzności zabitej świni.
Fot. Tomasz Madej

 

 

Jest szaman, nie ma GSM

 

Liczące kilkadziesiąt tysięcy członków plemię zamieszkuje wyspy Archipelagu Mentawai na Oceanie Indyjskim. Najliczniejsza i największa jest wyspa Siberut. Od Sumatry dzieli ją szeroka na 100 km Cieśnina Mentawai i pół miliona lat. Izolacja geograficzna sprawiła, że porośnięta gęstym lasem deszczowym wyspa jest domem wielu endemitów, w tym kilkunastu gatunków ssaków. Tam też przetrwała najbardziej tradycyjna społeczność Mentawajów.

 

Na Siberut można się dostać z Padangu promem, który kursuje dwa razy w tygodniu. Do-tarcie do tradycyjnych wiosek takich jak Butui nad rzeką Hullu to jeszcze kilka godzin dłubanką z silnikiem w górę krętej błotnistej rzeki.

 

W Butui znajduje się uma – długi dom na-leżący do Amana Laulau, jednego z ostatnich szamanów. Potrafi wróżyć i przepowiadać przy-szłość z jelit zabitych zwierząt. Odprawia magiczne obrzędy i broni członków klanu przed działaniem czarnej magii, uznawanej za przyczynę wszystkich nieszczęść. Takich jak on jest kilku. To jedni z ostatnich mieszkańców wyspy, którzy mają zaostrzone zęby i ciało pokryte symbolizującymi palmę sagową rytualnymi tatuażami. O ile tradycja ostrzenia zębów odeszła wiele lat temu (pokazywane w filmach dokumentalnych i podróżniczych sceny były aranżowane, często w odległych  miejscach), o tyle tatuaż przeżywa renesans. Na fali rosnącego zainteresowania tradycyjnymi technikami zdobienia ciała kilka lat temu powołano do życia inicjatywę Mentawai Tattoo Revival, dzięki której tatuażyści mogli nauczyć się technik i wzorów od lokalnych mistrzów (sipatiti). Tatuaż stał się nawet inspiracją dla projektantów mody. Paradoksalnie być może to dzięki niemu kultura Mentawajów przetrwa.

 

Spore spustoszenie w kulturze rdzennych mieszkańców Mentawai zrobili misjonarze, którzy dotarli tu w drugiej połowie XIX stulecia. Położono kres wojnom plemiennym, za sprawą zakazów spod pował uma zniknęły ludzkie głowy, wiszące niegdyś razem z czaszkami małp. Po uzyskaniu niepodległości przez Indonezję, od końca lat 40. XX wieku, kultura mieszkańców archipelagu była systematycznie tępiona – po-dobnie zresztą jak wszelkie inne kultury ludów zamieszkujących wyspy Indonezji. To, czego nie wyplenili chrześcijańscy misjonarze, zaczęła niszczyć nowa administracja. Pradawne oby-czaje zostały napiętnowane jako barbarzyńskie i prymitywne, zakazano ozdabiania ciał tatuażami i ostrzenia zębów. Ludzie zostali zmuszeni od opuszczenia długich domów. Każda rodzina musiała mieszkać w osobnym domostwie. Mieszkańców lasu deszczowego przesiedlano do wiosek na wybrzeżu, zmuszając ich jednocześnie do zmiany trybu życia. W głębi dżungli, gdzie nie docierała już skutecznie jurysdykcja władz indonezyjskich i zdobycze współczesnej cywilizacji, pozostała garstka nielicznych Mentawajów wiernych tradycji i kultywujących pradawny system wierzeń.

 

Ta niewielka tradycyjna społeczność stała się obiektem zainteresowania turystów szukających „pierwszego kontaktu”. Zarówno administracja indonezyjska, jak i sami Mentawajowie szybko zorientowali się, że unikatowa kultura jest cennym towarem handlowym. Nauczyli się przymykać oko na zakonserwowane „prymitywne” społeczności, gdyż przyciągają dewizowych turystów szukających „autentyczności”. Obrzędy i obyczaje, jeszcze niedawno należące do domeny sacrum, zostały wystawione na sprzedaż. Gdy w wiosce pojawia się grupa białych, nie ma świętości – trzeba tylko odpowiednio zapłacić. I to za coraz mniej autentyczne, pozbawione ducha pseudoobrzędy. Podobnie jak w wielu innych miejscach na świecie tradycja i kultura są ważne nie ze względu na podtrzymanie więzi ze światem duchów i przodków, ale z powodu ich komercyjnej wartości. Im bliżej brzegu morza, tym gorzej, jednak w głębi wyspy, tam gdzie nie dociera już zasięg GSM, fale tsunami i turyści, życie toczy się jak dawniej.

 

 

 

 

P.s. Wyszukiwarka nie znalazła mi tego tematu, ale jeśli już był... to wiadomo.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Źródło : http://www.focus.pl/...indonezji-12928


  • 4





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych