Od pewnego czasu mam bardzo męczący problem. Objawia się tym, że jakimś cudem psuje wszelkie urządzenia elektryczne. W ostatnim miesiącu jednak sprawa się nasiliła. Opowiem od początku
Wszystko zaczęło się kiedy w mieszkaniu zaczęły migać żarówki. Zdarzało się to jedynie w pomieszczeniach, gdzie przebywałam, najczęściej do nich wchodząc. Zamontowałam "niemigające żarówki", zmieniłam instalację elektryczną w mieszkaniu, jednak i to nie pomogło, gdyż dalej dochodziło do nagłych mrugnięć. Parę miesięcy temu przeprowadziłam się do innego mieszkania, gdzie znowu to się powtarza.
Na tym jednak nie koniec. Mam problem również z telefonami komórkowymi które nie wytrzymują ze mną długo Zaczyna się właśnie od mrugania ekranu i dochodzi w końcu do całkowitego zepsucia elektroniki (w większości po oddaniu sprzętu do serwisu okazuje się, że jest spalone coś w środku). Często słyszałam wtedy o przebiciach - używam zawsze oryginalnych ładowarek i dobrych listw mających niwelować różnice napięć, więc to nie to. Zanim wprowadziłam się do nowego mieszkania wymieniłam również całą instalację elektryczną. Z laptopami mam podobnie. Kiedy ostatni raz się zepsuł okazało się, że dysk jest całkowicie spalony od wewnątrz, a to nie pierwszy raz, gdyż dysków w tym stanie miałam już parę w przeciągu ostatnich dwóch lat Nie liczę już nawet mp3, aparatów, mikserów, suszarek, które psuły się po moim użytkowaniu.
Moi znajomi, ani rodzina nie chcą mi nic pożyczać, boją się dawać w użytkowanie, gdyż są sytuacje kiedy (dotychczas wszystko funkcjonujące) zaczyna świrować w mojej obecności. Np. laptop się sam wyłącza, głośniki strzelają, telewizor mruga.
W zeszłym tygodniu zdarzyło się coś, co mnie jeszcze bardziej wystraszyło. Zdarzyło mi się to drugi raz w życiu, a mianowicie wysiadając z auta (innego niż za pierwszym razem) i dotykając drzwi nastąpiło gwałtowne opadnięcie wszystkich szyb w aucie. Oczywiście moja rodzina - świadkowie - twierdzą, że to moja sprawka Nikt inny nie dotykał auta w tym czasie.
Co to może być? Dlaczego tak się dzieję?
Nie robie tych rzeczy specjalnie, a wręcz przeciwnie bardzo męczą mnie te "awarie".
Może ktoś z was ma tak samo?
Może powinnam nosić coś przy sobie, zrobić coś żeby pozbyć się problemu. Pomocy, ratujcie