No niestety to co napisałeś i w jaki sposób to napisałeś jest dla mnie dziecinne. Poświęcasz czas i pewnie pieniądze na spotkania z ludźmi, którzy tak jak Ty, wierzą w coś czego nie ma. A życie masz jedno. Zamiast się ogarnąć, poznać kogoś, poszerzyć horyzonty, bo oprócz Boga są też inne fajne rzeczy, to Ty się zapłakujesz nad swoim losem.
Klata do przodu, dlatego jesteś właśnie nieszczęśliwy, bo się wszystkiego boisz. Boisz się spojrzeć na dziewczynę, boisz się zagadać a nie ma czego. Dziecinada.
Wpędzisz się w jakąś depresję przez te spotkania w wąskim kręgu ludzi, którzy "żyją dla Boga". Żyje się dla siebie i dla bliskich, żyje się aby spełniać marzenia!
Weź się w garść, olej te kółka wzajemnej adoracji, przestań w sms-ach cytować książkę, którą pisało kilkaset osób przez 500 lat, a zacznij pisać do dziewczyn. Poznaj paru kumpli, jedźcie na mecz, pojedźcie na weekend nad jezioro pod namiot, napijcie się piwka.
Przestaniesz się może wtedy bać dresa na ulicy a zobaczysz, że jak go postraszysz kilkutonowym autobanem i pacniesz lusterkiem, to się oduczy łazić środkiem jezdni.
Pudło! nie trafiłeś. Mam wspaniałą żonę oraz wielu dobrych kumpli i prawdziwych przyjaciół, którzy już odkryli jakie znaczenie dla ludzkości mają słowa Jezusa, a tylko tacy ludzie mogą maksymalnie odczuwać prawdziwą radość oraz szczęście. Znam również ludzi którzy jeszcze tego nie odkryli i niestety nie widać w nich tej samej pozytywnej postawy do życia oraz radości. Napisałeś, że na tym świecie są również inne fajne do poznawania rzeczy, ale skąd taki pomysł że miałem wyjątkowo ograniczony kontakt z tymi "wspaniałościami" które oferuje świat? otóż właśnie dlatego, że dobrze poznałem te dwie strony medalu, mogłem szczerze ocenić za czym lepiej opłaca się "gonić" Więc tutaj także wyciągnąłeś zły wniosek. Być może bardziej poznałeś ten świat niż ja, ale widzę że zdecydowanie to ja głębiej poznałem Jezusa oraz Biblię niż Ty. (Nie piszę tego z pychą, jedynie racjonalnie oceniam i chcę zwrócić Tobie uwagę na to, że nie masz wystarczających argumentów dzięki którym mógłbyś wywyższać Twoje przemyślenia nam moimi). Skoro podczas pisania tylko kilku zdań pomyliłeś sie aż tyle razy, to powinno dać Tobie mocno do myślenia, bo co jeśli pomyliłeś się także podczas rozważania Biblijnych słów oraz podczas zastanawiania się nad sensownością istnienia Boga?
W wytłuszczonym tekście pokazuje Ci, jak sam sobie przeczysz. Motasz się. Skoro Ty już tę "prawdę" odkryłeś to dlaczego jesteś nieszczęśliwy??
Ktoś Ci nieźle mózg wyprał. Stałeś się marionetką. Jezus tu, Jezus tam, jak otwierasz lodówkę i pasztet, to też tam jest?
A Twoja żona zapewne z tego samego kółka co Ty? Czy z innej parafii? Kisicie się we własnym sosie, nawet nie mieszając i dlatego jesteś taki nieszczęśliwy. Ty zapatrzony, żona zapatrzona, koledzy zapatrzeni. Jak zombie.
A skoro nie masz dzieci, to nie pomyślałeś, że może Jezus nie chce żebyś je miał? A skoro on nie chce, a Ty jesteś w niego ślepo zapatrzony, to nie powinieneś dyskutować z jego decyzjami, tylko być posłusznym wyznawcą i być szczęśliwy.
I powiedz mi na jakiej podstawie wierzysz w Jezusa i całą resztę? Co leży u podstaw Twojej wiary? Dlaczego Jezus a nie Budda czy Wielki Potwór Spaghetti?
A tak już poza tematem, zobaczcie do czego doprowadza religijne pranie mózgu. Przełóżcie sobie teraz "zaangażowanie" autora i pomyślcie jak wygląda radykalny Islam, gdzie do tej całej otoczki co chwilę wplata się: "zabijać! zabijać!".
I jak bardzo jest to niebezpieczne. Tacy ludzie nie rozumieją, nie analizują, są marionetkami. Przerażające.