@Shay:
Tak, i dlatego właśnie endecja ukuła sformułowanie" cudu nad Wisłą
"Cud nad Wisłą"? Faktycznie, cud. Cud się stał, i Polacy zamiast coś improwizować i spieprzyć to przeprowadzili dobrze przemyślaną operację zaczepną bijąc stosunkowo słabego (jak na Rosję...) wroga.
Cud jak cholera. Estończycy, Łotysze i Finowie to jakie mieli cudy, że też pogonili bolszewików?
Jak dobrze, że z pigmejami nie walczyli, bo by ich dzidami postraszyć mogli
Niezależnie od tego, czy na kwejk.pl i prawicy.net pojawi siew danym dniu pięć czy sto "śmiesznych obrazków" jacy to Francuzi słabi to dalej będzie bzdura. Przeprowadzili ileś skutecznych operacji w Afryce (my raptem pilnowaliśmy kawałka Iraku i trochę patrolowaliśmy to tu, to tam w jakimś Afganistanie), jakoś w historii rzadziej obskakiwali wpiernicz od Polski, więc z łaski swojej się doucz zamiast robić głupie uwagi.
Warto pamiętać, że Wielka Brytania i Francja prowadziły politykę" nie denerwowania" Hitlera
Wiesz, z jednej strony trochę głupio było uderzyć na Hitlera, póki hasał po niemieckim obszarze językowym (Austria, Sudety), a trochę trzeba było ugrać na czasie i rozkręcić produkcję u siebie (i to robiono: właściwie przez cały okres przed wojną i w czasie samej wojny produkcja wojskowa Aliantów rosła). Podobny schemat (ale tym razem z sukcesem) powtórzono w czasie Zimnej Wojny, kiedy unikano otwartej wojny NATO-ZSRR, zadowalając się "wojnami zdalnymi" i wykończeniem Sojuza na polu gospodarczym.
Lepsze to od kolejnej kilkuletniej wojny światowej...
Bo wygląda to tak, jakbyś zdawał się sugerować, że dla niezależności jedyną alternatywą jest" wiernopoddańczość" jednej lub drugiej strony
Wiesz, wystarczyłoby nałożyć na takie zbyt "niezależne" państwo embargo. Nawet niekoniecznie na wszystko, tylko np. na microprocesory, nawozy i ropę i już by Polakom, Czechom czy innym Ukraińcom niezależność wyleciała z głowy. Jak ktoś w duchy wierzy, że da się zbudować sojusz państw "niezależnych", to się grubo myli. Zawsze jednej stronie zależy na drugiej bardziej niż partnerowi, co w prostej linii prowadzi do uzależnienie jednych od drugich.
@Miłosz:
Lanie kiepsko uzbrojonych dzikusów przez Francuzów w Afryce to nie jest konfrontacja z silnym przeciwnikiem, bo z takim Francuzi znów wywiesiliby białą flagę.
Od kilku dekad większość wojen to lanie dzikusów (i nie aż tak kiepsko uzbrojonych, bez przesady). To tzw. wojny asymetryczne. Czy wywiesiliby, czy nie wywiesiliby to ciężko ocenić. Faktem jest, że w Afryce wykazują się wielką inicjatywą, ich wojska na polu bitwy zachowują się wzorowo (jeżeli chodzi o "odwagę").
Któryś amerykański generał powiedział także, że jak na człowieka wali czołg, to ten człowiek nie myśli jak bardzo ten czołg jest przestarzały.
resztą ich politykę zagraniczną, podobnie jak Niemiecką, można podsumować zdaniem, nikt nie będzie „umierał za Krym” podobnie jak w roku 1939 nikt nie był skłonny „umierać za Gdańsk”.
Ukraina nie była związana sojuszem z żadną potęga zachodnią. Miała tylko głupie memorandum, które nie było sojuszem. Nikt za Krym umierać nie musiał, tak jak my nie musimy umierać za wolność hinduskich robotników czy oswabadzać Korei Północnej.
O umieraniu za 'Gdańsk" już pisałem. Nie chcieliby umierać, to by nie wypowiedzieli 3 września wojny, nie przeprowadziliby bojów rozpoznawczych na linii Zygfryda, nie prowadziliby mobilizacji.
Że nie rzucili się do bezcelowej i skazanej na porażkę ofensywy? Cóż, Francuzi to nie Polacy ani Rosjanie, i nie dość że umieją liczyć, to jeszcze lubią wojnę przeżyć.
My powinniśmy prowadzić samodzielną niezależną politykę zagraniczną
Nas nie stać na samodzielną politykę zagraniczną. Nie przy sąsiedztwie Niemiec i Rosji. Tak jak nie stać na taką politykę Kanady wobec USA.
Budowy wielkiej Polski nie ma na czym oprzeć. Powoli się kończą możliwości wzrostu polskiej gospodarki, nie mamy prawie żadnych opcji na ściągnięcie wartościowych imigrantów (ot, trochę z byłego ZSRR przyjedzie. Emigranci "na zmywak" nie wrócą, repatrianci już by byli, gdyby chcieli). Nie ma opcji na choćby dorównanie ludnościowe choćby Ukrainie.
My możemy najwyżej zaśpiewać odpowiednią cenę za naszą lojalność, może ewentualnie "spakietować" się z Ukrainą czy Czechami, by było drożej, ale w bajki o "Wielkiej Polsce" to wy ludzie nie wierzcie.
Ewentualny sojusz z Rosją jest dla Polski nie możliwy a co najważniejsze jest niekorzystny.
To z wyboru zostają nam Niemcy. Zamorskich sojuszników już mieliśmy.
mają ochotę zwiększyć bezpieczeństwo w naszej części świata, a my na tym możemy zyskać.
Każdorazowo, kiedy ktoś mi oferuje "deal" czy jakas panna wchodzi na odpowiedni poziom zainteresowania zadaję sobie dwa pytania:
1) co ta osoba chce "zyskać"?
2) czy "koszty", które przy jej "zysku" poniosę nie są wyższe od mojego "zysku"?
co warto zawsze pamiętać. Mnie wynika, że USA jakoś dziwne od iluś lat "okrąża" Rosję bazami i wojskiem, i że Rosja może pewnego dnia, w akcie desperacji, zrobić coś bardzo szkodliwego.
Można tez sięgnąć pamięcią do Wietnamu, jak Amerykanie finalnie się ewakuowali, zostawili swoich sojuszników na pastwę komunistów i nawet nie chcieli przyjmować imigrantów.