Gdyby stężenie tlenu w atmosferze było wyższe, owady czy pajęczaki mogłyby osiągnąć ogromne rozmiary - twierdzą naukowcy występujący podczas konferencji fizjologicznej w Virginia Beach.
Badania nad wpływem stężenia tlenu na wielkość owadów prowadzili specjaliści z Midwestern University w Arizonie, Arizona State University i Argonne National Laboratory w Illinois. Ich zdaniem to dzięki wyższej koncentracji tlenu w erze paleozoicznej (około 300 milionów lat temu) owady mogły mieć niespotykane obecnie rozmiary - na przykład rozpiętość skrzydeł ważek przekraczała 70 cm.
Paleozoiczna atmosfera zawierała 35 procent tlenu, podczas gdy dzisiejsze powietrze - tylko 21 procent. Owady nie oddychają jak my - nie mają płuc, z których krew doprowadzałaby tlen do narządów. Zamiast tego cienkie rurki, tchawki, doprowadzają do poszczególnych narządów powietrze i odbierają wydzielający się dwutlenek węgla. Aby ocenić wymiary tchawek i ich proporcje w odniesieniu do reszty ciała, naukowcy porównywali obrazy rentgenowskie czterech gatunków chrząszczy - od 3 milimetrów do 3,5 centymetra. Wprawdzie w erze paleozoicznej chrząszcze jeszcze nie istniały, ale w warunkach laboratoryjnych sprawiają mniej kłopotu niż choćby ważki.
Jak się okazało, im mniejszy organizm, tym lepiej taki system się sprawdza, natomiast u większych owadów tchawki poszerzają się i wydłużają nieproporcjonalnie, zajmując coraz większą część objętości ciała.
Otwory wylotowe tchawek - czyli przetchlinki - mogą mieć tylko ograniczoną wielkość, zależną od wymiarów połączenia nóg z korpusem. Według teoretycznych wyliczeń w obecnych warunkach nie mógłby żyć chrząszcz o wymiarach większych niż około 15 centymetrów - i rzeczywiście, największy ze znanych chrząszczy, południowo-amerykański Titanus giganteus, dorasta od 15 do 17 centymetrów. Większa zawartość tlenu w powietrzu pozwoliłaby ograniczyć średnicę tchawek i przeżyć owadom o większych rozmiarach.
http://wiadomosci.on...0,686,item.html