A "zapiekanie" ran ogniem to dałoby radę faktycznie, czy ten mit leży koło Rambo i jego nieśmiertelnej sceny z zaszywaniem swojej rany? Widzę temat przeniósł się od przeciwbólowych do jak zapobiec zakażeniom, co z resztą jest też bardzo ważne, bo zakażenie jeszcze bardziej boli (no do czasu, aż przestanie boleć, ale wtedy jest już po wszystkim). Problem taki, że kontakt z brudną wodą i żywnością może prowadzić do poważnych zatruć. Mamy coś czym można odkazić wodę przed spożyciem? (Domestos, alkohol i wysokie promieniowanie raczej nie biorę pod uwagę) Gotowanie zapalniczką raczej odpada,
Zapalniczką to raczej nie . A prawda jest taka że najważniejsze to jak najszybciej zapewnić sobie wydajne źródło ciepła i dach.Wszystko inne jest dość wtórne bo inaczej zamarzniemy szybko i skutecznie nawet przy dość wysokiej temperaturze . Nawet temperatura na dworze rzedu + 5 stopni w pewnych warunkach(wiatr i deszcz) może zabić. Mając ogień można już odkażać sobie wode , gotowac jedzenie itp.
A "zapiekanie" ran ogniem to dałoby radę faktycznie, czy ten mit leży koło Rambo i jego nieśmiertelnej sceny z zaszywaniem swojej rany?
Rana ma być czysta(bez pozostałych cząsek brudu ,kawałków np szkła , rdzy itp). Do tego właśnie przydaję się włąśnie przegotowana i wychłodzona szybko woda.
Zalewanie wrzątkiem czy tłuszczem i wypalanie ran jest średniowiecznym mitem. Tak leczono pierwsze rany postrzałowe (broń palna i strzały czy bełty).
Kamień milowy w rozwoju leczenia ran położył niewątpliwie francuski chirurg Ambroży Paré (1516-1590). Brał on udział w licznych wyprawach wojennych jako chirurg polowy. Do 1537 roku postępował według ówczesnych standardówi zalewał rany postrzałowe wrzącym olejem, dopóki w czasie jednej z bitew we Włoszech nie pojawiło się tylu rannych, że zabrakło mu oleju. W rezultacie części rannych w wyniku postrzału założył opatrunek jak na zwykłe rany. Ku swojemu zdziwieniu spostrzegł następnego ranka, że rany zalane uprzednio wrzącym olejem były znacznie bardziej obrzęknięte, zaczerwienione i bolesne niż rany ze zwykłym opatrunkiem. Pomimo że miał wtedy zaledwie 20 lat, nie uległ zaślepieniu wiarą w autorytety i uwierzył w prawdziwość własnych obserwacji. Zaprzestał zalewania ran postrzałowych wrzącym olejem, a w kilka lat później, w 1545 roku, ogłosił wyniki swoich obserwacji, a inni chirurdzy, wiedzeni duchem odrodzenia z czasem przejęli jego obserwacje).
Same rany w razie czego(braku opatrunków , gazy jałowej itp) mozna całkiem skutecznie opatrywać tzw szarpiami. Bierzemy bawełnianie prześcieradło czy podkoszulki . drzemy na kawałki , gotujemy , suszymy w miejscu bez dostepu do owadów czy kurzu i mamy skuteczne, dość sterylne opatrunki
Ciocia poleciła wylizanie rany przez suczkę o imieniu Lessi która była jednym z domowników. Lessi ochoczo przystała na tą propozycję i z zapałem wylizała moje kolano (do czego dążyła z resztą przez cały czas trwania problemu) Poprawa była widoczna na drugi dzień. po trzech dniach kolano przestało przeciekać
Znam ta metode i znam przypadki które zadziałały w naprawdę ekstremalnych jatrzacych sie ranach. Piest to potomek wszystkożercy z zacięciem do padlinożerstwa . Jego ślina ma niesamowite włąściwości.
Wg członków zespołu Menno Oudhoffa, wyniki eksperymentów mają odniesienie do leczenia owrzodzenia towarzyszącego tzw. stopie cukrzycowej, a także ofiar wypadków i poparzeń. Odkryte związki można produkować na skalę przemysłową. Niewykluczone więc, że wytwarzane na ich bazie preparaty staną się równie popularne, co maści antybiotykowe lub spirytus odkażający.
http://www.roik.pl/l...e-uzasadnienie/
Tak przy okazji . ekstremalne dla współczesnego człowieka leczenie ropiejącej rany przez zaimplantowanie larw muchy plujki. Szokujące ale bardzo skuteczne.
http://www.dziennikl...akuje,id,t.html
Polecano też węgiel aktywizowany ale nie pamiętam już w jaki sposób używano go do uzdatniania wody/żywnosci <poza znanym mi przyjmowaniem doustnym>.
Wrzucasz tabletki węgla aktywowanego(sporo), powstałe czarne błoto przecedzasz przez filtr z tkaniny (np czysty podkoszulek wepchniety w butelke plastykowa z uciętym denkiem - tymczasowy lejek). Po przecedzeniu możesz śmiało pić. W razie braku wegla aktywowanego można skutecznie zrobić namiastkę wegla z węgla drzewnego z brzozy lub jakiejgoś innego lekkiego liściastego drewna. Tylko trzeba użyc tego sporo i dość mocno rozetrzeć. W braku węgla wiekszość skżonej wody mozna uzdatnić mieszając ją z tłustą glina i pozwalając powstałemu błotu opaść na dno i się wyklarowac. Ta metoda jest skuteczna, gdy mamy np beczke czy zbiornik na deszczówke i sporo czasu. Woda po takim zabiegu jest bardzo miękkka i doś dobrze oczyszczona z toksyn. Dawniej w okresach głodu dodawano glinę do stłuczonych żołędzi i dziki temu dało siet bezpiecznie strawić . No i nie było takie "ciasto" gorzkie.
Cadavero . Szansa że nawet osoba BARDZO dbająca o czystość nie jest nosicielem kikunastu-kikudziesięciu gatunków pasożytów jest określiłbym około zerowa. No może ochroni cię namiot tlenowy , maska przeciwpyłowa dobrej klasy i mieszkanie w pomieszczeniu systematycznie naświetlanym twardym promieniowaniem UV.I to pod warunkiem posiadania w namiocie śluzy dekontaminacyjnej .
Pozatym jak sadzisz jak powinno sie wybrać? Wybór masz taki: albo umżesz w ciągu kiku dni czy tygodni na gangrenpodobne zakażenia albo po prostu stracisz kończynę. .Albo zaryzykujesz chorobe pasożytniczą która BYĆ MOŻE objawi się za np 15 lat .Zresztą znasz takie przysłowie: "pechowcowi to cegła spadnie na głowę w drewnianym kościele"? Tymi pasożytniczymi chorobami możesz się zarazić bez bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami jedząc np nawet umyte jagody czy jabłka prosto z drzewa. No chyba, że wszystko co jest moczysz w podchlorynie albo gotujesz. Z 99,999% kontaków z zarodnikami , przetrwalnikami czy jajami patogenów organizm radzi sobie znakomicie sam bez żadnej pomocy.
PS zazwyczaj chorobliwe przejmowanie się pasożytami to jeden z objawów nerwicy natręctw.Monka oglądłaś?