Skocz do zawartości


Zdjęcie

" Nie musisz kłamać. Prawda jest wystarczająco straszna"


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Shay.

    Herszt Bandy

  • Postów: 356
  • Tematów: 33
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Uciekinierzy z Korei Północnej potrafią zazwyczaj rozpoznać, gdy jeden z nich kłamie na temat swojej przeszłości. Jako panelistka podczas południowokoreańskiego talk show, w którym występują podobne mi dezerterki z Północy, słyszałam, jak inne uczestniczki prywatnie narzekały, że kilkoro naszych gości najprawdopodobniej upiększyło swoje historie.

 

 

0003WHRNFCDU8J1I-C116-F4.jpg


 

Nie należą do rzadkich sytuacje, gdy uciekinierzy twierdzą na przykład, że ukończyli jeden z prestiżowych północnych uniwersytetów, podczas gdy reszta szczegółów ich historii temu przeczy. Jeśli twierdzą, że w Pyongyangu utrzymywali kontakty na wysokim szczeblu albo pracowali w szanowanej instytucji mogą liczyć na lepsze warunki zatrudnienia na Południu, gdzie życie może być dla Koreańczyków z Północy bardzo trudne.

 

 

 

Ten, który minął się z prawdą

 

 

Shin Dong-hyuk, znany uciekinier, który zszokował świat kilka lat temu swoimi opowieściami o torturach w północnokoreańskich gułagach, przyznał w zeszłym miesiącu, że niektóre szczegóły jego osobistej historii nie są zgodne z prawdą. Jego dramatyczne losy, które obejmują m.in. zmuszenie do patrzenia na egzekucję matki i brata, przysporzyły mu dużej popularności i sprawiły, że stał się kluczowym świadkiem w śledztwie ONZ w sprawie zbrodni popełnianych przez Koreę Północną. Dziś mówi, że zamiast dorastać w Obozie 14, w którym - z powodu drastycznych warunków - większość więźniów umiera, spędził gros czasu w mniej drakońskim Obozie 18.

 

 

Po tym jak w lutym 2014 roku ONZ opublikowała potępiający Koreę Północną raport, propaganda Pjongjangu opublikowała nagranie pełne zajadłych oskarżeń wobec Shina. Sugerowano, że zgwałcił 13-letnią dziewczynkę. Film zawierał także wywiad z jego ojcem przebywającym nadal w Korei Północnej, który powiedział, że syn nigdy nie był w "tzw. politycznym obozie pracy".

 

 

Przynajmniej jeden uciekinier z Obozu 18 rozpoznał w ojcu Shina swojego współwięźnia, zmuszając tym samym uciekiniera, by przyznał, że jego historia nie jest do końca prawdziwa.

 

 

Mnie i innych dezerterów, którzy mówią prawdę na temat horrorów życia w Korei Północnej, niepokoi ta saga. Wrzawa wokół spowiedzi Shina jest tak naprawdę wątkiem pobocznym, odwróceniem uwagi od poważniejszej sprawy: nieustannego łamania praw człowieka przez Pjongjang.

 

 

Shin był badany przez lekarzy, którzy - na podstawie blizn i zdeformowanych rąk - potwierdzili, że jest ofiarą tortur i jako dziecko był zmuszany do pracy. Nie powinniśmy o tym zapominać, dyskutując na temat jego kłamstw.

 

 

Łatwo zresztą zrozumieć, co skłoniło Shina do podkolorowania prawdy. Dla uciekinierów to czasem jedyny sposób na przetrwanie.

 

 

 

Droga do Korei Południowej

 

 

Moja historia rozpoczyna się wraz z ucieczką w 1997 roku, gdy miałam 17 lat. Nie czołgałam się tunelem, nie przeskakiwałam też przez podłączone do prądu ogrodzenie, ani nie przemycono mnie w przebraniu przez strefę zdemilitaryzowaną. Mieszkałam niedaleko granicy z Chinami i pewnej nocy po prostu wyszłam z domu i przeszłam przez skutą lodem rzekę, która oddziela oba państwa. Miałam szczęście, że moja rodzina miała dobre stosunki z niektórymi ze strażników granicznych, więc mój "spacer" przebiegł bez przeszkód. Wtedy myślałam jeszcze, że po krótkiej wizycie za granicą, wrócę do domu.

 

 

Przez jakiś czas ukrywałam się, ucząc się chińskiego. W końcu mówiłam tak biegle, że mogłam uchodzić za autochtona. Mimo to nadal przerażała mnie wizja aresztowania lub zdrady, dlatego stworzyłam sobie fałszywą tożsamość.

 

 

Pobyt w Chinach dał mi możliwość przyzwyczajenia się do życia poza Koreą Północną i zdobycia pewnej perspektywy poprzez zrozumienie, że wiele z tego, co wiedziałam o swoim kraju, to kłamstwo.

 

 

Na początku rozważałam podróż do Korei Południowej, ale zinternalizowałam wszystko, czego byłam uczona przez całe życie - że Korea Południowa to wróg. Dlatego wierzyłam, że przekroczenie jej granicy byłoby zdradą państwa i że moja rodzina mogłaby zostać za to ukarana.

 

 

Ostatecznie dotarło do mnie, że mogę wyjechać do Korei Południowej pozostawiając za sobą moją prawdziwą tożsamość, co uchroniłoby moją rodzinę przed ewentualnymi konsekwencjami. Kiedy już tam dotarłam, musiałam stawić czoła tym samym wyzwaniom co 27 tysięcy uciekinierów przede mną. Dezerterzy z Północy cierpią z powodu braku edukacji i umiejętności zawodowych, dyskryminacji, samotności i emocjonalnych zawirowań. Liczba samobójstw jest relatywnie wysoka.

 

 

0003VNUSHXAK1IFK-C116-F4.jpg
Obóz 16 w 2010 (góra) i 2012 roku (dół). Zdjęcie obrazuje rozwój obozu /AFP

 

 

 

Podwójni uciekinierzy

 

 

Wielu uciekinierów, którym nie udaje się aklimatyzacja, wraca nawet na Północ. Nie wiemy, ilu dokładnie się na to zdecydowało - i nie wiadomo, co się potem z nimi stało - ale Pjongjang zaczął już wykorzystywać tych "podwójnych dezerterów" dla celów propagandowych.

 

 

Do tej pory propagandziści z Północy oczerniali Południe i jego gospodarkę, ale dziś, gdy coraz więcej mieszkańców Północy zna prawdę dzięki przemycanym nagraniom z południowokoreańskiej telewizji, Pjongjang zmienił podejście i różnicę w poziomie gospodarki tłumaczy tak: Korea Południowa może być bogata, jednak każdy Koreańczyk z Północy na tyle głupi, by gonić z południowokoreańskim snem znajdzie tam jedynie życie pełne znoju i ubóstwa.

 

 

Podwójni uciekinierzy dobrze pasują do nowej narracji Pjongjangu. Wielu z nich występuje na zainscenizowanych konferencjach prasowych, podczas których twierdzą, że na Południu czekała na nich tylko nędza. Osoby te dają także reżimowi argument przeciw oskarżeniom o łamanie praw człowieka: skoro Korea Północna naprawdę jest tak straszna, to dlaczego tak wielu wraca?

 

 

 

Straszna prawda

 

 

Korea Południowa już teraz oferuje uciekinierom duże wsparcie, m.in. pokrycie kosztów utrzymania i mieszkanie. Pomaga także uzupełnić edukację i znaleźć pracę. Mimo tej szczodrej pomocy, która oburza biedniejszych mieszkańców Korei Południowej, potrzebujemy więcej wsparcia emocjonalnego i  nieustannego doradztwa, by wspomóc proces integracji.

 

 

Inne państwa powinny przyznawać azyl większej liczbie uciekinierów z Korei Północnej. Obecnie większość krajów przyjmuje jedynie ograniczone grupy. Jednak gdyby więcej państw wyrażało chęć przyjęcia dezerterów, zmniejszyłoby to obciążenie dla Korei Południowej, która już teraz ma problemy z utrzymaniem rosnącej grupy uciekinierów.

 

 

Saga Shina była bolesną, jednak niezbędną lekcją dla wszystkich uciekinierów z Korei Północnej: nie kłam na temat swojej historii. Prawda jest wystarczająco straszna.

 

 

 

Hyeonseo Lee

 

 

 

Źródło: New York Times


Użytkownik Shay edytował ten post 08.02.2015 - 06:05

  • 4



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych