Witam, nie wiem czy piszę w dobrym dziale, ale postanowiłem się podzielić moja historią. Mam 33 lata, od dziecka jestem bardzo wrażliwym człowiekiem, co nie rzadko staje się też moim utrapieniem. Mój znak zodiaku to rak, mam niesamowitą intuicję i jestem bardzo, bardzo wrażliwy uczuciowo. Od dziecka też mam problem ze zbyt silnymi uczuciami. Za mocno czuję. Za mocno kocham, za mocno nienawidzę, za mocno rozpaczam, za mocno się cieszę. Odpycha to ode mnie ludzi w negatywnych uczuciach, w pozytywnych przyciaga tłumy. Problem jednak w tym, że często czuję, że jakaś siła pomaga mi w uczuciach. Jeśli kogoś szczerze np. nienawidzę, koncentruję się na tej osobie w myślach, myśląc o niej negatywnie, czuję jakby jakaś energia spełniała moje prośby, zaczyna się tej osobie źle powodzić, zaczyna walić się jej życie. Jeśli cierpię z czyjegoś powodu, cierpię tak mocno, że czuję wprost jak coś pomaga mi tą energię cierpienia przenosić na tą drugą osobę i... staje się tak, że ta osoba też ciągle cierpi. Mało tego. Czasami mimowolnie pomyslę o kims coś złego i często zaraz coś się stanie tej osobie. Dziś np. idąc w pracy na kantynę, przed wejściem monter ustawił drabinę i coś robił, ja nie mogłem przejść, pomyslałem coś złego, za minutę on spadł z drabiny! Czy jest jakieś wyjaśnienie tego zjawiska? Zauważyłem też, że potrafię się tak głęboko i szczerze modlić, że spełniają się moje prośby! Dodam też, ze nie raz miewam "prorocze" sny, często w czasie krótkich drzemek. Przeżyłem też wyjście duszy z ciała w czasie snu, (sen LD?) przepiękne uczucie, ale przestało się tak podobać gdy za 3 razem nie mogłem się obudzić, leżąc w bezruchu. Od tego czasu miewam takie sny bardzo rzadko, a ostatnio wręcz zanikły całkowicie, choć w czasie właśnie krótkich drzemek nie raz jestem na pograniczu tego snu. Ale interesuje mnie przede wszystkim kwestia moich uczuć. Co ze mną nie tak? Gdzie szukać odpowiedzi i czy można zawładnąć tym wszystkim, by nie działo sie mimowolnie? Pozdrawiam wszystkich. Marek.
