Jan Bloch, wielki polski wizjoner, z zadziwiającą trafnością opisał koszmar okopów I wojny światowej. Przewidział też katastrofalne skutki gospodarcze tego konfliktu i związane z nim zagrożenie socjalistyczną rewolucją. Zrobił to jeszcze w XIX wieku.
Jan Gottlieb Bloch (il. z wystawy The Peace Palace Library Centennial Exhibition: The Collection as a Mirror of the Historical Development of International Law, dzięki uprzejmości Peace Palace Library
Na przełomie XIX i XX wieku „Przyszła wojna pod względem technicznym, ekonomicznym i politycznym” Jana Gottlieba Blocha (wydana w kilku tomach w latach 1893–1898) była jedną z najbardziej kontrowersyjnych publikacji i wywołała ożywioną i szeroką dyskusję w całej Europie. Było to zasługą jednoczesnego wydania dzieła w kilku językach, między innymi po francusku, holendersku, niemiecku i polsku. Dzięki temu, a także naukowemu podejściu i profesjonalnemu opracowaniu tematu „Przyszła wojna…” była szeroko dyskutowana na dworach europejskich.
Paradoksalnie, książka zyskała najmniejszy rozgłos w ojczyźnie autora. Polacy zajmowali w większości krytyczne stanowisko wobec tez przedstawianych przez Blocha, co było spowodowane głównie tym, że na Zachodzie pacyfizm i przekonanie o niemożliwości wybuchu kolejnej wojny w Europie były kojarzone ze sprzeciwem wobec niemieckiego militaryzmu. Nad Wisłą natomiast takie tezy stały w opozycji do przekonania, że tylko wielka wojna i walka zbrojna były w stanie zwrócić Polakom niepodległość. Na Zachodzie praca polskiego autora szybko stała się jedną z podstaw ruchu pacyfistycznego, wpisując się w działalność Berty von Suttner, Frederica Passy czy twórcy Czerwonego Krzyża Henriego Dunanta, również wskazujących na szaleństwo wojny i potencjalnie groźne konsekwencje jej wybuchu. Gdyby nie szybka śmierć w 1902 roku, Dzieło Blocha przyniosłoby mu zapewne Pokojową Nagrodę Nobla.
Kluczowe cechy wielkiej wojny
Bloch wskazywał, iż w kolejnej wojnie ogromną rolę będzie odgrywał postęp techniczny w dziedzinie zbrojeń. Twierdził, iż wprowadzenie nowych karabinów o zasięgu do 1100 metrów diametralnie zmieni oblicze pól bitewnych. Nowa broń, o ponad dwukrotnie większym zasięgu, da pewność strzelającemu, że jego kule trafią w któregoś z przeciwników. Ponadto powszechne wykorzystanie prochu bezdymnego pozbawi walczących stron swoistej zasłony dymnej uniemożliwiającej precyzyjne strzelanie, czy to z karabinów, czy też ze środków artyleryjskich. Niemożliwe okaże się w przypadku wprowadzenia ulepszonych środków walki skupienie wojsk na otwartym obszarze, czy nawet pod osłoną fortyfikacji, gdyż będzie to grozić całkowitym zniszczeniem własnych sił. Bloch przewidywał w związku z tym, iż działania wojenne rozpoczynać się będą z dużych odległości, a wojska będą musiały pozostawać rozproszone. Tym samym znacznie powiększy się samo pole bitwy. Większy zasięg dział i karabinów da jeszcze większą przewagę obrońcom. Wszystko to spowoduje, że wojna stanie się niezwykle śmiercionośna, jak nigdy dotąd.
Tempo rozwoju techniki spowoduje, że już w chwili wybuchu walk państwa będą posiadały przestarzały sprzęt, a przygotowywany aparat wojenny okaże się nieodpowiedni. Jakże trafne okazały się te przewidywania zwłaszcza z perspektywy działań pozycyjnych prowadzonych podczas I wojny światowej, kiedy to okopane naprzeciw siebie armie, zasypujące się gradem kul karabinowych i armatnich, siały spustoszenie w szeregach tych oddziałów wroga, które zdecydowały się uderzyć na pozycje nieprzyjaciela. Bloch przewidział, że ukryci w okopach będą posiadali możliwość rozwinięcia wszystkich swoich środków walki, odsłaniając jedynie 1/8 swojego wzrostu. Atakujący, pozbawiony osłony, będzie bardzo łatwym celem.
Stanowiska francuskich karabinów maszynowych ok. 1914 roku (fot. George & Kleine, ze zbiorów Biblioteki Kongresu USA, domena publiczna)
Przyszła wojna będzie się składać w przeważającej części z działań zmierzających do zdobycia bądź utrzymania określonych pozycji ufortyfikowanych. Obrońcy, oprócz standardowych okopów i szańców, będą przygotowywali dodatkowe przeszkody dla atakującego w postaci drutów czy wilczych dołów. Wszystko po to, aby spowolnić marsz nieprzyjaciela i ewentualnie wykorzystać fakt, iż wpadł on w pułapkę i pokryć go ogniem artyleryjskim. Jak pisał Bloch, zarówno granica francusko-niemiecka, jak i obszary Rosji usiane były fortyfikacjami i twierdzami, których zdobycie z pewnością będzie kosztowało życie wielu żołnierzy. Ogromną rolę, o czym można już było się przekonać, będzie odgrywała kolej żelazna, której długość linii ciągle rośnie. Pozwoli to na jeszcze szybsze niż wcześniej przemieszczanie sił i ich przegrupowanie.
Gospodarcza katastrofa
Według Blocha w przyszłej wojnie wziąć miało udział wiele milionów żołnierzy. Armie poszczególnych państw na przestrzeni XIX wieku stale rosły, a apogeum tego procesu nastąpić miało podczas następnego konfliktu. Bloch pisał: „Generał Leer przypuszcza, że liczba wojsk każdej ze stron działających na jednym teatrze wojny wraz z częściami dodatkowymi dojść może do 1 200 000 ludzi”.
Skutki istnienia tak wielkich armii będą dwojakie. Z jednej strony wojna osiągnie skalę nieznaną wcześniej, gdy jednocześnie do walki będzie ruszało tyle żołnierzy, ile nieraz liczyły całe siły zbrojne jednego państwa. Wojna stanie się masowa. Z drugiej strony nie sposób nie zauważyć społecznych, ekonomicznych i gospodarczych konsekwencji poboru milionów mężczyzn. Gwałtowne odebranie gospodarce rąk do pracy spowoduje jej całkowite załamanie w krótkim czasie. „W czasie ostatnich wojen armie, z wyjątkiem tylko pruskiej, złożone były z żołnierzy weteranów. Dziś przeciwnie, największa ilość sił składać się będzie z rezerwistów, oficerów i szeregowców, oderwanych od zajęć pokojowych”.
Wśród konsekwencji takich działań można było wskazać zastój w produkcji, handlu i rolnictwie, wzrost cen prawie wszystkich produktów, w tym – co najdotkliwsze – cen żywności i artykułów pierwszej potrzeby. Bloch zwracał też uwagę na rosnącą rolę i potęgę Stanów Zjednoczonych, których rozwój na przełomie XIX i XX wieku stawał się zagrożeniem dla dominującej jeszcze wówczas roli Europy na świecie. Dlatego autor podkreślał, jak dalekie konsekwencje będzie miał wybuch wojny, o której mówił, że przyniesie samozagładę staremu kontynentowi. Przewidywał, że ewentualne działania wojenne musiałyby zostać przerwane wcześniej, być może bez osiągnięcia wszystkich założonych wcześniej celów taktycznych, czy strategicznych.
W fabrykach mężczyzn powołanych do wojska musiały zastąpić kobiety (strona z brytyjskiego magazynu The War Budget, 30 grudnia 1915 roku)
Kolejnym problemem, na który wskazywał Bloch, była kwestia organizacji zaopatrywania wielomilionowych armii. Jak pisał, w przyszłej wojnie nie będzie już możliwe aprowizowanie się na terenie przeciwnika, gdyż działania wojenne mogą zniszczyć także zasoby pozostające w pobliżu terenu walk, a ponadto ich ilość może być niewystarczająca, by zaspokoić potrzeby wojsk. Pojawi się konieczność dostarczania wyposażenia i żywności z głębi kraju, co będzie rodziło ogromne problemy logistyczne, przy założeniu, że poszczególne państwa będą posiadały zasoby do wysłania na front.
Przebieg przyszłej wojny
Bloch pokusił się nawet o nakreślenie hipotetycznego przebiegu konfliktu pomiędzy ukształtowanymi już w jego czasach blokami dwuprzymierza i trójporozumienia. W swych rozważaniach słusznie twierdził, iż Niemcy zdecydują się na uderzenie wszystkimi siłami na jednego z przeciwników, po czym dokonają w przypadku zwycięstwa przerzucenia koleją swoich wojsk na drugi front (plan Schlieffena). Bloch pomylił się jedynie w wyznaczeniu kolejności ataku. Uznał za bardziej prawdopodobny atak najpierw na Rosję i następnie na Francję, a jak wiemy z historii, stało się odwrotnie. W czasach Blocha duża część sił niemieckich była jednak skoncentrowana w regionach wschodnich Niemiec, przy granicy z Rosją.
W ocenie Blocha Rosja miała możliwość prowadzenia obrony przez kilka lat w przeciwieństwie do państw Europy Zachodniej i Południowej, które nie posiadały podstawowych zasobów oraz rąk do pracy zdolnych zastąpić mężczyzn powołanych do wojska. Dodatkowym atutem Rosji była jej przestrzeń, nad którą potencjalnemu agresorowi byłoby niezwykle trudno zapanować, a to było warunkiem koniecznym do pokonania przeciwnika, na co wykazywał już Clausewitz w „O wojnie”. Przestrzeń pokonała Napoleona w 1812 roku i może też pokonać kolejnego przeciwnika.
Rosyjscy żołnierze w drodze na front, 1917 rok (fot. George H. Mewes, National Geographic Magazine, domena publiczna)
W kwestii wojny na morzu Bloch prezentował poglądy odmienne od jemu współczesnych, którzy byli przekonani, iż nie ma istotnych różnic między sposobem prowadzenia wojny dawnym i przyszłym. Autor uważał, iż w przeciwieństwie do poprzednich wojen morskich, w których wszystkie strony konfliktu dysponowały podobnymi siłami, a bitwa morska nie kończyła się zagładą okrętów obu stron, w przyszłej wojnie będzie inaczej. Znów jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy był postęp technologiczny, pozwalający na budowanie jednostek nowego typu, który w historii nie miał swojego odpowiednika. Przykładem mogą tu być torpedowce, posiadające niewielkie rozmiary, osiągające duże prędkości i będące w stanie zatopić nawet potężny pancernik czy też krążownik.
Bardzo korzystne mogło okazać się zdaniem Blocha blokowanie portów i ostrzał miast nadmorskich. Jak pisał, przerwanie szlaków komunikacyjnych i odcięcie państw od dostaw surowców, czy ogólniej uniemożliwienie wymiany handlowej może w bardzo szybkim czasie zdecydowanie pogłębić i przyspieszyć kryzys gospodarczy. Wrażliwa na tego typu działanie będzie z pewnością Wielka Brytania, co można było zaobserwować już w czasie wojen napoleońskich. Realizacja tego planu nie będzie jednak prosta. Już w czasie epoki żaglowców blokada portu była często przerywana. Teraz, w związku z większym zasięgiem artylerii i potężniejszymi fortyfikacjami, okręty blokujące będą musiały zachowywać bezpieczną odległość.
"W przeciwieństwie z bitwą na lądzie, pole walki na morzu jest nieograniczone i obaj przeciwnicy maja wielką swobodę ruchów. Walczą tu już nie ludzkie masy, lecz nieliczne forty pływające, opatrzone w różnorodne maszyny i uzbrojone w bajecznie potężne działa i miny, a także krzyżowce, które ze względu na ich szybkość, porównać można do olbrzyma w butach siedmiomilowych, a wreszcie torpedowce, zdolne zatopić każdy okręt."
Powyższe założenia nie w pełni się jednak sprawdziły. Wojna na morzu przybrała wbrew przewidywaniom Blocha bardziej dynamiczny charakter niż działania na lądzie. Przerywanie szlaków handlowych i odcinanie przeciwnika od dostaw próbowano zrealizować głównie na morzu, a nie w pobliżu portów nieprzyjaciela za sprawą chociażby masowego wykorzystania okrętów podwodnych.
Widmo rewolucji
Przyszła wojna w ocenie Blocha może się skończyć wcześniej niż założenia przywódców państw zaangażowanych również z innego powodu niż klęska militarna czy katastrofalna sytuacja gospodarcza wewnątrz kraju. Ogrom ciężarów ekonomicznych i społecznych ponoszonych przez społeczeństwa może spowodować postawienie veta dalszemu prowadzeniu wojny. W przeciwieństwie do wieków poprzednich, poszczególne narody mają zdecydowanie większy wpływ na losy swoje i swoich państw. Stąd widmo głodu i niedostatku, a także utrata milionów współobywateli mogą spowodować oddolne ruchy antyrządowe.
Proklamacja Bremeńskiej Republiki Rad, 15 listopada 1918 roku (fot. Barth, ze zbiorów Staatsarchiv Bremen, na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)
Bloch przestrzegał zwłaszcza przed ruchami rewolucyjnymi, w tym (!) socjalistycznymi. Nierównomierne rozłożenie ciężarów wojny wśród klas społecznych będzie tylko pogłębiać prawdopodobieństwo rewolucji. Szczególnym zagrożeniem może być ruch Międzynarodówki, który usposabia masy wrogo do wojen i może wykorzystać klęskę na froncie, trudności ekonomiczne i społeczne do wystąpienia przeciwko rządom. W związku z tym Bloch stawia pytanie, jak zachowają się miliony żołnierzy walczący na frontach? Czy pozostaną posłuszni wobec rządu i będą prowadzili działania wojenne, czy też propaganda komunistyczna okaże się wystarczająco silna, by wywołać masowe wystąpienia żołnierzy przeciwko oficerom? Odpowiedź daje sam Bloch: „Im bardziej morderczy stał się aparat wojny, im większego wymaga poświęcenia i inicjatywy od żołnierzy, tym trudniej wyobrazić sobie pomyślne jej prowadzenie z armią przesiąkniętą już sceptycyzmem i socjalistycznymi tendencjami”.
Wojna jednak niemożliwa?
Jan Bloch uważał, iż wybuch przyszłej wojny będzie coraz mniej prawdopodobny, a to dlatego, że wraz z rozwojem cywilizacyjnym wszelkie spory będą rozwiązywane pokojowo. Już w czasach, w których żył, powiązania gospodarcze i handlowe między mocarstwami europejskimi zdawały się być silniejsze niż powody do wywoływania wojen. Bloch uważał również, że przyszła wojna nie może wybuchnąć z powodu nierozstrzygniętych kwestii odziedziczonych po wojnach przeszłości. Tu pojawia się według niego wielka rola mediów, wówczas głównie prasy, która będąc nierzadko podstawowym źródłem informacji o wydarzeniach i mając ogromny wpływ na kształtowanie poglądów i opinii społecznych, musi zachować racjonalność w działaniach i poczucie odpowiedzialności za przekazywane treści. Świadomość możliwości wykrzywienia rzeczywistości powinna być dyscyplinująca.
Chińscy delegaci przemawiają na posiedzeniu Ligi Narodów w sprawie kryzysu mandżurskiego 1932 roku (fot. Robert Sennecke, ze zbiorów Bibliothèque nationale de France, domena publiczna)
Rozwiązaniu problemów międzynarodowych i ewentualnemu powstrzymaniu przyszłej wojny mógłby służyć sąd międzynarodowy, który rozstrzygałby spory między państwami. Zapobiegałby prowadzeniu polityki opartej na „zbrojnym pokoju”. Aby tak się stało, potrzebne jest jednak spełnienie dodatkowych warunków w postaci dobrowolnego poddania się państw pod osąd oraz w ogóle wola powołania tego typu instytucji. Szczególną rolę dyscyplinującą wobec rządów powinna odgrywać opinia międzynarodowa, która presją powinna wymuszać pokojowe rozwiązania ewentualnych konfliktów i sporów.
Bloch napisał: „Wojna nikogo nie zaskoczy dzisiaj nieprzygotowanego; nikt przeto nie może być pewnym z góry zwycięstwa”. W Europie na początku I wojny panowało przeświadczenie, że potrwa ona krótko, może do Bożego Narodzenia, ewentualnie Wielkanocy następnego roku. Żołnierze wierzyli, że jadą po szybkie i łatwe zwycięstwo. Rzeczywistość okazała się jednak diametralnie różna. Przewidział to również francuski minister Juliusz Simon, który powiedział:
"Ziemia wyniszczona, ród ludzki zginął. Straszny pożar, rozniecony na rozkaz wodzów udoskonalonymi sposobami techniki wojskowej, żywiołową potęgą ogarnął wszystko, co ludzkość stworzyła w ciągu wieków pracą usilną, nauką i sztuką. Po takiej wojnie nie ocaleje ani jedno narzędzie pracy, ani jeden pług, wrzeciono i książka. Pozostaną tylko cmentarze. W porównaniu z tą wojną, wojny napoleońskie będą się wydawały igraszkami (J.G. Bloch, Przyszła wojna…)."
Źródło: Histmag.org
link: http://histmag.org/J...swiatowej-10517
Użytkownik Staniq edytował ten post 20.01.2015 - 20:49