Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kult chłodnej stali – czyli magia japońskiego miecza


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
5 odpowiedzi w tym temacie

#1

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6633
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bardzo mało wiemy o japońskich mieczach, których złowrogi świst poraża nas, gdy oglądamy filmy z życia samurajów. Ta wspaniała broń ma wiele tajemnic…

Niewiele już w dzisiejszych czasach istnieje przedmiotów, które w takim stopniu byłyby otoczone mistyką jak japońskie miecze. Ich jakość rzuca wyzwanie nowoczesnej technologii. Technika produkcji jest nadal w gruncie rzeczy nieznana. Dawni Japończycy traktowali miecze jak istoty boskie i nadawali im też imiona — kami…

 

u9f9l.jpg

fot/nieztejziemi

 

Japońscy płatnerze w alchemicznym w swej istocie procesie przekształcali bryły rudy żelaza w ostre jak brzytwa klingi. Wykuwaniu mieczy od początku do końca towarzyszyły magiczne praktyki. Złym duchom broniła wstępu do kuźni słomiana lina, wraz z zawieszonymi na niej amuletami. Płatnerzowi pomagały w pracy dobre duchy, a nawet bogowie… Sam proces produkcji polegał na przekuwaniu żelaznej bryły w cienką blachę. Tę z kolei zanurzano w tajemniczych roztworach o różnej temperaturze i znowu skuwano w blok… Tę czynność powtarzano tysiące razy. Czasem wykonanie jednej klingi trwało całe miesiące, a nawet lata… Dzięki tej technologii miecz składał się z milionów połączonych ze sobą warstw żelaza lub stali.

Później przychodził czas na hartowanie ostrza. Na oblepionej gliną klindze rysowano zaostrzonym patykiem wzór i umieszczano w ogniu oczyszczoną z gliny część ostrza. W ten sposób na mieczu powstawała charakterystyczna, falista lub łamana linia przebiegająca wzdłuż ostrza (jap. hamon). Na podstawie tego wzoru eksperci rozpoznają bezbłędnie, kto jest autorem broni i jakie ma ona cechy.

Wiele zależało ponoć od charakteru płatnerza. Choć najbardziej demoniczne cechy przypisuje się orężowi wykutemu przez sławnego Iso Muramase, to jednak i inni mistrzowie nie grzeszyli bynajmniej anielską dobrocią. Znany z jakości swych wyrobów płatnerz Masamune jednym cięciem pozbawił ręki kowala pragnącego zbadać temperaturę wody, w której hartowano miecz… Gotowa klinga była ostrzona (przez kilkadziesiąt dni), dorabiano do niej jelec (tsuba), rękojeść i pochwę z drzewa honoki, którą pokrywano laką. Szczytem praktycznego kunsztu była rękojeść — pokryta skórą rekina (by nie ślizgały się ręce) i opleciona jedwabnym sznurkiem, tworzącym ażurowy wzór (by wchłaniała pot).

Gotowe miecze przechowywano na specjalnych stojakach (katanakake), transportowano zaś w futerałach. Z bronią tą wiązała się skomplikowana etykieta, której nieprzestrzeganie mogło się skończyć śmiercią… I tak, wojownik miał prawo zabić każdego, kto – niepowołany – dotknął jego miecza. Oddanie zaś przyjacielowi broni do oczyszczenia stanowiło dowód niezwykłego zaufania.

Żaden samuraj, demonstrując gościom klingę, nigdy nie wyciągał jej do końca z pochwy. Uważano bowiem, że w dobytym mieczu budzi się „duch oręża” i jego ostrze musi spłynąć krwią. I jeśli nie spłynie krwią wroga, będzie to krew właściciela… Dlatego też w razie przypadkowego wyjęcia miecza samuraj rozmyślnie się kaleczył, aby własną krwią nakarmić „zgłodniałe” ostrze. Szczególnie ponurą sławą cieszyły się w tym względzie wyroby Muramase. Uważano, że gwałtowny charakter tego płatnerza przechodzi na wyrabiany przez niego oręż (znakomitej zresztą jakości) i nadaje jego mieczom cechy wiecznie żądnych krwi wampirów…

Kiedy w bitwie pod Sekigaarą zabity został słynny wojownik Toda Shigemasa (miecz rozłupał mu czaszkę wraz z hełmem), Leyasu Tokugawa, oglądając tak świetny oręż, skaleczył się w trakcie tej czynności. Od razu zawyrokował, że musi to być klinga produkcji Muramase. Okazało się, że miał rację.

Jednak to nie opiewane przez poetów, ciągle głodne krwi „miecze-wampiry” były marzeniem każdego wojownika. Największe pożądanie wzbudzały „hinken” miecze przynoszące szczęście i długowieczność Broń taką wytwarzali tak znani płatnerze, jak Yoshimitsu, Kanehira czy rodzina Myochin. Hinken dawały potęgę i bogactwo, ale służyły także do bardziej przyziemnych celów. Do walki…

Jakość broni badano przy pomocy oryginalnych testów. Jeden z nich polegał na zanurzeniu miecza w strumieniu. Przecinane na pół, niesione prądem liście mówiły więcej niż słowa… Bardziej dociekliwi sprawdzali miecz tnąc nim dębowe bale i rozmaite twarde przedmioty. Były też inne możliwości…

Często spotyka się na dolnej części klingi złowrogi napis: „trzy ciała jednym cięciem” Do testów tych używano zwłok z pola bitwy lub niewolników (czasem ubranych w pełną zbroję). Ich życie kończyło często ukośne cięcie, prowadzone mistrzowską ręką, od barku jednej do biodra drugiej ofiary. Nie ma nic dziwnego w tym, że napisy takie najczęściej spotykamy na mieczach Muramase…

 

29vhw95.jpg

fot/wikipedia/Muramasa (勢州桑名住村正) from the Tokyo National Museum

 

Miecz wysokiej klasy miał olbrzymią wartość materialną. Dziś niektóre egzemplarze byłyby warte zapewne około miliona dolarów, lecz handel nimi praktycznie nie istnieje. Sprzedaż takiego miecza po prostu się nie opłaca. Jest z tym związane zjawisko fałszowania znaków płatnerskich, jakie znajdują się na każdej klindze. Oczywiście nie dotyczy to mieczy najlepszych, które miały specjalne certyfikaty, stwierdzające ich autentyczność. Świadectwa te (ori-kami), wypisywane na oryginalnym papierze przez biuro shoguna, były od XII w. specjalizacją klanu Honani. W Polsce, która posiada niebagatelny zbiór japońskich militariów (głównie ze zbiorów Feliksa Jasieńskiego), znalazł się i taki „podrobiony” miecz typu katana. Znajduje się on w Muzeum Narodowym w Krakowie (sygn. sfałszowana: Kiyosada Nio; nr inw. VI-6390). Bogato też reprezentowane są w zbiorach polskich hojnie zdobione tsuba (jelce tarczowe, oddzielające klingę od rękojeści i chroniące ręce wojownika). Nie sposób nie pomyśleć o dawnych mistrzach płatnerskiego rzemiosła, czytając napisy: Akasaka Bushu ju Tadatoki tsukuru (wykonał Tadatoki ze szkoły Akasaka w pro-wincji Bushu) czy Tairano Nagakazuno motomeni ojite Fujiwara Rakuju saku. Kaei shichi, Tora, hachigatsu (wykonał Fujiwara Rakuju na zlecenie Tairy Nagakazu w ósmym miesiącu roku Tygrysa, ery Kaei). Zrobione ze specjalnych stopów: shakudo (miedź i złoto) i shibuichi (miedź i srebro), tsuba błyszczą jak oczy generała Maresuke Nogi. W 1912 roku, w czasie uroczystości pogrzebowych po śmierci cesarza Mutsuhito, uwielbiany przez naród generał hrabia Nogi podążył za tenno, popełniając harakiri…

Wiara Japończyków w oczyszczającą moc stalowej klingi sprawiła, że wielu z nich ochoczo wybierało drogę honorowego samobójstwa (seppuku) — tak jak twórca korpusu „kamikadze”, który posłał na śmierć tysiące młodych ludzi, od początku wiedząc, ze niczego to nie zmieni. Podobno, rozciąwszy sobie brzuch, zamiast nadstawić głowę pod litościwy cios kaishaku (asystenta, który ścinał głowę samobójcy), wyszeptał: „Nie ważcie się mi pomagać!” i umierał długo…

On sam, jak i inni walczący w słusznej i niesłusznej sprawie samuraje – uważali że „prawdziwy szlachcic nie upiera się przy życiu i przejawia ludzką życzliwość zabijając własne ciało”. Stary wiersz, którego kiedyś uczyły się wszystkie japońskie dzieci, mówił, że „dusza narodu japońskiego jest jak kwiat dzikiej wiśni w promieniach wschodzącego słońca”. Nieprawda. Jest ona jak kwiat wiśni w blasku dobytego miecza…

 

Dla „Nie z tej ziemi”: Adam Przechrzta

 

Żródło: Nie z tej Ziemi 2elgsol.jpg

link: http://nieztejziemi....nskiego-miecza/





#2

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Sam proces produkcji polegał na przekuwaniu żelaznej bryły w cienką blachę. Tę z kolei zanurzano w tajemniczych roztworach o różnej temperaturze i znowu skuwano w blok… Tę czynność powtarzano tysiące razy. Czasem wykonanie jednej klingi trwało całe miesiące, a nawet lata… Dzięki tej technologii miecz składał się z milionów połączonych ze sobą warstw żelaza lub stali.

 Z tymi milionami warstw "żelaza lub stali" to autor artykułu trochę się rozbujał.

Podobnie jak z latami pracy nad jednym mieczem.

A już przekuwanie "żelaznej bryły w cienką blachę" - po to żeby ją "znowu skuć w blok". :facepalm:

 

Jakby ktoś był ciekaw jak wygląda tradycyjna produkcja samurajskiego miecza, to polecam ten film

 

 

A do poczytania np TEN albo TEN artykuł (ten drugi też nie jest wolny od przekłamań ale nie aż takich jak "cienka blacha").


Użytkownik pishor edytował ten post 07.12.2014 - 22:16

  • 1



#3

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W sumie podobne rzeczy mówiono o mieczach z damasceńskiej stali.


  • 1



#4

riseman.
  • Postów: 705
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No niby damast się skuwa warstwami (a raczej skuwało bo dzisiaj to mogą dziwer co najwyżej skuwać), ale nie miliony warstw do kurki nędzy :) Tysiące razy skuwać blok w blachę i abarot? Wolne żarty. Ton tego artykułu przypomina mi te 'fachowe' wynurzenia rodem z jakiegoś CKMa czy innego pisma dla młodych gołowąsów (nie zapomnę chyba nigdy wywiadu z ś.p. gen. Petelickim i jego opowieści o tym jak trenuje z Olbrychskim walkę z użyciem noża i jaki to wspaniały nóż ze specjalnej stali 'sprowadził' mu z Dżaponii, nóż okazał się zwykłym SOGiem, były jeszcze rewelacje o tracheotomiach wykonywanych tymże nożem i parę innych historii z Księżyca).

Ciekawe skąd te wszystkie rewelacje nt. katany, domysły jak mniemam. Nie zaprzeczam jednakże, iż broń to zacna, tnie jak przysłowiowa brzytwa a ostrze w kształcie tanto dobrze penetruje. Jakiś czas temu oglądałem filmik na YT porównujący właśnie katanę z 15-wiecznym długim mieczem. Japońskie cacko lepiej cięło, np. bloki lodu, skórzane napierśniki czy kirysy metalowe, które także lepiej penetrowało przy pchnięciach. Generalnie, przytuliłbym coś takiego i nie puścił :D


  • 0



#5

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Poniżej pewnej grubości warstwy dyfuzja powoduje przemieszanie składników, i zamiast metalicznego laminatu powstaje jednolity metal, zresztą przy warstwach niewiele grubszych takie cechy jak udarność (miękka stal) i wytrzymałość (twarda stal) przestają mieć zauważalny wpływ na właściwości materiału, dlatego ostrza ze skuwanych warstw mogły zawierać kilkadziesiąt czy może paręset ale kilka tysięcy warstw.

Nawiasem mówiąc stal damasceńską wyrabiano zupełnie inną metodą.

 

Mitów o japońskich mieczach jest mnóstwo, niektóre wynikają z uogólnienia na miecz japoński w ogóle legend o wyjątkowych broniach - na przykład twierdzenie że można było tym rozciąć dwie osoby bez tępienia ostrza, wywodzi się z legendy o konkretnym mitycznym mieczu. Dużo mitów przyniosły i upowszechniły filmy.

 

Nawiasem mówiąc, opowieści o mieczu, który po wyjęciu z pochwy musi "posmakować krwi" były znane też w europie, zdaje się że jedna saga o tym wspominała.


  • 0



#6

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6633
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Macie rację, co do wielu mitów związanych z wytwarzaniem miecza. Niestety, nie jesteśmy w stanie obiektywnie tego ocenić, ponieważ technologia ta utonęła w mrokach dziejów. To co namacalne historycznie, mówi nam coś zgoła innego.

 

 Historia tej cudownej broni siecznej zaczyna się około 700 roku n.e. Za jej ojca uważany jest Amakuni z prowincji Jamato. Był on cesarskim płatnerzem, który pewnego dnia został wezwany do cesarza skarżącego się, że jego miecz łatwo się łamie o zbroję przeciwnika. Amakuni wraz z synem zamknął się w swojej kuźni, a po trzydziestu dniach przyniósł cesarzowi najznamienitszy ze wszystkich mieczy – długą, jednosieczną katanę. Rodzinny skarb, jakim była tajemnica wyrabiania katany, był przekazywany z ojca na syna, a każde następne pokolenie wprowadzało jakieś ulepszenia. Najsłynniejsze miecze powstawały w X–XIV wieku n.e. Te mistrzowskie dzieła są nazywane „koto”.

 

Skąd ten kształt i długość?

 

Początkowo japońskie miecze były dość krótkie, miały bowiem do 50 cm. Taka długość była odpowiednia dla jeźdźców, którym z końskiego grzbietu łatwiej było wywijać krótkim mieczem. W XIII wieku, kiedy do Japonii wtargnęli Mongołowie pod wodzą sławnego Kubilaj-chana, sposób walki musiał się zmienić. Jednostki piechoty zostały zatem wyposażone w dłuższe i mniej wygięte katany o długości 70–73 cm, które w bezpośredniej walce były o wiele wygodniejsze. W XV wieku oryginalna technika wytwarzania mieczy zanikła. Cały kraj stał w ogniu z powodu wojny domowej, zatem nie poświęcano już tak wiele uwagi pięknu i blaskowi samurajskich mieczy, bo ważniejsza stała się szybka, seryjna produkcja. Od XVII wieku wielu najlepszych płatnerzy starało się odtworzyć dawną technikę, ale bez sukcesów.

 

Tajemnicza produkcja

 

Szlifowanie katany było złożonym procesem, trwającym nawet kilka miesięcy. Używano do tego kamieni szlifierskich o różnej grubości. Końcowe gładzenie klingi przeprowadzano za pomocą delikatnych woskowych proszków aż do lustrzanego blasku. Ostrze miecza miało ciemniejszy odcień.

 

Źródło: Świat na Dłoni







Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych