Skocz do zawartości


Zdjęcie

siedem kobiet Wielkiej Wojny

IWŚ Wielka Wojna

  • Please log in to reply
1 reply to this topic

#1

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

Siedem kobiet Wielkiej Wojny

 

siedemkobiet%201.jpg

 

Serbska Joanna d’Arc: Milunka Savić

Kiedy jej chory brat zo­stał po­wo­ła­ny do woj­ska pod­czas II wojny bał­kań­skiej (1913), Mi­lun­ka Savić ob­cię­ła włosy, za­ło­ży­ła mę­skie ubra­nie i zgło­si­ła się do po­bo­ru za­miast niego. Albo nikt się nie zo­rien­to­wał, albo przy­my­ka­no oko – w końcu jed­nak zo­sta­ła ranna i le­ka­rze w szpi­ta­lu woj­sko­wym nie mogli już ukry­wać, że Savić to ko­bie­ta.
Aneg­do­ta głosi, że Mi­lun­ka Savić zo­sta­ła wtedy we­zwa­na do do­wód­cy. Wpraw­dzie nikt nie chciał jej karać – dała się już po­znać jako mężny żoł­nierz – ale chcia­no ją prze­nieść do kor­pu­su pie­lę­gnia­rek. Sta­nę­ła na bacz­ność i sta­now­czo po­pro­si­ła, by po­zwo­lo­no jej wró­cić na linię. Ofi­cer od­po­wie­dział, że się za­sta­no­wi i od­po­wie jutro. Savić po­wie­dzia­ła, że za­cze­ka – i dalej stała na bacz­ność. Po go­dzi­nie do­wód­ca mach­nął ręką i po­zwo­lił jej wró­cić do kom­pa­nii.
Praw­do­po­dob­nie była naj­czę­ściej od­zna­cza­ną ko­bie­tą, jeśli idzie o walkę na fron­cie. Już w pierw­szych dniach Wiel­kiej Wojny przy­zna­no jej pierw­szy Order Gwiaz­dy Ka­ra­dzior­dzia z Mie­cza­mi (jedno z naj­wyż­szych od­zna­czeń w Kró­le­stwie Ser­bii). Na drugi za­pra­co­wa­ła dwa lata póź­niej, gdy wzię­ła do nie­wo­li ponad 20 buł­gar­skich żoł­nie­rzy. Do­sta­ła też m.​in. ro­syj­ski Krzyż Św. Je­rze­go i fran­cu­ską Legię Ho­no­ro­wą oraz Krzyż Wo­jen­ny (jako je­dy­na ko­bie­ta). Co naj­mniej dzie­więć razy była ranna.
Po woj­nie Mi­lun­ka Savić wy­bra­ła ubo­gie życie w oj­czy­stej Ser­bii za­miast nie­złej eme­ry­tu­ry woj­sko­wej we Fran­cji. Po­dej­mo­wa­ła się słabo płat­nych, nie­wdzięcz­nych prac – była m.​in. sprzą­tacz­ką. Mało kto pa­mię­tał, że to bo­ha­ter­ka wo­jen­na. Pod­czas II wojny świa­to­wej cudem uszła z ży­ciem z obozu kon­cen­tra­cyj­ne­go w Ban­ji­cy – wy­sła­no ją tam, bo nie chcia­ła przy­być na przy­ję­cie z udzia­łem ofi­ce­rów nie­miec­kiej armii oku­pa­cyj­nej.

 

 

siedemkobiet%202.jpg

 

Na czele batalionu śmierci: Maria Boczkariowa

Gdy wy­bu­chła wojna, Ro­sjan­ka Maria Bocz­ka­rio­wa za­cią­gnę­ła się do ba­ta­lio­nu re­zer­wy w Tom­sku. Miała 25 lat i zdą­ży­ła już po­rzu­cić dwóch mężów, z któ­rych jeden lubił bić, a drugi kradł i pił. Rów­nież po za­ło­że­niu mun­du­ru miała nie­ła­twe życie, bo albo trak­to­wa­no ją z lek­ce­wa­że­niem, albo po pro­stu sek­su­al­nie na­pa­sto­wa­no. Tak było do mo­men­tu, w któ­rym do­wio­dła swo­je­go mę­stwa na polu bitwy. Dwa razy była ranna, trzy razy ją od­zna­czo­no za od­wa­gę. Przy­naj­mniej raz za­bi­ła wroga w star­ciu na ba­gne­ty.
Jej na­zwi­sko stało się gło­śne. Po re­wo­lu­cji lu­to­wej Rząd Tym­cza­so­wy za­czął two­rzyć ko­bie­ce jed­nost­ki zło­żo­ne z ochot­ni­czek i to Bocz­ka­rio­wa miała sta­nąć na czele pierw­sze­go „ko­bie­ce­go ba­ta­lio­nu śmier­ci”. Od­dział wziął udział w tzw. ofen­sy­wie Kie­reń­skie­go – ostat­niej wiel­kiej ope­ra­cji sił ro­syj­skich przed re­wo­lu­cją. Bocz­ka­rio­wa znów zo­sta­ła ranna pod­czas walk.
Po re­wo­lu­cji jed­nost­kę ko­bie­cą roz­wią­za­no. W wa­run­kach roz­kła­du hie­rar­chii i bez­ho­ło­wia w całej ro­syj­skim woj­sku ko­bie­tom, które zna­la­zły się w „ba­ta­lio­nach śmier­ci”, gro­zi­ło po­dob­ne nie­bez­pie­czeń­stwo ze stro­ny żoł­nie­rzy wła­snej armii co ze stro­ny wroga. Nie­ba­wem w bol­sze­wic­kiej Rosji życie Marii Bocz­ka­rio­wej za­wi­sło na wło­sku z in­ne­go jesz­cze po­wo­du: miała po­dej­rza­ne kon­tak­ty z „bia­łym” ge­ne­ra­łem Kor­ni­ło­wem. Przed śmier­cią oca­lił ją ponoć żoł­nierz, z któ­rym słu­ży­ła w 1915 r. w armii ce­sar­skiej.
Bocz­ka­rio­wa przez Wła­dy­wo­stok wy­do­sta­ła się do USA. Udało się jej spo­tkać z pre­zy­den­tem Wil­so­nem, któ­re­go ze łzami w oczach pro­si­ła o an­ty­bol­sze­wic­ką in­ter­wen­cję w Rosji. Sama nie­ba­wem wró­ci­ła do kraju i pró­bo­wa­ła stwo­rzyć ko­lej­ną ko­bie­cą jed­nost­kę w armii wal­czą­ce­go z bol­sze­wi­ka­mi ad­mi­ra­ła Koł­cza­ka. Zo­sta­ła schwy­ta­na przez czer­wo­nych jako „wróg ludu”. Po paru mie­sią­cach cięż­kie­go śledz­twa Czeka po­sła­ła ją przed plu­ton eg­ze­ku­cyj­ny.

 

 

siedemkobiet%203.jpg

 

Zgubiła się jako pielęgniarka, odnalazła jako żołnierka: Flora Sandes

Od dziec­ka Flora San­des in­te­re­so­wa­ła się jazdą konną i strze­lec­twem. Już w do­ro­słym życiu do­łą­czy­ła do or­ga­ni­za­cji pa­ra­mi­li­tar­nej, ucząc się musz­try – czę­sto mó­wi­ła, że wo­la­ła­by uro­dzić się chłop­cem, żeby móc pójść na wojnę. Ale gdy w Eu­ro­pie za­grzmia­ły dzia­ła, miała 38 lat i żad­nych szans, aby wal­czyć z bro­nią w ręku. Tym­cza­sem miała się stać je­dy­ną Bry­tyj­ką, któ­rej pod­czas I wojny świa­to­wej przy­szło słu­żyć na fron­cie. Jak do tego do­szło?
Po wy­bu­chu wojny wy­je­cha­ła do Kra­gu­je­va­ca w so­jusz­ni­czej Ser­bii jako jedna z kil­ku­set pie­lę­gnia­rek-ochot­ni­czek. Kiedy serb­skie od­dzia­ły wy­co­fy­wa­ły się do Al­ba­nii, San­des w cha­osie „zgu­bi­ła” wła­sny szpi­tal. Nie­ba­wem za­cią­gnę­ła się do re­gu­lar­nej armii serb­skiej i wal­czy­ła w jej sze­re­gach w stop­niu star­sze­go sier­żan­ta.
W cięż­kich wal­kach o Bi­to­lę odłam­ki gra­na­tu po­ha­ra­ta­ły sier­żant San­des całą prawą stro­nę ciała. Po od­nie­sie­niu ran nie mogła już wró­cić na front. Pro­wa­dzi­ła szpi­tal, wy­da­ła wspo­mnie­nia, pod ko­niec wojny do­sta­ła awans ofi­cer­ski. Otrzy­ma­ła Order Gwiaz­dy Ka­ra­dzior­dzia, a po woj­nie awan­so­wa­no ją do stop­nia ka­pi­ta­na. Źle znio­sła de­mo­bi­li­za­cję, bo znacz­nie le­piej czuła się w mun­du­rze niż w ko­bie­cej sukni. „Ni­cze­go tak w życiu nie ko­cha­łam jak armii” – po­wie­dzia­ła parę lat po woj­nie.
W la­tach 20. Flora San­des po­ślu­bi­ła daw­ne­go ro­syj­skie­go ge­ne­ra­ła, miesz­ka­li we Fran­cji, potem w Ju­go­sła­wii. Aż do wy­bu­chu II wojny świa­to­wej pro­wa­dzi­ła wy­kła­dy i od­czy­ty, opo­wia­da­jąc o swo­ich do­świad­cze­niach fron­to­wych. Kiedy w 1941 r. Hi­tler bły­ska­wicz­nie zajął Ju­go­sła­wię, Flora San­des zo­sta­ła in­ter­no­wa­na przez ge­sta­po w Bel­gra­dzie – ale ponoć na samym po­cząt­ku in­wa­zji za­ło­ży­ła mun­dur i znów chcia­ła iść na wojnę. A miała wtedy już 65 lat.

 


siedemkobiet%204.jpg

 

Prowadziła pluton do ataku: Ecaterina Teodoroiu

Eca­te­ri­na Teo­do­ro­iu skoń­czy­ła szko­łę dla dziew­cząt w Bu­ka­resz­cie i miała zo­stać na­uczy­ciel­ką. Ale latem 1916 r. Ru­mu­nia włą­czy­ła się do wojny po stro­nie En­ten­ty. Teo­do­ro­iu była zwią­za­na z ru­chem skau­to­wym i wraz z har­ce­rza­mi tra­fi­ła na front – po­cząt­ko­wo jako sa­ni­ta­riusz­ka.
W paź­dzier­ni­ku do­szło do bitwy nad rzeką Jiu. Zgi­nął w niej brat Eca­te­ri­ny, sier­żant ru­muń­skiej armii, a ona sama uzna­ła, że jej miej­sce jest na pierw­szej linii. Wkrót­ce do­wio­dła swo­jej war­to­ści w wal­kach. Była ranna w nogę i tra­fi­ła do nie­miec­kiej nie­wo­li, ale udało się jej roz­bro­ić straż­ni­ków i uciec. Medal Vir­tu­tea Mi­li­ta­ra wrę­czył jej oso­bi­ście król Fer­dy­nand I. Do­sta­ła rów­nież sto­pień pod­ofi­cer­ski i do­wódz­two nad 25-oso­bo­wym plu­to­nem.
Nie prze­ży­ła nawet roku na fron­cie. W star­ciu pod Ma­ra­se­sti – naj­więk­szej bi­twie tej wojny, w któ­rej brały udział od­dzia­ły ru­muń­skie – pod­po­rucz­nik Teo­do­ro­iu pro­wa­dzi­ła swój plu­ton do ataku. Sko­si­ła ją seria z ka­ra­bi­nu ma­szy­no­we­go. W Ru­mu­nii stoi dziś bodaj 10 po­mni­ków Eca­te­ri­ny Teo­do­ro­iu, z czego jeden na jej gro­bie w mie­ście Targu Jiu.

 


siedemkobiet%205.jpg

na zdj. plakat propagandowy

 

Starsza bosman Loretta Walsh

Do 1917 r. ko­bie­ty słu­ży­ły w ame­ry­kań­skich si­łach zbroj­nych wy­łącz­nie jako pie­lę­gniar­ki. W prak­ty­ce po­zo­sta­wa­ły je­dy­nie cy­wil­ny­mi pra­cow­nicz­ka­mi armii. Gdy w marcu 1917 r. Stany Zjed­no­czo­ne włą­czy­ły się do wojny, ma­ry­nar­ka za­czę­ła przyj­mo­wać na służ­bę rów­nież ko­bie­ty. Dwa dni po wpro­wa­dze­niu no­wych prze­pi­sów za­cią­gnę­ła się w jej sze­re­gi panna Lo­ret­ta Walsh.
Była tak na­praw­dę pierw­szą ko­bie­tą nie tylko we flo­cie, ale w ogóle w si­łach zbroj­nych USA. Choć pierw­szym Yeoma­net­tes (tak okre­śla­no za­cią­ga­ją­ce się ko­bie­ty) po­wie­rza­no głów­nie pa­pier­ko­wą ro­bo­tę, stop­nio­wo coraz wię­cej ko­biet za­czy­na­ło pra­co­wać jako tłu­macz­ki, człon­ki­nie ko­mi­sji po­bo­ro­wych; do­sta­wa­ły też przy­dzia­ły w za­gra­nicz­nych ba­zach ma­ry­nar­ki, m.​in. na Pa­cy­fi­ku. Wresz­cie po­zwo­lo­no im uzy­ski­wać stop­nie (Lo­ret­ta Walsh, jako pierw­sza ko­bie­ta, zo­sta­ła awan­so­wa­na na star­sze­go bos­ma­na). Zy­ska­ły prawo do ta­kie­go sa­me­go upo­sa­że­nia jak męż­czyź­ni oraz upraw­nie­nia kom­ba­tanc­kie.
Tylko do końca I wojny świa­to­wej do ame­ry­kań­skiej ma­ry­nar­ki za­cią­gnę­ło się ponad 11 tys. ko­biet. Dziś w US Navy służy ich ponad 60 tys., a kilka lat temu pierw­sza ko­bie­ta ob­ję­ła sta­no­wi­sko do­wód­cy tzw. grupy ude­rze­nio­wej lot­ni­skow­ca. Warto pa­mię­tać, że pierw­szy krok na dro­dze do ta­kie­go rów­no­upraw­nie­nia wy­ko­na­ła przed nie­mal stu­le­ciem panna Walsh z Fi­la­del­fii.

 


siedemkobiet%206.jpg
na zdj. sztab 2 Pułk Piechoty Legionów

 

Na pannę Marię gniewali się rodzice: Maria Błaszczyk

„W ostat­niej chwi­li przed od­jaz­dem z Kró­le­stwa sta­łam opar­ta o ka­ra­bin, my­śla­łam o was, ale mnie jako żoł­nie­rzo­wi nie wolno się roz­czu­lać” – tak pi­sa­ła z Wo­ły­nia do ro­dzi­ny. To był jej ostat­ni list. Na kilka wcze­śniej­szych ro­dzi­ce nie od­po­wie­dzie­li – byli roz­cza­ro­wa­ni, bo córka opu­ści­ła dom bez uprze­dze­nia i bez po­że­gna­nia, parę ty­go­dni po tym, jak skoń­czy­ła 17 lat.
„Pro­szę Ro­dzi­ców nie mieć do mnie żad­nej urazy, bo i ja czuję się jako Polka wzglę­dem oj­czy­zny na­szej” – pi­sa­ła Maria Błasz­czyk, tłu­ma­cząc dla­cze­go zde­cy­do­wa­ła się za­cią­gnąć do 2. pułku pie­cho­ty Le­gio­nów.
Na prze­ło­mie paź­dzier­ni­ka i li­sto­pa­da 1915 r. pułk zo­sta­je prze­nie­sio­ny z Be­sa­ra­bii na Wołyń. Kilka dni po dys­lo­ka­cji na pol­skich żoł­nie­rzy ude­rza­ją Ro­sja­nie. Stra­ty się­ga­ją 50 proc. stanu. Wśród po­le­głych jest sze­re­go­wy Jan Ta­de­usz Za­le­ski, na któ­re­go gro­bie ko­le­dzy po­sta­wią „skrom­ny krzy­żyk, wią­za­ny te­le­fo­nicz­nym dru­tem”.
Nie­wie­le osób wie wów­czas, że w rze­czy­wi­sto­ści „sze­re­go­wym Za­lew­skim” była Maria Błasz­czyk z Łodzi. Zgi­nę­ła na sta­no­wi­sku – opa­tru­jąc na przed­po­lu ran­ne­go ko­le­gę – nie do­żyw­szy 18 uro­dzin.

 


siedemkobiet%207.jpg
na zdj. kobiecy "Batalion Śmierci" w 1917 r.

 

Mężczyźni gnali za nią do boju: Aleksandra Kudaszowa

Była córką ka­wa­le­rzy­sty z Ko­zac­kie­go Woj­ska Oren­bur­skie­go. W cza­sach po­ko­ju star­to­wa­ła w dłu­go­dy­stan­so­wych raj­dach jeź­dziec­kich. Wy­szła za ko­zac­kie­go pod­puł­kow­ni­ka i nie­wy­klu­czo­ne, że wal­czy­ła u jego boku już w woj­nie ro­syj­sko-ja­poń­skiej (1905).
Alek­san­dra Ku­da­szo­wa wcze­śnie owdo­wia­ła, a sławę zdo­by­ła do­pie­ro po śmier­ci męża. Od­by­ła trwa­ją­cą ponad rok konną wę­drów­kę przez całą Azję – wy­ru­szy­ła z Har­bi­nu, by w po­ło­wie 1911 r. sta­wić się przed ob­li­czem cara w Pe­ters­bur­gu. Nic dziw­ne­go, że roz­pi­sy­wa­ły się o niej nie tylko ro­syj­skie ga­ze­ty.
Po wy­bu­chu I wojny świa­to­wej Ku­da­szo­wa sta­nę­ła na czele pułku ka­wa­le­rii, który skła­dał się za­rów­no z męż­czyzn, jak i ko­biet. Za­wsze je­cha­ła do walki w pierw­szym sze­re­gu i męż­czyź­ni, nie chcąc po­zo­stać w tyle, gnali za nią do boju na zła­ma­nie karku. Ku­da­szo­wa dwa razy zo­sta­ła ranna w wal­kach w Pru­sach Wschod­nich. Do­słu­ży­ła się stop­nia puł­kow­ni­ka i Or­de­ru Św. Je­rze­go. Nie­wie­le wia­do­mo o jej po­wo­jen­nych lo­sach – pewne tropy wska­zu­ją, że mogła zgi­nąć z ręki agen­tów bol­sze­wic­kiej bez­pie­ki już pod­czas ro­syj­skiej wojny do­mo­wej.

źródło 


  • 6



#2

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie wiem dalczego w tym zestwieniu zabrakło 2 najsławniejszych kobiet wielkiej wojny. Obie obrosły mitami i stały się archetypami powielanymi w dziesiątkach filmów.

 

Mata Hari czyli Margaretha Geertruida McLeod z domu Zelle


Urodziła się jako córka holenderskiego biznesmena Adama Zelle i Antje van der Meulen.W Paryżu Margaretha zaczęła pozować jako księżniczka z Jawy. Wkrótce została tancerką egzotyczną, wykonującą tańce w stylu orientalnym. Występowała pod pseudonimem Mata Hari (w jęz. indonezyjskim słońce, dosł. oko dnia). Była też luksusową prostytutką, a jej kochankami byli politycy i oficerowie armii.

W 1917 roku została oskarżona we Francji o szpiegostwo. Miała działać jako podwójny agent na usługach Francji i Niemiec. Jej działalność miała być przyczyną śmierci tysięcy żołnierzy na frontach I wojny światowej. Dowodem w jej sprawie były przechwycone przez Anglików depesze nadawane przez Niemców z Madrytu. Jako jedyne szyfrowane były szyfrem złamanym wcześniej przez Anglików. Wysyłane były w trakcie pobytu Maty Hari w Madrycie a dotyczyły rzekomego niemieckiego agenta, który zdołał dostać się do francuskiego wywiadu. O ile była szpiegiem (szpiegostwa podjęła się prawdopodobnie z chęci zysku), jej rolę i szkodliwość wyolbrzymiono. Życie Maty Hari w czasie wojny stało się przedmiotem nieustających dyskusji. Dokładnie znany jest tylko koniec jej historii. 13 lutego 1917 roku aresztowano ją i z luksusowego pokoju w hotelu przewieziono do więzienia. Oskarżono ją o szpiegostwo i współpracę z wywiadem wroga. Twierdziła, że pieniądze dostawała za usługi seksualne. Ani obrona jednego z najsławniejszych adwokatów, mecenasa Cluneta, ani wstawiennictwo jej wysoko postawionych kochanków – Cambona, ambasadora Francji w Madrycie i de Marguerie, urzędnika Ministerstwa Spraw Zagranicznych - nie zdołały jej uratować. Uznano ją winną, 15 października 1917 roku wczesnym rankiem przewieziono ją na strzelnicę w koszarach w Vincennes. Została rozstrzelana, odmawiając jednak w romantycznym geście nałożenia opaski na oczy. Spośród 12 żołnierzy, którzy do niej strzelali, tylko jeden strzał trafił w serce.

 

 Najprawdopodbniej nie była wcale szpiegiem lecz wystawioną na odstrzał "kozą ofiarną".

 

46ozqMp.jpg

 

W przeciwieństwie do następnej która była wybitnym fachowcem w swym fachu .

 

Elsbeth Schragmüller ps. Mademoiselle Docteur, Fräulein Doktor (ur. 7 sierpnia 1887 w Schlüsselburgu w północnej Westfalii, zm. 14 lutego 1940 w Monachium)

Była jedną z pierwszych kobiet z tytułem naukowym -w 1913 uzyskała tytuł doktora, na uniwersytecie we Fryburgu, jako jedna z pierwszych Niemek. Stąd też pochodził pseudonim, pod którym była znana w czasie swojej działalności szpiegowskiej.

W czasie I wojny światowej pracowała w placówce niemieckiego wywiadu w Brukseli. Jej umiejętności zwróciły uwagę przełożonych i po dodatkowym przeszkoleniu zorganizowała ośrodek niemieckiego wywiadu, działający w Antwerpii, skąd wysyłano agentów do krajów Europy Zachodniej. Przypisuje się jej wykorzystanie w pracy wywiadu po raz pierwszy tzw. szyfru książkowego). Złapani szpiedzy dość szybko wydali alianckiemu kontrwywiadowi fakt istnienia szkoły szpiegów w Antwerpii i wyjątkowej wykładowczyni. Jednak Fraulain Doktor niezwykle starannie dbała o swe bezpieczeństwo.Prawie nikt nie znał jej prawdziwej tożsamości Dopiero po przejęciu archiwum wywiadu niemieckiego (w 1945) udało się powiązać postać Fraulain Doktor z jej prawdziwym nazwiskiem  Stało się to 5 lat po jej śmierci. . Przez ostatnie lata żyła w nędzy. Zmarła na gruźlicę.

 ckcx45C.jpg


  • 3





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych