Skocz do zawartości


Zdjęcie

Sławne media - Daniel Dunglas Home


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6633
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Najczęściej wspomina się o nim, jako o piroelastycznym człowieku, tzn. odpornym na żar.

Daniel Dunglas Home, działający w drugiej połowie XIX wieku, należał do znanych na całym świecie mediów, a jego paranormalne uzdolnienia badało wielu znakomitych uczonych.

 

20kf9t2.jpg

fot/domena publiczna

 

Urodził się 20 marca 1833 roku w Edynburgu. W 1850 roku, w kilka miesięcy po śmierci matki, usłyszał trzy silne uderzenia nad łóżkiem. Początkowo sądził, że ktoś się tam ukrył, lecz szybko stwierdził, że jest zupełnie sam. Te akustyczne manifestacje wywarły na nim duże wrażenie i właśnie w tym momencie nastąpił w jego życiu decydujący zwrot: postanowił być posłuszny owej nieznanej sile, która dała mu o sobie znać. Niebawem zdarzyło się coś jeszcze bardziej niezwykłego: ówczesne gazety donosiły, ze ciężki stół w obecności Home’a zaczął się poruszać, co widziało kilka będących w pokoju osób. Fenomen ten wzbudził powszechne zainteresowanie, a nazwisko osiemnastoletniego młodzieńca stało się głośne. W 1857 roku Home dostrzegł swego brata, który przebywał wtedy za kręgiem polarnym. Daniel zobaczył, jak jego brat, podczas polowania na niedźwiedzia, wpada w lodową szczelinę i tam zamarza.

Ta tragiczna wizja potwierdziła się w pięć miesięcy później. Home zdał sobie wtedy sprawę, że ma do spełnienia ważną misję, i zaczął organizować publiczne seanse spirytystyczne. W 1854 roku w Nowym Jorku, Bostonie oraz w kilku mniejszych miastach, w których przebywał, zaobserwowano ruchy stołu i lewitacje nie dotykanych przez nikogo przedmiotów. W Nowym Jorku — według informacji dr Hallocksa — podnosił się do góry stół obciążony do 160, a nawet do 385 kilogramów. W ostatnim przypadku uniósł się o 30 centymetrów. Występowały również zmiany ciężaru stołu, tak że czterech mężczyzn nie mogło go ruszyć z miejsca. Dziewięć potwierdziło pisemnie prawdziwość opisanych manifestacji. Wśród świadków był profesor uniwersytetu Well i poeta Bryant.

Podczas seansów z udziałem Homa ukazywały się świetlne fosforyzujące smugi, które drżąc ślizgały się po ścianach. Światła wychodziły także z obecnych w pokoju osób. Zadziwiające były wspaniałe koncerty, rozbrzmiewające w nocy, podczas snu Home’a. Słyszeli je wszyscy mieszkańcy domu. Wraz z obudzeniem się Home’a muzyka uciszała się. Fenomen ten badał w warunkach laboratoryjnych William Crookes. W swej biografii Home opowiada o najdziwniejszym wydarzeniu, jakiego doświadczył: mianowicie o całkowitym wyjściu ze swego ciała, czyli o eksterioryzacji. Było to w lecie 1853 roku. Home rozmyślał o śmierci i wieczności, i wydało mu się, że wpada w ciemność, w której dostrzegł nagle silne światło. Świetlne smugi biegły w różne strony. Home odczuł, że jego duchowa istota oderwała się całkowicie od ciała, porzuconego na łóżku.
Po wizji tej miał tak zesztywniałe ciało, że upłynęło jeszcze pół godziny, zanim mógł pociągnąć za sznur dzwonka i wezwać kogoś na pomoc. Całą godzinę nacierano go, zanim odzyskał czucie.

Gruźlica, na którą Home chorował, czyniła postępy. Le-karze zalecili mu zmianę klimatu i udanie się do Europy. Parowiec „Afrika” z niezwykłym medium na pokładzie przybił do brzegów Anglii wio-sną 1855 r. Home zatrzymał się u państwa Rymer w Ealing i niebawem zorganizował tam kilka seansów. Podziw dla jego niezwykłych zdolności mieszał się z obawą: pastor w Ealing nazwał Home’a „sprzymierzeńcem szatana”.

Z nastaniem jesieni Home zdecydował się opuścić Anglię i udał się do Włoch. Także i tam nie brakowało mu przeciwników, którzy podburzali przeciwko „czarodziejowi” tłum. W grudniu 1855 roku w pobliżu domu, w którym mieszkał we Florencji, zadano mu trzy ciosy sztyletem. Uratował go gruby płaszcz i przechowywany w nim duży klucz.

Szczęśliwie poznał niebawem hrabiego Aleksandra Branickiego, który pasjonował się okultyzmem i otoczył Home’a opieką. Stanisław Wasylewski pisze, że „ten protektorat przyniósł szczęście Home’owi, sława jego obiegła wkrótce cały Półwysep Apeniński”. Branicki zaproponował Szkotowi wyjazd z Florencji do Neapolu. Tam Home nawiązał znajomość ze znanym amerykańskim spirytystą, Robertem Dale Owenem.

Następnym celem podróży Branickiego i Szkota był Rzym. Podczas pobytu w tym mieście Home przeszedł z protestantyzmu na katolicyzm. Neofitą zainteresował się papież Pius IX. „Z drżeniem i w przestrachu – pisze Stanisław Wasylewski – poszedł Daniel Dunglas na audiencję do Watykanu. Pius IX zakazał mu uroczyście jakiegokolwiek kontaktu z duchami, zarówno z dobrymi, jak złymi, na koniec podał mu do ucałowania krucyfiks ze słowami: – Oto jest nasza laska czarodziejska!”.

Papież polecił Szkotowi udać się do Paryża, kierując go do ojca de Revignana. Home przybył tam w czerwcu 1856 roku. Oddajmy znów głos Stanisławowi Wasylewskiemu: „Dzienniki całego świata – pisze on – powtórzyły wkrótce opis seansu, w którym wzięły udział cztery osoby: Napoleon III, cesarzowa Eugenia, ks. Montebello i Home. Na stoliku przygotowano pióra, papier i atrament… Nagle cesarz i cesarzowa ujrzeli przezroczystą i bladą rękę ducha, wionącą z kątów salonu ku stołowi. Zatrzymała się… ujęła pióro w palce… zamaczała… i… zaczęła pisać. Wszyscy czworo odczytali na papierze podpis Napoleona I i stwierdzili jego zupełną i niezaprzeczalną autentyczność. Ręka snuła się dalej, jak obłok, po pokoju. Wzruszony i drżący Napoleon III krzyknął, że rad by ucałować drogie widmo. Ręka Napoleona I zbliżyła się do ust Napoleona III. Teraz cesarzowa Eugenia wyraziła to samo życzenie i też zostało spełnione”.

Wieści o udanym seansie przekazał Branicki przebywającemu wówczas w Paryżu poecie Zygmuntowi Krasińskiemu, który zapragnął poznać Home’a. Tak się też stało. W zorganizowanym specjalnie seansie oprócz Krasińskiego wzięta udział również Delfina Potocka. 2 marca 1857 roku Krasiński napisał do swego powiernika, Adama Sołtana: „Home, medium amerykańskie, przez Aleksandra Branickiego utrzymywane, niesłychanych dokazuje cudowności. Dzwonki same chodzą po pokojach i wabią się dźwiękiem serc swych, poruszonych niewidzialnymi siłami. Chustki latają po powietrzu i zawiązują się na węzły same. Ręce pod stolikiem jakieś nieludzkie, zaświatowe, wstają i dotykają osób przy stoliku siedzących, a niektórym widocznie objawiają się. Cesarz i cesarzowa je widzieli… Pani Delfina przedwczoraj taką rękę czuła na własnej i ledwo nie zemdlała!”

 

2wowtcl.jpg

fot/nie z tej ziemi

 

Nastąpiła teraz seria seansów w mieszkaniu Krasińskiego przy rue Daupnot 8. Krasiński, podobnie jak Branicki, byt całkowicie przekonany o prawdziwości objawów mediumicznych, zagadkę dla niego stanowiła jedynie istota i natura tych niezwykłych fenomenów. We wrześniu 1857 roku Home udał się do Baden-Baden, gdzie przeprowadził słynne posiedzenie, w którym brał udział regent pruski. Potem pojechał do Biarritz, a następnie do Bordeaux. W ministerstwie marynarki zademonstrował w pełnym oświetleniu jeden z najdziwniejszych fenomenów: lewitację aż do sufitu – hrabia Beaumont, który wtedy chwycił medium za nogi i zatrzymał w rękach jego buty, poświadczył na piśmie ten nie-zwykły fakt.

W Brukseli opuściły Home’a sity – gruźlica czyniła postępy. Lekarz polecił mu wyjechać do Włoch. Home miał wtedy dwadzieścia pięć lat. Wkrótce w Rzymie poznał Aleksandrę, która została jego żoną. Razem wyjechali do Petersburga, gdzie Home został przedstawiony carowi Aleksandrowi II. Wierny swej idei. Home eksperymentował aż do śmierci. Z powodu słabego zdrowia zimy spędzał w Nicei. Przy końcu 1884 roku powiedział żonie, że zbliża się jego kres. Zgodnie z tą wizją 21 lipca 1886 roku Home zmarł, w wieku 53 lat. Do ostatnich chwil zachował pełną świadomość. Został pochowany w St. Germain obok swojej córki. Żona Home’a niezwykle troskliwie zaopiekowała się spuścizną męża i ona to jest autorką dzieł: „Daniel Dunglas Home – Life and Mission” oraz „The Gift of D.D. Home”.

Życiorys Home’a mógłby wydać się mało wiarygodny, gdyby nie badania naukowe przeprowadzone przez kilku najznakomitszych uczonych. Astronom lord Lindsay, którego świadectwo A. R. Wallace wysoko cenił z powodu jego naukowej wartości, podaje, co następuje: „Widziałem, jak ciało pana Home’a, będącego w transie, wydłużyło się o 11 cali (co zwiększyło jego wysokość do siedmiu stóp). Zmierzyłem go stojącego przy ścianie i stwierdziłem przyrost wysokości”. Fenomeny lewitacji zdarzały się Home’owi wielokrotnie. Po raz pierwszy miało to miejsce w Smith-Manchester u Ward Cheneya, gdzie Home lewitował do sufitu. Mamy o tym dokładne zeznanie Burra. Również Crookes obserwował lewitacje Home’a, ale dochodzące tylko do wysokości trzydziestu centymetrów. Pan Cox i pani Jones przekazali wiadomość, że widzieli dwukrotnie unoszenie się i szybowanie Home’a w ogrodzie. W oddzielnym sprawozdaniu potwierdzili lewitację Home’a lord Lindsay oraz kapitan Wynne. Home manifestował również inne ciekawe zjawisko paranormalne – był mianowicie odporny na działanie ognia. Świadkami tych ogniowych prób byli William Crookes, Jencken, Harrison, Hall, Luxmoore, Everitt, lord Lindsay, lord Adare, Hardinge, Caithness, Douglas, Honywood, a także inne, mniej znane osoby.

„Home, będąc w transie, wyjął ręką z komina rozżarzone do czerwoności, szczególnie duże węgle, po czym sam nieuszkodzony udzielił tej właściwości innym za pomocą pociągnięć magnetycznych albo – jak twierdził – przez przeniesienie psychicznej siły wiary, tak że bez śladu zaczerwienienia albo pęcherzy znosili oni również to działanie. Raz położył Home panu Hallowi na głowie palący się węgiel, który odczuł on jako ciepły, a nie gorący. Węgiel ten, leżąc tam przez dłuższy czas, nie spalił mu żadnego włosa. Kilku nieufnych, którzy dotknęli wyjęty węgiel, sparzyło się nim jednak”.

Szkot dokonywał również niezwykłych uzdrowień. Przebywając w Lebanon, wyleczył, będąc w transie, ciężko chorą kobietę. Przybyły lekarz stwierdził, że nie ma już niebezpieczeństwa, choć stan chorej był przedtem w najwyższym stopniu krytyczny.

Przebywając w Springfield, Home dokładnie wskazywał przyczyny i rodzaj chorób, na jakie cierpieli tamtejsi ludzie. Wielu wyleczył – np. piętnastoletni chłopiec odzyskał za jego sprawą słuch. Home żywił głębokie przekonanie, że jest otoczony duchami zmarłych. W 1877 roku napisał dzieło „Shadows and Lights of Spiritualism” – książkę godną uwagi, w której usiłował ostrzec przed wszelkiego rodzaju oszustwami i nadużyciami. Wspomnę też o zachowaniu się wobec Home’a Michaela Faradaya. Szkot byt gotów poddać się badaniom tego wielkiego uczonego, ten jednak postawił mu uwłaczające warunki – wszystko, co dotychczas zdarzyło się na jego seansach, Home miał uznać za nieprawdę lub oszustwo. Byłoby to samowyszydzenie, na które Home oczywiście nie mógł przystać. Podobnie potraktował Home’a irlandzki fizyk, John Tyndall. Crookes natomiast pięciokrotnie stwierdził doświadczalnie zmianę ciężaru ciała Home’a. Dopóki palce Home’a nie dotykały skonstruowanego przez Crookesa przyrządu, na płycie występowała linia pozioma; lecz jak tylko Home dotknął przyrządu, linia zbaczała, wykazując przyrost ciężaru o około 325 gramów. Opierając się na tych doświadczeniach, Crookes stwierdził, że objawom siły psychicznej towarzyszy równomierne zużywanie się siły życiowej. Publikacje Crookesa wywołały w środowiskach naukowych żywą dyskusję.

Podobne doświadczenia przeprowadził w Petersburgu profesor chemii, Aleksander Butlerow, a następnie – w Ameryce – profesor Robert Hare oraz Thury, profesor akademii genewskiej. Profesor Butlerow posłużył się dynamometrem, który normalnie wskazywał 100 funtów, a gdy Home przyłożył ręce, ciężar wzrósł natychmiast do 150 funtów. Kilku autorów badało sprawozdanie Crookesa, poddając je drobiazgowej analizie. Jest charakterystyczne, że nawet najbardziej bezkompromisowi krytycy zachowali umiar w ostatecznych ocenach. Zjawiska występujące w obecności Home’a manifestowały się w większej niż u innych mediów sile i natężeniu.

Przemieszczały się nie dotykane przez nikogo przedmioty, grały instrumenty, a uczestnicy seansów Home’a mieli wrażenie dotykania rąk nie należących do nikogo z obecnych. „Te wyraźnie odczuwane dotykiem ręce – pisał Butlerow – poruszały przedmioty, brały je i przenosiły”. Co do zmiany ciężaru ciał. Butlerow, podobnie jak Crookes, uważał, że źródła siły wywołującej ten fenomen należy dopatrywać się w organizmie medium. „Uważam za bardzo prawdopodobne – pisał – ze gdy z postępem wiedzy zdołamy wprost wymierzyć utracony przez medium zapas energii, okaże się, że będzie on równy wykonanej w toku objawów mediumicznych pracy”.

 

 

Źródło: nie z tej ziemi  7l8n.png

 

Link: http://nieztejziemi....l-dunglas-home/





#2

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W 1854 roku w Nowym Jorku, Bostonie oraz w kilku mniejszych miastach, w których przebywał, zaobserwowano ruchy stołu i lewitacje nie dotykanych przez nikogo przedmiotów.

 

 

Nic niezwykłego. Tysiące innych mediów w tamtych czasach potrafiło dokonywać podobnych manifestacji. Były to triki.

 

Podczas seansów z udziałem Homa ukazywały się świetlne fosforyzujące smugi, które drżąc ślizgały się po ścianach. Światła wychodziły także z obecnych w pokoju osób.

 

 

Fosfor na seansach był używany przez wile mediów.
 

 

Przemieszczały się nie dotykane przez nikogo przedmioty, grały instrumenty, a uczestnicy seansów Home’a mieli wrażenie dotykania rąk nie należących do nikogo z obecnych

 

 

jak wyżej. takie zjawiska też występowały na innych seansach.

 

Gdyby ten Home miał naprawdę prawdziwe zdolności, to robiłby na pewno cuda znacznie większego kalibru niż te o których można tutaj przeczytać. Dziwne jest że większość z nich jest łudząco podobna do pozostałych trików robionych w tamtych czasach.


Użytkownik Wszystko edytował ten post 14.05.2014 - 19:55

  • 0



#3

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zdaje się, że to właśnie z tym panem miał małą przygodę nasz rodzimy, nadwiślański romantyk  Zygmunt Krasiński

 

"...Wyzdrowiał na tyle, że rozpracował najsławniejszego magika XIX wieku — Daniela Dunglasa Home’a (1833-1886). Jego pokazy parapsychologiczne przyćmiły wirujące stoliki i dokonania Cagliostra z XVIII wieku. Świadkowie opowiadali, że wydłużał swe ciało na 15 cm, przesuwał siłą woli najcięższe przedmioty i ludzi, lewitował pod sufit, na odległość grał na akordeonie, rozgrzewał węgle siłą woli, w 1871 w warunkach laboratoryjnych pod kontrolą naukowców-sceptyków udowodnił ponoć telekinezę, materializował dowolne zjawy. Jego pokazy oglądał Karol Dickens i królowa Wiktoria Hanowerska. Cesarz Napoleon III Bonaparte w czasie pokazu krzyczał, że chce ucałować dłoń objawionego mu ducha Napoleona I, co było mu dane. Pius IX udzielił mu audiencji. Alexander Dumas został drużbą szarlatana. Wikipedia podaje dziś, że naukowcy sceptycy nie byli w stanie dowieść mu oszustwa. James Randi pod koniec XX wieku rozpracowywał jego sztuczki.

Oto jednak w roku 1857 przywlókł się do Paryża chodzacy już tylko o kulach Krasiński, który począł badać magika. Swego czasu napisał do Słowackiego:

"Drogi Julu! W cuda wierzę zawsze i wszędzie, w cudotwórców prawie nigdy!"

Po przybyciu do Paryża pisał do Bronisława Trentowskiego: "Bardzo mnie zatrudnia teraz będące tu medium amerykańskie, pełne magnetycznej siły, sprawiającej zjawiska najdziwniejsze… Śledzę go i badam i pilnuję z krwią zimną i rozwagą ścisłą, nic a nic nie poddając się w stronę wyobraźni".

Rychło Krasiński zaczął działać magowi na nerwy.

Dzienniki paryskie podały informację, że sławne medium na pokazie u hrabiego Krasińskiego doznało gwałtownego ataku katalepsji. Sam Krasiński tak o tym pisał w liście do Adama Sołtana: "Posiedzenie było u mnie, ale nic a nic nie pokazało się, tylko medium sam dostał strasznego napadu nerwowego i konał długo na mojej kanapie". Paryska prasa z uwagą wówczas śledziła ten swoisty pojedynek polskiego romantyka z amerykańskim spirytystą. W Polsce z kolei mówiono, że Krasiński uległ szarlatanowi i wierzy w duchy.

Któż mógłby pomyśleć — romantyk, co w duchy wierzy! Kiedy w połowie kwietnia 1857 Stanisław Koźmian zarzucił mu w liście, że hołduje szarlatanowi, wieszcz odpisał: "Mój drogi! Ja jeden wśród zajętych Humem zachowałem, zda mi się, rozwagę i przytomność. Śledziłem go, badałem, podejrzewałem wszystko w nim, krok w krok stąpałem za nim, zawszem się miał obronnie i uorężnionym duchem walczyłem przeciw niemu, ostrzegając drugich, rzucających się w otchłań tych zjawisk lub staczających się w nią, a obałamuconych i upojonych."

W końcu czarnoksiężnik stracił cierpliwość. Najpierw zaczął bojkotować ul. Dauphot 8, gdzie rozpracowywał go Krasiński, a następnie poprosił go, by przestał uczestniczyć w jego pokazach, w końcu zaczął się przed nim kryć i uciekać. Krasiński donosił Koźmianowi: "Nareszcie medium wykluczył mię ze swych posiedzeń! Wygnał mnie z grona swoich wiernych, unikał mnie, wystrzegał się mnie, oświadczając, że mu przeszkadzam ciągłą myślą, iż złe duchy ukryte pod tym wszystkim. Widzisz więc, że nie tylko pod wpływ jego się nie oddałem, alem wystąpił przeciw niemu do walki!".

 

źródło

 

Swoją drogą, wygląda na to, że D.D. Home za bardzo się papieża nie słuchał. A to nieładnie trochę. :szczerb:


  • -1





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych