Skocz do zawartości


Zdjęcie

Mózg i tożsamość płciowa


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
49 odpowiedzi w tym temacie

#1

.?..

    Medicus

  • Postów: 974
  • Tematów: 89
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Na temat tożsamości płciowej najchętniej wypowiadają się politycy i publicyści. A co tym, dlaczego czujemy się mężczyznami lub kobietami, twierdzą naukowcy?

 

Przede wszystkim: którzy naukowcy? Na uniwersytetach na całym świecie zaroiło się od katedr studiów genderowych, których pracownicy naukowi, metodami nauk społecznych, badają „kulturową tożsamość płciową”. Ich działalność może prowadzić – zwłaszcza publicystów popularyzujących gender – do wniosku, że biologiczne uposażenie człowieka nie determinuje tego, czy czuje on się kobietą czy mężczyzną, bowiem tożsamość płciowa kształtuje się pod wpływem szeroko rozumianej kultury.

Inne podejście obierają neuronaukowcy, którzy do zjawiska tożsamości płciowej podchodzą tak, jak do wszystkich innych zjawisk umysłowych: jako fenomenu wywoływanego budową i działaniem mózgu. A te można badać metodami empirycznymi. Co w ten sposób udało się ustalić?

 

Poczucie Ja

 

Tożsamość płciowa jest elementem szerszego zjawiska – tożsamości osobowej (poczucia Ja, własnej jaźni – to wszystko zwroty określające to samo zjawisko). Fundamentem tego psychologicznego poczucia własnego Ja jest postrzeganie swojego ciała – wszystkich jego części – jako czegoś „własnego”. Wiemy, że nasza noga należy do nas i nie mylimy jej z nogą sąsiada ani z nogą od stołu. Nie chcemy, żeby przydarzyła się jej jakaś szkoda, a gdy coś złego się z nią dzieje, to jesteśmy świadomi, że to problem nasz, a nie sąsiada. Nie uważamy siebie przy tym wyłącznie za nogę. Jesteśmy czymś więcej i czujemy, że to, czym jesteśmy, znajduje się w naszym ciele, a nie metr obok ciała ani w cieniu, który rzucamy, czy w wydychanym powietrzu i wypadających włosach. To wszystko jest tak naturalne, że nie czujemy potrzeby zastanawiania się nad tym i trudno byłoby w ogóle wyobrazić sobie jakąś inną sytuację.

Poczucie własnego ciała zakorzenione jest w naszym mózgowym „okablowaniu”. W płatach ciemieniowych obu półkul mózgu znajdują się obszary tzw. pierwszorzędowej kory somatosensorycznej, która przetwarza sygnały czuciowe napływające z różnych części ciała. Sygnały z konkretnych części ciała są opracowywane w konkretnych rejonach tej kory. Inny rejon przetwarza ból, którego doświadczysz, gdy zahaczysz małym palcem o framugę drzwi, a inny chłód, który odczujesz, gdy płatki śniegu spadną ci na nos. Ujmując to samo w bardziej naukowy sposób – omawiany rejon mózgu zawiera topograficzne reprezentacje czuciowe wszystkich części ciała: dłoni i poszczególnych palców, rąk, nóg, stóp, części twarzy, wreszcie – narządów płciowych. Te reprezentacje tworzą specyficzną mapę, obraz czy schemat ciała, wykorzystywany w wielu procesach umysłowych. Ta mapa uzupełniana jest następnie przez sygnały napływające ze wszystkich zmysłów, a kolejne ośrodki mózgu opracowują z tego wszystkiego reprezentację „wyższego rzędu”.

Skąd wiadomo, że neuronalne reprezentacje ciała w płatach ciemieniowych są podstawą poczucia własnego Ja? Między innymi stąd, że poczucie to zaczyna szwankować, jeżeli ten mózgowy schemat ciała zostanie uszkodzony.

 

Doktorze, ja sparaliżowany?

 

Niektórzy pacjenci lewostronnie sparaliżowani w wyniku udaru (prawej półkuli mózgu) żarliwie zaprzeczają, że coś poważnego im dolega. Choć nie mogą ruszyć lewą ręką ani lewą nogą, będą uparcie powtarzać, że władają wszystkimi kończynami.

Skonfrontowani z lustrem konfabulują – tłumaczą, że nie chcą wykonać jakiegoś ruchu, że nagle odczuli zmęczenie i że zaczną współpracować dopiero później. Nic nie jest w stanie przekonać ich, że doznali trwałego upośledzenia. Jeśli zaprezentuje się im twarde dowody – na przykład nagranie wideo – mogą przyznać, że widocznie coś im dolegało, ale teraz czują się już całkiem dobrze.

Przyczyną anozognozji – tak określa się opisane zjawisko – są zaburzenia reprezentacji ciała – obejmującej zarówno wspomniane reprezentacje somatosensoryczne, jak i sygnały napływające z każdego zmysłu. Integracja tych wszystkich sygnałów zachodzi głównie w prawej półkuli, dlatego anozognozja dotyka przede wszystkim pacjentów z udarem tej półkuli.

Czasami z anozognozją łączy się somatoparafrenia – stan, w którym pacjent zaprzecza, że jakaś część ciała do niego należy. Somatoparafrenicy konfabulują np., że ich własna ręka to ręka ich brata, sąsiada czy kogoś obcego. Neurolog Oliver Sacks, autor wielu światowych bestsellerów, opisał pacjenta, który spadał z łóżka szpitalnego, próbując zrzucić z niego swoją rękę. Nie rozpoznawał sparaliżowanej kończyny jako własnej – był przekonany, że studenci medycyny podrzucili mu do łóżka odciętą rękę nieboszczyka.

 

Doktorze, ja nie żyję!

 

Apotemnofilia, kolejne zaburzenie mózgowego obrazu ciała, wywołuje u pacjentów pragnienie amputacji części ciała. Pacjenci nie zaprzeczają wówczas, że jakaś kończyna należy do nich – wręcz przeciwnie, wypowiadają dziwaczne sądy, że „ta ręka za bardzo do nich należy”, czy jest „aż zbyt obecna w ich życiu”. Za wszelką cenę dążą do amputacji (niektórzy wykonują ją samodzielnie, w warunkach domowych), czasami nawet dokładnie precyzują, w którym miejscu ma przebiegać cięcie.

Wielu neuronaukowców sądzi, że przyczyna apotemnofilii tkwi w tym, że neuronalne reprezentacje ciała – do pewnego stopnia wrodzone – nie uwzględniają jednej kończyny (lub jej części). Tymczasem sygnały sensoryczne i ruchowe oraz bodźce wzrokowe składają się na inny obraz nieszczęsnej kończyny. Dyskomfort wywołany dwiema sprzecznymi reprezentacjami, którymi mózg się posługuje, jest tak duży, że pacjent pragnie amputacji.

 

Z neurologicznego punktu widzenia przeciwieństwem apotemnofilii są doznania fantomowe – wrażenia (czasem trudny do zniesienia ból) odczuwane przez ofiary amputacji w odciętej kończynie. Dzieje się tak dlatego, że w nerwowej mapie mózgu dalej znajduje się reprezentacja fantomowej kończyny. Z czasem zostaje ona opanowana przez sąsiedni rejon – w przypadku ręki będą to reprezentacje policzków. Dotyk w policzek będzie wówczas powodował wrażenia w amputowanej ręce. Jeżeli pacjenta skropi się wodą po policzku, poczuje on krople na odciętej dłoni.

 

Kolejnym dziwnym zjawiskiem łączonym z neuronalną mapą ciała jest tzw. zespół Cotarda. Zapadający na niego pacjenci utrzymują, że… nie żyją albo że ich ciało ulega rozkładowi, doznają cielesnej dezintegracji. Choć z punktu widzenia obserwatora utrzymują absurdalne przekonanie, pozostają – podobnie jak cierpiący na wszystkie wcześniej wymienione schorzenia – racjonalni w innych aspektach, nie tracą zdolności umysłowych, choroba nie odbija się na ich inteligencji i nie upośledza ich umiejętności intelektualnych. Rozpadło się ich zakorzenione w mózgu poczucie cielesności, a nie inteligencja czy umiejętność logicznego myślenia.

 

Konfabulacje lewopółkulowego interpretatora

 

Konfabulacja jest charakterystycznym zjawiskiem w przypadku wielu problemów neurologicznych. Gdy mózg pacjenta dysponuje sprzecznymi danymi, pacjent – bezwiednie – nietrafnie racjonalizuje, jakby rozpaczliwie próbując pogodzić ze sobą ogarniający go chaos. Proces racjonalizacji zachodzi w kognitywnej nieświadomości, dlatego pacjent nie zdaje sobie sprawy z tego, że „zmyśla”.

Jako pierwszy to zjawisko zaobserwował psycholog Michael Gazzaniga, badając pacjentów, którym operacyjnie oddzielono prawą półkulę od lewej (przecięcie spoidła). Używana przez niego nazwa „lewopółkulowy interpretator” wiąże się z tym, że w lewej półkuli mózgu zlokalizowane są ośrodki mowy, dlatego to ta półkula „dopuszczała się” konfabulacji. Gazzaniga sugerował nawet, że lewopółkulowy interpretator wyjaśnia fenomen wierzeń religijnych – odnajduje zakodowane w mózgu reguły moralne i konfabuluje, dorabiając do reguł religijne przekonania.

 

Tego, że sami czujemy się pewną, konkretną osobą, nie należy sprowadzać wyłącznie do reprezentacji w korze somatosensorycznej. Za Antonio Damasio, portugalskim neurobiologiem, moglibyśmy to nazwać Ja-autobiograficznym, powstającym na podstawie przeżyć i doświadczeń zachowywanych dzięki pamięci autobiograficznej i zdolności do refleksji nad wydarzeniami i własnymi decyzjami. Ale jak pokazują przypadki pacjentów z uszkodzonymi rejonami kory ciemieniowej, to właśnie zlokalizowane tam reprezentacje są fundamentem tego, że w ogóle interpretujemy różne przeżycia jako przytrafiające się nam samym, a nie komuś obcemu.

 

Transseksualizm – jeszcze raz mapa mózgu?

 

Tożsamość płciowa jest istotnym elementem tożsamości osobowej. Czujemy się sobą jako kobietą bądź mężczyzną. I jeżeli to poczucie nie jest sprzeczne z naszą budową biologiczną, trudno nam sobie w ogóle wyobrazić co czuje osoba, której poczucie własnej płci nie współgra z rzeczywistymi cechami płciowymi.

 

W 2007 roku w czasopiśmie Medical Hypotheses opublikowany został artykuł współautorstwa Vilayanura Ramachandrana (pioniera badań nad bólami fantomowymi czy anozognozją), na temat neurologicznego podłoża transseksualizmu. W krótkim tekście Ramachandran z Paulem McGeochem zasugerowali, że za zjawiskiem transseksualizmu – poczucia bycia uwięzionym w obcym ciele – również stoi nieprawidłowa neuronalna mapa ciała w płatach ciemieniowych, a konkretnie – obszary reprezentujące narządy płciowe.

Zdaniem autorów w efekcie zaburzeń w okresie embrionalnym mężczyźni mogą mieć neuronalne reprezentacje żeńskich narządów płciowych, a kobiety – męskich. U zdecydowanej większości mężczyzn, którzy przeszli amputacje penisa z powodu nowotworu, występują wrażenia fantomowe. Nie pojawiają się one u równie znaczącego odsetka osób, które operacyjnie zmieniły płeć na żeńską. Podobnie kobiety, które z powodu nowotworu straciły piersi, odczuwają bóle fantomowe. Zasadniczo nie posiadają ich osoby, które dokonały amputacji piersi w ramach operacji zmiany płci. W dodatku kobiety, które postanowiły zmienić płeć na męską, przed operacją odczuwały fantomowego penisa, a nawet miewały fantomowe erekcje – argumentuje Ramachandran.

 

Jakie z tego wnioski?

 

Jeżeli podłożem transseksualizmu rzeczywiście jest błąd „okablowania” mózgu, to wszystkie dyskusje dotyczące traktowania tego zjawiska odżyją ze zdwojoną siłą. Zakładając, że Ramachandran się nie myli, to jak należy oceniać osoby domagające się zmiany płci? Czy przysługuje im prawo do operacji, czy należy odradzać im taką decyzję, podobnie jak powinno się odradzać chorym na apotemnofilię samookaleczenie, którego się domagają?

 

Mózg jest organem plastycznym i potrafi reorganizować swoje obwody. Ramachandran udowodnił to w przypadku bólów fantomowych, możliwych do wyleczenia dzięki terapii wykorzystującej zwyczajne lusterko. Czy w przypadku transseksualistów należy zatem ingerować w ich mózgi (próbując je „przemapować”), czy w inne części ciała (dokonując amputacji)?

 

By odpowiedzi na to pytanie zacząć szukać w nauce, na pewno potrzebne są dalsze badania. Wyjaśnienie Ramachandrana to ciągle hipoteza, w dodatku badania neuronaukowe często prowadzi się na niewielkich grupach osób, więc ekstrapolacja wyników jest obarczona ryzykiem. Ponadto w środowisku naukowym sam Ramachandran wywołuje mieszane uczucia: podziwu i dystansu. Traktowany jest trochę jak nieco szalony geniusz, który dokonuje przełomowych odkryć, ale czasami daje się zbytnio ponosić własnej intuicji i zbyt szybko publikuje swoje artykuły.

 

Trudno powiedzieć, jak jest w tym przypadku. Jednak można się spodziewać, że nauki empiryczne w kwestii umysłu – w tym tożsamości płciowej – będą miały jeszcze wiele do powiedzenia. Z kolei humanistyka, uprawiana w oderwaniu od nauk empirycznych, czyli w ulubiony sposób wielu publicystów, może bardzo łatwo prowadzić na manowce. Co jest bardzo niebezpieczne, ponieważ to ona w dużym stopniu kształtuje światopogląd.

 

Wiadomo dlaczego. O wiele łatwiej zrozumieć teksty humanistów i socjologów niż artykuły z czasopism neuronaukowych.

 

Autor:Łukasz Kwiatek
Źródło: http://www.granicena...zsamosc-plciowa


  • 0



#2

Dobo.
  • Postów: 44
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano


 

Mózg jest organem plastycznym i potrafi reorganizować swoje obwody. Ramachandran udowodnił to w przypadku bólów fantomowych, możliwych do wyleczenia dzięki terapii wykorzystującej zwyczajne lusterko. Czy w przypadku transseksualistów należy zatem ingerować w ich mózgi (próbując je „przemapować”), czy w inne części ciała (dokonując amputacji)?

Jeśli by było możliwe takie przemapowanie to jak najbardziej jestem za. Może mam zacofane myślenie, ale uważam że czucie się kobietą w ciele mężczyzny lub na odwrót jest jakimś defektem mózgu. Na moją opinię składają się osoby typu Anna Grodzka lub ta kobieta z brodą popularna ostatnimi czasy. Nigdy nie zagłębiałem się w tego typu tematy, ale myślę że prawdziwa dyskusja się zacznie jak zostanie udowodnione to co twierdzi pan Ramachdandran przez dużą grupę naukowców. I będzie nie możliwe "uleczenie" tego. Wtedy zadam sobie pytanie czy mam prawo pozbawiać taką osobę szczęścia. Póki co jestem przeciwny akcji typu gender itp.


  • 0

#3

ThePrz.
  • Postów: 169
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Posiadasz chromosomy XY - jesteś kobietą, XX -mężczyzną. Co tu jest więcej do rozumienia w sprawach płci? A co jako osoba reprezentujemy to już każdego sprawa.


  • 0

#4

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Chyba że ktoś posiada chromosomy XXY.

 

Zaburzenia percepcji są fascynujące. Są osoby które po wylewie przestają widzieć jednej połowy rzeczy - pokażesz im obrazek do narysowania, narysują go do połowy. Albo ludzie, którzy nie wiedzą że widzą - nie są świadomi że widzą normalnie, mają się za niewidomych, lecz równocześnie mogą pisać ręcznie i łapać rzuconą piłkę. Zastanawia mnie czy ta nieświadoma racjonalizacja sprzecznych sygnałów, ma coś wspólnego z dysonansem poznawczym.


  • 1



#5

ThePrz.
  • Postów: 169
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Chyba że ktoś posiada chromosomy XXY.

 

Co nazywamy trisomią w takim przypadku mamy doczynienia z mężczyzną więc nie widzę w tym argumentu:

 

http://pl.wikipedia....ł_Klinefeltera

 

A  samo przytaczanie aberracji chromosomowych (powodujących często poważne schorzenia, o ile zarodek przeżył a aberracja nie była letalna) jako argument jest trochę nie na miejscu ponieważ dalej podciągnąć to można pod tezę że zaburzenia postrzegania płci również mają podstawy genetyczne i są chorobą.


  • 0

#6

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A słyszałeś o mężczyznach XX? Mają kariotyp kobiecy ale męskie cechy płciowe - doszło u nich do wklejenia niektórych genów z chromosomu Y na X, i jeśli są to geny odpowiedzialne na produkcję hormonów, to wykształcają się odpowiednie cechy.

 

Nawiasem mówiąc czytałem kiedyś że poczucie wyjścia z ciała może być wynikiem zaburzeń reprezentacji - osoba zaczyna odczuwać, że jest poza ciałem ale równocześnie nadal odbiera sygnały z ciała. W tej wersji widzenie unoszenia się nad ciałem byłoby taką właśnie szybką konfabulacją.


  • 0



#7

ThePrz.
  • Postów: 169
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Kariotyp definiowany na oko tak, ale ten drugi "X" to oszukany Y, po crossing-over ramiona X-a zostały, a większość 22-jki to tak na prawdę "Y" który odziałuje na fenotyp. Można przypuszczać że nic się nie "psuje" ze względu na to że tylko część Y-kowa jest eksprymowana, a całośc zaliczyc jako mutację chromosomu Y.

 

Co do nawiasowego tematu widzę bardzo ciekawą teorię wysnułeś - bóle fantomowe i wyjście z ciała jako ten sam typ wrażeń odbieranych przez naszą świadomość :)


  • 1

#8

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Z tą teorią już się kiedyś spotkałem, zdaje się nawet, że efekt "poczucia bycia obok" można wywołać drażniąc przezczaszkowo pewną część mózgu. Rzecz podobno polega na niewłaściwym odczuciu usytuowania w przestrzeni. Inny ciekawy elekt każdy może przetestować sam - w ciemnym pokoju nakryj głowę kołdrą i przesuwaj ręką nad kołdrą przy twarzy. Choć żadne światło nie będzie do ciebie docierało, będziesz miał wrażenie, iż dostrzegasz rękę. Okazuje się że informacje ze zmysłu położenia ciała są przetwarzane tak, iż mózg oczekuje że ręka znajdzie się w polu widzenia. Oczekiwanie jest na tyle silne, że dochodzi do symulowania zarysu ręki w jej właściwym położeniu, nawet gdy nie jest rzeczywiście widoczna. Wrażenie znika gdy zamkniesz powieki, bo wtedy mózg oczekuje, że z zamkniętymi oczami nie będziesz widział czegokolwiek.

 

Wracając do meritum - gdyby ta teoria się potwierdziła, wówczas prawdopodobnie transwestytyzm byłby uznany za wrodzone zaburzenie ale nie chorobę, tak jak synestezja.


  • 0



#9

ThePrz.
  • Postów: 169
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Syntezja nie powoduje aż tak drastycznych kroków jak opercje na własnym ciele u osób ją posiadających, a dużo do powiedzenia przy przypisaniu do kategorii choroba/nie choroba będą miały zapewne poglądy danego psychiatry. Poznanie mechanizmów za nią stojących i na tej podstawie zakwalifikowanie tego do jakiejś kategorii,sądzę że to dopiero było by ciekawe.

 

 

Nie wiem czy można zaliczyć to pod to samo zjawisko które opisałeś: w nocy machając przed oczami telefonem komórkowym mam zawsze wrażenie że ekran porusza się szybciej niż obudowa, wygląda to tak jakby obudowa stała się osobnym bytem zarządzanym przez mózg :) Ciekawi mnie czy ktoś jeszcze to potrafi zaobserwować.

 

 

 

.


  • 0

#10

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ja mam raczej odwrotne wrażenie - jeśli zrobię drobny ale szybki ruch komórką, takie drgnięcie, ekran wydaje się drgać nie w tempie. Podejrzewam że to kwestia innego wyczulenia na światło po zmroku - gdy oświetlenie jest słabe, w oku działają głównie receptory wykrywające samo natężenie światła, a z tych barwowych najbardziej czułe są receptory koloru czerwonego. A ekrany są zwykle niebieskawe, więc może prowadzi to do jakichś efektów.

Inne ciekawe zjawisko, to że tak nazwę "wędrujący powidok", widuję to czasem w nocy - jeśli nie centralnie w polu widzenia znajduje się jakiś jasny obiekt, szybkie poruszenie okiem powoduje powstanie powidoku, który w ułamku sekundy wędruje po trasie od dawnego położenia w polu widzenia do nowego. Zabawnie to wygląda gdy takim powidokiem jest na przykład całe okno domu. Przeszkadza mi to  gdy obserwuję roje meteorów - wędrujący powidok od jasnej gwiazdy wygląda podobnie do meteoru.


  • 0



#11

Tenkeidan.
  • Postów: 6
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

 

Posiadasz chromosomy XY - jesteś kobietą, XX -mężczyzną. Co tu jest więcej do rozumienia w sprawach płci? A co jako osoba reprezentujemy to już każdego sprawa.

Płeć jest definiowana w różny sposób. Prawnie, możesz być kobietą mając chromosomy XY. Patrzenie na płeć tylko jako zestaw genów jest trochę idiotyczne. Można mieć różny genotyp od fenotypu, a te dwa nie muszą współgrać ze sobą.

 

Jeśli by było możliwe takie przemapowanie to jak najbardziej jestem za. Może mam zacofane myślenie, ale uważam że czucie się kobietą w ciele mężczyzny lub na odwrót jest jakimś defektem mózgu. Na moją opinię składają się osoby typu Anna Grodzka lub ta kobieta z brodą popularna ostatnimi czasy.

Ta kobieta z brodą to facet, w dodatku gej i drag queen. Drag queen to jest mężczyzna przebrany za kobietę, który ma dać show. Coś w rodzaju aktora.

A Grodzka to już zupełnie inna bajka. Sądzisz, że gdyby mogła, to by wyglądała tak jak teraz? Pewnych rzeczy się nie da przeskoczyć, a w 90% normalne osoby transseksualne chcą funkcjonować zgodnie ze swoją płcią odczuwalną i raczej nie zwracać na siebie uwagi krzycząc "byłam facetem, zmieniłam płeć".
Grodzkiej w wyglądaniu normalnie (czyli operacji twarzy) przeszkadza otyłość i cukrzyca (podobno), a ta operacja trwa dosyć długo. Mówienie, że ktoś kto chce zmienić płeć ma defekt mózgu jest dla mnie takim samym stwierdzeniem jak to, że homoseksualizm to choroba.
Ciekawe też, czy takie przemapowanie byłoby możliwe właśnie u homosiów.

Sądzisz, że zmuszanie ludzi do przemapowania to nie jest rodzaj faszyzmu? To takie jakby pranie mózgu. Z transseksualizmem wiążą się też różnorakie dysforie (a nie tylko poczucie bycia płcią przeciwną). Nawet jak uda się przemapować, to jest duża szansa, że te dysforie zostaną. Chyba, że takie przemapowanie byłoby dobrowolne, to już inna kwestia.
Z drugiej jednak strony wiem jak przebiega oficjalnie promowane 'leczenie'. Cudów nie ma. Jak ktoś jako facet nie zaczyna w wieku 15 lat, to małe ma szanse na wyglądanie OK bez operacji feminizujących, chyba że ma odpowiednie predyspozycje i brak wyraźnych drugorzędowych cech płciowych męskich (budowa ciała, twarz, dłonie, stopy itp.). Wszystko zmienia się subtelnie, czasami ta subtelna zmiana daje wygląd kobiecy, czasami nawet operacje nie pomagają.
W przypadku kobiet jest lepiej, ale nieznacznie. Jak któraś jest niska i ma szerokie biodra, to również szanse na wyglądanie OK maleją.
Ot kobieta z brodą (nie mylić z Conchitą Wurst) albo facet z cyckami.

 

 


  • 1

#12

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Wracając do meritum - gdyby ta teoria się potwierdziła, wówczas prawdopodobnie transwestytyzm byłby uznany za wrodzone zaburzenie ale nie chorobę, tak jak synestezja.

 Mylisz pojęcia. Transwestytyzm ma miejsce gdy kolesia ( lub pannę co nieczęsto się zdarza) jara przebieranie się w ciuszki przynależne do płci przeciwnej. Można to porównać  do  ekshibicjonizmu.

Natomiast TRANSEKSUALIZM to poważne zaburzenie tożsamości, które na szczęście leczy się przy pomocy operacji i kuracji hormonalnej. Nie jest to tanie ani łatwe i tak gwoli ścisłości pan kiełbasa to transwestyta a nie transseksualista. to taki wyraźny przykład.


  • 1



#13

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeszcze się odniosę do kwestii genetycznej - może być tak, że człowiek ma chromosomy XY i wytwarza hormony męskie, ale jego tkanki są na niego niewrażliwe. Pod względem wizualnym wygląda wtedy jak kobieta, może mało rozwinięta, z małymi piersiami i dziecięcą twarzą, ale kobieta.


  • 0



#14

Monolith.

    ótta

  • Postów: 1248
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Jeszcze się odniosę do kwestii genetycznej - może być tak, że człowiek ma chromosomy XY i wytwarza hormony męskie, ale jego tkanki są na niego niewrażliwe. Pod względem wizualnym wygląda wtedy jak kobieta, może mało rozwinięta, z małymi piersiami i dziecięcą twarzą, ale kobieta.

 

Swoją drogą, ciekawe jest, że ten opis pasuje do lwiej części "prawdziwych" (to jest: nie pokazowo-obsceniczno-pornograficznych) lesbijek.


  • -1

#15

Tenhan.
  • Postów: 758
  • Tematów: 52
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak ktoś jest XXY to naprawdę lepiej by miał jakby był upośledzony umysłowo, przynajmniej nie ma świadomości że nigdy nie będzie prawdziwym i wartościowym mężczyzną i nie ma świadomości ile go w życiu ominie przez to że taka wada to jest zabójstwo na atrakcyjności. Swoją drogą jak to występuje raz na 5000 urodzeń to nie tak mało, być może mnóstwo osób które są postrzegane jako cioty i ofiary losy cierpi na to tylko trudno żeby się przyglądać czy ktoś ma za szeroką miednicę itd. no ale mała ilość testosteronu robi swoje że taki ktoś nie ma odpowiedniej muskulatury i jest postrzegany tylko jako zwykły nieatrakcyjny przegryw a nikt nie wie że to wynik wady genetycznej. To działa też w drugą stronę że jest zmiana genetyczna z o jednym chromosomem za mało która powoduje że jest się "nadmężczyzną" czyli dzięki temu ma się bardzo dobrą tendencję do bycia muskularnym ale inteligencja takiego osobnika pozostawia wiele do życzenia i nie wiem czy znowu niejeden dres "cierpi" na to :D Czytałem kiedyś że jest znacznie większe prawodpodobieństwo że tego typu wady jak to co wymieniliście (i kobieca wersja tej choroby, zapomniałem nazwy) czy np. zespół marfana który chyba jest jest jeszcze gorszy bo oprócz deformacji sylwetki jest wada wzroku, wada serca itd. mogą występować zdecydowanie częściej u osób które urodziły się z in vitro. Także nie ma co się oszukiwać, pewne środowiska chcą sobie wręcz hodować swoich popleczników bo nie dość że homoseksualni rodzice adopcyjni i edukacja seksualna jaką proponuje WHO mogą skrzywić zdrowe dziecko a teraz to nawet moda już jak potrafi "ocieplić" młodych mężczyzn to co dopiero jak będą im dawać dzieci z in vitro a większość będzie mieć w/w wady płci to prawdopodobieństwo że wyrośnie z tego "nowoczesna" jednostka jest olbrzymie. 


Użytkownik Tenhan edytował ten post 24.06.2014 - 14:37

  • -1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych


    Bing (1)