Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ewangelia żony Jezusa


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
26 odpowiedzi w tym temacie

#1

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6639
  • Tematów: 768
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Malutki kawałek papirusu z kilkoma wersami koptyjskiego tekstu budzi wielkie emocje wśród badaczy wczesnego chrześcijaństwa. Wszystko przez fragment „Jezus rzekł do nich: Moja żona”.

 

jb4cx2.jpg

„Ewangelia żony Jezusa” w całej okazałości. Fot. Karen L. King

 

O należącym do anonimowego prywatnego właściciela papirusie świat usłyszał pierwszy raz w 2012 r., gdy Karen King z University of Harvard zaprezentowała go na Międzynarodowym Kongresie Koptyjskim w Rzymie. Nazwała wówczas znaleziony fragment „Ewangelią żony Jezusa”.

Nazwa ta nawiązuje do fragmentu tekstu, który brzmi: „Jezus rzekł do nich: Moja żona”. Dla wielu osób będzie on jednoznacznym dowodem na to, że Jezus miał małżonkę, o czym nie ma ani słowa w Nowym Testamencie. Taka teza przewijała się za to w wielu popularnych książkach, jak np. „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna i była chętnie podchwytywana przez badaczy-amatorów.

King podkreśla jednak, że fragment ten wcale nie jest dowodem na to, że Jezus rzeczywiście miał żonę. Świadczy on jedynie o tym, że takie przekonanie mogła żywić jakaś grupa wczesnych chrześcijan, albo że autor tekstu potrzebował takiego faktu do swojej argumentacji. Tekst jest bowiem najpewniej związany z debatami o roli małżeństwa, które toczyły się wśród wczesnych chrześcijan.

Drugi wielce intrygujący fragment koptyjskiego tekstu brzmi: „będzie mogła być moim uczniem”. Takie stwierdzenie z ust Jezusa jest niezwykle cennym argumentem dla osób zainteresowanych zwiększeniem roli kobiet w kościele.

Wielu uczonych od razu uznało, że papirus jest najpewniej falsyfikatem. Jego zawartość jest bowiem niezwykła, jak na tak skromny kawałek, który miałby się przypadkiem zachować jako jedyna część większego tekstu.

Zazwyczaj trudno uzyskać z takiego skrawka antycznego tekstu jakąkolwiek sensowną treść, bo zdania i wyrazy są poprzecinane w połowie. W tym wypadku mamy zaś dwa stwierdzenia, które nie tylko niosą stosunkowo pełną informację, ale w dodatku dotyczą kontrowersyjnych zagadnień, budzących od lat wielkie emocje. Tak więc całkowicie uzasadnione jest pytanie, czy jest to tak niezwykły zbieg okoliczności, czy też fałszerstwo?

Świadomi tego naukowcy z University of Harvard przeprowadzili wraz ze specjalistami z innych uczelni analizy mające na celu zweryfikowanie autentyczności zabytku. Wyniki tych prac zaprezentowali w kilku artykułach w kwietniowym wydaniu Harvard Teological Review (Volume 107 – Issue 02). Zdaniem badaczy wynika z nich, że papirus i tekst są autentyczne.

Specjalistyczne analizy tuszu, które prowadzili naukowcy z Columbia University wykazały, że pasuje on do próbek z tekstów napisanych w I-VIII w. n.e. Natomiast Timothy M. Swager, profesor chemii ze słynnego Massachusetts Institute of Technology nie znalazł żadnych śladów pozwalających przypuszczać, że tusz został sfabrykowany.

Badacze sprawdzali też, czy tekst napisano jedynie na tym kawałku, co uprawdopodabniałoby fałszerstwo (może to zdradzić rozłożenie tuszu na postrzępionych końcówkach), a także, czy nie przerobiono niektórych słów oryginalnego tekstu, by uczynić go bardziej kontrowersyjnym. Analizy te nie ujawniły nic, co mogłoby wskazywać na fałszerstwo.

Wątpliwości nie budzi też sam papirus, gdyż datowanie radiowęglowe sugeruje, że pochodzi on z VI-IX w. n.e. Jest to jednak zdecydowanie słabszy dowód braku fałszerstwa, gdyż nie jest wielkim problemem zdobycie przez fałszerzy kawałka dawnego papirusu.

Większe wątpliwości dotyczą samego tekstu. W ocenie Karen King język i styl pisma odpowiadają późnej starożytności. Badaczka uważa, że tekst zredagowano być może już w II-IV w. n.e., a znaleziony fragment pochodzi z późniejszej kopii.

Odmiennego zdania jest jednak egiptolog Leo Depuydt z Brown University. Jego zdaniem jest to niewątpliwie fałszerstwo i to nawet niezbyt dobre. Badacz wskazuje m.in. na poważne błędy gramatyczne. Zdaniem Depuydta taki tekst mógłby napisać student po jednym semestrze języka koptyjskiego, który sporządził sobie pióro z trzciny na wzór starożytnych przyrządów pisarskich.

Pewne wątpliwości budzić musi też to, że nie wiadomo nic o okolicznościach znalezienia tego fragmentu. Użycie języka koptyjskiego pozwala jedynie przypuszczać, że tekst pochodzi z Egiptu.

Dlatego też papirus z pewnością jeszcze długo będzie sceptycznie przyjmowany przynajmniej przez część naukowców.

 

Źródło: archeowieści.pl  14ijyag.jpg

 

link: http://archeowiesci.pl/k/archeologia/





#2

Art123.
  • Postów: 251
  • Tematów: 14
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

To apokryf nad którym nie ma co się rozwodzić. Może jako ciekawostka, ale żadnej wartości on nie ma.


  • -1

#3

Mika’el.
  • Postów: 810
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

To apokryf nad którym nie ma co się rozwodzić. Może jako ciekawostka, ale żadnej wartości on nie ma.

 Chyba, że za wartość samą w sobie dostrzeżemy w dacie publikacji. Najśmieszniejszy w tym jest brak jakichkolwiek znamion logiki.

 

12 kwietnia 2014 | 1 komentarz

http://archeowiesci....ezusa/#comments


  • 0

#4

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Rękopis może być prawdziwy, lecz zarazem nie zawierać prawdy - wczesne chrześcijaństwo było bardzo rozczłonkowane pod względem poglądów i znany liczne apokryfy z alternatywnym zapisem wydarzeń. Zresztą nie znamy kontekstu tych słów, równie dobrze Jezus mógł coś tu cytować, na przykład jakąś przypowieść, w stylu : Stary sędzia narzekał przed Panem na swą rodzinę - rzekł im Jezus - Żona moja, skarżył się sędzia, jest dla mnie bardzo oziębła....


  • 1



#5

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6639
  • Tematów: 768
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

To apokryf nad którym nie ma co się rozwodzić. Może jako ciekawostka, ale żadnej wartości on nie ma.

Dlaczego? Tylko teksty zatwierdzone przez "jedyny słuszny kościół" są tymi nad którymi można i wolno się rozwodzić? 

Ludzi opisujących działalność Jezusa było więcej, niż ''zatwierdzonych'' przez papiestwo czterech ewangelistów. Dopuszczono tylko ich teksty, jako te, które najbardziej odpowiadają doktrynie kościoła chrześcijańskiego, a które najłatwiej interpretować, gdyż nie zawierają zbyt dużo sprzecznych elementów. O tym, że sprzeczności nawet w dopuszczonych ewangeliach istnieją, każdy kto czytał i coś zapamiętał wie doskonale. Apokryfy są niewygodne i jako takie są lekceważone, czego przykładem jest Twój komentarz. 

 Fragment o którym jest mowa w temacie jest wyrwany z kontekstu i do końca nie wiemy ( jak wspomniał Zaciekawiony ) o co tak naprawdę w nim chodziło.

Nie jest to ''tylko'' apokryf, lecz aż apokryf i to kolejny, co świadczy o tym, że o Jezusie pisano dużo. Problem w tym, że kościół boi się tego, iż pisano o Nim nie tylko pochlebnie, ale nawet krytycznie, a nie daj Boże (!) prawdę. 

Podejrzewam, że gdyby Jezus raczył zstąpić na kontrolę, całe to katolickie towarzycho rozgoniłby na cztery wiatry. No, ale zostawiając ich, przynajmniej będzie miał kogo do piekła zesłać...





#6

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To apokryf nad którym nie ma co się rozwodzić. Może jako ciekawostka, ale żadnej wartości on nie ma.

 

 

Przytocz więc te które mają wartość.


  • 0



#7

Art123.
  • Postów: 251
  • Tematów: 14
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Te które pochodzą z objawienia Bożego i były napisane pod natchnieniem Ducha Świętego.

 

To apokryf nad którym nie ma co się rozwodzić. Może jako ciekawostka, ale żadnej wartości on nie ma.

 

 

Przytocz więc te które mają wartość.

 


  • 0

#8

Dager.
  • Postów: 3079
  • Tematów: 64
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Malutki kawałek papirusu z kilkoma wersami koptyjskiego tekstu budzi wielkie emocje wśród badaczy wczesnego chrześcijaństwa. Wszystko przez fragment „Jezus rzekł do nich: Moja żona”.

 

W listach apostolskich Pawła często bywa użyta metafora o "oblubieńcu" i "oblubienicy", nawiązująca do treści ewangelii.  To Chrystus jest oblubieńcem (mężem), zaś oblubienicą (żoną) jest jego Kościół - zbawiony lud Boży.

 

Domyślanie się czegokolwiek innego, dowodzi zupełnej nieznajomości nauki NT.


  • 3



#9

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W przypadku braci Jezusa o która mowa w ewangeliach kościół uznał to za metaforę czyli że to nie byli bracia ale kuzyni albo jacyś bracia przyszywani. Więc z tym fragmentem może być podobnie. A po za tym o Marii Magdalenie jako żonie Jezusa jest już mowa od dawien dawna.


  • 0



#10

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6639
  • Tematów: 768
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dager@

To właśnie dowodzi, że im dalej w las, tym więcej drzew. Domyślanie się czegokolwiek, dowodzi samodzielnego myślenia, nieopierania się na schematach. Z tą oblubienicą, nie jest do końca tak jak myślisz, bo jest to tylko i wyłącznie interpretacja. Poza tym, nietrudno domyślić się w którym miejscu jest to metafora. Dalej, żona nie jest raczej przenośnią tego pokroju, co oblubienica no i znajomość języków starożytnych jest inna, co pozwala doskonalić tłumaczenia. Poza tym, Jezus nawet w przenośni nie mówi o kościele, lecz o swojej sekcie - grupie, gdyż tylko na obecnych przy nim mógłby sprawować religijny nadzór. O zbawieniu świata mówią wszyscy "zbawiciele" i każdy z nich twierdzi, że jest tym prawdziwym. Na korzyść Jezusa przemawia to, że na swojej działalności się nie dorobił, nie wzniecił powstania i nie został fizycznym przywódcą. Jakkolwiek grupy religijne w owym czasie, były pozbawione możliwości rozprzestrzeniania się poza teren swojego działania i taką świadomość posiadali ewangeliści, którzy zapewne nawet nie wiedzieli, że ziemia jest kulą. Żaden z nich nie był wykształcony, byli prostymi ludźmi i opisywali to o czym słyszeli, bądź co widzieli. Rozbieżności jest tak dużo i tak znaczące, że wprowadzają chaos w chronologii wydarzeń, mylą osoby i spuszczają zasłonę milczenia na niektóre lata życia Jezusa. 

Żaden z przekładów nie jest pozbawiony wad, a że jest ich sporo, powoduje to niezłe zamieszanie. Dochodzą do tego nieścisłości, jak i szereg miejsc, wyglądających jakby pousuwano z nich fragmenty tekstu, pozostawiając resztę bez składu i ładu ( bo ciemny lud i tak nie będzie wiedział o co chodzi, a co powie papież jest nieomylne i święte... ).

Miejscami Nowy Testament przypomina filozofię Kartezjusza, ale obdartą z mistycznej otoczki, a konstrukcja przypowieści jest za każdym razem przewidywalna. Nieznajomość Nowego Testamentu prowadzi do braku samodzielnego myślenia, powtarzania "prawd zasłyszanych" i "jedynych słusznych interpretacji". Nigdzie nie ma fragmentu, który by zaprzeczał istnieniu żony Jezusa, podobnie, jak Jezus nie zaprzeczył istnieniu rodzeństwa, a jedynie dał do zrozumienia, że sekta jest dla niego ważniejsza, niż rodzina. W tamtych czasach był to gest wielkiej miary, gdyż bez rodziny było się nikim.





#11

Dager.
  • Postów: 3079
  • Tematów: 64
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W przypadku braci Jezusa o która mowa w ewangeliach kościół uznał to za metaforę czyli że to nie byli bracia ale kuzyni albo jacyś bracia przyszywani. Więc z tym fragmentem może być podobnie. A po za tym o Marii Magdalenie jako żonie Jezusa jest już mowa od dawien dawna.

 

KRK uznał podanych z imienia rodzonych braci (tudzież siostry) Jezusa za kuzynów, bo to mu pasuje do jego teologicznej doktryny o trójcy. Inne nurty chrześcijańskie (np. protestanci) słusznie uważają, że Jezus miał braci i siostry, ponieważ - "Józef nie obcował z żoną swą, aż porodziła". Naturalną rzeczą jest (nie tylko u Żydów) posiadanie dzieci, i jest to widomy znak błogosławieństwa.  

 

Teksty o Magdalenie - jako żonie Jezusa można między bajki włożyć. Jezus - syn Boga, lecz równocześnie Syn Człowieczy, nie przyszedł by się żenić i zabawiać się kobietami. Miał znacznie ważniejszą misję do spełnienia, i ją wypełnił.


  • 2



#12

Amontillado.
  • Postów: 631
  • Tematów: 50
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 21
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Teksty o Magdalenie - jako żonie Jezusa można między bajki włożyć. Jezus - syn Boga, lecz równocześnie Syn Człowieczy, nie przyszedł by się żenić i zabawiać się kobietami. Miał znacznie ważniejszą misję do spełnienia, i ją wypełnił.

 

 

Z mojej strony pytanie - w jaki sposób ewentualne małżeństwo Jezusa koliduje z Jego misją? 

 

Zarówno rodzeństwo Jezusa, jak i Jego kontakty z kobietami (w tym małżeństwo/-a) nie mają żadnego związku ani z Jego ziemską działalnością, ani z boską misją. Nie twierdzę bynajmniej, że Jezus miał Magdalenę lub inną kobietę za żonę, gromadkę dzieci, itd. (sensacje m.in. Dana Browna rzeczywiście można włożyć między bajki) - twierdzę, iż nie miało to ŻADNEGO znaczenia. Podobnie twierdzili sami ewangeliści, jako że temat stanu cywilnego Jezusa nie został w ich pismach podjęty; uznany jako nieistotny w perspektywie Jego czynów.

 

Z kolei tam, gdzie związki Jezusa z kobietami są omawiane - a więc głównie w apokryfach i pismach niekanonicznych, np. Ewangelii Marii Magdaleny - dzieje się tak  w konkretnym celu: miały pomóc w umocnieniu pozycji kobiet w pierwszych społecznościach chrześcijańskich, na równych zasadach co mężczyźni, a czasem nawet na większych. W dłuższej perspektywie się to nie udało i taka działalność przyniosła odwrotny skutek, bo dziś rola kobiet w Kościele jest zmarginalizowana.

 

I choć mało prawdopodobne jest aby Jezus miał żonę, nie można tego wykluczyć na pewno. Jakkolwiek nie ma to większego znaczenia dla chrześcijaństwa - no chyba, że takie odkrycie podda w wątpliwość moralną wyższość 'nieśmiertelnej' anty-seksualnej bigoterii katolickiej, rodem z średniowiecza. Co z kolei wyrażane jest często w takich wyniosłych zwrotach jak ten Dagera:

 

"nie przyszedł by się żenić i zabawiać się kobietami

 

Nie chcę być niemiły (w szczególności biorąc pod uwagę zwykle wysoki poziom merytoryczny postów Dagera), ale takie podejście do małżeństw i związków między mężczyzną i kobietą jest przecież bardzo niedojrzałe. Relacje mężczyzna-kobieta celowo są sprowadzane do 'zabawiania się' (naturalnie o podtekście seksualnym), a przy tym marginalizowane w kontekście pełni życia 'prawdziwego' chrześcijanina. Tak jakby seks był czymś złym (a nie jest) i nie miał żadnego znaczenia w życiu człowieka (a ma bardzo duże).

 

Gdyby Jezus był w relacjach o podłożu seksualnym z kobietą - to czy uchybiałoby to powadze i doniosłości Jego tzw. "misji"? Wcześniej piszesz, że Jezus był 'synem Boga, lecz równocześnie Synem Człowieczym' - i choć zwrot 'syn człowieczy' ma bardziej skomplikowaną naturę, to w Twojej wypowiedzi został użyty w kontekście ludzkim. Jezus-Bóg i Jezus-Człowiek. Jeśli więc Jezusowi-Człowiekowi odmawiane jest prawo do seksu i związków z kobietą (co jak wspominałem jest mało prawdopodobną wizją), to jednocześnie odbiera się mu człowieczeństwo. A ostatecznie w tak skonstruowanej tezie - wręcz dogmacie - przeczy się samemu sobie.  


  • 3



#13

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeśli przenośnie traktujemy "mężów"  "oblubienice" i "braci" to może przenośnie a nie dosłownie potraktujmy "dziewicę"?


  • 0



#14

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6639
  • Tematów: 768
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wybiórczość cechuje chrześcijaństwo rzymskie w wielu punktach, tak jak ignorancja przykazań i ich interpretacja na swój sposób. Maria Magdalena jest dwunastokrotnie wspominana w Nowym Testamencie, przez wszystkich czterech ewangelistów. U świętego Łukasza pojawia się już na początku działalności duszpasterskiej Jezusa, jeszcze w Galilei (Łk 8,1-3) jako jedna z towarzyszek jego podróży obok Joanny i Zuzanny. W Kościele rzymskokatolickim przez wieki była utożsamiana z kobietą cudzołożną z Ewangelii św. Łukasza.

Pierwsi Ojcowie Kościoła podważali rolę kobiet w życiu duchowym i od samego początku odsuwali je od uczestnictwa w Kościele. Tertulian głosił:
"Nie wolno kobiecie przemawiać w kościele ani też nie wolno jej udzielać chrztów czy ofiarować Eucharystii, ani też żądać jakiegokolwiek udziału w męskich funkcjach, a zwłaszcza zaś funkcji kapłana".

Rola kobiety przez odsunięcie jej od wiary sprowadzała się do postaci grzesznicy. Tym samym Kościół pragnął zminimalizować rolę Marii Magdaleny. Takie podejście było zgodne nie tylko z Tertulianem, ale i również z naukami św. Pawła (1 Tm 2,11-12). W dokumencie "Porządek apostolski" stworzonym przez oponentów Marii, a opisującym wydarzenia Ostatniej Wieczerzy, znajduje się fragment:
Jan rzekł: "Kiedy Mistrz pobłogosławił chleb i kielich i rozdał je ze słowami: "To moje Ciało i Krew" nie zaproponował ich kobietom, które są z nami. Marta odpowiedziała: "Nie przekazał ich Marii, ponieważ się śmiała"
Na tej podstawie twierdzono, iż Maria Magdalena wątpiła w zbawienie Jezusa. Zaczęto głosić, iż była nierządnicą i grzesznicą i jako taka nie zasługuje na cześć. Przeciwko Marii Magdalenie występował też twórca luteranizmu Marcin Luter:
Ona nie potrafi myśleć, marzyć, mówić o niczym innym, jako tylko o tym: gdybym miała tego mężczyznę, mego najukochańszego gościa i pana, radowało by się moje serce.

Tego typu poglądy spowodowały, iż na długie stulecia Maria Magdalena stała się symbolem pokutnicy i grzesznicy. W średniowieczu tworzono nawet domysły upadku Magdaleny. Jeden z nich mówił o zamożnym pochodzeniu Marii i jej niespotykanej urodzie. Te cechy miały spowodować zejście na złą drogę. Istniał również pogląd, iż Magdalena była żoną Jana Ewangelisty, a gdy ten wybrał pójście za Jezusem, zrozpaczona żona oddała się w ręce nierządu. Historie te odpowiadały ówczesnej modzie średniowiecza, identyfikując zmysłową ladacznicę z nawróconą mistyczką. Pomimo późniejszych prób wyniesienia i oczyszczenia imienia Marii Magdaleny taki obraz pozostał w świadomości wyznawców kultury Kościoła Zachodniego.
Jednak były i opinie przeciwne. Święty Hipolit, teolog z początków III w., jako pierwszy nazwał ją "Apostołką Apostołów", zaś benedyktyn Rabanus Maurus, żyjący w IX wieku, uznał za równą apostołom.

Dopiero w 1969 papież Paweł VI oficjalnie oczyścił imię Marii Magdaleny i jej niechlubną tradycję. W 1978 z rzymskiego brewiarza wyeliminowano inwokacje o Marii jako pokutnicy i wielkiej grzesznicy.

W późniejszej tradycji Kościoła zachodniego, za sprawą papieża Grzegorza I Wielkiego, Maria Magdalena była utożsamiana z Marią z Betanii, siostrą św. Marty i Łazarza, która namaściła Jezusa drogim olejkiem i "włosami swoimi otarła Jego nogi" (J 11,2). Owo namaszczenie stanowi bardzo ważny fakt z życia Jezusa. Wspominają o nim zgodnie wszyscy czterej ewangeliści (Mk 14,1; Mt 26,6-7). Choć ani św. Marek, ani św. Mateusz nie wymieniają imienia kobiety, wiąże się ją z ową grzesznicą wspomnianą przez św. Łukasza (7,37-38). Połączenie kobiety, z której wypędzono siedem demonów, i grzesznicy obmywającej stopy Jezusa skłoniło egzegetów do twierdzenia, iż jest to jedna postać – Maria Magdalena. Św. Bernard z Clairvaux, żyjący w XI wieku, Marię Magdalenę identyfikował z oblubienicą z Pieśni nad pieśniami oraz z kobietą słuchającą nauk Jezusa (Łk 10,38-42). W swoich kazaniach wielokrotnie wskazywał na powiązanie Marii z Betanii z Marią Magdaleną. Kościół rzymskokatolicki przez wiele wieków w dniu Marii Magdaleny 22 lipca odczytywał Pieśń nad pieśniami. W VI wieku papież Grzegorz I Wielki twierdził, iż Maria Magdalena i Maria z Betanii to ta sama osoba:
Wierzymy, że kobieta, którą Łukasz nazywa grzesznicą a Jan Marią, to ta sama osoba, z której, według Marka, Jezus wypędził złe duchy.

W XVI w. francuski humanista Jacques Lefèvre d'Étaples wygłosił opinie na temat Marii Magdaleny, twierdząc, iż należy rozróżnić trzy Marie występujące w Nowym Testamencie. Swoją opinię opierał na zdaniu Erazma z Rotterdamu. Ówczesny Kościół sprzeciwił się takim twierdzeniom i pod groźbą uznania Lefèvre'a za heretyka zmusił go do wyrzeczenia się swoich poglądów.

W Kościele wschodnim Maria Magdalena była zawsze utożsamiana wyłącznie z kobietą, z której Chrystus wypędził siedem złych duchów, i otaczana wielką czcią jako Apostołka Apostołów. Najstarsze jej wizerunki przedstawiają Marię Magdalenę jako niosącą olejki do grobu lub świadka zmartwychwstania.

W tradycji Kościoła prawosławnego istnieje również pogląd, iż Maria Magdalena zmarła w Efezie, gdzie wzniesiono bazylikę na jej cześć. Za czasów panowania cesarza Leona Filozofa (886-912) miasto Efez zostało zdobyte przez Turków. Ciało Marii przewieziono do Konstantynopola, a gdy ten został zdobyty przez krzyżowców w 1204, święte relikwie zawieziono do Francji, do miasteczka Vézelay, gdzie do dziś istnieje ich kult.

Są jeszcze ewangelie gnostyckie, a tam:

-W Ewangelii Filipa Maria przedstawiana jest jako symbol mądrości. W niej to znajduje się cytat:
"przy Panu zawsze kroczyły one trzy: Maria jego matka, jej siostra i Magdalena, która zwana była jego towarzyszką"

oraz
"A towarzyszką Zbawiciela jest Maria Magdalena. A Chrystus miłował ją bardziej od innych uczniów i całował ją często w usta. Pozostali byli tym zgorszeni i okazywali niezadowolenie. Mówili doń: Dlaczego miłujesz ją bardziej niż nas? Zbawiciel odpowiadał im mówiąc: Dlaczego nie miłuję was tak jak ją?".

-W Ewangelii Marii znacznie częściej spotykamy się z osobą Marii. Znany jest ustęp, gdzie Piotr podważa pozycję Magdaleny i jej związku z Jezusem.
"Siostro, wiemy że Zbawiciel miłował cię bardziej od innych niewiast. Powiedz nam słowa Zbawiciela, które pomnisz, które ty znasz a my nie. (...) Czy zaiste mówił na osobności z kobietą, a nie otwarcie z nami? czy mamy się zwracać i słuchać jej wszyscy? Czy wolał ją od nas? (...) Zapewne Zbawiciel zna ją bardzo dobrze. Dlatego miłował ją bardziej niż nas".

-W Ewangelii Tomasza również znajdujemy kilka wzmianek o Marii i również w kontekście oburzenia Piotra:
"Szymon Piotr rzekł im: Niech Maria nas opuści, kobiety niegodne są życia".

W Dialogu zbawiciela Maria Magdalena przedstawiana jest jako kobieta, która rozpoznała wszystko, występuje pomiędzy trzema uczniami, którzy otrzymują polecenia od Jezusa: Judaszem i Mateuszem, odrzuca prace kobiece i staje na równi z mężczyznami.

 

Ale to wszystko przecież są herezje...





#15

Dager.
  • Postów: 3079
  • Tematów: 64
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

"nie przyszedł by się żenić i zabawiać się kobietami

 

Nie chcę być niemiły (...), ale takie podejście do małżeństw i związków między mężczyzną i kobietą jest przecież bardzo niedojrzałe. Relacje mężczyzna-kobieta celowo są sprowadzane do 'zabawiania się' (naturalnie o podtekście seksualnym), a przy tym marginalizowane w kontekście pełni życia 'prawdziwego' chrześcijanina. Tak jakby seks był czymś złym (a nie jest) i nie miał żadnego znaczenia w życiu człowieka (a ma bardzo duże).

 

Gdyby Jezus był w relacjach o podłożu seksualnym z kobietą - to czy uchybiałoby to powadze i doniosłości Jego tzw. "misji"? Wcześniej piszesz, że Jezus był 'synem Boga, lecz równocześnie Synem Człowieczym' - i choć zwrot 'syn człowieczy' ma bardziej skomplikowaną naturę, to w Twojej wypowiedzi został użyty w kontekście ludzkim. Jezus-Bóg i Jezus-Człowiek. Jeśli więc Jezusowi-Człowiekowi odmawiane jest prawo do seksu i związków z kobietą (co jak wspominałem jest mało prawdopodobną wizją), to jednocześnie odbiera się mu człowieczeństwo. A ostatecznie w tak skonstruowanej tezie - wręcz dogmacie - przeczy się samemu sobie.  

 

 

W życiu przeciętnego człowieka szeroko pojmowane relacje męsko-damskie są naturalnie ważne, wręcz niezbędne. Ja tego nie neguję. Świadomy rzeczy chrześcijanin powinien mieć żonę, dzieci i czerpać z tego radość. Lecz tu jest mowa o Jezusie, który – wedle ewangelii – nie szukał żony i nigdy takowej nie miał. Mówiąc wprost, gdyby był żonaty, prowadził dom i miał gromadkę dzieciaków,  zapewne nie byłby tym dawno zapowiedzianym mesjaszem.
Jezus był człowiekiem z krwi i kości, któremu „nie odebrano  prawa do seksu i związków z kobietą”. To była jego świadoma decyzja. Został powołany do nieporównywalnie trudniejszej i ważniejszej roli i jako człowiek wyjątkowo  uduchowiony, był daleki od przyziemnych spraw. Jego głównym celem było wykonanie woli Ojca. O takim a nie innym Jezusie – mesjaszu mówią ewangelie NT.


  • 2




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych