Niedaleko Brańska stoi nierzucający się w oczy przydrożny krzyż. Kiedy przyjrzymy się mu bliżej zobaczymy, że zdobi stary grób przykryty kamienną tablicą. Z pozoru nie ma w tym nic dziwnego, bo takich przydrożnych mogił jest wiele, gdyby nie pewien mały szczegół. Tablicę z grobu kradziono trzy razy i trzy razy złodzieje przywozili ją z powrotem. Powód? W domu szabrownika zaczynało straszyć. Coś rzucało przedmiotami, przesuwało sprzęty, otwierało drzwi, demolowało pokoje, do tego słychać było jęki i wycia. Tajemnicza siła musiała napędzać złodziejom niezłego strachu skoro odwozili płytę nawet w ciągu 24 godzin.
Podobno pierwszy ukradł kamienną tablicę, jeszcze przed wojną, miejscowy kamieniarz. Niewidzialna siła zaczęła demolować mu chałupę już tego samego dnia. Przerażony rzemieślnik natychmiast skojarzył sobie upiorne wydarzenia z kradzieżą. Z rana zaprzągł konia i czym prędzej odwiózł płytę z powrotem.
Drugi raz skradł tablicę chłop z pobliskiej wsi. Zrobił sobie z niej schodek przy drzwiach domu. Biedaczysko nie wiedział, co go czeka. Przez trzy noce spał z rodziną w stodole, bo w domu nie dało się wytrzymać. Ponoć chłopina o mało nie postradał zmysłów. Wieść o koszmarnych wydarzeniach w jego domu rozniosła się po okolicy. Ktoś przypomniał sobie dawną historie kamieniarza i poradził odwieść płytę. Kiedy to zrobiono tajemnicze zjawiska natychmiast ustały.
Nie wiadomo, kto trzeci raz zabrał tablicę. Pewnego dnia nagle zniknęła. Ale już na następny dzień rano była na swoim miejscu. Ktoś musiał odwieść ją w nocy. Miejscowi mówią, że na pewno nie wyrzuty sumienia skłoniły złodzieja do oddania łupu.
Od kilkudziesięciu lat nikt nie porwał się na kamieną tablicę. W okolicy wszyscy wiedzą, czym to grozi. Wygląda na to, że jakaś tajemnicza siła pilnuje tego miejsca.
Ktoś żywy opiekuje się grobem, przynosi kwiaty i znicze. Drewniany, zmurszały krzyż stoi obok oparty o drzewo, betonowy jest tu od niedawna. Kamienna tablica nagrobna ma już blisko 200 lat. Z wyrytego na niej napisu wynika, że pochowany jest tu Wiktor Wojciechowicz, a płytę ufundował jego brat żołnierz wojsk Rosji.
Kim jest niewidzialny strażnik grobu nikt nie wie. Ludzie mówią, że to duch brata pochowanego.
Kiedy robiliśmy zdjęcia poradzono nam żeby, na wszelki wypadek odmówić za duszę tu spoczywającego tradycyjny „wieczny odpoczynek”. Zrobiliśmy to i jak na razie nic w naszych domach nie straszy.
źródło : http://www.photopodl...ask=view&id=607