A czemu nie? Ludzki umysł wszędzie jest taki sam, na pewne symbole bardzo łatwo wpaść, wszakże są one właśnie taką wskazówką dla umysłu. Wystarczy aby we wszystkich tych kulturach wspólne było istnienie prostokątnych drzwi wejściowych. Pewne obiekty same narzucają symbolikę - drzwi to przejście i wejście skądś dokądś, analogicznie mosty.
W tym wypadku to nie takie proste. Nie mówimy o zwykłych drzwiach, a o "ślepych wrotach". Pomysł, aby w jakiś sposób je rytualizować - a tym samym nadawać im wyjątkowego znaczenia - wskazuje na znacznie bardziej skomplikowany porządek, którego nie da się skwitować tak łatwo jak to czynisz. Na pewno nie można porównywać ich do symbolu oka, bo w przeciwieństwie do ludzkiego narządu wzroku ('danego' nam z góry, uwarunkowanego przyrodniczo, nie dającego się przeoczyć) to symbol "ślepych wrót" jest tworem wyłącznie ludzkim, nie mógł go zaobserwować w przyrodzie przez co znaczenie jakie mu nadaje jest uwarunkowane wyłącznie ludzką wyobraźnią i technologią.
Oku, słońcu, itd. człowiek nadaje znaczenie jako rzeczy zastanej i gotowej. W naszym przypadku (ślepych wrót) człowiek najpierw tworzy rzecz, nadaje jej znaczenie – a potem idzie krok dalej, przekształca tę rzecz (bramę) w rzecz z materialnego punktu widzenia zupełnie niepraktyczną (ślepą bramę) i jej nadaje kolejne, wyższe, znaczenie. To świadczy już o pewnym duchowym zaawansowaniu.
Frazer pięknie to opisał w Złotej gałęzi, pewne prawa myślenia magicznego są zawsze takie same, i w pewnym sensie magiczny zabobon jest pierwotniejszy i bardziej rozpowszechniony niż którakolwiek religia.
Frazer ma sporo racji, choć – z cały szacunkiem dla niebagatelnego wkładu jaki wniósł do antropologii kulturowej – jego niektóre tezy są już dziś mocno nieaktualne. Na pewno powyższy argument o „zabobonie magicznym” mającym pierwszeństwo nad religią nie ma uzasadnienia. Wręcz przeciwnie - „ślepe wrota” są symbolem tak skomplikowanym, że do jego zaistnienia wymagana jest wysoko rozwinięta religia, o równie wysoko rozwiniętej świadomości duchowej biegle operującej paradoksami.
________________________________________________
kpiarz
Amontillado, nie uważasz, że symbol "fałszywych drzwi" przyniosła z sobą i uwieczniła w różnych zwyczajach i wierzeniach jedna cywilizacja ? Większość przedstawień tego symbolu pochodzi z neolitu lub ze starych religii, tak jak np. religia egipska. Czy jest możliwe, że "fałszywe drzwi" powstały niezależnie od siebie w różnym czasie i różnym miejscu ?
Dobre pytanie.
Osobiście uważam, że nie można całkowicie wykluczyć kontaktów między cywilizacjami, choć sam skłaniałbym się raczej do tezy o niezależnym powstaniu tej idei.
Kontakty między cywilizacjami mają swoje „za” i „przeciw”:
„Za”
- ślepe wrota nie są rozpowszechnione w Ameryce Południowej na dużą skalę, co mogłoby świadczyć o lokalnej inspiracji z zewnątrz
- brak badań dających nam informację co do okresu, w którym te wrota powstały
„Przeciw”
- mitologia wokół wrót Amaru Muru świadczy o wysoko rozwiniętej świadomości religijnej, wykluczającej bierne kopiowanie pomysłu od innych cywilizacji; w dodatku rzucają się w oczy różnice – w Egipcie i megalitycznych cywilizacjach Europy ślepe wrota powiązane były z grobowcami, co zdaje się nie mieć miejsca w przypadku Amaru Muru
- zanim tereny te podbite zostały przez Inków w XIV wieku, na ziemiach przylegających do jeziora Titicaca od kilku dobrych stuleci (niektóre teorie mówią aż o 5 tysiącach lat) egzystowała wysoko rozwinięta cywilizacja ludu Ajmarów – mieli dostatecznie dużo czasu aby sami wykształcić skomplikowaną symbolikę „fałszywych drzwi”.
Tak jak mówię skłaniam się do tezy, iż ślepe wrota Amaru Muru powstały niezależnie. W sposób tak niezależny, na jaki tylko pozwala człowieczeństwo – udowodniono bowiem, że pewne procesy w ludzkim mózgu odpowiadające za doświadczenia religijne, a także pewne procesy poznawcze i kulturowe przebiegają w sposób podobny (o ile nie identyczny) u wszystkich ludzi i grup społecznych. A ostatecznie „fałszywe wrota” to idea zawierająca w sobie jedność przeciwieństw: wrót i muru. Jako taka jest więc wdzięcznym przykładem paradoksu, do którego człowiek zwraca się niemal od zawsze – paradoksu pewnych obrazów, który pozwala nam przekroczyć ludzką kondycję i zbliżyć się do transcendencji.
Co innego gdyby cofnąć się daleko w czasie i szukać kontaktów lub rozłamu cywilizacyjnego na bardzo wczesnym etapie, w fazie neolitycznej np. okres predynastyczny w Egipcie. Niestety nie wiem jednak na ile jest to prawdopodobne z geograficznego i czysto historycznego punktu widzenia. A Ty co o tym sądzisz?