Połowa stycznia 2013 roku, zbliża się godzina 3 nad ranem. Mateusz (imię fikcyjne) nie mogąc zasnąć wychodzi z domu na spacer. Idąc terenem niezabudowanym wchodzi do niewielkiego lasku…
Tymi słowami zaczyna się relacja, która niedawno dotarła do Projetku NPN. Autorem jest 27 letni mieszkaniec Częstochowy, który poprosił o anonimowość, dlatego dla potrzeb tego materiału nadaliśmy mu imię Mateusz.
Zdarzenie o którym mowa miało miejsce podczas nocnego spaceru. – Pamiętam, że nie mogłem zasnąć i postanowiłem wyjść z domu - mówi. W pewnym momencie Mateusz spostrzega unoszący się nad nim trójkątny obiekt.
- Miał kształt trójkąta. Jego wielkość oceniam na 5 do 6 metrów. Poruszał się szybko po niebie, na początku po linii prostej, a później łukiem. Przeleciał dosłownie nad moją głową, mogła to być wysokość rzędu: 2, 3 metrów. Słyszałem coś w rodzaju magnetycznego, stałego lekko basowego dźwięku. Po paru sekundach obiekt po prostu wystrzelił z niesamowitą prędkością w górę i po chwili widziałem już jedynie małe światełko oddalające się gdzieś wysoko na niebie – relacjonuje świadek.
Mateusz wyjaśnia również, że zagadkowy dźwięk utrzymywał tę swą głośność. – Nie zwiększył jej nawet moment, kiedy „wystrzelił” w niebo – wyjaśnia.
Dowód w postaci zdjęć
Chociaż obserwacja trwała zaledwie kilkanaście sekund (ok. 30), świadkowi udało się za pomocą aparatu w telefonie komórkowym zrobić kilka zdjęć tajemniczego obiektu. Zostały one wykonane „Samsungiem Corby Pro” z aparatem 3.2 MP. Publikujemy je poniżej.
Zawsze przy podobnych przypadkach nasuwa się pytanie: czy mogło dość do jakiegoś bliższego kontaktu z UFO i jego załogą, o którym pamięć została świadkowi celowo „wymazana” z umysłu? Nie jest to wykluczone. Przez te „kilkanaście sekund” mogło przecież dojść do klasycznego ufologicznego „wzięcia”, mówiąc wprost: Mateusz mógł zostać uprowadzony na pokład obiektu i poddany tam badaniom!
- Nie zauważyłem zmian w czasie tj: nie uciekły mi żadne minuty jak w przypadkach „missing time”. Obiekt po prostu nade mną przeleciał i tyle go widziałem – wyjaśnia świadek.
Aby ustalić, co tak naprawdę mogło zajść w czasie tych „paru sekund” obserwacji, należałoby poddać świadka seansowi hipnotycznemu. Być może wkrótce się to uda.
Warto jednak podkreślić, że zdaniem Mateusza obserwowany przez niego obiekt nie pochodził spoza naszej planety.
- Wg mnie był to tzw. „Black Project”, czyli supertajny pojazd naszej produkcji. Dlaczego tak sądzę? Otóż, wydaje mi się, że gdyby był to obiekt przedstawicieli cywilizacji pozaziemskich to w trakcie zdarzenia odczuwałbym strach bądź uczucie niepokoju. W tym przypadku niczego takiego nie było – podsumowuje świadek.
Źródło: http://npn.org.pl/?p=8858