Niestety, przed drugą wojną światową moja rodzina już zamieszkiwała przecilwegły kraniec Polski - okolicę Dukli czy Bielska Białej. W czasach przed pierwszą wojną światową moi przodkowie byli właścicielami wsi Wietrzno w tych samych okolicach, a przybyli tam właśnie z Litwy. Dzięki wielu próbom (nieraz kosztownym) doszedłem do informacji, że to jakie posiadam nazwisko i to, że moja gałąź rodziny wyszła z Litwy na 95% oznacza, że pochodzimy z Prusów, a dokładniej z Pomezanii, a na Litwie znaleźliśmy się dlatego, że czymś normalnym było w czasach średniowiecza dla Prusów - albo zostać na podbitych ziemiach i powoli się asymilować lub uciekać na wschód gdzie mogli bardziej okazywać się ze swoimi wierzeniami czy tradycjami. Moja rodzina jak widac wybrała tą drugą opcję, niestety nawet to nie pomogło aby jakiekolwiek informacje przetrwały do dnia dzisiejszego. Nawet moi przodkowie z wczesnego XIX wieku już wtedy nie wykazywali żadnych oznak przynależności do Prusów. Skoro już mowa o przodkach to miałem takiego jednego ancymona, który grywał z Karolem Wojtyłą - przyszłym JPII w teatrze, gdy groziło mu nie zaliczenie do nastepnej klasy to przyszedł do szkoły z atrapą pistoletu i groził nauczycielowi. Nie znałem tej historii, przypadkowo natrafiłem na nią przeglądając internet, wszyscy w domu mieli niezły ubaw z tego. No ale masz rację, czasy Prusów to są pradzieje, ja najbardziej ubolewam nad tym, że nigdy tak naprawdę nie dowiemy się jak wyglądało ich życie czy obrządki.
Wspomniałeś, że zostaliście przesiedleni z Kresów. Sprawdź dobrze jak brzmi Twoje nazwisko. Jeszcze może się okazać, że wróciliście tam skąd pierwotnie pochodziliście.
Powiem Ci jako ciekawostkę, że na Warmii w 2013 byłem pierwszy raz od czasów gdy byłem bardzo małym dzieckiem i nigdzie tak dobrze jak tam się nie czułem. Odnajdywałem się w lasach, bez strachu, bez lęku, chodziłem po plażach i brodziłem w wodzie zalewu. Być może coś w tym jest, że głęboko w genach coś tam zostało i obudziło się we mnie na to kilka, krótkich chwil właśnie wtedy.
Co do Prusów to spotkałem się też kiedyś z poglądem, że także przypisywanie wgłębieniom w głazach narzutowych na terenach dawniej pruskich, roli misek ofiarnych może być błędem - w tym sensie że może nie składano tam ofiar których krew miała spływać do tych zagłębień, lecz raczej że mogły wiązać się z obrządkiem święcenia wody do błogosławieństw. A nie wiesz przypadkiem gdzie się te kamienie znajdują? Ja niestety poza tym najbardziej znanym w pobliżu Tolkmicka (ale za to najciekawszym bo wystającym z Zalewu Wiślanego) nie słyszałem zbyt wiele. Bardzo chciałbym w tym roku wrócić w te okolice i nadrobić zalgłości.