PRAWDA
Nieodgadniona prawdo - czy słowem czerstwym jesteś - przeszłości wspomnieniem.
Miłości Boskiej esencją - zbawiennym pragnieniem.
Czy do wieczności dążysz - czy kresu żywota.
-Pocieszasz nas czy uczysz - w swych prawideł splotach.
Niezmienna stale jesteś - i w przód przewidziana.
-Lub korzyść tobie sprawi - pozytywna zmiana.
Ślepą wiarą - pokorą kościelnych dogmatów.
Wiedzą tajemną - przenikania się Światów.
Czy karuzeli wcieleń - energią przeżytą.
Lub w nas Boskiej mocy - częścią nieodkrytą.
-Zgłębić ciebie nie sposób - czy liniałem zmierzyć.
-Jedyne, co mogę tylko - to w ciebie uwierzyć.
Gdy pragnień ostoją bywasz - i życia osłodą.
Lecz pchasz często do zbrodni - i jesteś niezgodą
-Zło i dobro na równi - trzymając w połowie
Jak noc i dzień pospoły - znajdują się w dobie.
-Ważna myśl w tym być musi - przemyślnie schowana.
Aby bez trwogi kroczyć - w zasad twych arkana.
Cierpień życia w pokorze - bagażu nieść brzemię.
Lub w trwaniach swych - raz po raz -gromadząc swe mienie.
-Po wielokroć odkryta - lecz wciąż nienazwana.
W tysiącach imion zawarta - a jednak nieznana.
-Tu to czy też w niebiesiech - szukam cię od nowa.
Jakby w przeznaczeń ciągu długim - tkwiła jakaś zmowa.
-Na wzór Syzyfa głazu - Atlasa udręki.
Zeusa zmartwychwstań wiecznych - i Chirona męki.
Wątroby Prometeusza - przez ptaka dziobanej.
Czy Pana smutnych westchnień do dziewic tysiąca.
-Gdy swą flecią muzykę w kniejach gra bez końca.
-Lecz nadejść kiedyś musi - wybawienia pora.
Gdy niestraszna już będzie - śmierci sucha zmora.
I narodzin bólu - już nigdy nie będzie.
-Gdy niby nigdzie - a będziemy wszędzie.
W każdej cząstce wszystkiego - będziemy spisani.
Nawet w życiu swym będąc – mało, komu znani.
-By koledż kończąc najwyższy - jak heros swe prace.
Na niebiańskim posłaniu - gwiezdne puszczać race.
PIRAEUS
KOŁO FORTUNY
W czas odległy, gdyś urodzić się zamarzył
I wiedziałeś po co życia musisz zaznać mąk,
Gdyś bilans swych uczynków na szalach rozważył,
Aby w zodiaku aspekty raz jeszcze wpaść krąg
Wraz z bliźnimi duszami, scenariusz ten realizować.
Gdy kuzyn żoną, a brat matką może się stać.
By gorycz na przemian ze słodyczą kosztować,
Co też lekcje życia, może prawdziwą ci dać.
Kiedy zaś pragnienie w trwania koło wkroczy,
Ty też dojrzewał będziesz i wzwyż się wzbijał
Niby w czar wróżów i pytii sen proroczy,
Lub czezł i gasł, w godzinach klepsydry mijał.
Bez obaw i trwogi przemierzaj życia krużganki.
Jak po gry polach z uśmiechem przesuwaj pion.
Nie skąp uczucia patrząc w oczy kochanki.
Bez strachu i żalu też, bliski powitaj zgon.
Zasady przestrzegaj, wolnej woli poddany.
Koniem, wieżą, lub królem możesz tym razem być,
Gdyś na szachownicy życia figurą, sprzedany,
Po to teraz kir mroku musi byłe twe losy skryć.
Tę wieczną karuzelę, co nigdy nie mija,
Niezmiennie z praformy Boga doskonali.
Ani nie zmieni tego czas i moc niczyja.
Bo ON jest nami, cząstką jego my mali.
Na cóż tobie więc żale, smutki czy upiorne trwogi,
Skąd też myśli czarne o grzechu i karze,
Szloch, żeś jest chory, brzydki lub zbyt wciąż ubogi,
Jakbyś nie życie, a śmierć otrzymał w darze.
Bo nie ma złego losu ani przeznaczenia,
Gdyś sam sobie tak zechciał i ustalił wszystko,
Kiedy niepamięć nowego chęcią nauczenia.
Nie bez powodu oczy masz takie, czy nazwisko,
Co symbolu, liczby czy słowa anagramem.
Gdyś w Hadesie z Late rzeki, napił się wody.
Wspomnienie przeszłe co wraca czasem nad ranem.
Póki na byłego życia widzenie nie dostaniesz zgody.
Więc ze śmierci igrając, jak pierrota łez pustych,
A grę widząc tylko w swego czasie życia,
Niby stara krów wizja, chudych albo tłustych,
Kochać, żyć będziesz na zabój, i do zabicia.
Siódmej Hathor radosnej zaufaj bogini,
Co swe wyrocznie w towarzystwie głosi praboga,
Boś podobny Atumowi co z Benben wysiadł skrzyni.
I nic cię zabić nie zdoła, żadna nie zniszczy pożoga.
Nawet gdy Mlecznej drogi, tajemna struga cię spowije,
Gdy będziesz Czarnej dziury, otchłani energii, istotą upitą,
Która jak na suficie w Denderze znów nowe światy powije.
Era nowa co w pożodze zastąpi z zodiaku koła erę zużytą.
Ufniej więc w nieznanego przygody się oddaj,
Bo co czujesz i pragniesz nigdy nie jest złe.
Jak rzeki zgubnej prądowi bez trwogi poddaj,
Nie” powinienem” i” muszę”, ale mówiąc „chcę”.
A też ciesząc się tak każdą sekundą życia,
O co chodzi i do czego zmierzasz się dowiesz.
Skutku przyczyna sekret wyjmie z ukrycia.
Wówczas, że źle na świecie już nigdy nie powiesz.
PIRAEUS
UPADŁY ANIOŁ
Jako niewinne dziecię wiedziałeś jeszcze wszystko- i taki mogłeś pozostać.
Mimo że trudami przygody, wiedzą i bogactwem- świat mamił twą postać.
Ale ty czystym łabędzioskrzydłym aniołem- jeszcze wówczas będąc.
Zapragnąłeś poznać- bezwiednie nocami swą nić Ariadny przędąc.
Później jej kłębek- niby kostur pielgrzyma w rękę sobie wręczając.
Tak siebie za Graalem na nową krucjato- pielgrzymkę teraz wysyłając.
Odkrycia pewności siebie, wiary, wiedzy, rozwagi- nadzieją spowity.
Znów kolejny, zniszczony trudami drogi- zmieniasz but zużyty.
Swego szczęścia od nowa szukając- za każdym milowym kamieniem.
Jak w domu z rodziną świętowałeś- wspominasz z utęsknieniem.
Że zawrócić nie chcesz zapiszesz- w swym podróży zeszycie.
W snach jedynie- o chwalebnym powrocie, przemyślując skrycie.
W coraz większą gęstwinę wciąż zaszywając się- sobie nieznaną.
Niczym w upiorną boru zaklętą pustelnię- dawno zapomnianą.
A nici twej przewodniej w labiryntu meandrach- zgubiłeś końcówkę.
I jak Tezeusz, tylko potwora przed sobą masz- mroczną kryjówkę.
Jeśli zabić go w sobie zdołasz- by tak odrodzonym ku słońcu powrócić.
Niemalże wszystko co wcześniej znałeś- musiał będziesz porzucić.
Lub gdy wiary i wiedzy dość masz- aby udać się inną drogą.
Mądrości szlakiem, który twego świata- nie musi być pożogą.
Miast ascezy, radością życia- zabawy weselem się kierując wszędzie.
Wówczas też stwórczą harmonią zapanuje- i trwać w nieskończoność będzie.
Abyś się nie stał Ikarem- co jak meteor z nieba się na ziemię zwala.
Ale zanim rozpocząłeś wędrówkę- wznieś się na skrzydłach Dedala.
Ku gwieździe północnej, do poznania- jak on poszybuj przed siebie.
A nie będziesz na Ziemi tułaczem- lecz znajdziesz się już w Niebie.
W materializmu szafie inkarnacji strój pozostaw wygodny.
Stając się tak w nagości duszy Boskim istotom podobny.
Gdy później Mlecznej drogi szlakiem poszybujesz cwałem.
Przed nową erą czarnej dziury ciasnym przemykając kanałem.
Gdy wiesz jak- nawet bez wychodzenia z domu- możesz to uczynić.
I o to że życie przegrałeś- nigdy już nikogo nie będziesz musiał winić.
PIRAEUS
Użytkownik Erik edytował ten post 04.01.2014 - 23:07