Skocz do zawartości


Zdjęcie

Tajemnica zakonu Templariuszy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
22 odpowiedzi w tym temacie

#1

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6776
  • Tematów: 783
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 34
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Po siedemnastu wiekach od wędrówki Żydów po Synaju, pod koniec jedenastego stulecia naszej ery, zaczyna krążyć po Europie legenda o świętym Graalu, tajemniczym naczyniu, które według współczesnych autorów mogło być maszyną produkującą mannę.

Templariusze
to zakon założony w roku 1118 przez rycerzy z Szampanii jako bractwo dla ochrony pielgrzymów przybywających do Jerozolimy. Od siedziby w pobliżu dawnej świątyni (templum) Salomona bractwo nazwano templariuszami. Liczne nadania oraz transakcje finansowe pozwoliły im zgromadzić wielkie bogactwa. Po upadku królestwa Jerozolimy wielki mistrz templariuszy przeniósł się do Francji. Król francuski Filip IV Piękny, pragnąc uwolnić się od długów, uwięził w 1307 r. wszystkich członków zakonu i zagarnął ich bogactwa. Oskarżeni o znieważanie krzyża i rozpustę, nie przyznali się (mimo tortur) do winy. 54 przywódców zakonu z wyroku inkwizycji spalono na stosie…

Dołączona grafika

Peter i Johannes Fiebagowie, autorzy Odkrycia Graala, przeprowadzają ciekawy i dobrze udokumentowany dowód, że od pierwszej chwili powstania zakonu działania jego założycieli nie miały nic wspólnego z celami, jakie głosili.
Wszyscy, a przede wszystkim najwybitniejsi z owej dziewiątki (bo tylu ich było), Hugo de Payns i Hugo de Champagne, zajmowali się intensywnymi poszukiwaniami czegoś, co musiało mieć dla nich olbrzymie znaczenie. Zajmowali się przy tym analizą i tłumaczeniem starych tekstów – kabalistycznych i biblijnych. I to tak intensywnie, że we Francji korzystali z pomocy słynnej szkoły rabinicznej w Troyes.

Owa dziewiątka pierwszych templariuszy związana była z późniejszym świętym: Bernardem z Clairvaux. W tej właśnie miejscowości, w tym samym czasie, powstało opactwo będące niejako francuską ekspozyturą templariuszy. W Clairvaux zajmowano się starymi tekstami. W roku 1127 zakon przenosi się do Francji. Decyzja ta nie ma nic wspólnego z upadkiem Królestwa Jerozolimskiego. „Dziewiątka wspaniałych” z Jerozolimy osiedla się w Clairvaux i w rok później reguła zakonu zostaje zatwierdzona przez papieża.
Autorzy książki o Graalu uważają, że bractwo, a później zakon powstały w tym celu, by odszukać w Jerozolimie lub w jej pobliżu Arkę Przymierza z jej zawartością, tj. Maszyną produkującą mannę.

Dowody
Bracia Fiebagowie cytują następujący fragment listu św. Bernarda do papieża:
„Z pomocą bożą i naszą zakończone zostało dzieło, co pozwala tym sługom Chrystusa wrócić ze świętego miasta Jerozolimy z powrotem do marchii i Burgundii…”
Dzieło zostało zakończone? Jakie dzieło? Ochrony pielgrzymów? Przecież nie zaprzestali oni swych wędrówek do Jerozolimy.
Zastanowić się dokładniej wypada, co takiego działo się między rokiem 1119 a 1127, kiedy to bractwo, a wkrótce zakon wraca do Francji, wykonawszy swoje zadanie? Odpowiedź brzmi: w tym czasie znaleziono to, czego tak usilnie dziewięciu
założycieli zakonu szukało. Odpowiedź ta nie jest wyłącznym odkryciem autorów książki. Przed nimi dostrzegał ten fakt wybitny znawca dziejów zakonu templariuszy, Louis de Charpentier (Potęga i tajemnica templariuszy – 1978):

,,Jedno jest tu tylko możliwe wyjaśnienie tego zachowania. Owych dziewięciu rycerzy nie przybyło do Jerozolimy, by bronić pielgrzymów, ale po to, by coś ważnego odnaleźć, uchronić i zabrać ze sobą. Coś szczególnie świętego, co znajdowało się w świątyni Salomona: Arkę Przymierza”.

Charpentier nie pisze o maszynie, tylko o Arce. Bracia Fiebagowie zgadzają się, rzecz jasna, z tym rozumowaniem. Dodają przy tym, że jeśli dzisiaj, z perspektywy prawie dziewięciu wieków, obserwuje się ruchliwą działalność założycieli zakonu, widać wyraźnie, że pierwszym bodaj, który wpadł na ślad Arki, był Hugo de Payns. i wtedy Bernard z Clairvaux dał sygnał do powrotu. W Jerozolimie bractwo nie miało już nic do roboty. Dzieło zostało zakończone.

Dołączona grafika
grafika/pntemplariusze.blogspot.co.uk

Dalsze argumenty
Może się wydawać komuś mało przekonywujące ekwilibrystyczne rozumowanie, które wiąże zburzenie świątyni Salomona w 506 r przed naszą erą z wypadkami z okresu krucjat i początków drugiego tysiąclecia nowożytnej epoki.
Ale czy rzeczywiście jest to tak niezwykłe, jeśli się zważy, ze teksty kabalistyczne, wyraźnie wspominające o owej maszynie, przekazywane były ustnie przez dwadzieścia chyba wieków, a spisane zostały dopiero w trzynastym stuleciu w Księdze Zohar. która powstała na terenie Hiszpanii, gdzie żydowscy mędrcy od dawna zajmowali się komentowaniem Biblii. Warto o tym wspomnieć choćby dlatego, ze właśnie do Hiszpanii wiedzie wiele śladów związanych z pierwszymi krokami templariuszy.
Wolfram von Eschenbach pisze, że o istnieniu Graala dowiedział się w Hiszpanii niejaki Kyot, natrafiwszy na manuskrypt ,,telek-tanis”. Kim był ów Kyot? Dziesiątki specjalistów starało się to wyjaśnić. Najprawdopodobniej był nim Hugo de Payns albo też obydwaj Hugonowie. Nie zapominajmy, ze imię Hugo, czytane po francusku, brzmi prawie jak Kyot. W każdym razie ich życiorysy są bardzo zbieżne.
Rozumowanie to jest, jak za chwilę zobaczymy, usprawiedliwione jeszcze innymi przesłankami. Otóż Wolfram von Eschenbach w swoim poemacie o Percevalu wspomina, że ..Kyot odkrył w owym manuskrypcie prawdę o Mazadanie”‚
Cóż to takiego Mazadan? Jest to bez wątpienia lekko zmieniona nazwa twierdzy Masada zbudowanej przez Heroda, zdobytej i zburzonej przez wojska Tytusa w 73 r.

Dołączona grafika
fot: zdartetrampki.pl

Ruiny Masady istnieją po dziś dzień i stanowią dla współczesnego Izraela symbol nieustępliwości i bohaterstwa, jako że wszyscy obrońcy tej twierdzy, z żonami i dziećmi, popełnili samobójstwo, by nie dostać się żywcem w ręce Rzymian.
Tylko że autorem manuskryptu odkrytego przez Kyota miałby być Hiram – budowniczy świątyni Salomona, o którym wspomina Biblia – to nie mógł on wiedzieć o Masadzie, zbudowanej dziewięć wieków później…
Lecz Masada mogła być miejscem skrywającym Arkę Przymierza. Mogły krążyć o tym rozmaite opowieści. Tak nieustępliwa obrona musiała mieć jakieś uzasadnienie… Toteż zjeżdża do Jerozolimy garstka templariuszy. Przez dziewięć lat zajmują się poszukiwaniami. Wreszcie, w 1127 roku osiągają sukces. Wracają do Europy, przywożąc bezcenny skarb – maszynę, która niegdyś produkowała mannę. W rok później reguła zakonu zostaje zatwierdzona i templariusze stają się strażnikami Arki.

Co dalej?
Podczas tortur, którym poddano templariuszy z inicjatywy Filipa IV Pięknego, rycerze wspominali o istnieniu czegoś, co wzbudzało w nich strach i podziw, miało kilka głów. brodę zarówno na obliczu, jak i wzdłuż ciała, oraz błyszczące oczy…
Peter i Johannes Fiebagowie piszą:
„Wobec tego, że nigdzie takiego bóstwa ani jego obrazu nie znaleziono, należy sądzić, że jeśli w ogóle coś takiego istniało, było to coś zupełnie specyficznego. Gdzie takie bóstwo (idol) było przechowywane, nie wiemy, ale co to było, możemy dzisiaj zdecydowanie wyjaśnić. To bóstwo templariuszy, które nosiło nazwę Bafomet (Baphomet, tak nazywa je akt oskarżenia – A.M.). było niższym członkom zakonu zupełnie nieznane. Natomiast wiedziały o nim koła zbliżone do władz zakonu – a był nim przedmiot, który niegdyś Hugo de Payns i jego przyjaciele przywieźli z Palestyny – maszyna do produkowania manny”.

Dołączona grafika
fot: antykler.frix.pl

O Baphomecie piszą wszyscy zajmujący się historią templariuszy. Kto lub co to było? Nikt nie udziela zdecydowanej odpowiedzi. Jeśli Fiebagowie twierdzą, że chodziło tu o coś znanego tylko nielicznym; o coś, co przechowywano w głębokiej tajemnicy i o czym szczątki informacji wydobywano od torturowanych rycerzy – to ich wnioski wywodzą się zarówno z uważnego odczytywania samego aktu oskarżenia, jak i z wielu komentarzy co wybitniejszych znawców przedmiotu. Zeznania, których pewne szczegóły dotyczyły wyglądu owego „bóstwa”, kropka w kropkę przypominają opis maszyny w Księdze Zohar, choć tam mówi się o „wiekowym starcu”.

Niektórzy z oskarżonych członków zakonu zeznawali także, że owo ..bóstwo’ miało być „nosicielem wiedzy”. Zadziwiające! Przecież – po pierwsze – Księga Zohar dokładnie mówi, że przez ciało owego starca” płynęła wiedza, która wydostawała się na zewnątrz, a – po drugie – jeśli odczytać imię Baphomet według kabalistycznych reguł, otrzymuje się, jako jego odpowiednik, słowo Sophia, które po grecku oznacza… wiedzę.

Na niezwykłą treść (wprawdzie wymuszoną torturami) zeznań oskarżonych zwracali już wielokrotnie uwagę historycy zajmujący się dziejami templariuszy. Zanim jeszcze Dale i Sassoon odkryli, że w opisach kabały chodzi o maszynę do produkowania manny, historycy pisali, że podobne zeznania składać mogli tylko ludzie, którzy zetknęli się z czymś niezwykłym, całkowicie przekraczającym ich wyobraźnię. Juliusz Evola pisał w roku 1955:

„Taka reakcja (to znaczy wstrząs, przerażenie, podziw) przypomina w niewiele zmienionej formie reakcję, jaką opisywano w niektórych wypadkach zetknięcia z Graalem…”

* * *

Można przypuszczać, że kiedy maszyna znalazła się w posiadaniu templariuszy, prawdę znała tytko garstka z nich. Ale wszystkiego nie można było ukryć. Niosły się jakieś słuchy, przekazywano sobie różne tajemnice. Garstka ludzi, którzy odnaleźli maszynę, przekształciła się w grono bohaterskich rycerzy króla Artura, szukających Świętego Graala…

A co się stało z maszyną, gdy zakon rozwiązano, a 54 templariuszy spalono na stosie? Zdaniem braci Fiebagów istnieje kilka możliwych odpowiedzi. Przypuszczenie najbardziej prawdopodobne: maszyny nie odnaleziono. Templariusze spodziewali się przecież jakiejś akcji króla Filipa i urządzenie gdzieś ukryli.

Istnieje tez możliwość, że maszyna została jednak odnaleziona, choć milczą o tym akta procesu Może spoczywa w Watykanie, jak niejeden ważny, nieznany szerzej dokument? Przypuszczeń na ten temat istnieje bardzo wiele, brak natomiast jakichkolwiek dowodów. Osobiście sadze ta maszyna do produkcji manny nie przepadła, lecz jest gdzieś ukryta. Gdzie? To już zagadka dla poszukiwaczy skarbów Cała ta historia wskazuje jednak na obecność na naszej planecie – w zamierzchłych czasach – astronautów, którzy pozostawili nam trwale ślady swojej obecności.

Autor: Arnold Mostowicz – Nie z tej ziemi

Źródło: nieztejziemi.pl Dołączona grafika

link: http://nieztejziemi....u-templariuszy/



#2

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dość wątpliwy wywód - jak dotychczas słyszałem jedynie, że templariusze czcili "brodatego bożka" utożsamianego z całunem Turyńskim. Te "kilka głów" to chyba sobie bracia dopisali żeby pasowało do maszyny.
  • -5



#3

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6776
  • Tematów: 783
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 34
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Doszedłem do podobnego wniosku. Wiem, że to dość karkołomny zestaw, ale cały artykuł pozbawiony tego rdzenia byłby niewątpliwie słaby. Traktuję to jako jeden z wielu wątków poszukiwawczych tajemnic Templariuszy.



#4

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W artykule zamieszczonym przez Stanika, są pewne nieścisłości, które spróbuję wyjaśnić.

1. Świątynię Jerozolimską zniszczono w 586 r. p. n.e., a nie w 506.

2. Sprawa Bahometa.

Zeznający podczas procesu Templariusze często przedstawiali Baphometa jako głowę, rzekomo chodzi tu o głowę Jana Chrzciciela lub o twarz Jezusa Chrystusa odciśniętą na Całunie Turyńskim, który rzekomo był w posiadaniu Templariuszy. Jednak inni zeznający Templariusze opisywali głowę zupełnie inaczej, np. jeden z nich mówił że jest ona pokryta mięsem i ma lekko niebieskie włosy, drugi natomiast, że była to głowa wykonana z drewna, posrebrzana i pozłacana, inny z kolei twierdził, że głowa była tylko namalowana na desce.

Najbardziej jednak znanym pomówieniem było to, według którego Rycerze Świątyni mieli oddawać cześć bożkowi, nazywanego Bafometem. Niektórzy utrzymywali, że miał on wygląd kota lub kozła, na którego tyłku templariusze mieli składać "obleśne pocałunki". Najczęściej jednak Bafometa wyobrażano sobie jako odciętą głowę.

Według zarzutów, każda z komandorii posiadała takową głowę (lub posążek głowy), którym oddawano cześć. Głowa ta miała posiadać cudowne właściwości. Zgodnie ze słowami templariuszy mogła ona ich ocalić, a także potrafiła sprowadzać skarby. Sprawiała, że drzewa kwitną, a ziemia przynosi obfite plony. Bracia zakonni mieli też zbierać się wokół takiej głowy i dotykać jej powrozami, którymi każdy z nich był przepasany pod koszulą, na gołe ciało.

Przyjrzyjmy się więc, jakie mogły być źródła tej pogłoski.

Kilku badaczy wysunęło hipotezę, jakoby głowa Bafometa była posążkiem, w którym zakodowana była tajemna wiedza alchemiczna. Templariusze mieli jakoś wejść w jej posiadanie i przy pomocy jej sekretów mogli urosnąć w siłę. Według lansujących tę tezę naukowców, słowo "Baphomet" pochodzi od francuskich (czy też starofrancuskich) słów "bapheus mete", które oznaczają "farbiarz księżyca". "Farbiarzami Księżyca" nazywa się alchemików.

Znajomość alchemii tłumaczyłaby niektóre z zeznań templariuszy. Adept alchemii musi być obeznany z chemią i biologią, a rezultatami eksperymentów są nierzadko substancje, które przydatne być mogły np. w rolnictwie (nawozy, etc.). Stąd też Bafomet sprawiał, że "drzewa kwitną, a ziemia daje obfite plony".

Jednak nigdzie nie ma zeznania, że elita templariuszy czciła bóstwo o wielu głowach. Różnice w zeznaniach o wyglądzie czczonej głowy jest efektem tortur, które stosowano, aby wydobyć od oskarżonych jak nawięcej zeznań obwiniających Zakon między innymi o herezję.
Być może, że jeżeli, faktycznie wysoko postawieni bracia zakonni czcili jakieś bóstwo, to zwykli zakonnicy nie byli dopuszczeni do tajemnicy i podczas tortur składali fantazyjne zeznania, aby uniknąć bólu.

3. Czy Bahomet mógłby być opisem maszyny ?

Najpierw przeczytajmy fragmenty z Księgi "Zohar" :

"Trzy głowy są wydrążone, jedna znajduje się w drugiej i jednocześnie nad pozostałą"
"Wszystkie świętości pochodzą z górnej głowy trzech czaszek(...)To błogosławieństwo, płynące w naczyniach ciała, aż osiąga ono organy zwane wojskiem albo jądrami. Pozostaje tam tak długo, aż zostanie nagromadzone i przechodzi stamtąd do świętego początku. Jest ono białe i dlatego nosi nazwę łaski. Łaska ta znajduje się w Przenajświętszym (przybytku) jak powiedziane jest w Psalmie. (...)Niebiańska Rosa z głowy spada do czaszki i tam jest przechowywana.(...) Z Rosy tej mielą mannę sprawiedliwych dla przyszłego świata."

Więcej na ten temat pod tym linkiem :
http://galeriatechni...siga-zohar.html

Mnie się wydaje, że opis tego tajemniczego urzadzenia jest po prostu opisem jednego z automatów skonstruowanych przez Greków. Takie automaty były dośc popularne w zamożnych środowiskach ludzi tamtych czasów.
Ciekawy link : http://free.of.pl/z/.../automatyka.pdf
Pamiętajmy, że księga "Zohar" została spisana dopiero w 1290 roku, a więc na krótko przed upadkiem Zakonu.

Faktem jest, że najprawdopodobniej Templariusze coś znaleźli podczas wykopalisk pod wzgórzem świątynnym. Ale co, to możemy się tylko domyślać. Może to była Arka Przymierza, a może skarb świątynny - pamiętajmy, że z chwilą pojawienia się templariuszy na arenie historii , na rynku europejskim zaczęły dominować monety srebrne / i to w dużych ilościach/. Kopalnie srebra nie występują w Europie i monety z tego kruszcu były odlewane stosunkowo rzadko.
Również faktem jest, że Zakon się szybko wzbogacił, tak, że już po 30 latach swej działalności udzielał pożyczek panującym.

Możliwe jest również, że znaleziono stare manuskrypty w jęz. starohebrajskim lub aramejskim, które pozwoliły przyswoić wiedzę np. z dziedzin architektury - słynna krucjata katedr - budowniczymi byli templariusze.
  • 2



#5

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6776
  • Tematów: 783
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 34
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Maszyna, jak maszyna. Z opisu uczynionego przez ludzi nieobeznanych z techniką można wysnuć czasem fantastyczne wnioski, to fakt. Tyle, że jak sama przyznałaś nie wiemy do końca z czym mieli do czynienia. Jestem sceptycznie nastawiony do takich rewelacji (pomimo iż temat otworzyłem), ale ziarno prawdy może tam tkwić, a my go nie widzimy.
Jednym z najstarszych mi znanych miejsc, gdzie kopano srebro od wieków, są Tarnowskie Góry i okolice. Pierwszym historycznym dokumentem mówiącym o górnictwie kruszcowym na tych terenach była bulla papieża Innocentego II z roku 1136, w której znajduje się wzmianka o kopalnictwie rud srebra w okolicach Bytomia. O wydobywaniu rud kruszcowych na terenach obecnych Tarnowskich Gór, konkretnie w rejonie Rept Śląskich dowiadujemy się z dokumentu wystawionego w roku 1247 przez księcia Władysława Opolskiego. Wydaje mi się, że miejsc takich było więcej i argument z brakiem dostępu do kopalin srebra uważam za nietrafiony.

edit: Jeszcze taki szczegół, monet nie odlewano, tylko wybijano - kuto.

Użytkownik Staniq edytował ten post 01.01.2014 - 14:14




#6

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Srebro z kopalń w Tarnowskich Górach zaczęto wydobywać na większą skalę dopiero w XIII wieku. Również kopalnie srebra w Tyrolu zaczęły wydobywać ten kruszec w połowie XV wieku. A więc faktem jest, że monety wykonane z czystego srebra / czyli nie mające w stopie brązu/, pojawiły się na początku XII wieku, jeszcze przed eksploatacją kopalń w Tarnowskich Górach.

Kłopoty z biciem srebrnych monet rozpoczęły się już w czasie Cesarstwa Rzymskiego, a potem w czasie panowania Karolingów, kiedy srebrny denar coraz mniej zawierał srebra, a więcej innych domieszek mniej cennych metali.

Natomiast moim błędem rzeczowym jest wyrażenie - odlewanie monet. Powinno być - bito monety.
  • 1



#7

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6776
  • Tematów: 783
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 34
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

970 r. – Powstanie pierwszej polskiej monety Mieszka I. Oczywiście srebrnej. W polu awersu nosi ona mitrę książęcą, w rewersie – krzyżyk. Zawarta w otoku awersu inskrypcja to łacińska forma imienia książęcego – MTLZCO. Kruszec raczej rodzimy, dalej, wiadomo również o wydobywaniu srebra w okolicach Głogowa i Olkusza jeszcze przed powstaniem państwowości polskiej.
Poza tym określenie "na większą skalę", jest dość enigmatyczne. Jednemu 1 kg będzie mało, drugiemu 100g to majątek



#8

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak najbardziej, gdy po odkryciu ameryki konkwistadozy przywieźli stamtąd 6 ton złota i kilka ton srebra w ciągu kilkunastu lat, w Europie doszło do pierwszego krachu finansowego, bo złote monety raptownie potaniały.

Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 01.01.2014 - 16:19

  • -1



#9

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tak, srebro wydobywano w okolicy Olkusza jeszcze w starozytności, ale czy za czasów pierwszych Piastów, tego nie wiadomo. Nie wiadomo również, czy denar Mieszka I był wykonany ze srebra z terenów polskich. Przypuszcza się, że pierwszy nakład monet Mieszka był raczej niewielki i nie przekraczał 5 tys. sztuk. Dużo więcej w obiegu było arabskich srebrnych monet i denarów zachodnioeuropejskich niż denarów z polskich mennic.

Info z Wiki :

Denar na ziemiach polskich

Według badań St. Suchodolskiego, monety wiązane dotąd z osobą Mieszka I pochodziły od jego wnuka Mieszka II i są o około 30 lat późniejsze niż dotąd uważano. Mieszko II, syn Bolesława Chrobrego bił monetę jeszcze za życia ojca – jako następca tronu. Emisje te historycy łączyli przedtem z osobą jego dziadka noszącego to samo imię – Mieszka I.

Pierwszymi zatem monetami polskimi były nie denary Mieszka I, lecz jego następcy – Bolesława Chrobrego. Przy średnicy 16-21 mm ważyły około 1,5 grama i odpowiadały 1/240 grzywny (grzywna równała się ok. 400 g). Denary Bolesława II Śmiałego (1058-79) wahały się wagą od ok. 0,4 do 1,1 g (według stopy menniczej – 0,9 g) przy bardzo zmiennej próbie srebra, mając też średnicę zmniejszoną do 11-15 mm. Podstawą ich był nie funt karoliński, lecz grzywna krakowska (ok. 210 g). Za Władysława Hermana (1079-1102) pojawiły się monety lekko wklęsłe, o kształcie miseczkowatym. Natomiast wypuszczane samowolnie przez wojewodę Sieciecha są pierwszą polską obiegową monetą prywatną kursującą na równi z książęcą.

Mieszko III Stary (1173-1202) wprowadził do obiegu nowe cienkie denary o większej średnicy, ale mniejszej wadze (0,35-0,85 g). Z czasem ich wagę oraz próbę obniżano[e] tak, że na przełomie XIV/XV wieku ważyły zaledwie ok. 0,15-0,25 g. Służyło temu praktykowanie zapożyczonej z zachodu Europy tzw. renowacji monety (renovatio monetae), polegające na przymusowej okresowej wymianie całej krążącej masy monetarnej na nowy pieniądz. Przy stosowanym niekorzystnym kursie wymiennym (mniej otrzymanych monet z gorszego srebra za więcej zwróconych starych z lepszego kruszcu) oznaczało to ukrytą szybką dewaluację denara, który już wówczas nie był pełnowartościowy.
Denar z czasów Władysława Łokietka z napisami WLADISLAVS (awers) i R[ex] POLONIE (rewers)

W XIII w. większość denarów bitych przez polskich książąt miała postać cienkiej, łamliwej blaszki – brakteata (na Śląsku upowszechniła się forma brakteata guziczkowego. Na Śląsku mającym większe zasoby srebra i lepsze możliwości rozwoju gospodarczego, ok. 1290 r. wprowadzono do obiegu kwartniki, tj. denary kwartnikowe (denarii quartenses) o wysokiej zawartości kruszcu (do 0,940) i zwiększonej wadze (1,8-2 g). "Reforma kwartnikowa była samodzielnym dziełem władców śląskich i miała charakter pionierski". Niską wartość miały denary emitowane w państwie krzyżackim (zwane też fenigami), gdzie z grzywny chełmińskiej (200 g) wybijano ich 720 o wadze ok. 0,28 g.

Srebrne monety były, ale o bardzo małej zawartości kruszcu, jedynie w XIII wieku na Śląsku podjęto próbę bicia monet o wysokiej próbie, ale jak widać był to raczej eksperyment. Faktem jest,że w średniowieczu srebra było raczej niewiele.
  • 1



#10

Wędrowiec.
  • Postów: 249
  • Tematów: 4
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

[color="#FF8C00"]Po siedemnastu wiekach od wędrówki Żydów po Synaju, pod koniec jedenastego stulecia naszej ery, zaczyna krążyć po Europie legenda o świętym Graalu, tajemniczym naczyniu, które według współczesnych autorów mogło być maszyną produkującą mannę


1. Nie było żadnej wędrówki Żydów po Synaju (brak historycznego potwierdzenia).
2. Prawidłowe jest określenie "legenda".
3. Po 11. wiekach (czyli tysiąc sto lat!) od domniemanych narodzin Jezusa powstało mnóstwo róznych legend.
4. Przykład genialnej legendy: Św. Mikołaj. Może ktoś napisze poważną analizę, gdzie on właściwie mieszka, kto jest jego współpracownikiem, no i na koniec oczywiście - jak ON to robi?
  • 0

#11

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6776
  • Tematów: 783
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 34
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

kpiarz@
Posypuję głowę popiołem, ale wiele źródeł wskazuje na to, iż srebro w monecie Mieszka I pochodziło również z innych, jak kopalne zasobów.

Cyt:
"Pierwsza polska moneta to decyzja polityczna
Każdy szanujący się władca z czasem musiał pokazać swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Jednym z takich sposobów mogło być wybicie własnej monety. Poprzez bicie rodzimej waluty władca mógł zaznaczyć swoją suwerenność, dać dowód istnienia władzy książęcej zarówno swoim poddanym jak i najbliższym sąsiadom. Mieszko I stanął przed bardzo trudnym zadaniem. Brak złóż srebra na terenie Polski spowodował, że książę musiał wybijać rodzimą monetę z własnych rezerw książęcego skarbca, lub ze ściągniętego z rynku pieniądza obcego. "Przewalutowanie" takie było z reguły deficytowe, ale w tym momencie dla Mieszka najważniejsze było pokazanie, że Polska stała się stabilnym i w zupełności niezależnym krajem.
Denar Mieszka I
O pierwszej polskiej monecie - denarze Mieszka I, wiadomo niewiele. Dużo wiadomości to spekulacje i domysły badaczy, niepotwierdzone twardymi dowodami. Nie jest wiadome gdzie i kiedy została założona mennica. Przyjmuje się, że był to Poznań. Prawdopodobnym pierwszym mincerzem był rzemieślnik z Czech, gdzie mennictwo rozwinęło się kilkadziesiąt lat wcześniej. Najbardziej prawdopodobnym okresem, w którym wybito polską monetę były lata 982 - 984.
...
Do ciekawych wniosków doszedł R. Kiersnowski w swojej książce pt: "Pieniądz kruszcowy w Polsce wczesnośredniowiecznej" (1960), gdzie na podstawie 7 zachowanych typów monety Mieszka I oszacował wielkość emisji pierwszej polskiej monety. Wg. Kiersnowskiego jedną parą stempli można było wybić od 3 - 5 tys. monet. Cała produkcja denarów wyniosła więc między 21 - 35 tys. sztuk, ogólnej wagi 30 - 50 kg srebra. Przyjmując, że mennica była czynna przez 10 lat w okresie od 980 do 990, to roczne zapotrzebowanie na srebro wynosiło zaledwie 1,5 - 2,5 kg. Jest to zatem emisja niewielka, ale jak sugerują niektórzy historycy, Mieszko I wybitych przez siebie monet mógł w ogóle nie wprowadzić do obiegu, a jeśli już to w bardzo ograniczonym zakresie wśród swojego dworu."
Źródło: http://www.katalogmonet.pl/Monety-polskie/Początki-polskiego-pieniądza-denar-Mieszka-I

To wszystko i tak nie dowodzi pochodzenia bogactwa skromnego skądinąd zakonu, oraz rodzaju maszyny, czy wizerunku czczonego przez Templariuszy, oraz jak odsiać legendę od prawdy.

Użytkownik Staniq edytował ten post 01.01.2014 - 19:07




#12

Wędrowiec.
  • Postów: 249
  • Tematów: 4
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

To wszystko i tak nie dowodzi pochodzenia bogactwa skromnego skądinąd zakonu, oraz rodzaju maszyny, czy wizerunku czczonego przez Templariuszy, oraz jak odsiać legendę od prawdy.


Dość łatwo w tamtych czasach było zostać bogatym - mając za sobą rzeszę rycerzy zdobyć zasoby złota (albo też srebra), zwłaszcza mając szczęście.

Ale chyba nie bogactwo zakonu tak zadziwia? Wróć do tematu.
  • 0

#13

Maja.
  • Postów: 78
  • Tematów: 4
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Z tego co kiedys gdzies czytalam wynikalo ze wiele srebrnych monet bitych przez Templariuszy geologicznioe pochodzila z Ameryki, poza tym nawet jak wiadomo Santa Maria Kolumba byla okretem Templariuszy czy po Templariuszach o czym swiadcza wielkie czerwone krzyze maltanskie na jego zaglach. Czy zatem nioe mozna dojsc do wniosku ze na przyklad znalezisko Templariuszy pod Swiatynia w Jeruzalem mialo tez w jakims sensie zwiazek z eksploracja Ziemi i wykorzystaniem jakichs jej zasobow rowniez geologicznych.
Takie moje luzne pomysly.

Pozdrawiam. Maja.

Użytkownik Maja edytował ten post 01.01.2014 - 19:26

  • 0

#14

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6776
  • Tematów: 783
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 34
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wędrowiec@
A i owszem. To co w sferze domysłów.
Do tematu powyższym wróciłem.

Użytkownik Staniq edytował ten post 01.01.2014 - 19:31




#15

Wędrowiec.
  • Postów: 249
  • Tematów: 4
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Z tego co kiedys gdzies czytalam wynikalo ze wiele srebrnych monet bitych przez Templariuszy geologicznioe pochodzila z Ameryki, poza tym nawet jak wiadomo Santa Maria Kolumba byla okretem Templariuszy czy po Templariuszach o czym swiadcza wielkie czerwone krzyze maltanskie na jego zaglach. Czy zatem nioe mozna dojsc do wniosku ze na przyklad znalezisko Templariuszy pod Swiatynia w Jeruzalem mialo tez w jakims sensie zwiazek z eksploracja Ziemi i wykorzystaniem jakichs jej zasobow rowniez geologicznych.
Takie moje luzne pomysly.

Pozdrawiam. Maja.


Nie zrozumiałem nic z tego, co napisałaś.

Możesz napisać jakoś konkretniej? O co Tobie chodzi?
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych