W trakcie kubańskiego kryzysu rakietowego, dwa dni przed spotkaniem prezydenta J.F. Kennedy’ego i radzieckiego ministra spraw zagranicznych Andrieja Gromyki, we wtorek 14 października 1969r. Prezydent Kennedy został poinformowany przez Georga Bundy’ego, że lot samolotu U-2 nad Kubą dostarczył niezbitych dowodów, iż Związek Radziecki rozmieszcza tam rakiety. Wcześniej powtarzały się plotki na ten temat i w obliczu zbliżających się listopadowych wyborów Chruszczow (wg słów politologa Grahama Allisona) zapewnił prezydenta za pośrednictwem najbardziej bezpośrednich i osobistych kanałów, że rozumie problemy wewnętrzne Kennedy’ego i że nie uczyni nic, co by je skomplikowało. W szczególności Chruszczow udzielił prezydentowi solennych zapewnień, że Związek Radziecki nie umieści rakiet ofensywnych na Kubie.
Kennedy był wściekły (wg Artura Schlesingera) „…rozgniewany próbami oszukania go przez Chruszczowa…” przyjął nowinę spokojnie, lecz zdradzając zaskoczenie. Według słów Roberta Kennedy’ego, „kiedy tego ranka przedstawiciele CIA objaśnili fotografie wykonane przez U-2, uświadomiliśmy sobie, że to wszystko były kłamstwa, gigantyczny gmach kłamstw”.
![Dołączona grafika](http://i1213.photobucket.com/albums/cc463/guardangel777/u2_zpse76bf856.png)
Tego dnia zaczęli się spotykać główni doradcy prezydenta, żeby rozważyć działania, jakie powinien podjąć rząd. Prezydent zadecydował, że „dopóki nie zostanie podjęta decyzja o działaniach i nie zostaną one przygotowane, nie powinno nastąpić ujawnienie faktu, że wiemy o radzieckich rakietach na Kubie. Względy bezpieczeństwa były najważniejsze i prezydent jasno dał do zrozumienia, że jest zdeterminowany, żeby raz w historii Waszyngtonu nie było żadnych przecieków”
Dwa dni później, w czwartek 16 października, kiedy doradcy wciąż debatowali nad linią postępowania, którą powinien obrać kraj, prezydent Kennedy spotkał się z Gromyką. Gromyko był w USA już ponad tydzień, ale nikt nie znał dokładnie powodu jego przybycia, poprosił o przyjęcie go w Białym Domu. Prośba nastąpiła mniej więcej w tym samym czasie, co dostarczenie dokumentacji fotograficznej wykonanej przez U-2. Czy Rosjanie wykryli samolot U-2? Czy chcieli rozmawiać z Kennedym, żeby wyczuć jego reakcję? Czy wykorzystają to spotkanie do poinformowania Waszyngtonu, że Chruszczow w tym momencie ujawnia sprawę rakiet, odsłaniając swoje udane posunięcie, zanim Stany Zjednoczone będą mogły zareagować?
Kennedy był zaniepokojony, nadchodzącym spotkaniem, ale zdobył się na uśmiech witając Gromykę i Anatolija Dobrynina (ambasador radziecki) w swoim gabinecie. Nie będąc jeszcze gotowy do działania, Kennedy uważał za ważne ukrycie przed Gromyką faktu ujawnienia rakiet, żeby nie dawać Sowietom dalszej przewagi.
Spotkanie rozpoczęło się o siedemnastej i trwało do dziewiętnastej piętnaście. Jego świadkami z jednej strony byli sekretarz stanu Dean Rusk, Lewllyn Thompson ( były ambasador USA w ZSRR) i Martin Hildebrand (dyrektor biura spraw niemieckich). Obserwatorami z drugiej strony byli Dobrynin Władimir Semenor (radziecki zastępca ministra spraw zagranicznych) i jeszcze jeden urzędnik radziecki. Obecni byli również tłumacze każdej ze stron.
![Dołączona grafika](http://i1213.photobucket.com/albums/cc463/guardangel777/Cuban-Missile-Crisis-18_zpsa0196ba0.png)
Kennedy siedział w swoim bujanym fotelu naprzeciwko kominka, Gromyko po jego prawej stronie na jednej z sof. Weszli fotografowie, zrobili zdjęcia dla potomności i opuścili pomieszczenie. Rosjanin oparł się na poduszce i zaczął mówić.
Po trwającej pewien czas rozmowie na temat Berlina Gromyko zaczął w końcu mówić o Kubie. Według relacji R. Kennedy’ego Gromyko powiedział, że pragnie zaapelować do USA i do prezydenta Kennedy’ego w imieniu generalnego sekretarza Chruszczowa o zmniejszenie napięć istniejących w związku z Kubą. Prezydent Kennedy słuchał zdumiony, ale także z pewnym podziwem dla zuchwalstwa postawy Gromyki, sam Kennedy mówił pewnie, ale z wielką powściągliwością, zważywszy na prowokację. Dziennikarz Elie Abel relacjonuje: Prezydent dał Gromyce oczywistą sposobność ujawnienie prawdy, nawiązując do powtarzanych zapewnień Chruszczowa i Dobrynina, że rakiety na Kubie to tylko broń przeciwlotnicza. Gromyko uparcie powtarzał stare zapewnienia, o których prezydent teraz już wiedział, że są kłamstwami. Kennedy nie skonfrontował Gromyki z faktami. J.F.K. pozostawał opanowany nie zdradzając w żaden sposób napięcia czy gniewu komentuje Sorensen.
![Dołączona grafika](http://i1213.photobucket.com/albums/cc463/guardangel777/CubanMissileCrisisU2photo_zps7494ebd9.jpg)
Opuszczając Biały Dom Gromyko był w nastroju niezwykle pogodnym wspomina Abel. Reporterzy pytali go, co powiedziano w trakcie spotkania? Gromyko uśmiechał się do nich, ewidentnie w dobrym nastroju, i odrzekł, że rozmowy były pożyteczne, bardzo pożyteczne. Robert Kennedy relacjonuje: Przyszedłem wkrótce po opuszczeniu przez Gromykę Białego Domu. Prezydent USA, można powiedzieć, był wzburzony postawą rzecznika Związku Radzieckiego. Miałem straszliwą ochotę przedstawić mu nasze dowody, powiedział Kennedy, według politologa Davida Detzera. W swoim gabinecie Kennedy dzielił się opiniami z Lovettem i Byndym, którzy do niego przyszli: W tym pokoju nie dalej jak dziesięć minut temu Gromyko powiedział więcej bezczelnych kłamstw, niż kiedykolwiek usłyszałem w tak krótkim czasie. W trakcie całego tego zaprzeczania, miałem w środkowej szufladzie biurka te niewyraźne zdjęcia i ogromną miałem pokusę, żeby mu je pokazać.
Rozpatrzmy najpierw przypadek ambasadora Dobrynina. Przypuszczalnie był on jedyną osobą na spotkaniu, która nie kłamała. R. Kennedy sądził, że Sowieci wprowadzili w błąd ambasadora, nie ufając jego umiejętnością kłamania, a zatem że w trakcie wcześniejszych spotkań z nim Dobrynin mówił prawdę (zgodną ze swoja wiedzą) zaprzeczając obecności na Kubie jakichkolwiek rakiet. Wprowadzenie w błąd własnego ambasadora dla osiągnięcia takiego celu nie było niczym niezwykłym. J.F.Kennedy postąpił tak z Adlai Stevensonem nie informując go o Zatoce Świń. Jak wskazuje Allison: prawdopodobnie ambasador Japonii nie był powiadomiony o Pearl Harbour, ambasador Niemiec w Moskwie nie wiedział o Barbarossie(niemieckim planie inwazji na Rosję).
W okresie między czerwcem 1962 r., kiedy to przypuszczalnie zapadła decyzja Sowietów o umieszczeniu rakiet na Kubie, a spotkaniem w środku października, Sowieci posłużyli się Dobryninem i Bolszakowem, rzecznikiem prasowym ambasady radzieckiej, do powtarzania zapewnień wobec członków administracji Kennedy’ego ( R. Kennedy’ego, Chestera Bowlesa i Sorensona), że na Kubie nie są rozmieszczone żadne rakiety ofensywne. Bolszakow i Dobrynin nie musieli znać prawdy i przypuszczalnie rzeczywiście jej nie znali. Ani Chruszczow, ani Gromyko, ani też nikt inny, kto ją znał, nie spotkał się bezpośrednio z przeciwnikami aż do 14 października. Wtedy, na dwa dni przed spotkaniem Gromyki i Kennedy’ego, Chruszczow przyjął w Moskwie ambasadora amerykańskiego Foya Kohlera i zaprzeczył, że na Kubie są jakiekolwiek rakiety. Dopiero wtedy Sowieci po raz pierwszy zaryzykowali możliwość odkrycia ich kłamstwa, gdyby Chruszczow lub dwa dni później Gromyko popełnili błąd.
Podczas spotkania w Białym Domu były dwa kłamstwa: jedno Kennedy’ego i jedno Gromyki. Niektórzy z was mogą uważać za dziwne użycie określenia kłamstwo w odniesieniu do Kennedy’ego, a nie tylko do Gromyki. Większość ludzi nie zaaprobuje użycia tego słowa w stosunku do kogoś podziwianego, ponieważ uważa kłamanie za złe samo w sobie. Zachowanie się Kennedy’ego w trakcie spotkania odpowiada definicji kłamstwa w formie ukrywania. Obydwaj politycy, Kennedy i Gromyko, ukrywali wzajemnie przed sobą znaną sobie prawdę, że na Kubie są rakiety.
W całej sytuacji, ujawnienie kłamstwa było bardziej prawdopodobne ze strony Kennedy’ego niż Gromyki. Jeśli każdy z nich z góry przygotował, co mówić, a obydwaj mieli taką możliwość nie powinno być problemu z ukrywaniem wzajemnie przed sobą wiedzy, którą obaj posiadali. Ponieważ w grę wchodziła tak wielka stawka, obydwaj mogli odczuwać strach przed wykryciem.
Przypuszczalnie relacjonowany niepokój Kennedy’ego przy przywitaniu Gromyki to strach przed wykryciem. Stawka mogła być większa dla Kennedy’ego niż dla romyki, a co za tym idzie, mógł się on bardziej obawiać zdemaskowania. Stany Zjednoczone wciąż jeszcze nie zadecydowały, co robić. Nie było nawet pełnej informacji wywiadowczej o przybliżonej liczbie rakiet na Kubie i stadium ich gotowości. Doradcy Kennedy’ego uważali, że musi on utrzymywać odkrycie w tajemnicy. Obawiali się, że jeśli Chruszczow zostanie poinformowany, zanim USA podejmą działanie, to stosując uniki i groźby utrudni reakcje Ameryki i zyska przewagę taktyczną. Według Bundy’ego : Czyniło to wielką różnicę, czułem to wtedy i jestem o tym przekonany do dzisiaj, że Rosjanie zostali przyłapani na udawaniu, w nieporadny sposób, że nie zrobili tego, co dla świata było oczywiste, że zrobili. Sowieci również potrzebowali czasu, żeby dokończyć budowę swoich baz rakietowych, ale nie miałoby to wielkiego znaczenia, gdyby Amerykanie dowiedzieli się o rakietach teraz. Sowieci wiedzieli, że amerykańskie samoloty U-2 wkrótce je odkryją, jeśli już tego nie zrobiły.
Nawet jeśli zakładać, że stawka była różna dla obu stron, Kennedy mógł odczuwać większy strach przed wykryciem niż Gromyko, ponieważ prawdopodobnie mniej ufał swojej umiejętności kłamania. Z pewnością miał mniejszą wprawę niż Gromyko. Ponadto Gromyko mógł czuć się bardziej pewnie, jeśli podzielał opinię Chruszczowa o Kennedym, ukształtowaną podczas wiedeńskiego szczytu rok wcześniej, że nie jest on szczególnie twardym politykiem.
Niezależnie od możliwości, że Kennedy odczuwał silniejszy strach przed wykryciem niż Gromyko, zgodnie z relacjami, obciążały go też inne emocje, które należało ukryć. Przytaczane fakty stwierdzają, ze w trakcie spotkania Kennedy odczuwał zdumienie, podziw oraz oburzenie. Przeciek którejkolwiek z tych emocji mógł go zdradzić ponieważ te uczucia w tym kontekście sugerowały, że Kennedy wie o Sowieckim oszustwie. Z drugiej strony, Gromyko mógł odczuwać radość z oszukiwania. Z tym przypuszczeniem zgodne byłyby relacje, według których opuszczając spotkanie Gromyko wyglądał na bardzo zadowolonego.
Szanse pojawienia się przecieku lub wskazówek fałszu nie były wielkie, jako że obydwaj rozmówcy dysponowali odpowiednimi umiejętnościami i mieli cechy osobiste, dzięki którym potrafili ukrywać wszelkie przeżywane przez siebie emocje. Jednakże obciążenie Kennedy’ego było większe niż Gromyki. Odczuwał on (jak podają relacje z tego zdarzenia) więcej emocji i miał mniejszą wprawę w oszukiwaniu i mniejsze zaufanie do własnej umiejętności robienia tego. Różnice związane z odmiennością języków i kultur mogły ukryć wskazówki kłamstwa, ale ambasador Dobrynin powinien je wychwycić. Po wielu latach spędzonych w tym kraju doskonale znał sposób zachowania się Amerykanów i swobodnie władał ich językiem. Miał również przewagę będąc obserwatorem, a nie bezpośrednim uczestnikiem wydarzeń, i mógł skupić się na szczegółowej analizie zachowania podejrzanego. W podobnym położeniu był ambasador Thompson, mający największe możliwości wykrycia behawioralnych wskazówek kłamstwa w spektaklu odgrywanym przez Gromykę.
Podczas gdy jest wiele relacji z tego spotkania pochodzących ze strony amerykańskiej, które można było wykorzystać, brakuje informacji ze strony sowieckiej i trudno odgadnąć, czy Dobrynin rzeczywiście domyślał się prawdy, czy też nie. Według sprawozdań, Dobrynin wydawał się kompletnie zaskoczony i wstrząśnięty, kiedy cztery dni później sekretarz stany Rusk poinformował go o odkryciu rakiet i rozpoczęciu blokady Kuby przez amerykańskie siły morskie. Interpretuje się to jako dowód że do tego momentu Sowieci nie wiedzieli o amerykańskim odkryciu. Jeśli jego rząd trzymał przed nim fakt instalacji rakiet w tajemnicy, usłyszałby o tym wtedy po raz pierwszy. Lecz nawet gdyby Dobrynin wiedział o rakietach i o tym że USA je odkryło, to i tak mógłby być kompletnie zaskoczony i wstrząśnięty amerykańską decyzją o odpowiedzi militarnej. Większość analityków zgadza się co do tego, że Sowieci nie oczekiwali, iż Kennedy zareaguje na odkrycie akcją wojskową.
Nie jest istotny fakt, czy ukrywanie prawdy przez Kennedy’ego zostało wykryte. W tej sytuacji rozpoznanie wskazówek kłamstwa nie było sprawą łatwą i prostą. Kennedy podobno nie wychwycił żadnych błędów w kłamstwie Gromyki, ponieważ już znał prawdę, nie było potrzeby wyszukiwania wskazówek zdradzających oszustwo. Uzbrojony w tę wiedzę, Kennedy mógł podziwiać mistrzostwo Gromyki.
Analizując ten przypadek kłamstwa (w stosunkach międzynarodowych) możemy stwierdzić że Kennedy i Gromyko byli naturalnymi kłamcami, pomysłowymi i sprytnymi w tworzeniu fikcji, gładkimi mówcami, mającymi przekonywający sposób bycia.
Czy bardzo będziemy się mylić stwierdzając na tej podstawie że każdy polityk, który dochodzi do władzy częściowo dzięki umiejętnością publicznego przemawiania i spierania się, który potrafi z łatwością radzić sobie z pytaniami na konferencjach prasowych, ma efektowny wizerunek telewizyjny czy prasowy (ówcześnie również internetowy), obdarzony jest komunikacyjnymi predyspozycjami do bycia naturalnym kłamcą?
Czy decydują się na kłamstwo czy nie, mają niezbędne predyspozycje, żeby kłamać dobrze. Umiejętność kłamanie w bezpośredniej rozmowie, zdolność fałszowania słów w trakcie wypowiedzi, z towarzyszącą temu odpowiednią ekspresją mimiczną i gestami nie jest potrzebna, jeśli kłamca nie musi bezpośrednio spotykać się z okłamywanym czy z nim rozmawiać.
Tłumacznie i opracowanie Zbeeanger na podstawie Telling Lies: Clues to Deceit in the Marketplace, Politics, and Marriage.Paul Ekman
P.S.
Oszukiwać można na piśmie, przez pośredników, przez informacje przekazywane mediom, działania militarne itd. Jednak niezależnie od tego, jaka jest forma kłamstwa, nie udaje się ono, jeśli okłamujący nie ma umiejętności myślenia strategicznego, nie potrafi z góry przemyśleć posunięć swoich i swojej ofiary. Przypuszczalnie wszyscy przywódcy polityczni muszą być ludźmi przebiegłymi, umiejącymi wybiegać naprzód, ale tylko niektórzy potrafią kłamać w bezpośredniej rozmowie, kiedy znajdują się twarzą w twarz z ofiarą tak jak miało to miejsce w wyżej analizowanym przypadku.
Nie każdy umie kłamać albo chce to robić. Podejrzewam że większość przywódców politycznych gotowa jest kłamać, przynajmniej wobec pewnych osób, w pewnych okolicznościach.
Jak się można dowiedzieć, kiedy polityk kłamie?
Kiedy rusza ustami!