Po pierwsze przeczycie faktom - duch to z definicji coś niewidzialnego - więc jakim cudem może to zobaczyć organiczne oko?
Po drugie - male dzieci widzą i mówią różne głupoty.
Nikt nigdy nie stwierdził istnienia ducha czy niematerialnego bytu, nie ma na to żadnych dowodów, ale kilkaset milionów ludzi na świecie, jak nie więcej, nadal wierzy w ich istnienie i ogląda odmóżdżające amerykańskie horrory z ich udziałem - fenomen niczym ten gościu przy którym ludzie elektryzowali kiedyś wody mineralne za pomocą radioodbiornika tv.
Wierzysz w Boga? Załóżmy, że wierzysz, nawet, jeśli tak nie jest. A więc. Wierzysz w Boga, Jezusa, Maryję, innych świętych. Na ich istnienie w zasadzie nie ma żadnych dowodów, a jeżeli by się uprzeć co do Całunu lub innych podobnych akcesoriów sakralnych - potwierdzają one jedynie tezę, że Jezus żył, nie zaś, że czynił cuda, zmartwychwstał. Idąc dalej, Jezus będąc człowiekiem z krwi i kości posiadającym duszę, umarł. Pomińmy zmartwychwstanie. Jesteśmy w czasach obecnych. Aż roi się od gadania, że Jezus się komuś objawił. Lub że Matka Boska się komuś ukazała i no dajmy na to przekazała mu informacje, które później zostały nazwane Tajemnicą Fatimską. Ludzie oddawali swoje życie i dawali sobie ręce ucinać, że WIDZIELI, nie słyszeli czy czuli, ale WIDZIELI Jezusa czy Maryję. Więc? Ooooooooł jeeeee, miliony pobożnych Chrześcijan, którzy brzydzą się grzechem, skłamali, że objawił im się duch, bo Jezus również obecnie jest duchem, duszą, jakby święty nie był, tylko po to, żeby... Skłamać, bo przecież kłamstwo jest tak bardzo dobrym uczynkiem. Hmm, no okej. Dalej. Caaaaały świat kłamie, że widzieli ducha. Ba! Moja siostra kłamie, że widziała ducha, i ja również kłamię mówiąc, że widziałam ducha. WSZYSTKIE EVP są sfałszowane, co potwierdza, że duchów nie ma. Nie ma również opętań, bo niby przez co, skoro nie ma bytów niematerialnych. Ba! Nie ma nawet Boga. Biblię napisał sobie jakiś koleś, który najadł się halucynków. A co z duchami, takimi pospolitymi, nie złymi ani nie świętymi? Co z tymi, którzy po prostu sobie hasają w wymiarze duchowym, którego my nie widzimy? Haha, wkręcam Was. Duchów nie ma. To przecież całkowicie naturalne, że ludzie już tysiące lat temu, oddaleni od siebie o tysiące kilometrów, nie mając ze sobą żadnego kontaktu, niezależnie od wierzenia i kultur, wieku, wyznania i koloru skóry oraz poziomu inteligencji pzredstawiali ducha tak samo: słabo widzialna, jakby przeźroczysta postać, czasami po prostu cień, towarzyszy mu uczucie chłodu, czyjejś obecności itp. Czysty przypadek, ot co, a może i zbiorowa ogarniająca całą ludzkość halucynacja. A ludzie już setki lat temu kłamali o tym, że ich dom jest nawiedzony, co z tego że był załóżmy XVIII w. Pewnie zbijali niezłą kasę na wywiadach ze stacjami telewizyjnymi...
Pewnie wielu z Was powie - bzduuury, duchów nie ma, a Twoje dowody są debilne. Otóż nie są to dowody, są to tylko przypuszczenia oraz argumenty, dla których JA wierzę w duchy i w to, że można je zobaczyć a nawet z nimi rozmawiać, co nie oznacza, że WY musicie w nie wierzyć i że musicie się z nimi zgadzać.
Podejrzewam też, że kilka osób powie: Ej! Boga w to nie mieszaj! Ale hola hola, ja po prostu rozwinęłam wypowiedź kolegi, który powiedział, że "Nikt nigdy nie stwierdził istnienia ducha czy niematerialnego bytu". A czymże innym jest Bóg?