Zacznę od tego, że w ostatni poniedziałek umówiłem się z księdzem z mojej parafii na rozmowe o moich wątpliwościach. Miało to odyć się dzisiaj (15.09.2006) o godz 18.30.
Przez cały tydzień kilka razy przeprowadzałem tą rozmową w myślach i całkiem ładni ei składnie to wychodziło.
Wszystko to się zawaliło jak tylko poszedłem porozmawiać. Kiedy pisze te słowa jest 20 min po rozmowie i wróciłem z większą pewnością swoich przekonań i zaklepaną kolejną rozmową w ten poniedziałek
A oto skrócony przebieg rozmowy:
Zacząłem od tego, że powiedziałem co rozumiem pod pojeciem Bóg. Powiedziałem, że jest on dla mnie czystą miłościa itd.(co prawda najpierw mówiłem o energii miłości, ale ksiądz miał wąty co do określenia ENERGIA). Później powiedziałem o tym, że wg. mnie Jezus byl nauczycielem, przewodnikiem, który nauczał o miłości. Zgodził sie ze mną.
Zaraz po tym powidziałem mu, że niepodoba mi się pomysł chrzczenia dzieci zaraz po urodzeniu, bo pogwałca to wolną wolę itp. Powiedział że to nie ma wpływu na dalsze życie poza tym że otwiera drogę do kolejnych sakramentów i zmazuje z nas grzech pierworodny.
Że większość ludzi była chrzczona, ale teraz jest ateistami lub wyznaje inną religię. Mówiłem też, że żeby zostać zbawionym nie koniecznie trzeba być chrześcijaninen, a on odparł, że tylko przez kontakt z Bogiem/Jezusem jest to możliwe. Rozgorzała dysukusja o tym, że ludzie dobrzy dla innych też mogą się dostać do "nieba" mimo tego, że nie sa chrześcijanami... rozgorzała dyskusja, ktorej przebiegu nie będe podawał, bo chyba każdy się domyśla co mniej więcej się działo
Po tym przeszliśmy na to czym się zajmuję. Powiedziałem, że zamuję się ufologią, pochodzeniem człowieka i ogólnie zjawiskami para. Na gruncie UFOlogi doszedłem do tego, że nawet jeśli stworzyłaby nas obca cywilizacja to też jesteśmy stworzeniem Bożym. Do tej pory jeszcze było gładko, ale potem przeszliśmy na temat ST, a konkretnie Księgi Genesis.
Powidziałęm księdzu o słynnym cytacie "Uczyńmy człowieka..." i o jego tłumaczenia wg. wiedzy o Sumerze. Potem spytałem się co ksiądz uważa na temat fragmnentu o GIGANTACH/NEFILIM (btw, podajcie mi dokładny werset, żebym mógł to pokazać dokładnie). Zdziwiło mnie to, że ksiądz wogóle tego fragmentu nie znał... Wytłumaczyłem jak komu głupiemu że słowo Nefilim wywodzi się z języka Sumeryjskiego (przy okazji się dowiedział, że istaniało takie coś jak Sumer.... hehe). Dopiero po tym zaczłęa się prawdziwa dyskusja. Powiedziałem, że wielu badaczy zajmuje się tymi zagadnieniami, a najbardziej znany jest Z. Sitchin. Wytłumaczyłem, że wszystkie późniejsze języki wywdziły się w bardziej lub mniej prostej linii od języka Sumerów właśnie.
Zacząłem mówić o tym, że praktycznie cała Genesis jest skróconą wersją pism sumeryjskich. Omówiłem to na przykładach (z głowy, bo materiałów ze sobą nie brałem) podobieństwa i różniece. Pokazałem, że opisy sa praktycznie takie same, tylko tyle, że starsze obfitują w wiele szczegółów. Ksiądz spytał się mnie skąd wiem, że to co starsze jest prawdziwe, a to co nowe (znane ze ST) jest nie do końca zgode z prawdą. No cóż musialem się nieźle napocić, żeby to zrozumiale wytłumaczyć, ale ksiądz dalej obstawał przy ingerencji Ducha Św. nawet wtedy kiedy nie było jeszcze spisane Pismo Św.
Musiałem wytłumaczyć jak małemu dzicku, że to co zostało spisane przez sumeów jest starsze i zapewne bliższe prady niż spisane pare tyięcy lat później taksty znane ze ST.
Ksiądz w każdej kwesti której nie umiał wytłumaczyć bronił się ingerencją boską i duch św.
Umówiłem się na poniedziałek na kolejną rozmowę. Mam nadzieje, że pomożecie mi się jakoś do niej przygotować
Reasumując. Ksiądz wykazał się tak skrajnym konserwatyzmem i brakiem wiedzy dostępnej od wielu lat, że mnie aż zatykało momentami. Mało tego. Kiedy tylko chciałem mu pokazać jakieś teksty, czy jakieś materiały pisemne to odmawiał tłumacząc to tak: "Ja nie czytaam takich żeczy z założenia, nie bo nie". No cóż, trudno jest o czymś dyskutować nie znając nawet części omawianego materiału... Nie wiem czy trafiłem na takiego księdza, czy większośc jest taka...?
Mam nadzieję, ze na kolejnej rozmowie pójdzie lepiej, a także prosiłłbym was o poddanie jakiś tematów do rozmów czy czegoś
PS. Wspomniałem także o reinkarnacji. Ksiądz powiedział, że dusze mamy tylką jedną. Ja na to, że duszę i owszem jedną, ale ciał możemy mieć więcej. Możemy się odradzać ponownie tylko w innym ciele. Na co ksiądz odparł, że po śmierci owszem dostajemy nowe ciało, ale jest to ciało podobne do ciała Jezusa po zmatwychwstaniu (Ciała Uwielbionego)....
Acha i ksiądz mówił, żebym nie czytał takich rzeczy, bo mogą zmienić i wypaczyć mój światopogląd... no cóz... każdy ma pawo do swojego zdania
Jakby co, to przepraszam za nieczytelnośc, ale targają mną sprzeczne odczucia wiec trudno mi się było skupić