cyt. "Przypadek "wybuchu na Ukrainie" to przykład miejskiej legendy w najczystszej postaci, podobnie jak to było między innymi z czarną wołgą. Ktoś usłyszał od kolegi, że znajomy znajomego powiedział, tymczasem nie ma możliwości, by ustalić faktyczne źródło informacji. O ile jednak w czasach PRL-u przekazywanie plotek z ust do ust było najlepszą formą komunikacji, pomijającą cenzurę w mediach i bez trudu można było w coś takiego uwierzyć, o tyle w dzisiejszych czasach siła rażenia pogłoski o wybuchu zaskakuje. Dlaczego tak wiele osób uwierzyło w niepotwierdzoną informację, która wypłynęła nie z Rosji lub Ukrainy a z... Kielc? Dlaczego pomimo oficjalnego dementowania pogłosek ludzie wykupują i piją płyn Lugola, choć w przypadku braku promieniowania może to być niebezpieczne? Chyba jednak Polacy coraz mocniej wierzą w teorie spiskowe... "
źródło : http://strefatajemni...62,artykul.html
To chyba znak czasów. Dawniej hitami "sezonu ogórkowego" były krokodyle w jeziorach, sinice w Bałtyku, a ostatecznie - Barszcz Sosnowskiego na polach...
Teraz, takie newsy mało kogo ruszają, więc trzeba wyjść naprzeciw oczekiwaniom, bo co to za sezon ogórkowy bez porządnego ogórka...