Czesc wszystkim
wracam tutaj po latach, poniewaz ostatnio przytrafilo mi sie cos dosc dziwnego i szukam wytlumaczenia, mam nadzieje ze mi w tym pomozecie
mowiac krotko bylo tak, ze najzwyczajniej w swiecie poszedlem spac, i wlasnie tu zaczyna sie problem, bo sam nie jestem do konca pewien czy sie przebudzilem czy spalem dalej, taki dziwny stan, ni to sen ni jawa. Pamietam to dziwne uczucie, tak jakby ktos nade mna stal, widzialem takie jakby ''ciemne cos'' jednak wtedy mialem wrazenie ze byc moze jest to ktos z rodziny czy cos, ale nagle stwierdzilem ze wogole nie moge sie poruszyc ani nic, nie moglem zlapac oddechu tylko tak dziwnie jakby "chrzakalem" a to cos ciagle stalo tak jakby perfidnie nad moim lozkiem, dodam jeszcze ze nie moglem sie poruszyc ale tak jakby "zginalo" mnie na lozku. W koncu chyba sie skonczylo nawet nie pamietam kiedy, w kazdym razie chyba dalej usnalem. Obudzilem sie pozniej, i myslalem ze to raczej taki jakis dziwny sen czy cos, no i poszedlem do matuli spytac po co nade mna wystaje jak spie, nad moim lozkiem. Mama spojrzala na mnie jak na debila i nie wiedziala o co chodzi. Pamietam to wszystko troche jak przez mgle, ale tego uczucia nigdy nie zapomne. Co to moglo byc?? Z gory dzieki za odpowiedzi, pozdrawiam