Napisano 07.06.2013 - 02:46
Napisano 07.06.2013 - 14:00
Użytkownik Slimok edytował ten post 07.06.2013 - 14:02
Napisano 07.06.2013 - 15:29
Moim zdaniem nic Ci nie jest. Przeszkadza to w życiu ? wątpię. Nie idź do egzorcysty, ni do psychologa( tym bardziej psychiatry LOL ), tylko się ogarnij i nie zajmuj bzdurami.Witajcie. Tytuł tematu to jedyna pewna rzecz, która dotyczy...no właśnie czego? Przejrzałem wiele stron, wpisów i nic nie pasuje. Najblizej do paralizu sennego, ale... Zaczęło się dawno temu, gdy miałem naście lat. Pewnej nocy obudziłem się z uczuciem niepokoju i oczekiwania, ze coś się stanie. No i stało się. Na podwórku pod moim oknem rozległ się ryk - dziwny, nieprzypominający niczego znanego, zły i radosny zarazem. Radosny pewnością siebie, siłą. Byłem przerażony. Słyszałem bicie mojego serca przez otwarte usta. I to uczucie, że to coś stoi tam i patrzy w moje okno. Nikt inny tego nie słyszał. Wiem, ze nie spałem. Wiele lat później zaczęło się coś, co z przerwami, trwa do dzisiaj. Nocne koszmary. Oprócz typowych, jak wyczytałem, objawów paraliżu, pojawiało się zawsze coś jeszcze. To coś w rodzju wiru w który wpadałem. Wiru, nie tunelu ze światłem na końcu. Jeśli było tam jakieś światło, to na pewno czarne i nie było w nim spokoju i miłości. I głosy. Masa głosów. Tak jakby ten prowadzący w dół wir, z nich się składał. Z głosów. I jeden głos dominujący nad innymi. Ciągnący w dół, do siebie, głos zza okna z dzieciństwa. Za kazdym razem byłem przerażony i wszelkimi siłami próbowałem się z tego wiru wydostać. Do góry, ku światłu. I tutaj pasują objawy paraliżu sennego. Całkowita niemoc. Powoli powracająca świadomość. Powolne przejmowanie władzy nad ciałem. I po wybudzeniu, absolutny spokój. Było tego wiele. Do paraliżu nie pasuje też to, że kilkakrotnie w śnie to coś prosiło, abym "je" wpuścił. Byt, który przyjął raz postać dawnej koleżanki. Wpuść mnie, mówiła ochrypłym głosem, który dobiegał spod podłogi na środku pokoju, a ona w dziwnie wygiętej pozie stała za drzwiami. Widziałem ją przez nienaturalnie dużą szparę pod drzwiami. Wiem, że to nie była ona. Najdziwniejsze jest to, że ten raz wydarzył się, gdy czułem, że coś się stanie. Wróciłem do domu i po wejściu poczułem jakąś obecność. Czekało na mnie. Czułem to. W rogu pokoju. Położyłem się i gdy zasnąłem.... zaczęło się. Odmówiłem wpuszczenia, chociaż tak ładnie mnie "prosiło" po imieniu. Głos osłabł. Zbudziłem się. Pokój był pusty. I czysty. Róg pokoju nie był już tak ciemny. Ostatni raz przed przerwą, która trwała do jesieni ubiegłego roku, z wiru wyciągnęła mnie moja córka. Miała wtedy niespełna 2 latka. Pamiętam, że położyłem swoją głowę na jej kolankach. Głaskała mnie po głowie, po policzku.....zasnąłem. Szedłem sobie przez park i ktoś zawołał mnie i złapał z tyłu za ramię. Odwróciłem głowę i....już leciałem w dół wśród wirujących głosów. Szybciej niż zwykle. Popatrzyłem w górę i usłyszałem głos córki, abym podał jej swoją rekę. Podałem i.... wróciłem do rzeczywistości. Patrzyłem w oczy córki, która pochylała się nade mną i WIEM, ŻE WIEDZIAŁA CO SIĘ STAŁO, usmiechała się i powiedziała: tata. To był ostatni raz przed przerwą. Ale wróciło..... Pierwszy znak, że coś się święci był jesienią ubiegłego roku. Ciepła noc. Zasnąłem. Obudziłem się z zimna. W pokoju było przeraźliwie zimno. Mróz. Naciągnąłem kołdrę na głowę, bo to ona była zmarznieta i zasnąłem. Od tego czasu miałem kilka nocnych odwiedzin. Objawy paraliżu sennego były zawsze. Czasem zapach. Czasem odczucia termiczne. Ale zawsze była i jest walka. I ostatniej nocy pojawiło się coś nowego. Ciepło. A może nawet gorąco. I próba "ataku" którą wyczułem, zanim nastąpiła. Nie wiem co to - powtórzę tytuł tematu. Nie odurzam się, nie chodzę do kościoła, bez religii jestem jak ryba bez roweru. Wiem, że "to" nie odpuści. Wiem, że nie wpuszczę, że nie zaproszę. Chociaż zawsze po, gdy już się obudzę i gdy zawsze jest spokojnie i nie ma strachu, który zostaje we śnie, który zostaje po drugiej stronie, mówię sobie: a może nastepnym razem się nie bronić i zobaczyć co się stanie. No własnie, co? Ostatnio znów pojawiła się prośba o wpuszczenie. Może wpuścić? A może rozwija się jakaś choroba psychiczna i wystarczy recepta na specyfik? Forum daje anonimowość, dlatego opisałem w skrócie, jak mam wesoło. Czy liczę na pomoc i rady? Nie wiem. Bo co jak ktoś poleci mi egzorcystę? Musiałem się chyba wygadać. Bo nie jest z tym lekko. Piszcie co o tym myślicie - jednak piszcie.
Napisano 07.06.2013 - 16:05
Napisano 10.06.2013 - 11:39
Napisano 25.06.2013 - 01:22
Napisano 21.07.2013 - 07:54
Napisano 09.08.2013 - 16:11
0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych