Skocz do zawartości


Zdjęcie

Zło


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
35 odpowiedzi w tym temacie

#1

Celia.
  • Postów: 8
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Szukam pomocy. Może ktoś z was pomoże mi coś zrozumieć albo cokolwiek... Liczę się z kpiną. Postaram się streścić jak tylko mogę.
Kobiety od strony babki zawsze miały styczność z różnymi zjawiskami. Ja byłam raczej czarną owcą w rodzinie, bo od dziecka przyciągałam "zło". Budziłam się o 3-ciej, czasem 3:30. Wiem, tzw. "filmowa" godzina... Budziły mnie szepty nad uchem, później krzyki, strach, dotyk.
Uciekałam z pokoju i usypiałam w łazience albo wychodziłam z niej jak świtało. Mama tłumaczyła, że wymyślam jakby była ślepa na to co się działo. Dopiero gdy chciała wejść do pokoju i chwyciła za rozżarzoną klamkę -przekonała się, że nie kłamałam.
Dorastając przyzwyczaiłam się do czegoś co nazwę "to". "To" było zawsze przy mnie, gdy traciłam ochotę do życia. Nawet stało się bliskie. Ostrzegano mnie przed tym. Nie posłuchałam... "To" zaczęło uprzykrzać życie osobom, na których mi zależało. Wtedy jeszcze nie znałam ich od drugiej strony... Po pewnym czasie okazywali się fałszywi lub mnie krzywdzili.
Nie wywoływałam niczego, żadnych duchów, demonów itp. Streszczając...

W przeszłości dopadł mnie okres, w którym nie działo się za dobrze. Przez te wszystkie zjawiska straciłam znajomych, bali się mnie odwiedzać. Odbiło się też na zdrowiu osoby, z którą wtedy byłam. W skrócie -byłam przyzwyczajona do dziwactw, ta osoba starała się to pojąć. Jakoś to było dopóki nie zaczął się koszmar. Nocami obecność tego czegoś nasilała się. Budził mnie zgrzyt pazurów na szkle, warczenie, nieprzyjemny dotyk, dziwny, głuchy dźwięk drżenia, czasem sapanie i liźnięcie po policzku, zapach. To nie była żadna dusza, która czymś trzaśnie, przejdzie po pokoju, dotknie itp.
Zaczęłam odczuwać przed tym strach. Już nie było "bliskie". Przerażało. Czułam się obserwowana, do dziś staram się nie sterczeć długo przed lustrem. Znalazło sobie kozła ofiarnego -osobę, z którą wtedy byłam. Zaczęło atakować. Może to śmieszne, ale ślady wyglądały jakby ktoś miał zęby jak pirania. Okrągłe rany nie były głębokie. Pogryzło ramię i nogę. Później zaczęły się drapania, siniaki. Którejś nocy oberwało się też mi. Silne uderzenie w klatkę piersiową. Te uderzenia zdarzały się tylko czasami, kiedy zbyt dużo czasu spędzałam z tamtą osobą. Miałam wrażenie, że się wścieka gdy ten człowiek przebywał w mieszkaniu i wyglądało to na karę. Którejś nocy mogę powiedzieć, że dokonało gwałtu. Wiem, brzmi to absurdalnie... Bolały mnie wszystkie kości, wszystko i pamiętam każdy szczegół... W każdym razie zostałam sama. Tamta osoba mnie tylko zwodziła i kiedy się dowiedziałam i odeszłam-"to" nieco się uspokoiło. Jedna z ciotek chciała poświęcić mieszkanie. Nie pozwoliłam. "To" potrafiło rzucić figurką Świętych w kogokolwiek. Czasem próbowało mnie nastraszyć np. nagle coś w wersalce zaczęło się szamotać. Jakby ktoś związał wściekłego kota i wrzucił do pudła. Zawsze po wizycie kogoś, kto "temu" nie pasował. Lubiło zabawy w pukanie. Zapukało, odpukał ktoś, "to" odpukało tak samo a kiedy się znudziło -walnęło z hukiem i cisza. Rozrzucało ciuchy z szafy. Raz byłam świadkiem jak ta zabita gwoźdźmi szafa sama się otworzyła i wywaliło wszystkie ciuchy. Chwyciłam za telefon i zrobiłam zdjęcia, przesłałam je facetowi z Holandii do analizy. Dopiero wtedy zauważyłam, że na zdjęciu uchwyciłam coś. Było podobne do tego, co dostrzegłam podczas "gwałtu"... Mniejsza... Nie poradziłam sobie i wylądowałam w szpitalu. Lekarze stwierdzili, że to tylko depresja i poza tym jestem zdrową psychicznie osobą.
Wróciłam. Ostatni raz nastraszyło mnie na parkingu. Powoli zaczęłam zmieniać nastawienie do "tego". Zaczęłam się wściekać na "to" a po czasie stałam się obojętna. I o dziwo "to" ustało gdy całkowicie odcięłam się od ludzi. Cieszyłam się spokojem, przestałam reagować na "duchy", choć gdziekolwiek bym nie poszła, one po prostu były. Udawałam, że niczego nie ma, że nic innego nie istnieje.
Przechodząc do sedna...

Kilka dobrych lat był spokój, wyprowadziłam się z tamtego mieszkania, mieszkam z kimś i znów zaczął się problem. Ta osoba wie niewiele o tym co się działo i nie za bardzo wierzyła w takie rzeczy. Do tego tygodnia.
Od jakiegoś czasu znowu się budzę. Znowu godzina po 3-ciej. Przechadza się po mieszkaniu, strąca różne rzeczy, tłucze butelki, których nie ma, otworzyło drzwi balkonowe, które nie łatwo otworzyć. Sądziłam, że to ktoś z "odwiedzających", ale nie... Nie wiem czy jest jakiś związek z tym, ale którejś nocy jakiś pies wył przez ten czas, w którym działy się te rzeczy z balkonem. Myślę, że "To" chyba powróciło... Człowiek, z którym jestem powiedział, że go "to" budzi, że słyszy dziwne stąpanie, czuje jak staje przy łóżku i gapi się na niego. Nie widzi "tego". Czyli to samo co czuję ja. Zaczęło się odkąd ten człowiek nieco mnie skrzywdził. Wybaczyłam i nie czuję żalu. Przedwczoraj wrócił do domu i zapytał czy widziałam sąsiadkę, której nie lubimy, bo pierwszy raz była dla niego miła i rozmawiali przed budynkiem. Odpowiedziałam, że jak mogłam ją widzieć, skoro byłam w mieszkaniu a on, że przecież stałam w oknie w kuchni i podnosiłam żaluzję... I nie wiedział czy mu macham czy tylko się patrzę... Zapytałam go czy aby na pewno nie pomylił okien, bo w naszych nie da się odsłonić żaluzji, okna są stare a żaluzje są wewnątrz... I na pewno nie byłam w kuchni... Zgłupiał i wyszedł na dwór sprawdzić. Nie pomylił się, to było nasze okno. Zapytałam kogo widział, odpowiedział, że osoby nie dostrzegł, no ale kto inny mógłby być jak nie ja? Boję się, że to co się dzieje to powrót tego czegoś złego... Boję się, że znowu się zacznie, że znowu będą ataki na osobę, z którą jestem. Nie chcę żeby stała się mu krzywda. Wczoraj był jakiś przestraszony, twierdzi że "coś" za nim chodziło po korytarzu, że czuje się obserwowany. Widzę po nim, że jest zestresowany, nerwowy. To nie człowiek, którego łatwo przestraszyć a teraz najmniejszy szmer zaczął stawiać go na nogi... Nawet sąsiadowi się oberwało. Krzyknął na niewinnego człowieka, bo się wystraszył, bo go nie zauważył...
Nie wiem co mam robić, nie wiem nawet do kogo się zwrócić o jakąś pomoc i czy warto? W każdym razie czymkolwiek "to" jest, skupia się teraz na nim... Nie wiem jak się tego pozbyć. Może to problem tkwi we mnie a nie w "czymś"? A może to akurat nie "to", tylko ktoś, kogo nie mogę jeszcze zobrazować? Nie wiem już... Nie wyszło mi to streszczenie...
  • 1

#2 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

witaj Celio, pewnnie ze warto i trzeba poszukac ponocy dobrego bioenergoterapeuty, nie wiem po co zwlekalas z tym tyle czasu. W sumie za malo informacji zeby zlozyc z tego cos z sensem, masz silna energie, ale odbieram Cie w jakims przedziwnym rozdwojeniu. Czy Ty w dziecinstwie przezylas jakas traume ktora mogla doprowadzic do tego stanu? I drugie pytanie- wierzysz w duchy, widujesz je? Zdajesz sie mowic o nich jak o czyms normalnym.
  • 1

#3

Mo.nika.
  • Postów: 265
  • Tematów: 5
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Celia , jestes wierzaca ?
  • 0

#4 Gość_Penelopam

Gość_Penelopam.
  • Tematów: 0

Napisano

Kobiety od strony babki zawsze miały styczność z różnymi zjawiskami.


Mogłabyś opisać ów zjawiska?
  • 1

#5

Celia.
  • Postów: 8
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Myślę, że dzieciństwo miałam dosyć udane. Kochający dziadkowie, mama. Nie spotkała mnie krzywda, która mogłaby się w jakimś stopniu odbić na psychice. Było normalne, w miarę jeśli pominąć niewyjaśnione rzeczy, które się przytrafiały. Przeszłam też badania między innymi na schizofrenię. Żadnych zaburzeń nie stwierdzili. Tylko kiedyś silną depresję i to właśnie przez "to". Wyszłam z tego. To raczej dorastając borykałam się z problemami. Problemy jak u większości ludzi. Nic szczególnego, tylko dla nastolatków są wyolbrzymione...
Co do duchów, to są czymś dla mnie normalnym. W sumie tak jak pisałam wcześniej, w rodzinie zdarzały się takie zjawiska. Często je czuję, czasem zobaczę, ale już nie reaguję. Nie chcę nawiązywać żadnego kontaktu. Później ciężko jest pozbyć się czegoś takiego.
Czy możesz mi wytłumaczyć co masz na myśli, że odbierasz mnie w przedziwnym rozdwojeniu? Jestem ciekawa...

Można powiedzieć, że jestem osobą wierzącą od dwóch lat. Nie chodzę jednak na Mszę ani nie obchodzę Świąt.

Zjawiska. Wymienię kilka...
Moja prababka zmarła niedługo po urodzeniu mojej babci. Była młodą kobietą a babcię wychowała ciotka. Mieszkały na wsi. Mój pradziadek wyrzekł się mojej babci. Nie wiem dlaczego, wszystkie inne swoje córki wychował w domu obok domu tej ciotki.
W srogą zimę wracała skądś i nie mogła dojść do domu. Chata była praktycznie na odludziu razem z chatą pradziadka. Kiedy traciła siły, podeszła do niej kobieta. Miała na sobie tylko sukienkę i jakąś narzutkę. Co dziwne, bo przecież człowiek by zamarzł. Otuliła moją babcię i zaprowadziła do domu. Babcia chciała ją zaprosić do środka ale kobieta się dosłownie rozpłynęła. Opisała to ciotce a ciotka stwierdziła, że tak wyglądała matka babci. Jeszcze rzekoma "mama" zwróciła się do babci tak, jak faktycznie zwracała się do dzieci.
Drugi przypadek... Babcia była już po ślubie i pracowała w szpitalu. Miała dyżur i odwiedzała jednego z chorych pacjentów. On powiedział jej, że umrze na co babcia, że przecież wyjdzie z tego i żeby sobie nie żartował ze śmierci. Powiedział jej, że wie że dziś odejdzie i da jej znać. Zapuka trzy razy. Babcia nie wzięła tego do siebie. Nocą była z koleżankami na ostatnim piętrze. I nagle w okno walnęło 3 razy. Mówiła, że to było walnięcie z pięści. Przypomniały się jej słowa tego faceta, zeszła do niego i jedna z koleżanek powiedziała, że facet przed chwilą odszedł.

Mama... Miała 16lat, kiedy przyśnił się jej niedoszły szwagier, którego bardzo lubiła. Powiedział żeby się nie martwiła, bo już mu nic nie jest i żeby powiedziała sąsiadce, że on kupił jej te kapcie, tylko się spaliły. Jakieś z pewną ozdobą, nie pamiętam dokładnie. Rano zapukała milicja i zapytała o jej siostrę. Powiedzieli, że jej narzeczony miał wypadek, zginął na miejscu, auto spłonęło. Mama sama nie wiedziała dlaczego wtedy zbiegła do sąsiadki i zapytała ją o pantofle. Faktycznie, miał jej przywieź takie jakie opisała.
Później widziała go jak wracała ze szkoły z koleżanką. Wołał ją i machał do niej przy zielonej furgonetce. Chciała przebiec przez ulicę ale koleżanka ją zatrzymała. Uratowała ją, bo wpadłaby pod samochód. Zielonej furgonetki nie było, koleżanka nic nie widziała a patrzyła za czym patrzyła moja mama.

Ciotka... Zanim ktoś zmarł, przychodził do niej pożegnać się. Ciocia mówiła, że to były sny jak na jawie.
No i ja. Przez całe życie. Widywałam zarysy postaci, które siadały obok mnie, albo na skraju łóżka, albo przechodziły. Kiedyś słyszałam słowa, pytania, zazwyczaj w miejscach, w których coś się wydarzyło. Dawni znajomi robili mi testy, zaprowadzali w miejsca, których historii nie znałam. I mówiłam im kogo słyszę, kogo czuję. Jeśli nie słyszałam i nie widziałam nikogo to odczuwałam emocje. Czasem idąc ulicą widzę poruszające się postacie, które znikają. W mieszkaniu coś przesunęły, czymś trzasnęły. Jeśli był to członek rodziny to ruszał rzeczami, które od niego dostałam. Będąc we Włoszech poznałam dziewczynę zafascynowaną zjawiskami paranormalnymi. Oprowadzała mnie z jej chłopakiem po różnych miejscach, które rzekomo były nawiedzone. Nigdy wcześniej nie doświadczyli niczego i nie wiedzieli o moich przeżyciach. Mnie te miejsca nie wzruszały. Gdy wróciliśmy do jej mieszkania, pękły żarówki w kuchni. Mogło to być zwykłe wyładowanie gdyby nie to, że organy które miała zaczęły same grać, włączył się odtwarzacz i obraz runął na ziemię. Wiedziałam wtedy, że ktoś za nami się przyplątał. Dlatego też omijam cmentarze.
Mogłabym wymieniać i wymieniać tego typu przypadki w rodzinie i swoje przykłady...

Jeszcze napiszę, że dom w którym mieszkał pradziadek został spalony. Gdy się z niego wszyscy wyprowadzili a pradziadek zmarł, działy się w nim dziwne rzeczy. Nikt tam nie wchodził a jeśli znalazł się śmiałek to szybko uciekał. Ludzie go spalili. Miejscowość to Babia Góra na podkarpaciu. Może ktoś kto czyta to forum jest z tej miejscowości i może słyszał o "niebieskim domu" -chata znajdowała się przy ogromnym sadzie jabłoni. Wszystko co tam rosło było zepsute.

Chciałabym jednak skupić się na rozwiązaniu problemu z "Tym" niż nad duszami... I byłabym wdzięczna za każdą najmniejszą radę...

Użytkownik Celia edytował ten post 04.05.2013 - 16:45

  • 0

#6

LukeKZ.
  • Postów: 183
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dość ciekawe,
Czytając to co napisałaś to odnoszę wrażenie że albo w rodzinie twojej macie bardzo wielką i długą historie bycia wrażliwymi lub jak inny mówią, macie zdolności jasnowidza/medium. Druga teoria to może być że dawno w rodzinie, jak sama mówiłaś co działo się u dziadka, ktoś się bawił czy miał styczności/uczestniczenia wywoływania czy próbowania porozumiewania się z zaświatem lub też możliwe że ktoś rzucił klątwę na twoją rodzinę oraz ktoś wywołał złego ducha by nękał was.

Ja osobiście bym powiedział że skoro widujesz te postacie to masz zdolności medium. Masz wrażliwość na to i coś się przybłąkało i wykorzystuje cię. Jak byłaś młoda to coś chciało przekonać cię do siebie, pokazywało że zależy temu czemuś na tobie i ty tego posłuchałaś jednocześnie pozwalając na opętanie ciebie. To coś chce ciebie na własność dlatego atakuje wszystkich bliskich bo ty jesteś jego i chce rozbić twoje życie, wtedy miałaś wiele i to się żywiło twoim strachem i cierpieniem. Jak już nie miałaś nic to zostawił cię bo wiedział że przyjdzie i czas jak będziesz znów coś miała by móc się nadal znęcać i żywić. Dlatego jak widzisz "to" powróciło, jeżeli nazywać to inaczej to można powiedzieć że jest to demoniczne więc musisz to odpędzić np. poprzez egzorcyzm i oczyścić się. Masz wielki dar mając takie zdolności, możesz je ulepszać i budować jak chcesz lub nie to już jest twój wybór.
  • 0

#7 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

Celia, skoro to jest cos co towarzyszy Ci od lat, w sposob negatywny wplywajac na Twoje zycie, to czy nie uwazasz ze potrzebna jest profesjonalna pomoc a nie gdybanie w necie?
Rozdwojenie, nie wiem i nie chce tego tlumaczyc bo nie chce wprowadzac Cie w blad a zbyt malo wiem zeby snuc cos konkretnego, powiedzialam tylko o odczuciu. Moze to manifestacja nadwyzek Twojej energii, po drugiej stronie jest jakies przytlumienie. Masz dar i wiesz- ta zdolnosc nie jest ot tak sobie i Twoje widzenia takze nie sa przypadkowe, sadze ze moglabys odprowadzac te energie do swiatla- dlatego lgna do Ciebie. Po prostu poszukaj kogos sensownego kto skieruje Cie we wlasciwa strone, powodzenia .
  • 0

#8

Celia.
  • Postów: 8
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wiesz LukeKZ, kiedyś myślałam o klątwie. Drążyłam temat z mamą i babcią i niczego konkretnego się nie dowiedziałam. Tylko tyle, że "my tak już mamy" choć to chodziło o dusze niż o "to". I czy chcę tego czy nie, muszę jakoś z "nimi" żyć albo obok.
W każdym razie babcia nie miała wrogów. Z opisów prababka też nie. Obydwie były zbyt dobrodusznymi osobami aby ktoś mógł się na nich zemścić. Co się działo przed prababcią to nie wiem i nigdy się nie dowiem.
Pamiętam, że babcia jeszcze kiedy żyła ostrzegała mnie przed "tym". Zwierzyłam się co odczuwałam. Kazała nie odpowiadać i nie reagować, bo na początku tylko obserwowało, czasem dotknęło, warknęło. I, że jeśli odpowiem - nie da mi spokoju. I właśnie w pewnym etapie życia odważyłam się zareagować. Po prostu mówiłam do "tego" gdy wiedziałam, że jest. Nie zadawałam pytań, mówiłam jak do wolnego słuchacza. A później to już opisałam w pierwszym poście... To był błąd.
W dodatku tak jakby mściło się na osobach, które nie miały dobrych intencji. Wystarczyło, że czymś ktoś zawinił i już... Nie musiałam nawet o tym wiedzieć, dowiadywałam się po czasie. I tu właśnie rodzi się ten powtarzający się problem... Osoba, z którą jestem nieco mnie skrzywdziła. Zrobiła coś, co jestem w stanie wybaczyć i wybaczyłam. Ale "to" czymkolwiek jest, skoncentrowało swoją uwagę na nim. A tak to, do tamtej pory był spokój...
Nigdy nie zagłębiałam się w możliwości duchów. Słyszałam tylko, że prawdopodobnie mogą przybierać różne przerażające postacie. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z duszą, która wyglądałaby w ten sposób. "To" raczej tym nie jest... Aczkolwiek aż taka obyta nie jestem, więc nie mam pewności. Obecność inaczej odczuwałam niż cokolwiek innego. Poza tym posturą w ogóle nie przypominało człowieka... Nie przypominało nawet Cienistego.
Opętania zawsze kojarzą mi się z czymś, czego doświadczyła Anneliese Michel... U mnie w ogóle tak nie przebiegało... Nie wiem czy zdecydowałabym się na egzorcyzm... Szczerze, bałabym się.

Szukać kogoś sensownego... Ale kogo? Nie wiem nawet gdzie... To dla mnie trochę upokażające, bo kiedy starałam się poszukać zrozumienia u pewnego księdza to spotkałam się z wyzwiskami od najgorszych i że takich odsyła się do psychiatryka, bo to nie coś złego tylko urojenia. Nawet nie wysłuchał do połowy. I na tym szukanie się skończyło.

Użytkownik Celia edytował ten post 04.05.2013 - 18:00

  • 0

#9 Gość_ayalen

Gość_ayalen.
  • Tematów: 0

Napisano

mhmm, rozumiem. Majtne Ci na pw pewna sugestie, jesli zechcesz, skorzystasz, jesli nie , rozejrzyj sie sama. Przede wszystkim- ufaj sobie, temu co czujesz. Nie jestes przerazona, raczej zaciekawiona i troszke zniecierpliwiona tym czego nie rozumiesz, wiec chyba przyszedl czas zeby powyjasniac siebie
  • 0

#10

Celia.
  • Postów: 8
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zaciekawiona owszem -byłam kiedyś... Teraz nie obawiam się o siebie tylko o drugą osobę. Dziękuję, ayalen...
  • 0

#11

Mo.nika.
  • Postów: 265
  • Tematów: 5
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Trafilas na jakiegos idiote nie ksiedza. Daruj sobie jakichs domoroslych bioenergoterapeutow.
Ja bedac na Twoim miejscu drazylabym sprawe, chcialabym wiedziec co to jest , dlaczego przyczepilo sie do mnie.Wszystko dzieje sie z jakiegos powodu.. Ale to ja. Ty jesli nie chcesz to tylko egzorcysta.
  • 1

#12

LukeKZ.
  • Postów: 183
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Biorąc tylko te fakty jakie sama napisałaś:
Kobiety od babci strony takie rzeczy mieli. - coś jest przywiązane do kobiet z rodziny
Uprzykrzało życie innym, straciłaś znajomych bo się bali tego - od izolowało cię dla siebie
Po wizytach osób co chcieli z tym coś robić reagowało na to - nie chciało by oni ci pomagali, ono się bało stracenia cię
Już nie było bliskie bo się nasilało (drapanie, warczenie, dźwięki, sapanie, lizanie, zęby jak pirania, gwałt) - ataki zwierzęta czyli nie ludzkie

dlatego sądzę że to może być coś demoniczne, lecz może nie do takiego stopnia jeżeli chodzi o Anneliese, bo to coś wchodziło w nią bo chciało mieć jej ciało, u ciebie wygląda na to że ono chce się żywić i mieć satysfakcje z posiadanie ciebie.

Twój chłopak jest bardzo zestresowany tym wszystkim dlatego tak reaguje i w twoim miejscu jak ci tak na nim zależy to musisz próbować jakoś jego chronić. Jak się boisz rekcji tego to zawsze możesz chronić jego poprzez odmawiania modlitwy ochronnej przeciw złem dla niego. nawet na internecie znajdziesz wiele np. jedna druga

Mam jeszcze kilka pytań jak możesz to odpowiedz to lepiej będzie może dojść do zrozumienia tego (jak ci lepiej to może to być na prywatną wiadomość).

Nie pozwoliłaś na święcenie mieszkania, dlaczego? co się obawiałaś?
Czy masz to zdjęcie? Co tam uchwyciłaś?
Wściekałaś się na to, jak to coś reagowało?
Babcia cię ostrzegała, co jeżeli pamiętasz konkretnie mówiła?
  • 0

#13

Celia.
  • Postów: 8
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Oczywiście, że zależy. Jest najważniejszą osobą w moim życiu.
Nie pozwoliłam, ponieważ wiedziałam, że to tylko pogorszyłoby sytuację. Kiedyś, jeszcze jak mieszkałam z mamą, to przyszedł do nas ksiądz po kolędzie. Nie posiedział długo, bo zaczął się pocić i kaszleć. Może był po prostu chory, to akurat normalne... Dwa dni po jego wizycie mama została sama w mieszkaniu. Wróciłam i poczułam ulatniający się gaz. Weszłam do kuchni i wszystkie kurki były odkręcone. Zakręciłam, dobudziłam mamę, wywietrzyłam mieszkanie i skończyło się na awanturze. Nie ona odkręciła gaz... Poza tym kiedyś cisnęło figurką Matki Boskiej w koleżankę. Zawiesiłam obrazy, krzyż a później miałam porozrzucane ciuchy z szafy. Później przestało je ruszać... Stały się chyba obojętne.
Tego zdjęcia nie mam, jeśli nie zostało wykasowane to jest 700km ode mnie. Postaram się jutro dowiedzieć. Na zdjęciu uchwyciłam profil. Głowę wystającą z szafy i to z żyrafki...
Kiedy zaczęłam się wściekać, to była cisza. Nic się nie działo. Czasem tylko czułam nocą jak czule głaszcze po czole. Zapach był wtedy ten sam i ciężko się oddychało. Nie paraliżował strachem, przestałam się tego bać i nie reagowałam na dotyk. W końcu przestało...
Babcia mówiła żebym nie reagowała, ponieważ to później nie da mi spokoju, że szuka zaproszenia, że tylko tym zachęcę. Sama nie wiedziała co to, ale na pewno nic dobrego.

A ksiądz faktycznie zachował się nagannie... Mimo, że zajmował się takimi sprawami... Ponoć. To było lata temu, zamiast coś doradzić, uznał że byłam chorą "gówniarą"...
  • 0

#14

LukeKZ.
  • Postów: 183
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wszystko wskazuje tylko i wyłącznie na opętanie przez jakiegoś demona. Twoja niechęć do robienia czegoś co może to zniszczyć lub powstrzymać tylko pozwala na dalsze działanie i żywienia się negatywną energią, sama z tego co mówisz to powinnaś zobaczyć że jak tylko ma styczność z czymś poświęconym to reaguje negatywnie jednocześnie testując ciebie. Pozwoliłaś temu wejść czy tam przywiązać się do siebie a teraz widzisz że to nie jest dobre więc musisz teraz musisz wyprosić to. Nie jest to łatwe ale trzeba próbować jak się tylko da i poddawać się bo wtedy będzie wiedziało że to twoja słabość i będzie to wykorzystywał. Jak opisujesz zachowanie to jest to typowe zachowanie kogoś kto chce mieć kontrolę nad kimś jak w chorych związkach gdzie chłopak najpierw biję dziewczynę a potem przeprasza ale potem nadal robi to samo dzień w dzień a dziewczyna tylko zaczyna tłumaczyć to jako normalne tak jak w przypadku syndromu sztokholmskiego. Tylko tu chodzi o siły które nie mają prawa tak dręczyć ludzi Boga przynajmniej bezpośrednio. Twój strach będzie tylko pozwalał na dalsze działanie, a jak będziesz ty miała córkę to będziesz chciała by to samo ona przechodziła? Nie sądzę więc radził bym ci jeszcze raz skontaktować się z egzorcystą by podjąć działania i się pozbyć tego.
  • 0

#15

(L)emU^R^.
  • Postów: 9
  • Tematów: 1
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

No no intrygująca historia....
Z tego wszystkiego co czytam to mogę wysnuć cztery wnioski:
1.Twoja pra pra babcia została zgwałcona albo coś podobnego i teraz ona chce Cię chronić żeby ciebie ktoś nie zgwałcił lub coś podobnego.
2.Bierzesz prochy i masz zwidy
3.Wkręcasz nas
4.Jesteś opętana potrzebujesz modlitwy i wiary w Boga Ojca Wszechmogącego. Ba!!! Wiary w Trójce przenajświętszą. Jak to nic nie da udaj się na Jasną Góre tam są dobrzy egzorcyści
  • -1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych