Nie wiem, jak to się fachowo nazywa, ja nazywam to natręctwem słuchowym.
Zjawisko, kiedy chodzi ci ciągle po głowie jakaś melodia, aż zaczynasz czasem nawet nieświadomie ją nucić, gwizdać, mruczeć, lub wystukiwać jej rytm...
Od kilku dni chodziło mi coś takiego po głowie, nie wiedziałem gdzie to załapałem, aż nagle OLSNIENIE
Cholerne reklamy!
...ale za to przypomniałem sobie kawałek ciekawej muzy
Podzielcie się swoimi natręctwami
...chyba że ktoś zna fachową nazwę tej przypadłości
Czasami jak coś weszło mi w umysł, to wmawiałem sobie dosyć, nie śpiewaj tego...i po chwili znowu....
Najlepsze, bo często zarażałem tym innych...
Przypomina mi to teraz, próby pozbycia się myśli podczas medytacji. Melodia krążyła bez końca po głowie...
A pamiętacie kawałek, który robił dziurę w mózgu? Dziewczyna kręciła porem i śpiewała w kółko ten sam tekst, a melodyjka jak wirus zarażała od pierwszego zetknięcia się z nią.
Jeden z niewielu języków europejskich w którym nie jestem w stanie zrozumieć ani jednego słowa
Mało tego, mam gdzieś tekst tej piosenki i nie potrafię go na głos przeczytać
Użytkownik MEfi. edytował ten post 04.05.2013 - 16:23