Ostatnio zaprząta mi głowę myśl: Co ludzie widzą w giełdzie?
No właśnie. Co takiego dobrego daje giełda żeby tak wiele osób zachwycało się nią? Słyszałem, że ludzie dorabiają się na wahaniach kursów akcji czyli kupują je wtedy kiedy są tańsze, a sprzedają kiedy drożeją ale równie dobrze mogą na tym stracić. Czym zatem różni się gra na giełdzie od gry w kasynie? Czytałem, że firmy dzielą się zyskiem i odpalają dywidendy dla posiadaczy akcji. I tu pojawia się szereg pytań, na które mógłby odpowiedzieć ktoś świadomy rzeczy.
Czy dywidenda jest zawsze wypłacana, czy firmy mogą wypłacać wedle uznania?
Czytałem, że akcja coca-coli kosztuje ok 37$, a dywidenda od akcji wyniosła 45 centów. Jaki zatem jest sens lokowania kapitału na 1%, który i tak pożre inflacja?
Czy firma może wyemitować np. drugie tyle akcji przez co wartość posiadanych spadnie o połowę?
Czy posiadanie jakiejś ilości akcji wiąże się z realną własnością cząstki firmy?
Czy firma może ustalić limit na jedną osobę mówiąc, że jedna osoba może kupić np. tylko 100 akcji?
Co takiego oferuje giełda, że tyle osób dostaje na jej punkcie głupawki?