Napisano 30.01.2013 - 19:46
Popularny
Napisano 30.01.2013 - 20:23
Użytkownik machado edytował ten post 30.01.2013 - 20:23
Napisano 30.01.2013 - 20:44
Miały jednak w psychologii miejsce inne podobne przypadki, w których osobowości nie dość, że wiedziały o sobie to jeszcze potrafiły się ze sobą komunikować. W jednym osobowości przejawiały wobec siebie nienawiść i pogardę, w innym wręcz zaprzyjaźniły się ze sobą.
Miały jednak w psychologii miejsce inne podobne przypadki, w których osobowości nie dość, że wiedziały o sobie to jeszcze potrafiły się ze sobą komunikować. W jednym osobowości przejawiały wobec siebie nienawiść i pogardę, w innym wręcz zaprzyjaźniły się ze sobą.
Dwie dusze w jednym ciele ?
Napisano 30.01.2013 - 21:05
Użytkownik convers edytował ten post 30.01.2013 - 21:09
Napisano 30.01.2013 - 21:11
Napisano 31.01.2013 - 13:01
Podobnie istnienie jest z każdym "żyjącym w necie" i nikt mi (sobie) nie wmówi, że nie miał chwil (okresów) gdzie osobowość jaką stworzył swym nieprawdziwym zachowaniem często stworzonym na potrzeby braku zrozumienia w tlenie dla zaspokojenia wyobrażeń o własnej osobowości. Znikomy brak zainteresowania własną osobą a mylony z osobowością i niedowartościowanie z przeróżnych pobocznych powodów.
Napisano 31.01.2013 - 18:53
Napisano 31.01.2013 - 21:42
cos prowadzi mnie za rece moze pan, moze szatan? sama juz nie wiem, jak to jest... czasem cos, co inni uwazaja za chorobe lub slaby punkt jest nasza sila. a najwazniejsze jest posiadac swoj wlasny swiat i miec sie z kim nim dzielic. od zawsze zylam w swojej bajkowej imaginacji, nigdy jednak nie odbieralam tego jako dowod choroby... pelna wyobrazni, szalona, wypelniona po brzegi inwencja tworcza. tak, ona mi zawsze pomagala zrozumiec otaczajacy mnie swiat. wszystko to piekne bylo do czasu kiedy trafilam do psychiatryka... bedac w najwiekszej manii mojego zycia, badz psychozie, sama juz nie wiem jak to nazwac. choroba(badz zbawienie?) dodawala mi skrzydel, dzieki ktorym moglam zrobic wszystko. przez tydzien maniakalno-psychotyczny siegnelam najglebszych doswiadczen duchowych, dowiedzialam sie o istnieniu rzeczy nieistniejacych. bylam bogiem i aniołem zaglady, kochanka sztana i matka lucyfera, demonem, ogniem i czarownica. odkrylam oko boga, ujrzalam nadchodzacy rychly koniec swiata, widzialam ludzi na ulicy- podzieleni na tych dobrych i zlych, kazdy promieniowal innym swiatlem... pozniej szpital... leki niby? mnie uratowaly, ale sprawily, ze do dzis nie moge dojsc do siebie... zabily jakas czesc mnie. powoli wracam do zycia, znow potrafie odczuwac rzeczywistosc na swoj jedyny sposob... bez schiz i halucynacji ale bardziej harmonijnie. jestem za antypsychiatria i przymusowym leczeniem. a neuroleptyki sa po to by sie pozbyc tych nadwrazliwych, ktorzy widza wiecej. wkoncu kazdy wariat w pewien sposob jest naznaczony przez boga- a bog jest czystym szalenstwem.... chcialabym poznac tu grono osob z ktorym mozna porozmawiac na tematy metafizyczne, glownie zwiazane z odczuwaniem swiata okiem "wariata" lub poprostu na luzie pogadac jak czlowiek z czlowiekiem...
Mówimy tutaj, o rzeczach realnych
Napisano 01.02.2013 - 05:28
Napisano 01.02.2013 - 09:47
Napisano 02.02.2013 - 17:40
Napisano 02.02.2013 - 21:24
Napisano 17.04.2016 - 15:38
Robert Oxnam
Robert Oxnam ukończył Williama College i otrzymał tytuł magistra Studiów Azjatyckich z Yale University w 1966 roku.
w 1969 roku był przewodniczącym Asia Society. Prowadził wycieczki w Chinach dla wielkich osobistości kultury i finansjery jak Bill Gates, Warren Buffet czy były prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush. Był również członkiem zarządu Funduszu Braci Rockefeller. W 2005 r. rozgłos zyskała książka jego autorstwa pt; "A Fractured Mind: My Life with Multiple Personality Disorder" będąca analizą jego zwielokrotnienia osobowości.
Jest specjalistą od Chin, przesiąknięty zarówno ich dawną i współczesną historią, kulturą oraz językiem. Ale Oxnam to także Bobby, "szalony" rolkowiec z nowojorskiego Central Parku.
Bobby jest jedną z trzech osobowości, które nie są już oddzielne, ale współistnieją razem z Robertem. "Jestem dominującą osobowościa przed pozostałymi." wyjaśnia. Być może istotne jest to, że jako dziecko, autor "Złamanego umysłu" miał obsesję na punkcie Humpty Dumpty, charakterystycznego wierszyka dla przedszkolaków będącego zagadką o rozbitym jajku.
Humpty Dumpty na murze siadł.
Humpty Dumpty z wysoka spadł.
I wszyscy konni i wszyscy dworzanie
Złożyć do kupy nie byli go w stanie.
Oxnam dorastał pod wielką presją, aby odnieść sukces. Jego ojciec był dyrektorem uniwersytetu, dziadek biskupem kościoła metodystycznego i prezydentem Światowej Rady Kościołów. Ale i on nie zawiódł. Robert Oxnam był na szczycie świata. Ale w środku, jak mówi tkwiła w nim kombinacja depresji, złości i okazjonalnych napadów gniewu.
W 1980 roku popadł w alkoholizm i bulimię co było głównym powodem rozpadu jego pierwszego małżeństwa.
Szukał pomocy u psychiatry, ale jego problemy, w tym utrata kontroli nad samym sobą doskwierały mu coraz bardziej. Oxman budził się z oparzeniami i zadrapaniami na ciele, nie mając pojęcia co je powodowało. "Nie tyle nie miałem pojęcia, co nie mogłem sobie przypomnieć choćby jednej sytuacji, która doprowadziła do tych urazów". Zdarzało mu się ocknąć wedrującym po Grand Central Station w Nowym jorku będąc w pewnego rodzaju transie i słysząc głosy. "Czasem były one w mojej głowie, a czasem miałem wrażenie jakby ktoś do mnie mówił: jesteś zły, jesteś okropny, jesteś najgorszą osoba jaka kiedykolwiek żyła".
I nagle w 1990 roku, podczas rutynowej sesji ze swoim psychiatrą dr Jeffery'em Smith'em, Oxnam nagle stał się kimś innym. "Nastąpiła całkowita przemiana Jego oczy jakby trzepotały, całkowicie zmienił się jego głos, postawa, ruchy. Był naprawdę innym człowiekiem" wspomina dr.Smith.
"Nie było wiadomo nic poza tym, że ja jako Robert Oxman odpływałem. To było prawie jak wprowadzanie w narkozę, po prostu opuszczałem scenę"
Podczas sesji, jego dłonie robiły się jak szpony, był wściekły i syczał. Potem dr.Smith powiedział Robertowi, że kiedy ten się wyłączył, miał do czynienia z małym rozgniewanym chłopcem imieniem Tommy. Smith zrozumiał, że może mieć do czynienia ze "zwielokrotnieniem osobowości"
W przypadku Roberta zaobserwowano 11 odrębnych osobowości. Wśród nich były Tommy - wściekły młodzieniec, przerażająca Czarownica i Bobby - aspołeczny rolkowiec. Co ciekawe, gdy pojawiał się publicznie w ramach pracy dla Asia Society nigdy nie dał nawet znaku swojej przypadłości. W 1991 roku, kiedy był gospodarzem kolacji dla pierwszego prezydenta Busha, głosy w jego głowie mówiły do niego nieustannie. Kazał wtedy im milczeć. "Po prostu bądźcie cicho, pozwólcie mi to zrobić. Przeczekajcie to wydarzenie, a później będziecie mogli mówić ile chcecie" wspomina swoje myśli. Jednak głosy nie dawały spokoju przez całe przemówienie Busha.
Większość z nich pochodziła od Bobby. Oxman pamięta jak Bobby mówił :"To jest nudne" i "Och, to jest super! Spójrz na ludzi Secret Service się na balkonie."
Vishakha Desai wyszła za Oxnam'a niedługo po tym jak "Bobby" i reszta osobistości ujawnili się. Desai pamięta jak zetknęła sie osobiście z zaburzeniami Roberta. " Poprosiłem o spotkanie z wiedźmą, a on przyszedł pod jej postacią do domu. Jego oblicze było zupełnie zmienione. I było w nim wiele złości, w tym w stosunku do mnie". Osobowość czarownicy powiedział do niej: " Myślisz, że możesz rozwiązać problem Roberta? Dam Ci nauczkę, bo myślisz, że jest dobrym człowiekiem. Zamierzam pokazać, że on jest złym człowiekiem."
Traumy z dzieciństwa często leżą u podstaw wielokrotnego zaburzenia osobowości i Oxnam wydaje się nie być wyjątkiem. Podczas terapii pojawiła się kolejna postać. Dziecko. Opowiedziało ono historię wykorzystywania w dzieciństwie. Oxman mówi, że to było wykorzystywanie seksualne, któremu zawsze towarzyszyły słowa "jesteś zły, a to jest kara." Oxman wspomina, że był straszony zanurzeniem jego rąk we wrzątku. Sprawca, którego imienia Robert nie umie podać była osoba blisko związana z rodziną.
Pomimo ,że zwielokrotnienie osobowości jest dziś przez naukę uznawane za prawdziwe schorzenie, to wobec sprawy Oxmana narosło wiele kontrowersji. Wielu psychiatrów twierdzi, że ujawnione wspomnienia przez osobowośc dziecka zostały wywołane hipnozą.
Dr. Smith jednak temu zaprzecza, a badania potwierdziły, że Robert nie jest człowiekiem podatnym na sugestie.
Dziś wiele osobowości Oxnam'a jest połączonych, tworząc tylko cztery. Jest Robert, Bobby i Tommy. Czarownica stała kobieta o imieniu Wanda. "Teraz, w przeważającej części wiem co pozostałe osobowości robią, tak jak one wiedzą co robię ja. Tworzymy w miarę zgrany komityw, który faktycznie funkcjonuje" - śmieje się Robert. Prowadzi nieustannie negocjacje z pozostałymi osobowościami nad którymi przez większość czasu dominuje. Wie jednak, że nie jest wyleczony i nie potrafi przewidzieć wszystkich reakcji na nieprzewidziane emocjonalne wydarzenia.
"Śmierć mojej matki ubiegłym roku doprowadziła do próby samobójczej. Cały mój system kontroli się rozpadł" - wspomina. Bobby jest osobowością ze skłonnościami samobójczymi. " Jest jak iskra na świecy zapłonowej, która cały czas iskrzy. Ale gdy świeca zapłonowa zostaje zatkana, cała silnik przestaje działać" - wyjaśnia. Ale też Bobby bywa radosny, beztroski, który również wprowadził Roberta w kłopoty.
Miał krótki romans z młodą kobieta poznaną w parku. Romans, który zagroził małżeństwu Roberta. Bojąc się jednak reakcji Bobby'iego, Oxman pozostawił sprawę samą sobie. Na pytanie, czy to nie jest pewien rodzaj wygody, że Robert zrzuca odpowiedzialność z siebie na osobę współistniejącą w jego ciele tłumaczy: "Absolutnie. Nie będę tu siedział i udawał, że to nie ja, że ja nie miałem romansu. To byłem ja, ta część mnie która żyje ze mną w pakiecie."
Vishakha przebaczyła mu... albo im - ale przyznaje codzienne życie z wieloma osobowościami to nie zabawa. Na pytanie, czy nie był to czas, kiedy uważała by położyć kres związku, odpowiada: "Czasami na krótkie chwile. Ale życie nie jest łatwe, więc nie mogę się tak po prostu poddać".
Dla większości kobiet, jeden mąż często to wiecęj niż , aż nad to, ale Vishakha muszą radzić sobie z całym zespołem. Ale Robert może mieć przewagę mając przy sobie Bobby'ego "Z nim nigdy się tak naprawdę nie zstarzeję". Vishakha potwierdza: "Dokładnie. Czasami daje mi nieźle popalić."
"Ale muszę powiedzieć, że ma jedną wadę. Ponieważ gdy masz 18 lat i szalejesz na rolkach przez pięć godzin w ciągu dnia, to wieczorem 62 letni staruszek bardzo cierpi z tego powodu" dodaje Oxman. "Nie żartuję."
0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych