Czyli właśnie tak - jest ale nie ma i pozostaje gdybanie. Twórcze inspirujące gdybanie.
Mam zero wątpliwości co do tego, że ktoś tam coś tam ma ale się nie podzieli. Natomiast większy problem rodzi uznawanie dowodów, które niczego nie dowodzą albo dowodami nie są, jak np temat w którym sobie dyskutujemy. Takie naciąganie prowadzi jedynie do eksplozji tanich sensacji, a to nie przysługuje się sprawie nic a nic. Wręcz przeciwnie.