Napisano
29.01.2013 - 10:39
A wpadło Ci do głowy, że jeżeli jesteśmy wieczni a nasza dusza/energia/jak zwał tak zwał, jest nieśmiertelna to nasze życie, to tylko epizod. Coś w rodzaju filmu krótkometrażowego, który czasem oglądamy. Raz ma się ochotę na komedie raz na dramat a innym razem na kino niezależne z emocjonalnym zawijasem wywracającym całą akcję do góry nogami. Może taki miałeś być abyś czegoś doświadczył? Może całe nasze życie to doświadczenie i sam sobie ten rodzaj doświadczenia wybrałeś.
Gdybyś wiedział dlaczego, skąd, dokąd i po co, to byłoby to jak przejście gry na kodach. A tak masz pełne spektrum poznania.
Nie przejmuj się, są ludzie, którzy dostali trudniejsze poziomy do przejścia. Kto wie, może następnym razem dostaniesz coś zupełnie innego...a może nie będzie następnego razu...więc...naprawdę ma to znaczenie? Jest jak jest. Jeżeli może zmienić zmień, jeżeli nie możesz zmienić nie tłucz głową w mur bo nie przebijesz.
Jasne, że to łatwe wytłumaczenie, dopóki mnie nic strasznego nie spotkało. Oczywiście zdaje sobie z tego sprawę, że to filozoficzno-buddyjskie pier***lenie, za przeproszeniem, raczej niczego nie wniesie. To tylko mnie moje doświadczenia nauczyły, że nic nie muszę wiedzieć i od walki z tym co jest wiedząc, że jej nie wygram, lepiej jest zaakceptować to co jest i nie zaprzątać sobie tym baniaka, a to co mogę zmienić starać się zmieniać natychmiast, tak aby nie tracić czasu na "co by było gdyby".