Dlaczego uważacie, że jak np. ktoś majac wybór: posiedzieć przy kompie lub odrobić lekcje i włącza coraz to nowe strony, byle tylko nie skupic sie na nauce, przegrywa z ego? W ogóle nie rozumiecie chyba, że to pierwsze jest przyjemniejsze... Co właściwie jest motywacją DLA odrobienia lekcji, czy świadomość konsekwencji nieodrobienia lekcji jest wystarczająca? Kto ustala, że ta motywacja powinna dać nam do zrozumienia, że warto coś zrobić, a ta nie?
Nie chciałbym wstać z rana z łóżka, bo byłbym zmęczony (to nie sprawka jakiegoś tam ego) = uważalibyście inaczej.
Gdyby to było w wakacje = być może mógłbym częściowo czuć się usprawiedliwiony.
Inne przykłady - brak podzielenie czasu na różne czynności, stały komfort(a przynajmniej brak przyjemniejszych alternatyw)- dla was to uleganie. Malowanie się kobiet, "co kto pomyśli". Chłopak, który chce założyć różową koszulkę, ale wstydzi się. Wszystko to za wszelką cenę chcecie podsumować jednym - ego, ale w ogóle nie bierze pod uwage różnych czynników wpływających na to, że ktoś nie chce /nie potrafi. Nie każdy jest silny z natury, nie każdy nie jest leniwy...
Ciekawe dlaczego, gdy chciałem postawic sobie cel na sprawdzenie swojej siły woli napisaliście, że to ego mi każe. W innych okolicznościach np. nauka i myśli "aa... pogram sobie na komputerze" napisalibyście to samo. Zdecydujcie się, bo np. podjęcie celu typu nauka jest "dobre" wg was, przerwanie jej niekoniecznie. Choć to i to jest celem. Ja chciałem sprawdzić siebie, a ktoś chciał się pouczyć... czemu wiec niby to ja ulegam? Ambitna osoba jest jeszcze bardziej przesiąknięta nieswoimi decyzjami, co z tego że ktoś woli pooglądać tv godzinami niż w połowie pójść na spacer, poczytać coś. Minus taki, że tv to tylko chwilowa rozrywka, książka może przynieść większe korzyści. Ale co z tego. To tylko jeden i chyba jedyny minus - stanie w miejscu.
Użytkownik andar edytował ten post 22.11.2012 - 02:32