To słowa Monteskiusza. Dla kogoś, kto nie zetknął się wcześniej z tą postacią, może wydać się, że to bardzo surowe kryterium. Wszystko co nie jest zabronione? Zatem wolność to godzenie się na przestrzeganie każdego prawa, nieważne jak surowe i niesprawiedliwe by było? Nie. Francuskiemu filozofowi chodziło raczej o prawa naturalne.
W tym też miejscu porzucę już postać Monteskiusza i przedstawię swoją koncepcję tychże praw, a właściwie prawa. Jedynym przyrodzonym nam prawem, jest prawo jednostki do wolności. Pełnej, nieskrępowanej cudzą wolą wolności.
Czy to znaczy, że każdy może robić wszystko co zechce? Po raz kolejny z mych ust padnie odpowiedź przecząca. „Pełna, nieskrępowana cudzą wolą wolność” nie jest przyzwoleniem na każde działanie. Jest iście libertariańską wizją wolności. Wolność jednostki kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność kolejnej jednostki.
„Trzeba ludziom zostawić wolność decyzji, nawet jeśli chcą decyzji szalonych albo tragicznych”
Srogi bicz prawa trzymany nad głowami obywateli to najskuteczniejszy sposób kontroli społeczeństwa przez polityczne elity. Nie jest to tajemnicą i było stosowane już od zamierzchłych czasów. Strach i represje, zamiast szacunku i zaufania.
W dzisiejszych czasach ludzie traktowani są jak bezmyślne bydło, hodowane przez państwo, by płaciło podatki i nie sprawiało zbyt wielu problemów. Władza nie chce lub nie potrafi zrozumieć, że ludzie mają prawo decydować za samych siebie, a jednocześnie obowiązek ponoszenia konsekwencji swoich decyzji.
Zrozumiałbym, gdyby konsekwencją nie zapinania pasów bezpieczeństwa w samochodzie byłby brak refundacji leczenia przez państwo, w przypadku wypadku. Nie potrafię jednak zrozumieć karania za sam fakt nie zapięcia pasów.
Podobnie sprawa ma się z zażywaniem narkotyków. Władza nie chce, aby ludzie zażywali środki odurzające (inne niż alkohol) nie potrafiąc sensownie uzasadnić dlaczego. Tłumaczenia odnoszące się do dbania o zdrowie społeczeństwa są tyle zabawne, co irracjonalne. Moje ciało należy tylko i wyłącznie do mnie i mam prawo robić z nim co zechcę. Zabraniając mi tego, państwo, dokonuje najzwyklejszego gwałtu na mojej wolności, sprawiając, że czuję się jak niewolnik.
Nie widziałbym problemu, gdyby przestępstwa popełnione pod wpływem środków odurzających były karane surowiej. Nie zgadzam się jednak na sytuację, w której każdy obywatel z góry traktowany jest jako potencjalny przestępca i straszy się go wysokimi karami za czyn, który nie krzywdzi nikogo, poza nim samym.
Po raz kolejny przywołam tutaj libertariańską zasadę – „Nie ma przestępstwa bez ofiary”. Jeśli ją odrzucimy, to dlaczego nie zaczniemy karać prób samobójczych wieloletnim więzieniem?
„Prawo stawia dobro ogółu ponad dobrem jednostki”
Jednocześnie zabawne, smutne i, co najgorsze, prawdziwe. Jeśli prawo stawia ogół ponad jednostką jest w pewnym sensie wewnętrznie sprzeczne, ponieważ ogół tworzony jest przez jednostki.
Ogół i jednostka powinny być traktowane na równi, ponieważ każda osoba tworząca społeczeństwo jednocześnie jest indywidualnością. Zatem zgadzając się na stawianie dobra ogółu ponad dobrem jednostki, dajemy przyzwolenie na uciskanie nas samych i krępowanie naszej własnej wolności.
To ja jestem tą jednostką, którą zgadzacie się poświęcić dla dobra społeczeństwa. Jesteś nią Ty, Twój sąsiad, szef, piekarz, od którego rankiem kupujesz pieczywo i wszyscy wokół.
Zatem dając aprobatę na działania godzące w dobro jednostki, tłumaczone dobrem ogółu, w rzeczywistości przyzwalasz na zamach wymierzony w społeczeństwo.
„Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą”
„Ludzie nie potrafią sami o siebie zadbać”; „Społeczeństwo potrzebuje opieki” etc.
Słowa, które rządzący (bardziej lub mnie bezpośrednio) wypowiadają od tak dawna, że wszyscy powoli zaczynamy w nie wierzyć. Skoro nie potrafię sam o siebie zadbać, to pozwolę państwu ograniczyć swoją wolność, byleby tylko ktoś mi pomógł. Rozsądne, czyż nie?
Nie. Kiedy słyszę stwierdzenia lub widzę czyny, które wskazują na taki tok myślenia, przypominają mi się słowa Otto von Bismarcka – „Dajcie Polakom rządzić, a sami się wykończą”.
Krzywdzące prawda? Kiedy widzę długi spis czynów, za które można ponieść karę, a tak naprawdę nikogo one nie krzywdzą, myślę, że wszyscy rządzący są wiernymi fanami Żelaznego Kanclerza.
Nadszedł wreszcie moment, kiedy musimy powiedzieć „dość!”. Nie wolno nam dłużej dopuszczać do sytuacji, w której władza uważa obywateli za głupie dzieci, które nie potrafią zrobić dziesięciu kroków bez upadku, jeśli ktoś nie trzyma ich za rękę.
„Wiara w fatum sprowadza na ziemię fatum. A wiara w wolność sprowadza na ziemię wolność”
Uwierzmy więc w wolność i sprowadźmy ją tu, choćby z samych otchłani, ponieważ to co otrzymujemy jest jedynie marnym wynaturzeniem i karykaturą.
Użytkownik Phiaas De'Sarlan edytował ten post 20.08.2012 - 21:59