Skocz do zawartości


Zdjęcie

Husaria przed Pałac!


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
78 odpowiedzi w tym temacie

#61

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Niechcem ale muszem…

Po pierwsze należy zwrócić uwagę, że pióra (czyli skrzydła) nie były traktowane jako obowiązujący element wyposażenia. Ich ewentualne użycie pozostawiano samym husarzom. Po drugie - wyraźnie podaje powód stosowania tego elementu, a to "dla okazałości i postrachu nieprzyjaciela". Mamy więc chyba najbardziej prawdopodobne rozwiązanie problemu stosowania skrzydeł przez husarię. Ale o ile "okazałością" można było imponować chociażby w czasie popisu1) chorągwi, o tyle "postrach" można było wywoływać u nieprzyjaciela tylko w czasie bitwy (trudno sobie przecież wyobrazić inny czas i miejsce, gdy spotykali się z sobą przeciwnicy).

Dlaczego stawiasz znak równości przy stwierdzeniu o używaniu piór? Pióra=skrzydła?
Husarze używali piór i ich wizerunków do ozdoby hełmów, naramienników, zbroi itd. Używanie piór nie jest jednoznaczne ze stosowaniem skrzydeł.

Podczas opisów historycznych spotyka się określenia że husarze mieli skrzydła. To by się zgadzało bo kilkanaście % husarzy stosowało pojedyncze skrzydła mocowane do siodła. Zupełnie inaczej sprawa wyglądałaby gdyby ktoś określał wizerunek husarza z np. XVI wieku: husarz posiadał skrzydła

Tekst listów przypowiednich świadczy więc (pośrednio) za tym, że skrzydła husarskie mogły być używane także i w boju.

Mym głównym autorytetem w tej kwestii jest Jędrek. Jego opis skrzydeł husarskich bardziej do mnie przemawia (proporce na kopii)

Wszyscy prawie od czasów Batorego pisarze przedstawiający husarię wspominają wyraźnie o skrzydłach, określając je jako powszechnie używane...

Jest to może potwierdzone u prawie wszystkich malarzy przedstawiających husarzy?

Zwyczaj stosowania skrzydeł musiał być bardzo powszechny, skoro znalazł się odpowiedni zapis w regulaminie dla husarii litewskiej z 1746 r. mówiący :" Starożytnym obyczajem skrzydła dla pocztowych przy blachach tylnych używać zatrzymuje".

Te skrzydła z XVIII wieku były przymocowywane do pleców. To rozwiązanie ma kilka wad eliminujących je z bojowego użycia.
Zbroja na plecach musiałaby stanowić stabilne mocowanie skrzydeł aby podczas cwałowania nie odpadły jeźdźcom. Taka stabilizacja swoje waży. Zbędna waga jest niepożądana podczas szybkiej szarży. Te XVIII wieczne mocowania skrzydeł byłyby raczej za słabe, aby wytrzymać cwał.

Niektórzy autorzy z XVII wieku podkreślają nie tylko ozdobny charakter, ale i praktyczną rolę skrzydeł. Na przykład Ogier : "Na barkach ich sterczą wyniosłe skrzydła dla postrachu nieprzyjaciół", Cefali : "Mają zwyczaj przypinać dwa skrzydła sępie, które w pedzie czynią wielki szelest", D`Alerac : " Powiadają, że szum tych skrzydeł przestrasza konie nieprzyjaciela i pomaga do rozbicia ich szeregów".

Z mitem szelestu i straszenia skrzydeł Jędrek się skutecznie rozprawił. Nieprzyjaciela straszyły skrzydła znajdujące się na kopii-dodatkowo to one wytwarzały potężny łopot.

Z pewnością nie same skrzydła, lecz wszystkie części stroju bojowego husarza, jak łopoczące proporce, rozwiane skóry dzikich zwierząt mogły wywierać psychiczne wrażenie na nieobeznanym z tym zjawiskiem wrogu i straszyć konie nieprzyjacielskiej jazdy. W związku z tym Gembarzewski określił, że " skrzydła, a zwłaszcza skóry lamparcie, rozwiewające się w powietrzu podczas szybkiego biegu konia, sprawiało widok jakieś nadprzyrodzonej istoty, szerzącej popłoch wśród koni nieprzyjacielskich, a zatem stanowiły one czynnik bojowy i nie były jedynie ozdobą".

Można prosić o szczegółowe dane tych powszechnie występujących skrzydeł? Ile cm wystawały nad ramiona jeźdźca? Jaką prędkość jeździec osiągał? Przy zastosowaniu skrzydeł cwał był możliwy?
Dodatkowo jak były mocowane skóry wilcze i lamparcie-które zwłaszcza powiewały na wietrze. Zastosowanie skrzydeł na plecach i skór wzajemnie się nie eliminowało?
  • 1

#62

Paluch.
  • Postów: 71
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nieprzyjaciela straszyły skrzydła znajdujące się na kopii-dodatkowo to one wytwarzały potężny łopot.



to jest jakas przenośnia, bo nie wiem o czym teraz myśleć.
  • 0

#63

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

to jest jakas przenośnia, bo nie wiem o czym teraz myśleć.

Tu było to wyjaśnione. Obejrzyj sobie filmiki-Jędrek to dobrze wytłumaczył.
  • 0

#64

Paluch.
  • Postów: 71
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

nie chce mi się oglądać tego drugi raz ale z tego z pamiętam z róznych źródeł i filmów Jędrka, straszyły proporce-choragwie na kopiach a nie jak mówisz pióra, pomysl sobie jak musiały wyglądac pióra na kopii a co dopiero skrzydła na kopiach
  • 0

#65

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

nie chce mi się oglądać tego drugi raz ale z tego z pamiętam z róznych źródeł i filmów Jędrka, straszyły proporce-choragwie na kopiach a nie jak mówisz pióra, pomysl sobie jak musiały wyglądac pióra na kopii a co dopiero skrzydła na kopiach

:censored:
Te rozcięte proporce były nazywane skrzydłami !!!
  • 0

#66

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Robakatorianin, Jędrek użył przenośni, nazywając proporzec kopii skrzydłami. W żadnym opisie husarza od XVI- XVIII wieku, nikt z ówczesnych pisarzy nie nazywa proporca kopii skrzydłami. Poza tym, husarze używali kopii praktycznie tylko przeciw piechocie. Do walki z wrogą jazdą służyła lanca.
Jędrek również nie zaprzecza, że w bitwach były używane skrzydła, przymocowane do siodła. W żródłach ikonograficznych malarze ówcześni przedstawiali husarzy w bitwach zarówno w skrzydłach jak i bez.
Zachowały się do dnia dzisiejszego 2 skrzydła pochodzace z XVII wieku. Jedno znajduje się w muzeum Jasnogórskim,
drugie, zdobyczne w czasie Potopu Szwedzkiego w jednym ze szwedzkich muzeów. Skrzydła nie miały przyczepów do zbroi, a więc musiały być przymocowywane do siodeł.
Mimo wszystko skrzydła musiały wywierać moralny wpływ na jeźdźca, skoro według potwierdzonych relacji z tamtych czasów używali je oprócz husarii jazda tatarska oraz jazda lekka.

Więcej na ten temat w obiektywnym opisie o skrzydłach husarii :

http://ioh.pl/artyku...ty-i-mity,1055/
  • 2



#67

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jędrek użył przenośni, nazywając proporzec kopii skrzydłami.

Gdzie kiedy...???

„Ale czytamy opisy i ciągle mamy skrzydła husarskie… Co to są skrzydła husarskie? Czytamy że one łopotały, szeleściły, płoszyły konie przeciwnika, robiły hałas. Co to są husarskie skrzydła? W ogóle okazuje się po opisach że były. Wyjaśnienie okazuje się szalenie proste tylko że dalej nikt tego nie przekazuje-oficjalnie. Pod kopią (na kopii) pod grotem jest 40-to cm proporzec (…) Rzecz ciekawa on ma od 2,5m do 4,5m długości. Jest to bardzo długa taśma, mniej więcej w 1/3 swojej długości, (od 1/5 nawet już), jest rozcięty w dwa płomienie (… )po prostu jest on rozcięty w połowie i przechodzi w takie dwa trójkąty. Koń galopuje w szarży do 40 do 50km/h w szarży… teraz wyobraźcie sobie kilka tysięcy albo kilkaset takich proporców z tymi ogonami długimi na parę metrów. Przy tak pochylonej kopii, to zaczyna-każdy z tych ogonów zaczyna fruwać majtać się, owijać i fruwać. Kiedy stoicie vis-à-vis tej jazdy, słyszycie łopot tych chorągwi, trzask tych chorągwi-bo one strzelają jak baty (te końcówki) dosłownie, szelest niesamowity. I co widzicie? No te machające bez przerwy płomienie. To wygląda jakby konie albo jeźdźcy mieli skrzydła-i to są husarskie skrzydła. Nie inaczej. Potem do tego dorobiono (ponieważ oni czasem używali tych pojedynczych) a później do ceremonii, do parady, szczerze mówiąc na początku XVIII wieku zaczęli stosować większe skrzydła, podwójne-no to te skrzydła ceremonialne zostały potraktowane jako te hałasujące a historycy którzy opisywali to 100 czy 200 lat później wykombinowali że oni takie skrzydła mieli do walki. I to były te skrzydła które hałasowały. Nie czytając tego co zostało zawarte w tekstach źródłowych. Nie oglądając oryginalnych rycin, (z epoki) fresków czy obrazów ) (…) Dlatego w każdym filmie powiela się tą głupotę po prostu, z tymi popapranymi skrzydełkami (…) ”
Lepiej jest obejrzeć-niż czytać. Ciężko jest cytować kogoś kto niektóre kwestie tłumaczy w formie pokazu i mówi trochę niewyraźnie (problem z dźwiękiem). Część wypowiedzi wyciąłem-nie miało to wpływu na całość wypowiedzi.
http://www.youtube.com/watch?v=VH-Dwxh1y4U

W żadnym opisie husarza od XVI- XVIII wieku, nikt z ówczesnych pisarzy nie nazywa proporca kopii skrzydłami

Jednak ciągle pojawiają się skrzydła husarskie. Te na plecach są nierealne więc...

Poza tym, husarze używali kopii praktycznie tylko przeciw piechocie. Do walki z wrogą jazdą służyła lanca.

Lanca (z łac. lansea: włócznia) – lekka broń drzewcowa formacji kawaleryjskich: ułanów, szwoleżerów, lansjerów.

Jędrek również nie zaprzecza, że w bitwach były używane skrzydła, przymocowane do siodła. W żródłach ikonograficznych malarze ówcześni przedstawiali husarzy w bitwach zarówno w skrzydłach jak i bez.

Owszem, mieli skrzydła przymocowane do siodła (pojedyncze) w ilości 10-15% całości.



Więcej na ten temat w obiektywnym opisie o skrzydłach husarii :

http://ioh.pl/artyku...ty-i-mity,1055/

I teraz jestem w kropce...
Czekałem aż ktoś z zainteresowanych sprostuje, wyjaśni a tu cisza...
Nikomu nie chciało się przeczytać tego artykułu? Obejrzenie obrazków pokazujących husarzy ze skrzydłami wystarczy? Nawet tak minimalny wysiłek jak przeczytanie opisu pod obrazem jest trudnością/lenistwem?

Skoro uznajesz ten link za obiektywny to on wyklucza Twoją pierwszą część postu.

Jeżeli komuś dalej się nie chce czytać całego artykułu to niech przeczyta wybrane cytaty-bynajmniej nie wyrwane z kontekstu. Jak są tacy dla których taka ilość czasu jest marnotrawstwem to niech przeczytają wytłuszczone podsumowanie z cytowanego artykułu.

Te skrzydła były używane do ceremonii i wszelkich uroczystości paradnych. Porównaj sobie to jak wyglądasz w pracy (ubranie) a jak wyglądasz w noc sylwestrową. Takie stroje nie są pomocne w codziennej pracy. Śmiało służbę husarza można porównać do pracy. Inny wygląd do parady a inny do walki.
(...)
Chodzi o skrzydła husarskie, a właściwie o to, czy husarze mieli je za plecami czy też nie. Jak się wydaje, nie chodzi tu wcale o prawdę historyczną, a raczej o pewien mit tyczący świetlanej przeszłości, niezwykle trudny do zweryfikowania czy też nawet do obalenia. Co jest w tym wszystkim najciekawsze, jego weryfikacją nie są wcale zainteresowani uczeni, a więc osoby nie tylko upoważnione, ale wręcz zobowiązane do ustalania prawdy. Niektórzy z nich nawet do dziś świadomie fałszują historię, działając przy tym z pobudek patriotycznych, w celu budowania chwały oręża polskiego w kraju, a także coraz częściej i za granicą. Na wszystkich ostatnio organizowanych wielkich międzynarodowych wystawach, że wymienimy tu tylko najważniejsze, takie jak "Pod jedną koroną – historia i kultura czasów unii polsko-saskiej", "Orzeł i trzy korony. Sąsiedztwo polsko-szwedzkie nad Bałtykiem w epoce nowożytnej XVI–XVIII w." czy też "Kraj skrzydlatych jeźdźców. Sztuka polska 1572–1764 r.", husaria prezentowana była w Polsce i za granicą (Niemcy, Szwecja, USA) jako uskrzydlona kawaleria.
(...)
W powszechnej opinii husaria to rodzaj jazdy wyróżniający się skrzydłami przypiętymi do naplecznika zbroi. Taki pogląd został ugruntowany przez literaturę, dzieła sztuki i filmy. Dzięki publicystom i artystom plastykom skrzydlaty husarz stał się symbolem potęgi wojska polskiego, które przez wieki broniło kraju przed Turkami, Tatarami, Szwedami i Rosją. Już od dziecka każdy Polak wie, do czego były husarzowi potrzebne skrzydła: po pierwsze, by chronić go przed arkanem zarzuconym przez Tatara (jest to teoria zbudowana na założeniu, że husarze głównie uciekali, gdyż w starciu twarzą w twarz łatwiej można byłoby się zasłonić szablą niż liczyć na ochronę z piór); po drugie, by straszyć swym szumem konie przeciwnika (co jest o tyle ciekawe, że wcześniej musiałyby znieść znacznie większy hałas wytworzony przez zbroje, ogień broni palnej i pęd koni); po trzecie – by uniemożliwić przeciwnikowi właściwą ocenę wielkości husarzy (co ignoruje zapiski zawarte w dawnych regulaminach, które nakazywały otwierać ogień z broni palnej dopiero wtedy, gdy widoczne stały się białka oczu przeciwnika) i po czwarte, by husarze byli podobni aniołom (na co rzeczywiście brak argumentu przeciwnego, w związku z czym można by przyjąć to za prawdę).
(...)
Według bronioznawców husarze zaczęli używać uzbrojenia ochronnego w postaci kolczug, kirysów i szyszaków dopiero w połowie wieku XVI. Wtedy także pojawiły się pierwsze skrzydła husarskie. Nie znajdowały się jednak na plecach, lecz na tarczach: "paiż albo tarcz ciężka, a pospolicie na niej bywało skrzydło [jak wskazują zachowane tarcze tego typu, ich pola były malowane i skrzydło to mogło być właśnie namalowane, a nie wykonane z prawdziwych piór – W.G.] albo kita z pawiego pióra przyprawiona" – tak pisał o interesującym nas szczególe wyposażenia husarii Andrzej Lubieniecki (zm. 1623 r.)…
(...)
Skrzydła i pióra towarzyszyły występom husarii w czasie różnych uroczystości. Podczas wesela Zygmunta Augusta szło "rycerstwo [...] z wyniosłymi skrzydłami strusimi na barkach" (relacja Stanisława Orzechowskiego). Później egzotyczne pióra zastąpiono piórami rodzimych ptaków, orłów, jastrzębi i sokołów, i już w czasie koronacji Henryka Walezego w 1574 roku szedł oddział "z orlim skrzydłem na tarczy i hełmie [...] Konie miały dwa skrzydła orle od przednich nóg do głowy, podobne skrzydło jedno na hełmie, drugie na tarczy [...] Inni tarcze pokryte strusimi piórami" (podług Macieja Stryjkowskiego). Są to opisy sytuacji wyjątkowych, niezwykłych uroczystości, w czasie których wszyscy, nie tylko żołnierze, przywdziewali szaty odświętne. Dlatego też nie możemy przyjąć za pewnik, że tak samo stroili się husarze do bitwy.
(...)
Charakterystyczne, że gdy w 1576 roku król Stefan Batory ustanowił nowe przepisy uzbrojenia i oporządzenia husarii, to o piórach wspominał w nich niejako mimochodem: "Rotmistrze starać się będą o dzielne i mocne konie, ubiór węgierski nosić mają, a na nim mocne żelazne zbroje, przyłbice, rękawice żelazne, kopię, miecz, który koncerzem zowią, karabinki u siodeł zawieszone, na koniec dla okazałości i trwogi nieprzyjaciela pióra i inne ozdoby podług upodobania każdego rotmistrza". Przepis ten wart jest szczególnej uwagi, gdyż po raz pierwszy zostały tu sformułowane cele, w jakich husaria używała skrzydeł (a w zasadzie dokładnie rzecz ujmując piór – słowo "skrzydła" tu się nie pojawia): okazałość, czyli uświetnienie wizerunku, oraz trwoga, jaką swą postacią miał budzić polski jeździec. Stwierdzenie to jest szczególnie cenne, gdyż zostało zawarte w oficjalnym dokumencie z XVI wieku spisanym przez osoby kompetentne w sprawach wojska.
(...)
W istocie okazuje się, że skrzydła miały oddziaływać na psychikę wroga, miały odbierać husarzowi wymiar rzeczywisty i przenosić go w świat istot skrzydlatych, niemal nadprzyrodzonych. Ich działanie miało być takie, jak obecnie czarnych mundurów jednostek antyterrorystycznych i kominiarek zakrywających twarz, w wyniku czego walczący stają się nie ludźmi, a niezidentyfikowanymi istotami uosabiającymi siłę i moc.
(...)
Wszystko wskazuje na to, że miejscem mocowania "piór" miały być tarcze, wówczas jeszcze używane przez husarię (jak poświadczają to zapiski Jana ?askiego z 1571 r.) oraz nakrycia głowy jeźdźców i koni (o czym z kolei świadczą ryciny Abrahama de Bruyn z roku 1575).

Dołączona grafika

Konny manekin uskrzydlonego husarza, mający odtwarzać wygląd naszej jazdy w 1. poł. XVII w. Postać tego husarza, stojąca w ekspozycji stałej Muzeum Wojska Polskiego niemal od początku istnienia tego muzeum, ukształtowała wizerunek husarza w naszym społeczeństwie i stała się nieformalnym znakiem rozpoznawczym tej placówki. Niestety, skrzydła przy tej zbroi są XIX-wiecznym falsyfikatem

Dołączona grafika

Zbroja husarska ze zbiorów zamku w Podhorcach. Pojedyncze skrzydło przymocowane jest do naplecznika za pomocą dwu uchwytów w kształcie litery c. Skrzydło to zostało umocowane do tej zbroi prawdopodobnie w 2. poł. XVIII w.

Dołączona grafika

"Husarz Paweł Krajewski przed królem Karolem IX w przededniu bitwy pod Kircholmem", fragment obrazu nieznanego autora według rysunku Juliusza Kossaka, 2. poł. XIX w. Wzięty do niewoli przez Szwedów husarz przedstawiony jest tu z parą skrzydeł ptasiego typu, przymocowaną do naplecznika zbroi. Taki obraz husarza był charakterystyczny dla XIX-wiecznej twórczości artystycznej. Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie
Z zapisów z roku 1592 wiemy, że w czasie wjazdu Zygmunta III do Krakowa z okazji ślubu z Anną Rakuszanką w uroczystościach wzięła udział chorągiew złożona ze 150 husarzy z orlimi skrzydłami i kitami z pierza. Niestety nie wiemy, gdzie były umiejscowione te orle skrzydła. W samym orszaku królewskim szła także królewska chorągiew husarska "lśniąca od złota i orlich skrzydeł".
Na "Rolce" widoczne są m.in. dwie chorągwie husarskie, jedna należąca do wojewody Hieronima Gostomskiego, druga do samego króla. Husarze owi mają na tylnym łęku kulbaki przymocowane pojedyncze skrzydło z czarnych piór w drewnianej ramie, malowanej na czerwono lub czarno, ozdobionej złotymi lub srebrnymi gwoźdźmi. Skrzydła te są proste, niemal równej wysokości z głowami żołnierzy. Pióra osadzone w nich są niezbyt gęsto, nie stanowią jednolitej płaszczyzny. Jest to wizerunek husarii w postaci paradnej, takiej, w jakiej się ukazywała od święta, i na dodatek należy zwrócić uwagę na fakt, że są to chorągwie niejako doborowe, najlepsze i niewątpliwie najlepiej się prezentujące. Rzeczywisty, bojowy wizerunek husarii był jednak inny. Na ile się on różnił od tego odświętnego, najlepiej widać na obrazie bitwy pod Kircholmem, stoczonej w tym samym 1605 roku.
(...)
Inaczej jest jednak z husarią na obrazie "Bitwa pod Kłuszynem" (1610) lwowskiego malarza Szymona Boguszowicza, namalowanym przed 1620 rokiem pod nadzorem dowodzącego tą bitwą hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Tu niektórzy, nieliczni, z walczących są wyposażeni w czarne pojedyncze skrzydła. Być może malarz w ten sposób wyróżnił chorągwie husarskie, tak by widz od razu mógł się zorientować, że to właśnie one są pokazane w tym miejscu obrazu.
Dołączona grafika

Naplecznik z uchwytami do skrzydeł eksponowany na manekinie husarza. Naplecznik ten, jak i skrzydła, jest niewątpliwie XIX-wiecznym falsyfikatem, pochodzącym ze zbiorów Antoniego Strzałeckiego. Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie
Co prawda można odnaleźć przekazy ikonograficzne, które zdawałyby się potwierdzać użycie skrzydeł w boju, ale ich autorzy nie byli uczestnikami bitew i swą wiedzę na temat wyglądu wojsk czerpali raczej z opowieści, jak i oglądu husarzy, występujących w ekwipunku paradnym podczas różnych uroczystości.
(...)
Fakt używania w XVIII wieku skrzydeł jedynie przez pocztowych potwierdza także regulamin z 1746 roku dla husarzy litewskich: "Dodatki husaryi, że starożytnym obyczajem skrzydeł dla pocztowych, przy blachach tylnich zatrzymują". Tak zdobne i bogato wyekwipowane "chorągwie husarskie nie były zażywane do innych ekspedycji tylko na asystencję jakiemuś wjazdowi pańskiemu na starostwo lub województwo albo pogrzebowi podobnemu, dlatego pancerni husarzów nazywali żołnierzami pogrzebowymi" (Kitowicz).
(...)
Przez cały wiek XIX wizerunek husarii był kształtowany przez artystów – malarzy, grafików i literatów. W ich wydaniu husarze niemal zawsze byli wyposażeni w parę skrzydeł o wyraźnych cechach ptasich czy też może bardziej anielskich. To bezpośrednie nawiązanie do "anielskości" nie było chyba przypadkowe – w epoce niewoli narodowej nasza najsłynniejsza jazda była obdarzana nadludzkimi cechami i skrzydła takie stanowiły widomy znak przynależności husarzy do kategorii zjawisk nieziemskich

Dołączona grafika

Chorągiew husarska w bitwie pod Kircholmem w 1605 roku. Mal. Peter Snayers ok. 1630 r. Fragment obraz ze zbiorów Zamku Sassenage we Francji. Jak widać, husarze nie są wyposażeni w skrzydła

 W związku z tym większość ówczesnych obrazów, pokazujących husarzy, powiela wzorzec wystawiony w Muzeum Wojska – husarza na koniu, okrytego skórą lamparcią i wyposażonego w dwa wysokie skrzydła umocowane do naplecznika (zbroja ta pochodzi zresztą ze zbiorów wspomnianego wyżej A. Strzałeckiego). Wśród tych dzieł szczególne miejsce zajmują prace Wojciecha Kossaka, ilustrujące najważniejsze epizody z dziejów Wojska Polskiego, realizowane na zamówienie Muzeum Wojska i według wytycznych sformułowanych przez Gembarzewskiego. Podobnie zaprojektowany przez Kossaka przedwojenny plakat, reklamujący Muzeum Wojska, eksponował postać skrzydlatego husarza. Husarz ów stał się w ten sposób nieformalnym znakiem rozpoznawczym Muzeum na długie lata. Wszystkie te czynniki wpłynęły na ukształtowanie się w społeczeństwie polskim (jak i też za granicą) jedynego obrazu husarza – jeźdźca wyposażonego w dwa wielkie skrzydła przymocowane do naplecznika zbroi.
(...)

W okresie powojennym, pomimo zrewidowania poglądów na obraz husarii, nie zerwano z tradycyjnym widzeniem husarzy – nadal wszystkie muzea posiadające w swoich zbiorach zbroje husarskie i stosowne skrzydła eksponują uskrzydlonych jeźdźców. Tak też prezentowali się husarze na propagandowej "Defiladzie Tysiąclecia" zorganizowanej przez władze Polski Ludowej w 1964 roku, co dodatkowo upowszechniło i utrwaliło w naszym społeczeństwie przekonanie o "skrzydlatości" husarii.
(...)
Skrzydła te są mocowane za pomocą dwu trzpieniowych zaczepów, wsuwanych w odpowiednie tuleje przynitowane do blachy naplecznika. Zabezpieczeniem przed wysunięciem się z tych gniazd są przetyczki umocowane na rzemieniach lub też gwintowane nakrętki. Takie mocowanie pary skrzydeł zapewnia bardzo dużą swobodę ich ruchu na boki, co w zasadzie eliminuje jakiekolwiek ich użycie w czasie szybszej jazdy. Co należy dodatkowo podkreślić, trzy pary takich skrzydeł, znajdujące się w Muzeum Wojska Polskiego, stanowią komplety ze zbrojami, w których przynajmniej napleczniki niewątpliwie są nieautentyczne.

Dołączona grafika

"Bitwa pod Kircholmem w 1605 r.", mal. Wojciech Kossak. Obraz namalowany w 1925 r. na zamówienie Muzeum Wojska w Warszawie. Autor przedstawił tu husarię z pojedynczymi skrzydłami w zbrojach, wzorowanych na zachowanych w zamku w Podhorcach. Taki obraz husarii bliższy jest realiom XVIII wieku niż rzeczywistości czasów bitwy kircholmskiej

Listwy tych skrzydeł wygięte są łukowato w kształcie przypominającym znak zapytania. Zastosowano w nich odmienny sposób mocowania do zbroi – w tym przypadku trzpienie mocujące przynitowane są do naplecznika, a na nie nasuwa się "oczka" skrzydeł, po czym zabezpiecza się je nakrętką. Ten sposób montażu także zapewnia dużą swobodę ruchu skrzydeł.
(...)
Interesująca jest grupa reprezentowana w Muzeum Wojska przez osiem egzemplarzy, każdy z napleczników ma pojedynczy uchwyt do jednego skrzydła przynitowany do ostatniej, dolnej folgi naplecznika. Taki sposób montażu, nie zapewniający większej stabilności, jednoznacznie wskazuje na to, że skrzydła te były mocowane wyłącznie na paradzie

Dołączona grafika

"Bitwa pod Chocimiem w 1621 r.", fragment mal. Stanisław Batowski. Obraz został namalowany w 1929 r. w zgodzie z powszechnie przyjętym od końca XIX w. wizerunkiem husarii – jazdy wyposażonej w dwa ogromne skrzydła przymocowane do naplecznika. Muzeum Wojska Polskiego w Warsawie

(...)

Pewien wyjątek stanowi skrzydło (a raczej sama jego listwa) znajdujące się w zamku Skokloster w Szwecji. Jako jedyne, bo pochodzące z kolekcji Wrangla, ma niewątpliwe datowanie i można jako pewnik przyjąć, że zostało zdobyte przez Szwedów w czasie "potopu". Skrzydło to nie ma jakichkolwiek uchwytów, co zdaje się potwierdzać tezę, że husaria przynajmniej do końca XVII wieku troczyła skrzydła do siodeł. Odrębna pozostaje kwestia, czy skrzydło to w ogóle służyło husarzom, gdyż skrzydłami oprócz husarii niewątpliwie posługiwała się także lekka jazda oraz Tatarzy pozostający w służbie Rzeczypospolitej.

Jako wnioski z powyższego przeglądu zachowanych zbroi husarskich i skrzydeł można przyjąć następujące konkluzje:
– Niemal na pewno wszystkie zbroje z uchwytami do pary skrzydeł są albo falsyfikatami, albo też zostały one wyposażone w te uchwyty w XIX wieku.
– Wszystkie pary skrzydeł znajdujące się w zbiorach polskich są według wszelkiego prawdopodobieństwa, graniczącego niemal z pewnością, falsyfikatami wykonanymi w XIX w.
– Nie można wykluczyć, że przynajmniej część zbroi zaopatrzonych w uchwyt lub uchwyty do mocowania pojedynczego skrzydła jest autentyczna. Ich datowanie zamyka się pomiędzy końcem XVII w. i latami 60. XVIII wieku. Wśród nich można wyróżnić dwa sposoby mocowania skrzydeł: pierwszy polegał na przynitowaniu do naplecznika dwóch uchwytów z blachy w kształcie litery U i wsuwaniu w nie skrzydła, drugi zaś na zastosowaniu pojedynczego uchwytu w formie tulei przynitowanego do dolnej folgi naplecznika. Pierwszy ze sposobów raczej wykluczał bojowe zastosowanie takiego skrzydła, usztywniajacego korpus husarza (który siedział tak, jakby połknął kij od szczotki) i krępowało ruchy, zwłaszcza możliwość obrotu i pochylenia się; drugi ze względu na słabość zamocowania na pewno mógł służyć jedynie do parady. Inne sposoby mocowania skrzydła występują w pojedynczych przypadkach, jako – prawdopodobnie – przystosowywanie posiadanych zbroi do aktualnych potrzeb wynikających z mody.
– Brak zachowanych zbroi z jakimikolwiek uchwytami z 1. poł. XVII wieku może wskazywać na to, że w tym czasie skrzydła, jeśli ich używano, były troczone nie do zbroi, a do siodła. Tezę taką potwierdza siedemnastowieczna ikonografia, ukazująca husarzy z niskimi czarnymi skrzydłami, umieszczonymi na tylnym łęku siodła. Skrzydła te są niskie, nie wychodzące ponad głowę husarza, na dodatek pióra są w nich bardzo rzadko powtykane, tak że nie tworzą jednej płaszczyzny. Taki sposób mocowania skrzydeł znajduje także potwierdzenie w źródłach pisanych z początku XVII w. W 1608 roku dla Tomasza Zamoyskiego wykonano dwa siodła husarskie po 4 złp 20 gr, do których mocowano skrzydła.
– Podwójne skrzydła, w postaci ich pary umieszczonej symetrycznie po bokach siodła, lub znacznie rzadziej na plecach husarza, występowały jedynie sporadycznie i to, jak się wydaje, wyłącznie w sytuacjach odświętnych, gdy nie trzeba było wykonywać jakichkolwiek manewrów bronią, a udział husarii ograniczał się wyłącznie do jej obecności. Do boju skrzydeł używano sporadycznie, pojedynczych i zawsze troczonych do siodeł. Zapewne także często redukowano je do symbolicznych "skrzydełek" w postaci ozdobnych szkofii z piór umieszczanych na szyszakach.
– Powszechnie znany, ukształtowany przez patriotyczne malarstwo, wizerunek husarzy wyposażonych w parę skrzydeł nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością, uchwytną w źródłach historycznych i w zachowanych zabytkach. Obraz ten zaczął żyć własnym życiem i obecnie właśnie on powszechnie uważany jest za jedynie prawdziwy. Do dziś wszelkie rekonstrukcje wyglądu husarzy
– czy to dla potrzeb filmu czy oświaty – oparte są na tym obrazie, powstałym w okresie zaborów i utrwalonym w okresie międzywojennym w wyniku działania Bronisława Gembarzewskiego oraz Wojciecha Kossaka i innych malarzy.
– Rozstrzygające dla wyjaśnienia wielu wciąż jeszcze nasuwających się wątpliwości byłoby przeprowadzenie eksperymentu badawczego, polegającego na porównaniu właściwości skrzydeł różnego typu, montowanych na wszystkie znane sposoby. Przejazd doświadczonego jeźdźca dałby wiele więcej niż dotychczasowe rozważania teoretyczne na temat szumu wywoływanego jakoby przez skrzydła czy też możliwości zarzucenia arkanu. Doświadczenie takie nie tylko odpowiedziałoby na pytania o bojową użyteczność skrzydeł, ale i pozwoliłoby wyeliminować z obiegu naukowego i muzealnego wszystkie falsyfikaty.

Legenda husarii, skrzydlatej jazdy jest tak silna, że już nikt i nic jej nie obali, nawet gdyby udowodniono, że ma tyle wspólnego z rzeczywistością, ile podanie o Smoku Wawelskim. Nawet naukowcy, mający przecież świadomość jak było naprawdę, biorą do dziś udział w jej utrwalaniu w kraju i zagranicą


  • 2

#68

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeszcze raz mówię, że Jędrek użył przenośni literackiej nazywając łopoczący proporzec skrzydłami, majac na mysli, ze
szarżujący husarze czynili większy hałas swymi proporcami na kopii niż skrzydłem przypietym do siodła.

Oczywiście, nierealne było przypięcie skrzydeł do zbroi, ale realne było przypiecie niewielkiego ok. 1 m skrzydła do tylnego łęka kulbaki.

Teraz na temat lancy / rohatyny / :

" Kopia husarska nie nadawała się / prócz prostego pchnięcia spod pachy/ do jakichkolwiek chwytów, ewolucji i zasłon - w przeciwieństwie do lancy, zwanej rohatyną. Lance używane w tym okresie przez chorągwie husarskie, kozackie i lekkie miały długość ok. 2,5 m. Były zatem bronią kolną stosunkowo krótką, używaną do natarcia i obrony w zwartych szeregach, jak też w walce w pojedynkę.
Lance jako broń przeznaczona do różnorodnej walki przez dłuższy okres / a nie jak kopie - do jednorazowego użytku/
były wykonane z drzewa twardego i z obu stron okute.
Specyficzną przydatnośc kopii i lancy doskonale scharakteryzował Andrzej Fredro, pisarz wojskowy, pisząc w 1668 r w
Porządku Wojennym:
"Rohatyna dobra jest na rajtara niemieckiego, na Kozaka pieszego, na Tatarzyna konnego, bo dla lekkości tam i ówdzie łatwo się z nią obrócić !
Kopia dobra jest na lancknechta, na huzarów wegierskich i tureckie dzidy dla rozerwania i prześcignięcia długością swoją"

Źródło : Husaria - J. Cichowski i A. Szulczyński

Cały problem polega na tym,że Ty wykluczasz użycie skrzydeł w bitwach, twierdząc, że było to nierealne.
Realne było i to jak najbardziej, tylko, że skrzydła były przypiete do siodeł, miały ok. 1 m długości, pióra były raczej
rzadko powsadzane.
Twoim guru jest tylko Jędrek, twórca kilku filmików na YT, człowiek, który niewatpliwie ma dużą wiedzę historyczną,
ale nie jest zawodowym historykiem.
Ja swoją wiedzę opieram na na ludziach, którzy zajmują się z zawodu historią wojen i wojskowości, choćby dlatego,ze mają dostęp do dużo więcej źródeł historycznych niż Jędrek.
  • 0



#69

Mika’el.
  • Postów: 810
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

7 września 1621 roku, mało znane oblicz bitwy

...szarża około 600 husarzy rozbiła i spędziła z pola około 10 000 żołnierzy Imperium Osmańskiego, na widok czego młody sułtan Osman II rozpłakał się z bezsilności.

Turcy uszykowali swoje szyki, […] 15 000 ludzi ponownie wyciągnęło w pole i z wielką siłą, i gwałtownością ruszyło prosto w kierunku bramy polskiego obozu, gdzie stacjonował hetman polny [Stanisław Lubomirski], jako że były tam 2 bramy od strony tureckiej. Przy innej bramie stał hetman [Jan Karol Chodkiewicz]. W bramie hetmana [Chodkiewicza], jako dzienna straż stały 3 roty [husarii], które niczego się nie spodziewały. Ale widząc, że niewierni poszli prosto na bramę hetmana polnego [Lubomirskiego], w mgnieniu oka hetman [Chodkiewicz] ruszył konno przeciwko nim. Wtedy owe 3 roty [husarii], widząc wielki zapał hetmana [Chodkiewicza], nie dopuściły aby ruszył on [samotnie] do walki. Ale naprzód kasztelan połocki i Prokop Sieniawski zaatakowali nieprzyjaciela swoimi chorągwiami, zrobiła to również chorągiew [husarska] hetmana [Chodkiewicza], która była tam jako rezerwa. Wzywając Boga na pomoc, 300 ludzi [husarzy] rzuciło się do walki tak, że żadna z ich kopii nie pozostała pusta, ponieważ mocnymi dłońmi potkali się jedni z drugimi, od razu [uderzając] ze skrzydła a nie z frontu. I każdy z nich powalił 2-3 ludzi, gdyż taki tam był ścisk. Potem wyciągnęli pałasze i zabili tylu ilu chcieli. Kiedy niewierni [Turcy] to zobaczyli, ratowali się ucieczką, tratując się nawzajem. A nasi ludzie ścigali ich aż do obozu Turków, bijąc ich i zabijając. […] Wśród Turków poległo mniej więcej 1200.”


Tak o szarży husarii 7 września 1621 roku pisał Auxent, ormiański tłumacz i uczestnik bitwy. W rzeczywistości szarżowały 4 chorągwie husarii o liczebności do 600 koni, spędzając z pola około 10 tys. nieprzyjaciół.”

Był to bardzo spektakularny moment, jednak ta batalia, to przede wszystkim ciche zmagania o przetrwanie zgromadzonych na polach chocimskich ludzi i koni, a nie spektakularne akcje militarne. I o tym jest niniejszy artykuł. Zanim jednak opowiem o tym, jak zmieniała się sytuacja aprowizacyjna wojsk Rzeczpospolitej, warto kilka słów powiedzieć o jej liczebności.

Jak liczne było wojsko Rzeczypospolitej, zablokowane w chocimskim obozie, na ówczesnej granicy Polski i Mołdawii? W źródłach spotyka się wiele, dość znacznie różniących się od siebie liczb, które jednak wcale nie muszą być ze sobą sprzeczne. Rzecz w tym, że ówczesną armię można opisać na kilka sposobów. I tak, najczęściej podawało się etatową liczbę wojska, czyli liczbę stawek żołdu przeznaczonych na opłacenie tej armii. Tyle, że etatowa liczebność wojska nigdy nie odpowiadała jej wielkości rzeczywistej. Cóż z tego, że wiemy, iż na przykład jeden z rejestrów wojska walczącego pod Chocimiem, wyliczając jego skład, podaje liczbę 72 510, skoro ma się ona nijak do rzeczywistej liczby żołnierzy? Tę ostatnią, Albrycht Stanisław Radziwiłł, który będąc podkanclerzym litewskim, w czasie bitwy towarzyszył polskiemu królowi Zygmuntowi III Wazie, szacował na zaledwie 40 000. Z drugiej strony, rzeczywista liczba żołnierzy nie była równa liczbie ludzi w obozie. Ta, ze względu na obecność luźnej czeladzi, a także ciągnących z wojskiem dzieci i kobiet, była znacznie wyższa. Wydaje się, że rację mają te źródła, które całkowitą liczebność wojsk Rzeczypospolitej zamkniętych w obozie chocimskim szacują na 100 000.

100 000 – tyle ludzi trzeba było wykarmić w zablokowanym przez wojska osmańskie obozie Chodkiewicza. Nie wszyscy jednak weszli do obozu w jednym dniu. Koncentracja wojsk trwała nieco ponad miesiąc, gdyż pierwsze oddziały zajęły teren przyszłego obozu już 1 sierpnia, a ostatnie dotarły tam dopiero w pierwszych dniach września. Zanim doszło do walk, sytuacja już była niezadowalająca. Brakowało żywności i paszy. Jedni żołnierze głodowali, inni dojadali przywieziony na wozach prowiant, wielu chorowało na dyzenterię, niektórzy umierali. Naturalnym w tej sytuacji sposobem uzupełnienia braków byłoby splądrowanie podległej sułtanowi Mołdawii. I rzeczywiście, jedna z czat, która opuściła obóz 10 sierpnia, powróciła doń trzy dni później prowadząc kilkaset sztuk zrabowanego bydła. Ale 18 sierpnia Chodkiewicz surowo zakazał nękać mieszkańców chrześcijańskiej Mołdawii, co spotkało się z niezadowoleniem wojska.

W trakcie oblężenia sytuacja aprowizacyjna uległa pogorszeniu, choć próbowano temu przeciwdziałać na różne sposoby. I tak na przykład Kozacy płynęli w górę Dniestru (Chocim leży nad tą rzeką) i spławiali stamtąd do swojego obozu tratwy z żywnością. Stało się to w pewnym momencie powodem problemów reszty wojska, bo 25 września tratwy te zerwały most łączący obóz wojsk litewsko-polskich z polskim brzegiem Dniestru.

Innym sposobem uzupełnienia braków żywnościowych, były próby sprowadzenia jej z oddalonego o ponad 20 km Kamieńca Podolskiego. W trakcie bitwy zorganizowano kilka wypraw do tego miasta. Lecz dopiero ostatnia, która rozpoczęła się 23 września, zakończyła się częściowym sukcesem. Mikołaj Kossakowski, któremu powierzono tę misję, niepostrzeżenie dla nieprzyjaciela, który zajęty był odpieraniem ataku Kozaków, nocą opuścił obóz pod Chocimiem. Szło z nim 3000 ludzi – tak żołnierzy, jak i luźnej czeladzi. Trudniejszy był powrót, gdyż przeciwnik wiedział już o jego konwoju. Kossakowskiemu udało się jednak wymanewrować czyhające na niego oddziały wroga i 1 października wprowadził do obozu wozy z żywnością. Niestety, główny cel jego misji, czyli dostarczenie prochu i kul, nie powiódł się. Kossakowski przywiózł ledwie dwie beczki prochu, a jakiś chłop z Kamieńca Podolskiego przyniósł kilka kul w worku. Trzeba tu wyjaśnić, że po odparciu gwałtownych tureckich szturmów 28 września, Litwinom i Polakom miała pozostać ledwie jedna beczka prochu i „sztuczek parę ołowiu”. Znacznie lepiej w proch zaopatrzeni byli Kozacy, bo jeszcze 13 października, żegnając królewicza Władysława Wazę, przez dwie godziny strzelali na wiwat. Na szczęście szturmy z 28 września były już ostatnią, tak poważną, próbą zdobycia obozów wojsk chrześcijan. Po tym dniu walki niemal wygasły.

Ostatnim sposobem poprawienia sytuacji aprowizacyjnej, było zdobywanie jej na nieprzyjacielu. W trakcie bitwy chocimskiej wielokrotnie urządzano zbrojne „wycieczki” do obozów przeciwnika, porywając tam bydło, konie i wielbłądy. W akcjach tych szczególnie odznaczyli się Kozacy.

Wszystkie te metody były jednak dalece niewystarczające. Z powodu głodu, niewypłaconego żołdu i zwykłego strachu panowała duża dezercja. Jan Czapliński, czyli polski uczestnik bitwy, szacował, że do 18 września zdezerterowało 10 000 ludzi. Inny polski uczestnik tej bitwy podał, że w jej trakcie zdezerterował co trzeci kawalerzysta. Przy etatowej liczebności zaciężnej jazdy litewskiej i polskiej wynoszącej nieco ponad 19 000 porcji, oznacza to, że liczba dezerterów musiała iść w tysiące. Przy czym w zdecydowanej większości uciekali pocztowi, gdyż zachowana do naszych czasów lista towarzyszy, którzy zdezerterowali w trakcie tej kampanii, obejmuje 500 nazwisk.

Ale dezercja, w szczególności kawalerii, nie była jedynym problemem Chodkiewicza i Lubomirskiego. Fatalna była bowiem sytuacja piechoty niemieckiej, która masowo umierała z głodu i od chorób. Już w drodze na Chocim piechota ta mocno chorowała. W czasie bitwy zdarzały się wśród niej nawet przypadki samobójstw spowodowanych skrajnym wygłodzeniem. Straty w tym rodzaju wojska były olbrzymie. Jak notował jeden z zaciężnych Niemców, w połowie września regiment piechoty niemieckiej Jana Wejhera, liczył sobie 500 – 600 żołnierzy. To ledwie 1/4 jego etatowej liczebności, która wynosiła 2200 porcji.

Stan piechoty, a w szczególności piechoty niemieckiej, po ponad miesięcznym oblężeniu był tragiczny. Jeżeli wierzyć anonimowemu, polskiemu uczestnikowi bitwy, gdy skończyły się działania zbrojne, w obozie chocimskim było ledwie nieco ponad 2000 piechoty, gdyż „jedni pomarli, jako Niemcy, drudzy pouciekali dla nędze”. To wszystko przy etatowej liczebności tego rodzaju wojska, wynoszącej nieco ponad 14 000 porcji, z czego 6450 porcji piechoty niemieckiej. Koniec bitwy nie był jednak końcem problemów żołnierzy. Inny uczestnik tych wydarzeń, Jakub Sobieski, pisał, że gdy Niemcy opuścili obóz, to byli w tak złej kondycji, że „wiatr prawie ich powiewał”. Auxent, czyli ormiański mieszczanin Kamieńca Podolskiego stwierdził, że w jego mieście, już po bitwie zmarło 1700 jej uczestników, to jest piechurzy niemieccy i pacholikowie, czyli czeladnicy. Na dalszej drodze Niemców znalazł się Lwów, gdzie ich marsz opisano jako pochód „szeregów trupów”. W mieście tym, w jednym tylko szpitalu św. Łazarza zmarło więcej niż 2000 ludzi, choć nie tylko Niemców, ale także i innych uczestników kampanii chocimskiej. Zdaniem Auxenta z 8000 piechoty niemieckiej 5000 zmarło czy to w obozie pod Chocimiem, czy też w drodze z obozu do Lwowa.

Stosunkowo nieźle oblężenie zniosła kawaleria litewska i polska. Co prawda i ona nie uchroniła się strat, zwłaszcza wśród chorujących i głodujących koni, ale jeszcze 13 września jej część była na tyle dobrze zaopatrzona, że potrafiła dzielić się z Kozakami czy to sucharami, czy też sianem. Kawaleria Zaporożców, którą liczono na 5000 koni, miała się znacznie gorzej. Kozacy przybyli pod Chocim tuż przed wojskami osmańskimi i dlatego ich sytuacja aprowizacyjna była szczególnie ciężka, gdyż nie zdążyli przygotować zapasów siana dla swoich koni. Jedno ze źródeł notuje, że do 14 września Zaporożcom „konie wyzdychały”, co nie do końca było prawdą bo w tym samym czasie 300 koni kozackiej artylerii swoim sianem karmił Stanisław Lubomirski. Mimo to straty wśród koni i to nie tylko koni Kozaków, były olbrzymie. Wspomniany już zaciężny Niemiec notował, że przed 29 września w obozach wojsk Rzeczypospolitej zdechło 24 000 koni. Czapliński podał jeszcze wyższe dane. Jego zdaniem, do 18 września zdechło 50 000 koni. Jemu samemu do 25 września zdechło 18 koni. Z kolei Auxent uważał, że wielu z tych, którzy zaczynali tę wojnę mając 10 koni, kończyło ją z dwoma – trzema, a czasami żadnym.

W oblężonym obozie brakowało paszy. Gdy nie było już siana, konie karmiono liśćmi i zmieloną korą dębową. Wysyłano co prawda luźną czeladź poza obóz, aby ścinała trawę, ale to nie wystarczało dla tak licznej armii, zwłaszcza, że część tej czeladzi wpadała w ręce polujących na nią Tatarów. Po trawę, na polski brzeg Dniestru, regularnie przeprawiały się kilku – kilkunastoosobowe grupki Kozaków, staczając o nią boje z Tatarami.

Dzięki Janowi Czaplińskiemu znamy ceny, jakie płacono za niewielkie bochenki chleba o jakości „jak glina”. I tak 18 września chleb taki kosztował 20 groszy, a 1 października już 30 – 40 groszy. Również 1 października kwarta gorzałki i to takiej jakości, że „mógłby nią garki płukać” kosztowała 3 złote (czyli 90 groszy), główka kapusty 10 groszy, 1 jajko 5 groszy. Zbliżone ceny podaje Auxent. I tak, jego zdaniem, bochenek chleba, który normalnie kosztował 1 akcze (nieco ponad 1 grosza), sprzedawano za 20 groszy. Cebula kosztowała 1 grosz, jajko 1 grosz, garniec miodu 24 grosze, kwarta gorzałki 3 złote (czyli 90 groszy), ryba 12 groszy, kwarta octu 20 groszy, główka czosnku 1 grosz, ser 24 grosze, 2 kwaśnice (jogurty?) 1 grosz, główka kapusty 10 groszy. Były to ceny kilkadziesiąt razy wyższe niż te, które w tym samym czasie panowały w oddalonych od Chocimia miastach polskich. Za to, jak podkreślał Auxent, wołowina była tania, gdyż Kozacy regularnie zdobywali bydło i sprzedawali je w polskim obozie.

To wszystko przy miesięcznym żołdzie wynoszącym: 5 zł (czyli 150 groszy) dla piechura polskiego, 6 zł (czyli 180 groszy) dla piechura niemieckiego, 10 zł (czyli 300 groszy) dla husarza i rajtara. Żołdzie, który nie wypłacono ani przed, ani w trakcie bitwy. Jakby tego było mało, nie wszystko można było kupić. Na przykład już 18 września piwo było nie do kupienia. Brakowało też soli.

Warto na końcu zadać pytanie – skoro sytuacja aprowizacyjna wojsk Rzeczypospolitej przedstawiała się aż tak źle, to dlaczego sułtan nie wygrał tej wojny? Odpowiedź jest banalna. Z jednej strony wszystkie szturmy prowadzone do obozów wojsk kozacko-litewsko-polskich spełzły na niczym. A z drugiej strony przygotowanie armii osmańskiej do tej wojny było równie słabe co jej przeciwników. Już maszerująca pod Chocim armia sułtana głodowała. W trakcie bitwy, choć to nie ona była zamknięta w okopach, miała bardzo poważne trudności z zaopatrzeniem w żywność. Okoliczni mieszkańcy uciekli przed żołnierzami, rzecz jasna zabierając ze sobą dobytek i prowiant. Nawet poddani sułtana, czyli Mołdawianie, uciekli przed jego armią w góry, urządzając sobie polowania na pomniejsze grupy osmańskich picowników. A ponadto nadchodząca zima (pierwszy śnieg pod Chocimiem spadł 27 września) wróżyła poważne kłopoty wojskom przywykłym do znacznie cieplejszego klimatu i nieprzygotowanym do zimowej kampanii. Sułtan w trakcie tej wojny poniósł jeszcze cięższe straty niż wojska Rzeczypospolitej. Według raportu Thomasa Roe, angielskiego posła w Stambule, w armii osmańskiej, z głodu, chorób, zimna i od oręża zmarło aż 80 000 ludzi i ponad 100 000 koni. Dla wojsk liczących łącznie około 150 – 160 000 ludzi (z czego około 50-60 000 żołnierzy), były to straty gigantyczne. Chyba jedynie posiłkowe wojska tatarskie (około 50 000 ludzi, z czego kilkanaście tysięcy wojowników) nie mogły za bardzo narzekać na wynik tej wojny. To nie one ponosiły jej główny ciężar, a panując w polu, miały paszy pod dostatkiem. Co więcej, Tatarzy urządzali dalekie rajdy w głąb ziem koronnych, paląc, plądrując i biorąc w jasyr wielu ludzi. Tylko, że te działania nie mogły przesądzić o wyniku całej wojny.

Autor - Dr Radosław Sikora

Za - Mój odnośnik



Na pierwszy rzut oka niewiele ten opis odnosi się do tematu, lecz wyraźnie ukazuje nam realia tamtego okresu. Raczej 100% piszących i tyleż samo czytających temat ten wypasało by w tamtym okresie bydło.

Więc gdzie problem?!?

Edit: Bardzo ciekawy artykuł Pana R.Sikory. Gorąco polecam - Zapomniana armia

Użytkownik Maylo edytował ten post 09.09.2012 - 10:57

  • 0

#70

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeszcze raz mówię, że Jędrek użył przenośni literackiej nazywając łopoczący proporzec skrzydłami...

Jeszcze raz tłumaczę-Jędrek nie używał żadnej przenośni. Wyjaśnił co to są skrzydła husarskie-te używane w boju.

...majac na mysli, ze
szarżujący husarze czynili większy hałas swymi proporcami na kopii niż skrzydłem przypietym do siodła.

Skrzydło przypięte do siodła nie czyniło istotnego hałasu. Kopyta koni, zbroja, broń i wiele innych rzeczy zagłuszało ten znikomy dźwięk wytwarzany przez kilkanaście % husarzy mających skrzydło przy siodle.

Oczywiście, nierealne było przypięcie skrzydeł do zbroi, ale realne było przypiecie niewielkiego ok. 1 m skrzydła do tylnego łęka kulbaki.

No wreszcie! Te skrzydła na plecach używali husarze paradni i pocztowi. W bitwie tego jednego skrzydła przyczepionego do siodła używało od 10 do 15 % stanu. Więc nie była to norma.

Cały problem polega na tym,że Ty wykluczasz użycie skrzydeł w bitwach, twierdząc, że było to nierealne.
Realne było i to jak najbardziej, tylko, że skrzydła były przypiete do siodeł, miały ok. 1 m długości, pióra były raczej
rzadko powsadzane.

Kiedy i gdzie tak pisałem? Uznaje za mityczny wizerunek husarza walczącego ze skrzydłami na plecach. Skrzydło (szt. 1) przypięte do siodła posiadało kilkanaście % całości-nie można tego opisać jako normy i na tej podstawie kształtować sobie całego wizerunku.

Twoim guru jest tylko Jędrek, twórca kilku filmików na YT, człowiek, który niewatpliwie ma dużą wiedzę historyczną,
ale nie jest zawodowym historykiem.

On nie tworzył-tylko o nim tworzono. Człowiek który ma wiedzę, doświadczenie, działa w grupach rekonstrukcyjnych, dostęp do wiedzy ma taki sam jak i inni. Moje zdanie wzorowane na Jędrku ma potwierdzenie w malowidłach z epoki, Twoich "obiektywnych" linkach.

Ja swoją wiedzę opieram na na ludziach, którzy zajmują się z zawodu historią wojen i wojskowości, choćby dlatego,ze mają dostęp do dużo więcej źródeł historycznych niż Jędrek.

Na pewno? I mimo to powielają takie głupoty jak husarz (walczący) z dwoma skrzydłami przyczepionymi do pleców? Ci ludzie zajmujący się zawodowo historią są często specjalistami z nazwy. Zainwestowali w tytuł i tymi literkami przed nazwiskiem zarabiają na życie. Największym ich trudem było wybranie się do muzeum i obejrzenie husarza w zbroi i skrzydłach XVIII lub XIX wiecznej zbroi. Jeżeli by się znali to te głupoty z muzeów by zniknęły.

Więc gdzie problem?!?

...w tym:

Dołączona grafika

Nawet w Twoim linku pokutuje ten fałszywy wizerunek.
Wciąż uznaje się husarza jako wojownika z dwoma skrzydłami przyczepionymi do pleców. On miał tak walczyć-co jest niemożliwe. Husarze sporadycznie posiadali pojedyncze skrzydło przyczepione do siodła-poniżej 1/5 całego stanu osobowego, a czasem ok 1/10 posiadała takie skrzydełko. Nie można tu mówić o jakiejś normie.

Wyjaśnię na przykładzie:
To jest umundurowanie bojowe
Dołączona grafika

...a to defiladowe
Dołączona grafika

Oba mundury są praktycznie z tej samej epoki. Wiadomo że więcej ludzi zobaczy więcej tych paradnych żołnierzy. Problemem będzie jak większość zacznie uznawać iż ci odpicowani żołnierze walczyli w takich mundurach.
  • 1

#71

KurcePiecone.
  • Postów: 39
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Większość gwardii pałacowych, reprezentatywnych na świecie korzysta właśnie z umundurowania paradnego (ot, Ewzoni, HMKG, Gwardziści Brytyjscy, coby nie być gołosłownym) dlatego nie rozumiem, dlaczego komuś miałby przeszkadzać spieszony, skrzydlaty husarz przed pałacem prezydenckim, skoro w takiej formie na paradach występowali.

Tak według pomysłodawcy miałby to wyglądać (oryginalnie zamieszczone na profilu fejsbukowym akcji):

Dołączona grafika
  • 1

#72

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Większość gwardii pałacowych, reprezentatywnych na świecie korzysta właśnie z umundurowania paradnego (ot, Ewzoni, HMKG, Gwardziści Brytyjscy, coby nie być gołosłownym) dlatego nie rozumiem, dlaczego komuś miałby przeszkadzać spieszony, skrzydlaty husarz przed pałacem prezydenckim, skoro w takiej formie na paradach występowali.

Ten husarz tak wyglądał po ponad stu latach od zakończenia walk przez tą formację. Jednak większość osób myśli że te skrzydła miały bojowe funkcje. Ten wizerunek całkowicie przekona społeczeństwo o tym iż tak było w rzeczywistości. Jeśli chodzi o zagranicznych dyplomatów, przedstawicieli, delegatów itp to niech sobie wierzą w co chcą lecz my powinniśmy znać prawdę. Na pogodzenie tych dwóch pragnień nie widzę możliwości.
  • -2

#73

Mika’el.
  • Postów: 810
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano


Husaria przed Pałacem
W czasie ostatniego Narodowego Dnia Flagi Rzeczypospolitej Polskie, w cieniu czekoladowego orła, miało miejsce wydarzenia bez precedensu.

Przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, stanęła oficjalna warta husarska. Jest to niesamowity sukces, przywracający jednej z najświetniejszych formacji w historii Europy, należne jej miejsce na kartach polskich dziejów.

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Dołączona grafika


Stanęła tam, na przekór wszystkim bojaźliwym biurokratom, propagatorom ,,nowego, wyczyszczonego z historii, fajnego patriotyzmu’’, na przekór tym, którzy za wszelką cenę chcą unikać odwołań do naszej narodowej dumy, których stać jedynie na patriotyczny fałsz i prześmiewczy komentarz wobec innych starań.

Czujemy się i jesteśmy spadkobiercami Wielkiej Polski, potężnej tradycji, której wręcz obowiązkiem jest być przywróconą na należne jej miejsce. Każde widoczne pojawienie się historycznego, dumnego Orła, skrzydeł husarskich i ostatnich rycerzy Rzeczypospolitej, ma być tego widocznym Znakiem. Będziemy o to walczyć i tak czynić dopóki, dopóty Husaria nie stanie się ponownie wizytówką, godnie reprezentującą chwałę oręża polskiego.

Jest to nie tylko nasze prawo, ale wręcz obowiązek.

Podlaska Chorągiew Husarska, asystowała również w trakcie Dnia Polonii i Polaków za Granicą. Święto ustanowione zostało w 2002 r w uznaniu "wielowiekowego dorobku i wkładu Polonii i Polaków za granicą w odzyskanie przez Polskę niepodległości, wierność i przywiązanie do polskości oraz pomoc Krajowi w najtrudniejszych momentach, w celu potwierdzenia więzi z Macierzą i jedności wszystkich Polaków, tak mieszkających w Kraju, jak i żyjących poza nim"

Wspólne obchody 2 maja – Święta Flagi Rzeczypospolitej Polskiej oraz Dnia Polonii i Polaków za Granicą – rozpoczęły się w Warszawie przemarszem Polonii i zaproszonych gości sprzed Domu Polonii przez Krakowskie Przedmieście na plac przed Pałacem Prezydenckim w asyście Podlaskiej Chorągwi Husarskiej. Dwunastoosobowa grupa rekonstrukcyjna, z Rotmistrzem Chorągwi Dariuszem Wasilewskim, nawiązująca do tradycji podlaskich husarzy z czasów Stefana Mikołaja Branickiego, sławiących imię tych ziem w czasie bitwy pod Wiedniem, wzbudziła ogromne zainteresowanie Warszawiaków.

W pochodzie, który przeszedł Krakowskim Przedmieściem do Pałacu Prezydenckiego uczestniczyli przedstawiciele organizacji polskich ze Wschodu oraz polonijnych z innych zakątków świata. Na uroczystości przyjechali m.in. przedstawiciele z Litwy, Łotwy, Białorusi, Ukrainy, Rosji, Rumunii, Czech, Niemiec, Austrii, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Szwecji, Stanów Zjednoczonych, Kanady i Brazylii.

Uhonorowani zostali najbardziej aktywni Polacy działający poza granicami. Szczególnie wymowne było przemówienie wice mera Wilna pana Kamińskiego, który ukazał trudne losy własnej rodziny, kończąc piękną puentą, iż wszyscy jesteśmy dziećmi jednej matki – Polski.

W Domu Polonii podlaska husaria otrzymała z rąk Longina Komołowskiego, prezesa Wspólnoty Polskiej, chorągiew z pięknym wzorem orła króla Jana III Sobieskiego. Rotmistrz Dariusz Wasilewski zapoznał całą zebrana Polonię z planami obchodów 330 lecia Wiktorii Wiedeńskiej. Zgodnie z planem, Husaria ma bowiem przejechać konno rajdem szlak z Krakowa do Wiednia, pokazując wielki wkład Polski w uratowanie Europy przed najazdem tureckim.





Za - Adam Andruszkiewicz/Kresy.pl - Husaria przed Pałacem






  • 1

#74

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ładnie pięknie ale...
Czemu nie ma sprostowania o fałszywej funkcji skrzydeł doczepionych do pleców husarzy!
Ten mit wciąż króluje...
Podobnie jak rogi u wikingów. Zrobili ostatnio serial o wikingach i jakoś tam nikt nie lata z mitycznymi rogami na głowach. Jednak my musimy afiszować się z tymi skrzydłami a później gapiowi i polskie dzieci myślą że oni z tymi skrzydłami walczyli...

Podwójne skrzydła, w postaci ich pary umieszczonej symetrycznie po bokach siodła, lub znacznie rzadziej na plecach husarza, występowały jedynie sporadycznie i to jak się wydaje wyłącznie w sytuacjach odświętnych, gdy nie trzeba było wykonywać jakichkolwiek manewrów bronią a udział husarii ograniczał się wyłącznie do jej obecności. Do boju skrzydeł używano sporadycznie, pojedynczych i zawsze troczonych do siodeł. Zapewne także często redukowano je do symbolicznych “skrzydełek" w postaci ozdobnych szkofii z piór umieszczanych na szyszakach.
Wizerunek "skrzydlatego jeźdźca" wyposażonego w dwa wielkie skrzydła umocowane do naplecznika zbroi powstał dopiero w XIX wieku pod wpływem literatury pięknej i obrazów batalistycznych malowanych miedzy innymi przez ród Kossaków.

Klik
  • -1

#75

skittles.
  • Postów: 1323
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ale żeś się tych skrzydeł uczepił, żołnierze na defiladach też muszą tłumaczyć każdemu gapiowi, że tak naprawdę nie walczą w tych garnituro-mundurach?
Jest to sytuacja odświętna? Jest, więc wszystko zgadza się tekstem, który wkleiłeś i obecność skrzydeł jest uzasadniona.
Pomijam fakt, że bez nich wyglądaliby jak zwykli przebierańcy - każdy, a tym bardziej obcokrajowcy, husarię kojarzy właśnie po tych skrzydłach. Puchate czapeczki angielskiej gwardii królewskiej też nie są zbyt funkcjonalne, chyba że ukrywają w nich amunicję, a jest to jeden z symboli tego kraju i nikt tam nie tłumaczy, że na wojnę to w innych chodzą.

A sam pomysł oczywiście fajny choć ja to bym ich na konie posadził.

Użytkownik skittles edytował ten post 06.05.2013 - 22:59

  • 2




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych