Skarb znaleziony w Rogoźnie128 elementów srebrnych monet
i ozdób zakopanych
w czasach Mieszka I W sierpniu 2009 roku całą Polskę obiegła sensacyjna informacja, podawana przez telewizje i radio. W Rogoźnie dokonano jednego z największych odkryć archeologicznych ostatnich lat - odkopano skarb pochodzący z czasów Mieszka I.
Autorami odkrycia są poznańscy archeolodzy Mirosław i Małgorzata Andrałojć, inicjatorami rogozińscy pasjonaci historii na czele z Mariuszem Mathiasem. Całość badań sfinansowały władze miasta, a swoje pole udostępnił uczonym Tadeusz Morzy z Cieśli.
Jak do tego doszło? To długa historia, wynikająca z mało spotykanego gdzie indziej zainteresowania rogoźnian dziejami swojego miasta, mądrej polityki władz oraz skrupulatnej, ciężkiej pracy uczonych.
1. Odnaleziony gród kasztelański Przed ponad pięciu laty, z inicjatywy burmistrza Bogusława Janusa, rozpoczęto pracę nad nową kanalizacją w starej części Rogoźna. Płytko kładziono drogą instalację przepompowo-membaranową, gdyż brano pod uwagę możliwość naruszenia konstrukcji wiekowych budynków starego miasta. Jednocześnie, na koszt gminy, rozpoczęto archeologiczne prace ratunkowe. Historycy i archeolodzy obawiali się, że podczas kanalizowania naruszy się nieodwracalnie warstwy ziemi, które mogą w sobie przechowywać ślady starego Rogoźna, pozwalające odtworzyć dzieje miasta.
Ratunkowych prac archeologicznych podjęła się poznańska firma Refugium, którą kierują Mirosław i Małgorzata Andrałojć. Kopali wzdłuż rowów kanalizacyjnych, z których jeden profil był już najczęściej zniszczony przez starą kanalizację. Nie mieli prawa robić dodatkowych wykopów, stąd wyniki były wyrywkowe, aczkolwiek zaskakujące.
Pierwszą rzeczą, którą odkryli uczeni, była lokalizacja wczesnośredniowiecznego grodu kasztelańskiego. W średniowieczu gród znajdował się na dwóch pagórkach - na jednym stał kościół, a na drugim dwór kasztelański. Archeolodzy dokopali się do pierwocin grodu kasztelańskiego, jego warstwy najgłębszej. Sam dwór był dotąd różnie datowany, najczęściej na wiek XIII. Wg archeologów jest to datacja słuszna, gdyż nie odkryli na jego terenie wcześniejszych materiałów.
Odkryto jednak dziwne konstrukcje drewniane, które najprawdopodobniej pochodzą z okresu kultury łużyckiej, z czego można wnosić, że XIII-wieczny gród został zbudowany na miejscu o ponad tysiąc lat starszego, co jest częstą sytuacją w Wielkopolsce.
Czy wokół grodu kasztelańskiego istniała osada podgrodowa? Zdaniem archeologów - i tak, i nie. Osadę tam znaleziono, ale starszą, z wieku mniej więcej X. Jej pozostałości odnaleziono zarówno obok kościoła, jak i po drugiej stronie Wełny. To utwierdziło uczonych w mniemaniu, że przeprawa przez Wełnę w tym miejscu była we wczesnym średniowieczu rzeczą pewną. Gród znajdował się w miejscu przeprawy przez rzekę, niedaleko Jeziora Rogozińskiego.
Najprawdopodobniej pierwszy gród wczesnośredniowieczny na terenie Rogoźna powstał jeszcze w pierwszej połowie X wieku, po drugiej stronie Wełny. Był to jednak około 50-letni epizod, po którym gród przestał funkcjonować. Wełna był północną granicą macierzy piastowskiej, w początkowej fazie istnienia państwa Polan.
Przypuszczalnie podczas walk granicznych, likwidując zagrożenia na północnej rubieży państwa, Mieszko doprowadził do opuszczenia przez mieszkańców, leżącego tuż za graniczną rzeką i zagrażającego mu militarnie, pierwotnego grodu.
2. Rynek został przesunięty Druga niespodzianka pojawiła się podczas prac nad kanalizacją wokół Placu Powstańców. Okazało się, że zabudowa północnej części rynku starego miasta nie była ustawiona na obecnej osi placu. Świadczy to o tym, że w średniowieczu dochodziło w Rogoźnie do zmian siatki ulic.
Dzisiejsza ulica Kilińskiego nie wychodzi zresztą dokładnie z boku rynku, tylko jest nieco cofnięta na południe. Archeolodzy wyłapali moszczenie z belek i mierzwę na starej ulicy Kilińskiego, ale w połowie ulicy mierzwa skręcała na południe i nie wchodziła na rynek. To już było podejrzane. Następnym elementem, który brano pod uwagę był fakt, że niegdyś, podczas budowy stacji benzynowej na obecnym rynku, natrafiono na belki i naczynia wczesnośredniowieczne. Na ulicy Wielkiej Szkolnej, dochodzącej do rynku od zachodu, odkryto grubą warstwę mierzwy, sięgającą 2 metrów. Warstwa dochodzi do rynku, ale się urywa.
Niewątpliwie wszystkie te odkrycia, jak również przebieg współczesnych dróg, wskazują na to, że pierwotny rynek był przesunięty jeden sektor na południe. Przeniesienie rynku nie było niczym wyjątkowym w średniowieczu. Gdyby udało się przeprowadzić badania wykopaliskowe na południowej części trawnika, pośrodku obecnego rynku, przypuszczalnie można by odkryć nienaruszone pozostałości zabudowy średniowiecznej - dawnej pierzei pierwotnego rynku. Byłby to wielkie odkrycie, gdyż bardzo rzadko się zdarza możliwość przebadania nienaruszonej zabudowy, najczęściej domy są budowane na miejscu tych z poprzednich wieków. Ewentualne wykopanie całego sektora zabudowy średniowiecznej byłoby sensacją w skali Polski.
Była też trzecia niespodzianka. W północno-wschodniej części rynku, w pobliżu ulicy Kilińskiego, archeolodzy natknęli się na fosę z palisadą, z materiałem, który wskazywałby, że istniała ona przed założeniem miasta. Być może była to fosa osady podgrodowej, przeczy jednak temu fakt, że palisada otaczała teren późniejszego miasta.
Jedynym wytłumaczeniem, zdaniem Mirosława Andrałojcia, jest hipoteza, że to pozostałość pierwszej, nieudanej lokacji Rogoźna z roku 1251, wzmiankowanej w źródłach pisanych. Konstrukcja palisady wskazuje na to, że poczyniono wówczas dość duże nakłady finansowe.
W 1280 zakładając miasto powtórnie, najprawdopodobniej wykorzystano rozplanowanie poprzedniej, nieudanej lokacji. Wówczas poszło lepiej i miasto zaczęło się rozwijać. Zdaniem archeologów - wbrew opinii części historyków - wykopaliska jednoznacznie wskazują, że pierwotna lokacja Rogoźna z 1251 roku miała miejsce tam, gdzie funkcjonowało późniejsze miasto.
Z jakiego czasu pochodzi obecny układ Rynku? Na pewno jest już na mapie z końca XVIII wieku. Rogoźno tak często płonęło, drewniana zabudowa było niszczona niekiedy co 10 lat, że przesunięcie rynku w ramach siatki ulic, która już funkcjonowała, to nie był duży problem. Palisada i pozostałości średniowiecznych ulic zostały ponownie zakopane i czekają na wznowienie badań.
Archeolodzy natrafili też na najstarszy i do XIX wieku jedyny murowany dom w Rogoźnie. Zbudowano go w 1590 roku. Nie stał on jednak przy rynku, ale w połowie długości ulicy Wielkiej Szkolnej.
3. Poszukiwanie skarbu Państwo Andrałojć swoją pracą i odkryciami na terenie miasta zyskali zaufanie lokalnych pasjonatów historii. Rogoźnianie więc poinformowali uczonych, że na polu przy Wełnie, na pograniczu Rogoźna i Cieśli, znajdowane są drobne kawałki srebra. Wielki miłośnik historii miasta oraz archeologii, Mariusz Mathias wskazał dokładne miejsce.
Traf chciał, że państwo Andrałojć od ponad 15 lat zajmowali się skarbami na terenie Wielkopolski. Opublikowali już dwie książki poświęcone temu tematowi. Dotychczas przeszukiwali miejsca, gdzie wcześniej znaleziono jakieś elementy większego odkrycia, o czym dowiadywali się przeszukując archiwa.
Rogoziński skarb był do tej pory w nauce całkowicie nieznany, więc tym bardziej cenny. W całej Wielkopolsce przez ostatnie 200 lat odkryto 88 skarbów. W północnej części regionu wykopano dotąd tylko cztery - w Tarnowie Pałuckim, Kuźnicy Czarnkowskiej, Nojewie pod Szamotułami i Obrzycku. Wszystkie je łączy wspólna, wczesna chronologia. Pochodzą mniej więcej z połowy X wieku. Większość skarbów wielkopolskich odkryto jeszcze w wieku XIX, gdy stosowano głęboką orkę.
Skarb z Rogoźna jest pierwszym, który odnaleziono w XXI wieku. Nasi archeolodzy stwierdzili wcześniej, że lokalizacja skarbów na terenie Wielkopolski jest powtarzalna - zawsze poza osadami, nad wodą, na stoku wzgórza. Nie na samym wzgórzu, ale w górnych lub środkowych partiach stoku. Skarb w Rogoźnie nie różnił się swoją lokalizacją od pozostałych.
Skarb został odnaleziony przy współczesnej granicy administracyjnej Rogoźna, niedaleko wodociągów, na terenie gospodarstwa Tadeusza Morzy w Cieślach. Pan Morzy nie stawiał żadnych przeszkód i odniósł się bardzo życzliwie do projektu wykopalisk na jego polu. Na terenie gospodarstwa znajduje się bardzo wyraźny cypel, wchodzący w Wełnę.
Archeolodzy przeprowadzili tam najpierw w lutym rozpoznanie, a następnie Rogozińskie Centrum Kultury wystąpiło do konserwatora zabytków o zgodę na badania. Po krótkich przepychankach politycznych, przy poparciu burmistrza i większości radnych, miasto znalazło fundusze i w sierpniu ekipa archeologów przystąpiła do pracy.
Oczywiście skarby nie po to są chowane, żeby je ktoś znalazł. Warunki w Rogoźnie były najbardziej ekstremalne, na jakie do tej pory państwo Andrałojć natrafili. Skarby zazwyczaj zostają rozwleczone podczas orki pola. Największe rozwleczenie, jakie spotkali, to było 8 arów.
Tutaj było jeszcze gorzej. Nie dosyć, że skarb został rozwleczony przez orkę - podczas której ujawniło się kilka jego elementów - to niegdyś wykopywano w tym miejscu piasek. Ziemię orną odsunięto, wybrano żwir i zasypano z powrotem. Skarb musiał zostać naruszony już podczas orki, a następnie został przepchnięty z wierzchnią warstwą ziemi, podczas wydobywania żwiru.
4. Odnalezienie skarbu Archeolodzy przekopali półtora ara, głównie przeszukując cienkimi warstewkami wierzchnią ziemię orną. Po zdjęciu pięciocentymetrowych warstewek, szukali drobnych fragmentów wykrywaczem metalu. Każdy znaleziony przedmiot był zaznaczany punktowo, w ramach specjalnie wytyczonej siatki. Jak się okazało, skarb znajdował się płytko, na głębokości do 20-30 cm.
Wykopano srebrne monety arabskie, tak zwane dirhemy, oraz srebrne ozdoby. Zarówno dirhemy, jak i ozdoby zostały celowo bardzo poniszczone, pocięte, czy połamane. Zdarzają się niekiedy całe monety, są fragmenty większe, ale przeważają bardzo drobne. Niektóre ważą 0,01 grama.
Srebro okazało się bardzo dobrej próby, przez wieki nie korodowało. Wyciągało się je z ziemi, oczyszczało i wyglądało zupełnie jak nowe. Złota nie odnaleziono.
Archeolodzy od pasjonatów z Rogoźna otrzymali pierwsze 23 fragmenty skarbu, jeszcze przed wstępnymi wykopami. Łącznie znaleziono 128 elementów. 20 fragmentów to biżuteria razem ze srebrną sztabką, 108 są to fragmenty monet.
Srebro znalezione w lutym, podczas rekonesansu, wstępnie oceniła Dorota Mularczyk z Instytutu Orientalistyki Uniwersytetu Jagielońskiego. Najstarsza moneta pochodzi sprzed 815/816 roku, najmłodsza mogła zostać wybita między 912 a 942 rokiem.
Dorota Mularczyk zgadza się z odkrywcami, że skarb został zakopany około połowy X wieku - dokładniej w latach pięćdziesiątych lub sześćdziesiątych X wieku, a więc za panowania Mieszka I.
Odnaleziono zapewne tylko część pierwotnego skarbu. Przede wszystkim nie odkopano naczynia, w którym przechowywano kosztowności. Jeden z kolczyków zachował się w nieco większych fragmentach. Są kawałki naszyjników, jedna część sztabki srebrnej. Nie znaleziono żadnego fragmentu monet europejskich.
5. Kto zakopał skarb i dlaczego go zniszczył? Ozdoby znalezione w Rogoźnie były misternej roboty, ich wykonanie wymagało wielkiego nakładu pracy. Dlaczego je siekano i niszczono? Jest parę sprzecznych hipotez na ten temat.
Być może arabskie pieniądze miały zbyt dużą wartość i podczas obrotu handlowego siekano je, by uzyskać mniejszą wagę kruszcu. Gdyby jednak podzielone monety służyły do drobnych transakcji, to występowały by często podczas wykopalisk na osadach, na przykład gubione przez mieszkańców. Tymczasem poza skarbami, drobne części monet nie są w Wielkopolsce znajdowane na terenie osad.
Według drugiej koncepcji całe srebro, które pojawiało się w X i XII wieku było natychmiast chowane w skarbach i miało służyć jedynie wymianie zewnętrznej, a na wewnętrznym rynku nie było używane. Jednak w handlu dalekosiężnym nie było tak drobnych transakcji, które wymagałyby dzielenia monet. Interpretacje ekonomiczne są więc słabo uzasadnione, zwłaszcza że Małopolska czy Czechy nie były w X wieku słabiej rozwinięte gospodarczo od Wielkopolski, a tam tego typu skarbów nie odnaleziono.
Dlatego interpretacje archeologów poszły w kierunku ówczesnych obyczajów i kultu. Przypuszczalnie zwyczaj siekania monet nie był związany z ekonomią. Dawniej sądzono, że ten, kto posiada bogactwo musi je ukryć, gdyż grozi mu niebezpieczeństwo. Srebro było zagrożeniem dla właściciela. Było obce, ze świata zewnętrznego, pochodziło z daleka, przechodziło przez wiele rąk.
Tego typu skarby, w podobny sposób posiekane i poniszczone - najstarsze z początku X wieku - znajdowane są w tylko i wyłącznie w strefie bałtyckiej oraz Anglii i Irlandii. Także w części Polski - na Pomorzu i w Wielkopolsce. Gdy więc mówimy o wierzenia, przesądach - rodzi się pytanie o nosicieli takich dziwnych zwyczajów.
Mirosław i Małgorzata Andrałojć stawiają tezę, że strefa występowania podobnych skarbów z X oraz XI wieku pokrywa się z terenami, na których pojawiają się Wikingowie. Wiadomo, że srebro arabskie dopływało do Wikingów przez opanowaną przez skandynawskich Waregów Ruś oraz za pośrednictwem muzułmańskich kupców. Występuje często na terenie półwyspu skandynawskiego.
Jednak według klasycznej polskiej historiografii, na terenie Polski nie było Wikingów. Była to swego czasu odpowiedź na XIX-wieczne tezy historiografii niemieckiej, według której państwo Polan zostało założone przez germanów - Wikingów, a sam Mieszko miał skandynawski rodowód. Dzisiaj, gdy względy ideologiczne odłożono na bok, polscy badacze są skłonni przyznać, że Wikingowie pojawiali się także na naszych ziemiach. Trudno jednak rozpoznać ślady ich pobytu.
Na Rusi odnaleziono osadnictwo Waregów, dynastia Rurykowiczów wywodziła się niekwestionowanie ze Skandynawii.
W Polsce pojawiali się tyko skandynawscy wojownicy, nie ma śladów osadnictwa, archeolodzy odnajdują jedynie pozostałości specyficznego dla Wikingów uzbrojenia. Wikingowie, którzy pojawiali się w Polsce X wieku, byli najprawdopodobniej najemnikami - najlepszymi z możliwych wojowników tych czasów. Coraz więcej śladów archeologicznych wskazuje na to, że stanowili niejako gwardię przyboczną Mieszka I, podstawę jego siły zbrojnej. Nie byli powiązani z lokalnymi układami rodowymi i plemiennymi. Jeżeli Mieszko nie skończył podczas walk wewnętrznych z mieczem w plecach, to zapewne głównie dzięki nim - z uśmiechem dodaje Mirosław Andrałojć.
W obyczajowości Wikingów, co można wyczytać w sagach, ojciec nie przekazywał synowi bogactwa, a jedynie miecz. Młody wojownik sam musiał zdobyć majątek i poważanie. Według skandynawskich wierzeń, w Walhalli, gdzie najdzielniejsi wojownicy udawali się po śmierci, mogli korzystać z bogactw, jeżeli te spłonęły z nimi na stosie, albo wcześniej zakopali je w ziemi. Być może Rogoźna dotyczy ten drugi wariant. Archeolodzy nie upierają się przy nim, ale twierdzą, że jest to bardzo możliwe.
Według Mirosława i Małgorzaty Andrałojć zarówno dostawcami, jak i odbiorcami srebra z Rogoźna byli zapewne Wikingowie. Sądzą oni, że skarb nie został zakopany po to, aby go kiedyś wykopać. Były elementem obrządku pogrzebowego, który każdy wojownik za życia przygotowywał sobie na pośmiertną drogę. Wskazuje też na to lokalizacja zakopanego skarbu - poza osadą, w miejscu odosobnionym, bardziej przypominającym cmentarz.
6. Dalsze plany Archeolodzy chcą, aby cały skarb trafił, po przebadaniu go przez uczonych, do muzeum regionalnego w Rogoźnie. Zgodę na to musi wyrazić jeszcze konserwator zabytków. Niewątpliwie miastu się on należy - dzięki wielu pasjonatom i mądrości władz, Rogoźno może świecić przykładem w całym regionie, w jaki sposób należy dbać o swoje zabytki i być dumnym z historycznego dziedzictwa.
Zapytaliśmy państwa Andrałojć, czy są inne miejsca na terenie Ziemi Obornickiej, w których można spodziewać się jeszcze podobnych odkryć. Jest takich miejsc sporo. Przypuszczalnie należałby się zająć problemem występowania monet rzymskich. Mamy informacje, że są one na tym terenie znajdowane, w związku z tym należałoby zbadać te okolice. Jest powszechnie znane Kowalewko i innych kilka miejsc. Nie możemy jednak podać innych nazw, bo byłoby to ze szkodą dla tych stanowisk - mówią archeolodzy.
Źródło: oborniki.com.pl
Użytkownik Staniq edytował ten post 03.08.2012 - 19:00